wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 17


Z perspektywy Emilie 

Moje ciało doskonale współgrało z melodią jaka wydobywała się z głośników. Dopiero teraz poczułam tą niesamowitą siłę, której mi brakowało w ostatnim czasie. Treningi i taniec były dla mnie wszystkim i to cały czas było w moim życiu niezmienione. Poruszałam się w rytm muzyki dając z siebie bez wątpienia sto procent, gdyż niezaprzeczalnie brakowało mi tego podobnie jak tlenu. Do głowy powrócił mi dzień, gdy znajdowałam się tutaj z Harry'm, ucząc go tańczyć. Były to naprawdę miłe wspomnienia i z pewnością był to dzień, który wspominałam z wielkim uśmiechem na twarzy. "Ale co z tym weselem?" spytałam samą siebie w myślach i wiedziałam, że muszę spytać się o to bruneta. 
-Emi, widać, że twoja forma jest lepsza niż przed przerwą. Jestem pod ogromnym wrażeniem-powiedziała pani Fisher, poklepując mnie po ramieniu. Faktem było to, że szybko udało mi się nadrobić wszelkie zaległości. 
-Cudownie, że znowu jesteś z nami-przytuliła mnie jedna z moich koleżanek z zespołu.
-Też się cieszę, Amy-odpowiedziałam, szeroko uśmiechając się.
-Dziewczyny, dziękuję za dzisiejszy trening i oczywiście widzimy się jutro. Do zobaczenia-powiedziała nasza trenerka, żegnając się z nami.-Czekajcie! Jak wiecie mistrzostwa zbliżają się ogromnymi krokami i to już naprawdę niedługo, tak więc w najbliższym czasie omówimy szczegóły wyjazdu. Lećcie już-dodała z uśmiechem, po czym ruszyłyśmy do szatni. Przebrałam się i ruszyłam ku wyjściu, po drodze żegnając się ze wszystkimi. Dzisiejszego dnia pogoda była całkiem ładna, jednak było duszno, co wskazywało na to, że deszcz mimo wszystko zagości w dzisiejszym dniu w Londynie. Mój brzuch domagał się jedzenia, a wodą podzieliłam się na treningu z dziewczynami, przez co wiedziałam, że koniecznie muszę odwiedzić jakiś sklep. "Nando's...". Restauracja ta znajdowała się niedaleko mojej szkoły tańca, więc wystarczyły trzy minuty i już znalazłam się w środku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i moje oczy zdążyły zauważyć postać ubraną w szare dresy, czarną koszulką, białe Nike, a blond włosy były postawione do góry. Bez wątpienia był to Niall i od razu dało się go rozpoznać. Podeszłam do blondyna czekającego przy kasie i stojąc za nim zasłoniłam mu oczy.
-Zgadnij kto to-szepnęłam mu na ucho z uśmiechem na twarzy.
-Emi? Co ty tutaj robisz? Hej-przywitał się ze mną energicznie przytulając do siebie. 
-Miałam trening i spragniona jedzenia jak i picia przybyłam tutaj, bo miałam niedaleko-wytłumaczyłam blondynowi, przelatując oczami po menu. 
-Wspaniale, w takim razie możesz zdać się na mnie i pozwól, że wybiorę ci coś naprawdę pysznego, dobrze?-spytał mnie Niall, z wyraźną radością w głosie, jak i w jego oczach.-Nie pożałujesz-dodał z szerokim uśmiechem, na co ja twierdząco przytaknęłam głową. Zajęłam stolik przed lokalem, a Niall składał nasze zamówienie. 
-Niall, to jest naprawdę pyszne-powiedziałam, rozkoszując się wspaniałym smakiem kurczaka, jakiego zamówił mój przyjaciel. 
-Mówiłem, że nie pożałujesz. Tak jak ja się znam, to nikt się nie zna na jedzeniu-odpowiedział blondyn biorąc do buzi kolejny kęs kurczaka. Pochłaniał jedzenie w dwa razy szybszym tempie niż ja, co powodowało śmiech w środku mnie samej, gdyż nie chciałam tego pokazać na zewnątrz. Był on przy tym bardzo uroczy. 
-Przez ciebie chyba nie ruszę się z miejsca, blondynku-powiedziałam, dopijając przy tym swoją pepsi. 
-Spokojnie, z chęcią ci pomogę-odpowiedział z malującym się na jego twarzy szerokim uśmiechem.
-Muszę się w końcu zbierać, bo zaraz mam autobus, a z powodu tak pełnego brzucha szybko się tam nie doczołgam, mimo tego, że to za rogiem-powiedziałam, podnosząc się z miejsca. 
-Daj spokój, przecież cię odwiozę-odpowiedział Niall, dając mi znak machnięciem ręki, aby usiadła. 
-Ale naprawdę nie trzeba, ja mam autobus, a do przystanku mam dwa kroki.
-Emilie, chyba nie chcesz żebym się obraził, prawda?-powiedział Niall, udając naburmuszonego.
-Oczywiście, że nie-odpowiedziałam, lekko śmiejąc się. Niall był bardzo uroczy i zawsze jego towarzystwo powodowało to, że człowiek miał o wiele lepszy humor. Był ciepłą i wspaniałą osobą, równocześnie wrażliwą i bardzo pogodną. 
-Emi, a może pojedziesz ze mną do nas? Chłopaki się ucieszą, a zwłaszcza... Harry-dodał cicho Niall, poruszając przy tym w zabawny sposób brwiami, a po tych słowach czułam jak moje policzka zaczynają nabierać kolorów.
-Może nie, innym razem. Ostatnio dość często u was bywamy, więc nie będę znow...-mówiłam, ale irlandczyk przerwał mi w połowie słowa.
-O nie, wiem co chcesz powiedzieć dalej i nawet nie chcę słuchać takich głupot. Naprawdę wasza obecność w naszym domu to jest czysta przyjemność  i jakbyśmy mogli to zatrzymalibyśmy was tam na zawsze. Nie daj się namawiać, proszę. Spike napewno też tęskni za tobą... Nie bardziej niż Harold, ale z pewnością także mocno-mówił, szczerząc się od ucha do ucha,a ja czułam jak w tej chwili dosłownie paliłam już buraka, przez co spuściłam głowę na dół.-Harry miał rację, uroczo się rumienisz-dodał, przez co czułam jakby moje policzka paliły się.
-Dobra, Niall. Koniec tego gadania, jedziemy?-powiedziałam szybko odchrząkając i wstając ze swojego miejsca.
-Emilie nie wygłupiaj się. Daj mi chwilę pobyć w twoim towarzystwie super dżentelmenem. Fajne uczucie-powiedział blondyn, chwytając moją rękę w chwili, gdy wyciągnęłam z portfela pieniądze.
-Jesteś okropny-odpowiedziałam, zakładając ręce na piersiach, a ten kierując się do 
środka lokalu, by zapłacić posłał mi buziaka w powietrzu, na co ja zaśmiałam się. Poszłam 
 do samochodu, przy którym po zaledwie minucie pojawił się Niall, otwierając mi drzwi.
-Naprawdę prawdziwy dżentelmen-odpowiedziałam, poruszając brwiami tak samo jak przed momentem Niall. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy do domu chłopaków. 
-Jak trening? Wszystko w porządku?-spytał mnie Niall, uważnie patrząc przed siebie. 
-To, że wszystko to mało powiedziane, Niall. Ja dzięki temu poczułam, jakby żyła na nowo, uwierz mi. Ta decyzja niewątpliwie była tą słuszną-odpowiedziałam,zapewniając go o swojej racji. 
-Cieszę się, Emi. Widać po tobie, że promieniejesz-rzucił blondyn, nieśmiało uśmiechając się przy tym. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod domem chłopaków. Mój przyjaciel zamknął za mnie drzwi do samochodu i ruszyliśmy ku wejściu. 
-Emilie, naprawdę wam szczerze kibicuję i mocno trzymam kciuki-szepnął mi na ucho, obejmując mnie ramieniem. "Znowu się rumienisz... Opanuj się, Emi"
-Dziękuję, braciszku. Nie chcę poruszać tego tematu, ale mam nadzieję, że w końcu wszystko mi się jakoś ułoży-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Wierzę, że będzie dobrze. Pamiętaj, że masz nas. 
-Dobrze, że są tacy ludzie jak ty i chłopaki. Dziękuję-odpowiedziałam cicho.
-Do usług, siostrzyczko-powiedział Niall, ponownie uśmiechając mnie po czym cmoknął mnie w policzek i ruszyliśmy do środka. W domu panował o dziwo nieduży hałas, co bardzo rzadko zdarza się u chłopaków. Skierowaliśmy się do salonu, gdzie Louis z Zaynem prowadzili rozgrywki w fifę. "A gdzie Harry?"
-Hej, Emi!-krzyknął Louis, a zaraz za nim Zayn.
-Cześć chłopaki-przywitałam się z przyjaciółmi i na wieszaku powiesiłam torbę, kierując się bliżej nich.
-Wstawaj, grubasie-powiedział głośniej Louis w stronę Harry'ego, który spał na kanapie, a Spike również pochrapywał u niego na brzuchu. "Nie rozpłyń się, dziewczyno". Miałam ochotę uwiecznić to zdjęciem, ale z pewnością spotkałoby się to z docinkami chłopaków. Słowa Lou nie bardzo podziałały na zielonookiego, więc podeszłam siadając na skraju kanapy z radością ciesząc się widokiem tej wspaniałej dwójki. 
-Hej, Spike-pogłaskałam naszego labradora, który rósł jak na drożdżach, ale ciągle pozostawał tak samo piękny.
-Pobudka-szepnęłam na ucho Harry'emu, który po moich słowach leniwie zaczął się przeciągać i otwierać oczy. Nie przypuszczałam, że moje słowa wybudzą go ze snu, co o dziwo okazało się skuteczne.
-Emilie?-wymruczał cicho, niskim i zachrypniętym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę zdziwienia, ale jednocześnie radości. 
-Dzień dobry, śpiochu-powiedziałam do niego miło uśmiechając się, po czym cmoknęłam na powitanie w policzek. 
-Takie pobudki to ja mógłbym mieć codziennie-rzucił w moją stronę, przeciągając się i 
uśmiechając się, po czym podniósł się razem psem do pozycji siedzącej. "Cholera, zawsze muszę wyglądać przy nich jak burak?"-Kiedy przyszłaś?
-Ja ją tutaj przywiozłem!-krzyknął z kuchni Niall wpychając sobie do buzi garść czipsów. "Gdzie on to wszystko mieści?"
-Dobrze cię widzieć-powiedział cicho Harry chwytając moją dłoń.
-Ciebie też, Harry-odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem jaki wpłynął dzięki niemu na moją twarz.-Spike, idziemy na spacer? Chciałabym zabrać psa na spacer, chyba nie macie nic przeciwko?-zwróciłam się do reszty.
-Emi, nie musisz o to pytać-odpowiedział Zayn, po czym puścił mi oko.
-Mogę ci potowarzyszyć?-spytał mnie cicho Harry patrząc na mnie sowimi dużymi, zielonymi oczami, które przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. "Uspokój się, dziewczyno"
-Wciągnij żółtko i czekam ze Spikiem przed domem-powiedziałam poklepując go po ręce i wzięłam ze sobą psa, ruszając na zewnątrz, zostawiając swoje rzeczy w domu chłopaków. Usiadłam na schodach przed domem czekając na Harry'ego wykorzystując ten czas na zabawę z psem, który był cudowną maskotką i najlepszym przyjacielem dla człowieka. Czekając na mojego towarzysza poczułam w sobie dziwne emocje; radość, której nie mogłam powstrzymać. 
-Już jestem-powiedział Harry, wyskakując zza drzwi. Ruszyliśmy jak zawsze w stronę Hyde Parku bardzo wolnym krokiem, aby się zrelaksować. 
-Harry, mam do ciebie pytanie. Kiedy ty masz to wesele, na które uczyłam cię tańczyć? Bo trochę już minęło i właśnie tak się dzisiaj nad tym zastanawiałam, bo nie wiedziałam czy popisałeś się już swoimi umiejętnościami-powiedziałam miło w stronę moje przyjaciela.
-Wesele... Ekhm... Yyy... To wesele... Ono... Ono dopiero będzie... Będzie, będzie... Będzie w... No za jakiś czas ono będzie. Takkk... O, popatrz jakie ładne drzewo, prawda?-mówił żwawo Harry bardzo zmieszany i mocno gestykulując rękoma.
-Wszystko z tobą w porządku, Harry?-mówiłam rozbawiona jego zachowaniem, bacznie mu się przy tym przyglądając bo jego reakcja i odpowiedź były mniej niż normalne. 
-Tak. Wszystko dobrze. Tylko, tylko... No wiesz... Ja nie lubię wesel-mówił przebierając palcami, na co ja tylko głośno zaśmiałam się.
-Co cię tak rozbawiło? Ze mnie się śmiejesz?-mówił, udając smutek na swojej twarzy, jednak nie wychodziło mu to dobrze, gdyż po chwili parsknął śmiechem. 
-Jesteś naprawdę uroczy, gdy się stresujesz-odpowiedziałam, rzucając naszemu psu duży patyk, który powodował w nim wiele radości, jak u każdego zwierzęcia. 
-Nie mów mi, bo tym razem ja się zarumienię-powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.-Emi, promieniujesz i pięknie wyglądasz-dodał, przez co ja znowu zarumieniłam się, gdyż zawsze tak reagowałam, gdy ktoś rzucał w moją stronę komplementy.-O, właśnie z tymi rumieńcami wyglądasz jeszcze piękniej. Uwielbiam je-odpowiedział, szepcząc mi to na ucho tak blisko, że poczułam jak jego miętowy oddech owiewa moją skórę, powodując na niej gęsią skórkę. Moje policzka znowu zaczynały przybierać niebezpiecznie mocniejszą barwę, przez co znowu spuściłam głowę w dół starając się to ukryć.-Słońce, nie ukrywaj ich bo są naprawdę cudowne-dodał, mocno akcentując ostatnie słowo. 
-Ja ich nie lubię-odpowiedziałam cały czas zawstydzona. Szczerze ich nienawidziłam, bo czułam się wtedy jak prawdziwy burak. W końcu ileż razy można się czerwienić do takiego stopnia? Szliśmy całą drogę śmiejąc się i nieustannie rozmawiając. W końcu znaleźliśmy się w parku, gdzie dzisiejszego dnia nie było wiele ludzi, bo pogoda była coraz gorsza.
-Emilie, przepraszam, że znowu do tego nawiązuje... Ale bardzo się cieszę, że w końcu do nas powróciłaś. Jako ta stara Emi. 
-Nie przepraszaj mnie, Harry. Też się cieszę, że w końcu zaczęło być w miarę normalnie. Bynajmniej staram się jak mogę...-odpowiedziałam, lekko się do niego uśmiechając.
-Doskonale ci to wychodzi, naprawdę-odpowiedział Harry, zakładając rękę na moje ramię. "Moja bariera bezpieczeństwa..."
-Niestety, miłość chyba nie jest dla mnie. Jestem w tym kiepska i tak było w tym przypadku... A ty? Jak to było u ciebie z dziewczynami?-powiedziałam, przebierając palcami. Nigdy nie lubiłam takich tematów, zwłaszcza, że ten dotyczył w pewnym stopniu Jasona, jednak wiedziałam, że z Harrym mogłam rozmawiać o wszystkim. Spojrzałam mu w oczy, a jego twarz po moich słowach wyraźnie spochmurniała.
-U mnie... Nie powiem, bo miałam kilka przygód z kobietami, niekoniecznie najmilszych. Ale ja nie szukam już nikogo na siłę. Może ten ktoś nie jest wcale tak daleko jak nam się wydaje?-powiedział stonowanym głosem patrząc przed siebie, ale ciągle nie wypuszczał mnie ze swoich objęć.
-Harry...-zaczęłam nieśmiało, zatrzymując się.-Dziękuję ci za wszystko co zrobiłeś dla mnie do tej pory. Od tego zdarzenia poświęciłeś mi mnóstwo czasu, co z pewnością przyczyniło się do tego, że było mi lepiej. Martwiłeś się, cały czas się mną opiekowałeś... Gdyby nie ty, nie wiem czy byłoby tak jak teraz. Nie było okazji, żebym ci podziękowała za to wszystko... Wiem, że mam u ciebie duży dług i napewno postaram się go spłacić... Postaram ci się jeszcze odwdzięczyć za to wszystko. Szczerze dziękuję-mówiłam po czym mocno przytuliłam się, gdyż czułam, że łzy zaczynają napływać mi do oczu. 
-Dla ciebie zrobię wszystko, Emi-powiedział cicho, trzymając mnie w swoich objęciach i składając na mojej głowie pocałunek, przez który poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele. "Mój Aniele..."
-Spike, chodź tutaj-krzyknął Harry, do małego labradora, który zaczął biegnąć w nieznanym kierunku, jednak po krzyku Harry'ego od razu do nas podleciał. 
-Zaczyna kropić-powiedziałam, gdy właśnie mieliśmy siadać na ławce. Na moje słowa Harry tylko tajemniczo uśmiechnął się, bo to, że deszcz nas złapie było już chyba sytuacją nieuniknioną, gdyż krople zaczęły zwiększać swoją częstotliwość. "Cholera... Mam białą bluzkę". Od razu zawróciliśmy jednak było to na marne, gdyż złapał nas tak duży deszcz, że w ciągu trzydziestu sekund byliśmy przemoczeni do suchej nitki.
-Wiesz, deszcz potrafi być przyjemny-powiedział Harry, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów. Mokre ubrania i cholerna, cienka, biała bluzka całkowicie przylegała do mojego ciała uwidaczniając moje ciało.
-Przestań, Harry. Wyglądam jak zmoknięta kura-mówiłam mimo wszystko z udawaną złością i lekkim uśmiechem na twarzy. Normalnie byłabym strasznie zła będąc przemoczona do suchej nitki, jednak w tej chwili czułam się naprawdę dobrze. "To z nim czułam się dobrze". Jedyną krępującą rzeczą była dla mnie ta pieprzona bluzka, która czy była w tej chwili na mnie czy też nie i tak pokazywała dosłownie wszystko co pod nią było, a Harry cały czas bacznie mi się przyglądał.-Proszę cię, nie patrz się tak na mnie, bo zaraz moje policzki zaczną się palić.
-Niech się palą, temu także dokładnie się przyjrzę-mówił cały czas z nieschodzącym uśmiechem na twarzy. Kątem oka co chwilę spoglądałam na Harry'ego przyglądając się jego mięśniom, które doskonale były widoczne poprzez jego zmoczoną koszulkę, przez co moje ciało w środku również zaczynało się palić. "Jesteś cholernie seksowny, Styles...". Po kilkunastu minutach szybkim krokiem doszliśmy do domu. 
-Co wam się stał... No, no, no... Emilie, naprawdę pięknie dzisiaj wyglądasz-powiedział Zayn, schodząc z góry i zatrzymując się równocześnie uważnie patrząc się w jeden punkt-moją białą, przemoczoną bluzkę. "W sumie to jakby jej nie było...".
-Ulala... No rzeczywiście... Emi, piękna bluzka-dodał Niall, wyłaniając się zza kanapy.
-Emilie! Wow... Po prostu brak mi słów-dopowiedział Louis, stając koło Zayna. Ja stałam jak wryta razem z Harrym, paląc się na twarzy ze wstydu, co dzisiejszego dnia było chyba rzeczą normalną.
-Prawda, że wygląda... olśniewająco?-dodał po chwili ciszy i wpatrywania się we mnie Harry, obejmując mnie ramieniem. 
-Harry..-syknęłam w jego stronę, wbijając mu łokieć w żebra przez co ten zgiął się w pół.
-No dobrze, koniec tego chłopaki. Chodź Emi, dam ci coś suchego. Z ciężkim sercem...-powiedział, uśmiechając się pod nosem i chwytając mnie za rękę udaliśmy się do jego pokoju. Po drodze cała trójka stała jak małe pieski, wpatrując się w nas maślanymi oczami. Weszliśmy do pokoju Harry'ego, w którym panował lekki bałagan, jednak mimo to było dość przyjemnie. Poprzez mokre ubrania Harry zauważył, że zimno dawało się trochę we znaki. Podszedł do szafy wyciągając z niej swoją czarną koszulkę i z nieznikającym uśmiechem z jego twarzy wręczył mi ją do rąk. Ruszyłam do łazienki i założyłam na siebie suchą koszulkę, która na całe szczęście sięgała mi do połowy ud, a następnie wycisnęłam z moich włosów wodę. Lekko przeczesałam je i ruszyłam z powrotem do pokoju bruneta. Ten leżał na łóżku podparty na łokciach, a gdy weszłam jego oczy zaświeciły się i podniósł się stając przede mną. Czułam jak niezliczony raz dzisiejszego dnia na moją twarz wpłynął rumieniec, który rozpalał ją coraz bardziej. 
-Harry, nie patrz tak, bo zaraz zapadnę się pod ziemię-powiedziałam cicho, zawstydzona całą sytuacją. Jego piękne, zielone tęczówki z dużą uwagą i fascynacją wpatrywały się we mnie, a ja nie mogłam oderwać od nich wzroku. 
-Emilie, kiedy ja nie mogę... Jesteś taka piękna. Jeszcze kiedy stoisz przede mną tylko w mojej koszulce...-mówił zbliżając swoją twarz coraz bliżej mnie. Zaczęło robić mi się niebezpiecznie ciepło, a ja cały czas czułam fale ciepła, które od środka zalewały moje ciało. Nie byłam w stanie odezwać się ani jednym słowem i czułam jak nogi uginają się pode mną. Harry chwycił moją brodę, unosząc twarz ku górze.-Jesteś najpiękniejsza...-szepnął znajdując się dosłownie centymetr od mojej twarzy, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie miałam w sobie takiej siły, by się od niego oderwać. "Może po prostu nie chciałam?". Bicie mojego serca nabrało niebezpiecznie szybkiej prędkości, co z pewnością Harry wyczuł, przyciskając mnie do siebie. Stałam znieruchomiała trzymając dłonie na jego  mokrym i umięśnionym torsie i rozkoszowałam się wspaniałym smakiem i miękkością jego ust, które razem z moimi współgrały idealnie. 
-Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Mam do ciebie straszną słabość, Emilie-szepnął nadal znajdując się w niewielkiej odległości od mojej twarzy, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. "No odezwij się, dziewczyno!"
-Harry... Tak... Ja, ja chyba też... To znaczy... Nie, to nie powinno... Po prostu... Ja nie jestem dobra w tych sprawach...-mówiłam, plącząc się jak małe dziecko, które nie potrafi mówić. "To przez niego... Ciekawe co teraz sobie pomyśli?"
-Emilie, ja nie chciałe...
-Ja chyba... Może już pójdę-powiedziałam, wodząc wzrokiem po podłodze i wyszłam z pokoju.
-Emilie, zaczekaj. Mam dla ciebie jeszcze spodenki-zatrzymał mine Harry, wręczając mi do rąk krótkie, granatowe spodenki. 
-Dziękuję-szepnęłam i ruszyłam na dół.
-Emilie-zatrzymał mnie drugi raz.-Nie chciałem cię wystrasz...
-Jest w porządku, Harry-odpowiedziałam, wykrzywiając usta w nieśmiałym uśmiechu. Zeszłam na dół, zabierając z wieszaka swoją torbę, którą zostawiłam po treningu i stanęłam w progu, żegnając się z całą resztą.
-Emi, nie żeby coś, ale w tamtym wydaniu prezentowałaś się lepiej-rzucił komentarzem Louis, podnosząc się z miejsca.
-No, no. Harry użyczył ci swoich ubrań... To nie zdarza się często-wtrącił swoje dwa grosze Zayn.
-Dobra, dajcie jej już spokój, bo zaraz stracimy życie. Zawieźć cię, Emilie?-powiedział Niall, a ja obdarowałam go wdzięcznym wzrokiem. 
-Poradzę sobie, dzięki. Trzymajcie się-pożegnałam się i ruszyłam ku wyjściu.
-Emilie!-zatrzymał mnie Zayn.-Ale nie gniewasz się na nas?
-Nie gniewam-uśmiechnęłam się, obdarowując go szczerym uśmiechem i wyszłam na zewnątrz. Zaczynało robić się już ciemniej, jednak nie zapadł całkowity zmrok. Do domu nie miałam aż tak długiego dystansu, więc dłuższy, wieczorny spacer dobrze mi zrobił. Szłam ulicą rozkoszując się świeżym powietrzem, jakie unosiło się po tak obfitych opadach. Moje myśli cały czas zaprzątała sytuacja, która przed kilkoma minutami miała miejsce pomiędzy mną a Harrym. Nie chciałam wiązać się w niepotrzebne relacje, przez które potem z pewnością mogłabym cierpieć, a tego nie chciałam. Tylko czy przy Harrym mi to groziło? "Dlaczego tak mnie do ciebie ciągnie, Styles?". Zadawałam sobie to pytanie nie znajdując na nie odpowiedzi. Bałam się miłości po przykrych przygodach jakie miały miejsce w moim życiu. Z pewnością więcej bym już nie zniosła i zwyczajnie się tego bałam. Bałam się miłości, czy jakiegokolwiek uczucia... Kiedy znajdowałam się już niedaleko mojego domu, moim oczom mignęło czarne auto, a w nim... Ta sama twarz, fryzura, rysy... "Dave?!". Mimo zmroku, który zdążył już nadejść nim doszłam do domu to potrafiłam dostrzec postać, która z niewielką prędkością mijała mnie. To niemożliwe... Wyciągnęłam telefon i od razu napisałam do Nicki, prosząc ją, by za kilkanaście minut weszła na internet, bo musiałam się z nią tym podzielić. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć i co mam z tym robić. Ciekawiło mnie to, czy Megan jest świadoma tego, kto właśnie mógł znajdować się w Londynie. "Po tak długim czasie...". W końcu znalazłam się w domu, gdzie do progu przywitała mnie mama, oczywiście zaskoczona tym, co miałam na sobie. 
-Kochanie, czy to są ubrania któregoś z chłopaków?-spytała mnie moja rodzicielka z uśmiechem jaki malował się na jej twarzy.
-Tak, mamo. To ubrania Harry'ego. Byliśmy na spacerze i złapał nas deszcz, więc podarował mi swoje suche ubrania-powiedziałam szybko i unikając późniejszych zbędnych pytań, ruszyłam na górę. 
-Cześć, szkrabie-przywitałam mojego młodszego brata, wchodząc do niego do pokoju.
-Emilie!-malec od razu wpadł w moje ramiona, mocno przytulając. Także jego uwadze nie umknęły ubrania, w jakich byłam.-Dlaczego masz na sobie takie duże ubrania? 
-Bo to nie są moje ubrania, Tom. Po prostu złapał mnie deszcz, gdy byłam na spacerze-mówiłam, rozbawiona jego miną z jaką przysłuchiwał się temu, co mówiłam.
-A kto ci je dał?-dopytywał blondyn, będąc u mnie na rękach.
-Harry-odpowiedziałam cicho, odstawiając go na ziemię.
-Harry! Harry dał ci swoje ubrania, czyli jest twoim chłopakiem? Moja siostra ma super chłopaka!-krzyknął uradowany, obkręcając się wkoło. 
-Tomy... Harry nie jest moim chłopakiem. Jest moim przyjacielem-wytłumaczyłam mu, a jego mina w ciągu sekundy zrzedła. 
-Dlaczego? Nie może być twoim chłopakiem? Wtedy pewnie częściej by do nas przychodził. Chciałbym się z nim pobawić, albo pograć w piłkę. Kiedy go zaprosisz?-nadal nie zbaczał z tematu zielonookiego, który wyraźnie zyskał ogromną sympatię mojego brata. 
-Nie wiem, Tom. Może niedługo do nas wpadnie-odpowiedziałam, zaspakajając jego ciekawość i ruszyłam do pokoju, czekając na Nicki, która już powinna być na Skype. "Dobrze mi w twoich ubraniach, Panie Styles" zaśmiałam się do siebie w myślach, zaciągając się wspaniałą wonią zapachu bruneta z jego ciuchów. W oczekiwaniu na Nicki sprawdziłam swoją pocztę, na której miałam nową wiadomość, którą od razu otworzyłam. 
"I tak będziesz moja.
Twój J."
Moje ręce zaczęły się pocić, ciało zalała fala dreszczy, a do oczu napłynęły mi łzy, które z trudem potrafiłam powstrzymać. "Czego znowu ode mnie chcesz, Jason?"

_____________________________________________________

Cześć Kochani :) Dosyć szybko przychodzę z nowym rozdziałem z racji tego, że miałam trochę wolnego czasu :) Trochę martwi mnie ilość komentarzy, która zmalała :( Ale i tak dziękuję wszystkim, którzy cały czas są ze mną :) Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu. Buziaki! 
+Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało pytajcie :) 

Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm

17 komentarzy:

  1. wspaniały !
    extra *_*
    czekam nn <3
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Grr, Jason..
    Nienawidzę gościa.
    A rozdział fantastyczny!
    Zabawny, i świetny!
    Niecierpliwie czekam na kolejny,
    i pozdrawiam :3
    Caroline. x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu jaki fajny *_*
    Szkoda tylko, że Emi nie może być jeszcze z Harrym :c
    Czekam na nn ;DD

    Loove xx <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas zastanawiam się kim jest Dave a Jason mnie niepokoi! Em musi być z Harrym! Oni są dla siebie idealni! Bardzo fajny rozdział! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam twojego bloga. nie mam pojęcia kim jest Dave ale chyba wrózy kłopoty więc czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny szablon, a opowiadanie ciekawe ;) będe tu zaglądać częściej
    http://kazda-sekunda-przybliza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Sluchaj jestem swiezo upieczona blogerka jesli ozna to tak ujac i czytam twoje opowiadanie od poczatku ale nie moglam wczesniej komentowac.
    Teraz juz moge ci powiedziec ze jest SUPER!!!
    Emily po prostu musi byc z Harrym i bardzo chce wiedziec kto to Dave a ten Jason to mnie juz wkurza czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś tylko jedno słówko, ale ważne słówko:
    BOSKIE.! <33 ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. No wreszcie pocałunek Em i Harrego :) Boże jaki on jest słodki w tych swoich podchodach. A opis ich pierwszego pocałunku ... no.... no... brak mi słów. Idealny. Nic bym nie dodała i nic bym nie ujęła. A chłopacy w tych swoich komentarzach byli bezbłędni :)
    Już to chyba pisałam a jak nie to przepraszam, ale uwielbiam Wasze opowiadanie :) Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    Z moich wyliczeń wychodzi mi że teraz kolej na Megan? Może w końcu dowiemy się co to za ziółko z tego Dave'a :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie pisze tylko jedna osoba :)
      Tak, kolejny rozdział z perspektywy Megan :)
      Dziękuję za wszystkie cudowne słowa x

      Usuń
  10. Jejciu boski !!
    Akcja z koszulką najlepsza, hehhe *.*
    Jestem ciekawa jaka teraz po między nimi będzie relacja i co zrobi Jason. Pozdrawiam ;* /Rose

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooo w końcu pocałunek ;D Super !! Tylko martwi mnie Jason ;cc Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super super super.....
    Zapraszam do mnie i proszę o komentarze sama wiesz jakie to ważne ;)http://09872.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że powoli wszystko się jej układa. Wróciła do tańca... Czasami to najlepszy sposób, by zacząć żyć normalnie. Powrót do starej rutyny...
    Harry i to wesele... Nawet pięciolatek, by się domyślił, że to jest grubymi nićmi szyte... Ale i tak brawa dla Stylesa za pomysłowość :) A to zdanie, to będzie chyba mój cytat tygodnia ;D "O, popatrz jakie ładne drzewo..." Po prostu on jest genialny! Inaczej nie wiem jak go opisać ;)
    No i był pocałunek! Nareszcie! A najlepsze jest to, że oboje byli nim zachwyceni. Nie są sobie obojętni, więc tylko trzymać kciuki, by im się udało...
    Ale pewnie zanim to, czeka nas kolejna afera z Jasonem, no i jeszcze wciąż tajemniczy Dave...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) Wprawdzie ostatnio moje uwielbienie dla Megan wygasło, ale wciąż kibicuję Zaynowi. Chyba... To znaczy, kibicuję mu, ale póki co, nie jestem pewna, czy kibicuję mu i jej... Masło maślane ;) Po prostu czekam na next :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego...

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  14. hehe Śmiesznie wyszło bo zapomnialaś"zalozyć" Emily spodenek kiedy wychodził na dwór po jakże całuśnej(dosłownie)sytuacji z Harrym hehe:D
    Ale ogólnie rozdział Super!
    :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dostała spodenki od Harry'ego i założyła je po drodze, kierując się na dół, ale już tego nie opisywałam :)
    Dziękuję bardzo x

    OdpowiedzUsuń
  16. lubię ten rozdział, chociaż widać, że Emi się lekko wystraszyła i naprawdę nie ma w tym nic dziwnego. jakby na to nie patrzeć, ona jest całkiem zwyczajna. tańczy co prawda w zespole, zdobyła już kilka nagród, niedługo jedzie na kolejne zawody; w międzyczasie poznała naprawdę okropnego chłopaka, ale jakoś się to ułożyło (chociaż ostatnie zdanie, wskazuje na to, że jeszcze nie pożegnaliśmy się z Jasonem na zawsze, co dla mnie jest na plus, bo ja zwyczajnie kocham takie akcje xD). Harry to w końcu gwiazda pop, członek znanego zespołu, idol nastolatek; ale także chłopak, który ma za sobą wiele związków, niekoniecznie długotrwałych, czy poważnych. dziwne byłoby, gdyby Emilie nie miała żadnych obaw. wówczas zaczęłabym się zastanawiać, czy z jej głową na pewno wszystko w porządku.
    poza tym jestem ciekawa co ty, tam dalej wymyślisz :)

    miłego dnia życzę i pozdrawiam, matrioszkaa! xx

    [chocolattesmile]

    OdpowiedzUsuń