Z perspektywy Megan
Dźwięk mojego telefonu potęgował ból głowy, który spowodowany był nocą, podczas której zaspokajałam swoje ciało alkoholem i innymi używkami.
-Słucham?-odebrałam dzwoniące urządzenie ze wściekłym i zachrypniętym głosem.
-Dzień dobry, Megan. Słysząc twój ton wnioskuję, że zabalowałaś i o godzinie trzynastej nadal leżysz z głową w poduszce, zgadłem?-usłyszałam miły głos w słuchawce.
-Tomlinson, życie ci nie miłe? Czy tak bardzo chciałeś mnie usłyszeć?
-Nic z tego. Chcę się spotkać. Znajdziesz dla mnie czas?
-Dla ciebie zawsze, Lou. O której i gdzie?-odpowiedziałam, lekko przeciągając się.
-O czternastej w Starbucks'ie?-spytał, upewniając się.
-Okej, do zobaczenia, przystojniaku-odpowiedziałam zalotnie, lekko uśmiechając się przy tym.
-Do zobaczenia, buntowniczko-odpowiedział z lekkim rozbawieniem w głosie, po czym rozłączył się. Rozleniwiona i obolała wylegiwałam się jeszcze kilka minut pod kołdrą i bez żadnej energii w końcu podniosłam się i skierowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, bo tak naprawdę nie miałam wiele czasu. Owinęłam się ręcznikiem, umyłam zęby, założyłam czystą bieliznę i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam na siebie czarne rurki, a do nich dobrałam zwykłą, białą bokserkę zarzucając na ramiona jeansową koszulę. Zeszłam na dół rozglądając się po pomieszczeniu, jednak nikogo w nim nie zastałam co było do przewidzenia. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzynastą czterdzieści trzy. Ruszyłam z domu zabierając papierosy, pieniądze, telefon, klucze oraz założyłam swoje czarne RayBan'y. Na zewnątrz zapaliłam papierosa czekając na taksówkę, którą w międzyczasie zamówiłam. Nie ukrywałam, że ucieszył mnie telefon Louisa. Zastanawiało mnie to jaką miał sprawę chcąc umówić się ze mną. Jego głos nie spowodował we mnie niepokoju, dotyczącego Malika. Mój kontakt z Zaynem w ostatnim czasie popsuł się, jeśli dało się to tak nazwać, zważając na to, że dość często się kłóciliśmy. "Czyżby trochę mi tego brakowało?". Moje rozmyślenia przerwała taksówka, która właśnie podjechała pod mój dom. Wsiadłam do środka, kierując się w umówione miejsce. Po piętnastu minutach znalazłam się na miejscu i wzorkiem odszukałam Lou, który siedział na zewnątrz lokalu.
-Pięć minut spóźnienia. Dzień dobry, pani-powiedział Lou rozkoszując się promieniami słońca, które padały na jego twarz.
-Ale mimo tego czekasz. Cześć, Tomlinson-przywitałam się z nim siadając obok niego, obdarowując go czułym cmoknięciem w policzek.
-Zamówiłem dla nas dwie latte-powiedział mój przyjaciel, opierając się na łokciach o stolik.
-A skąd wiesz, że taką lubię?-spytałam z chytrym uśmiechem.
-Wystarczy zwykłe "dziękuję"-powiedział odwzajemniając mój uśmiech.
-Tak bardzo się za mną stęskniłeś, że chciałeś się ze mną spotkać w cztery oczy?-spytałam go, uważnie przyglądając mu się zza ciemnych okularów.
-Nie do końca, ale to przy okazji też może być-odpowiedział z zalotnym uśmiechem malującym się na jego twarzy, a ja czekałam, aż powie mi powód dla którego chciał się ze mną spotkać.-Chciałem ci porozmawiać o całej sytuacji, która zdarzyła się ostatnim razem klubie-dodał po chwili, a mój humor dobry humor od razu ulotnił się w powietrzu, bo wiedziałam, że będzie wchodzić na temat Zayna.
-Nie wydaje mi się, żeby ci się nie podobało-powiedziałam złośliwie w jego stronę, na co ten uśmiechnął się pod nosem.
-Nic takiego nie powiedziałem. Byłaś... naprawdę dobra-odpowiedział z uroczym
uśmiechem.
-Więc?-spytałam, czekając cały czas na to, co chciał mi powiedzieć.
-Chciałem się spotkać, aby wszystko wyjaśnić-powiedział, wygodnie układając się na krześle. Zrobiłam to samo, opierając się i krzyżując ręce na piersiach.-Jesteś piękną kobietą o dość specyficznym charakterze, przez co przyciągasz do siebie facetów jak magnez i doskonale jesteś tego świadoma. Ze mną tak samo. Intrygujesz mnie i mnie również czasami do siebie przyciągasz przez to, że jesteś taka niedostępna. Ale to są moje wewnętrzne odczucia, o których nawet niepotrzebnie teraz wspomniałem. Nie będę wchodził pomiędzy ciebie, a Zayna-mówił, a po wymowieniu imienia, które działało na mnie jak kubeł zimnej wody moje usta zacisnęły się tworząc cienką linię.
-Czy wy wszyscy myślicie, że dla mnie istnieje tylko ten pierdolony dupek?-syknęłam cicho z wściekłością w głosie, nachylając się nad stolikiem. "Gdybyśmy nie byli w miejscu publicznym..."
-Po części tak właśnie jest Megan i tak właśnie myślimy-dodał, a moja złość, która była we mnie widoczna nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.-Właśnie dlatego tak na niego reagujesz-dodał z chytrym uśmiechem, również nachylając się nad stolikiem, przez co nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie.
-To się kurwa mylicie...
-Czyżby? To jest twoja tajemnica, która jest prawdą, złośnico. To, że mnie pociągasz w pewien sposób i to co zdarzyło się w klubie nie oznacza, że będę ingerował pomiędzy was. Nie będę pionkiem, którym będziecie się poruszać jak tylko chcecie. Zayn jest moim przyjacielem, a ja nie zrobię niczego przeciwko niemu-odpowiedział cały czas zachowując przy tym miły ton.
-Ty też mnie pociągasz, Louisie... Świat nie kręci się tylko wokół Zayna, a wy jesteście za bardzo pewni siebie. Mam na ciebie ochotę, Louisie-syknęłam, wykrzywiając usta po raz kolejny w krzywym uśmiechu, po czym przejechałam dłonią po jego twarzy.
-Może czasami to ty jesteś za bardzo pewna siebie, Meg? Dlaczego się przed nim bronisz? Bronisz się przed uczuciem do niego? To naprawdę porządny facet... A co do twoich "propozycji" z ciężkim sercem muszę ci powiedzieć, że nie mam zamiaru się w coś takiego mieszać-odpowiedział, składając na mojej dłoni delikatny pocałunek.
-Świat nie kręci się wokół niego, do kurwy... Niech to zrozumie i nie gra ze mną, bo nie lubię, gdy ktoś idzie pod prąd na mojej drodze-uderzyłam pięścią lekko w stół, na co Louis przykrył ją swoją dłonią.
-Ale nie chcę, abym ja był twoją przykrywką przed nim. Mimo wszystko, mam nadzieję, że to przemyślisz. Naprawdę to mądry facet, który też ma uczucia. Pamiętaj o tym, Megan-dodał, na co moje pięści ponownie zacisnęły się.
-To nie ja zaczęłam, Louis.
-Bawicie się w kotka i myszkę, niepotrzebnie. Po co rozważać kto zaczął? Nie można normalnie porozmawiać, czy po prostu przestać sobie dogryzać? Przecież nikt nie jest ślepy i widać, że ciągnie was do siebie-odpowiedział Lou, uroczo uśmiechając się przy tym. Zbierała się we mnie złość, którą z miłą chęcią wyładowałabym na swoim towarzyszu.-Niech ci miną nerwy, nie musisz już nic mówić. Wiem, że nasza rozmowa mogłaby się skończyć kłótnią, bo w końcu tak "nienawidzisz" drążyć jego tematu, ale czy mogę napić się spokojnie kawy, która zapewne jest już zimna ze swoją przyjaciółką?-spytał szeroko uśmiechając się, a ja wypuściłem nosem powietrze, które na chwilę wstrzymałam.
-Masz szczęście, że cię lubię, Tomlinson. Inaczej tą kawę mógłbyś sobie wsadzić głęboko w dupę-odpowiedziałam, upijając łyk kawy, która rzeczywiście stała już zimna, ale mimo tego nie straciła swojego smaku, a Louis zaśmiał się ukazując przy tym szereg swoich białych zębów. Brunet wprowadził po chwili jak zawsze dobry humor opowiadając jak to ma już w zwyczaju parę kawałów, które były naprawdę dobre. W międzyczasie do Louisa zadzwonił Niall.
-Widzisz, Megan... Prawie bym zapomniał... Gramy dzisiaj koncert charytatywny dla jednej z fundacji, ale jest to dość szykowny koncert, na którym będzie dużo ludzi. Bardzo chcielibyśmy z chłopakami, żebyście się tam pojawiły razem z dziewczynami.
-Niech dziewczyny idą, ja nie przepadam za takiego typu imprezami...-powiedziałam szczerze, bo nie miałam zamiaru kłamać.
-Bardzo nam zależy na waszej obecności. Proszę, Meg-powiedział z nadzieją w głosie Louis, a naszą rozmowę tym razem przerwał mój telefon. Była to Nicki, która koniecznie chciała, abym po spotkaniu z Lou, od razu pojawiła się u niej.
-To Nicki... Powiedziała, że wszystkie idziemy na ten cały koncert i mam zjawić się u niej niebawem. Chyba nie mam wyboru... O której to się zaczyna?-dopytałam, bezradnie rozkładając ręce.
-O dziewiętnastej. Podrzucić się do Nic?-spytał Lou.
-A mógłbyś? W sumie możemy się już zbierać, bo nie wiem co one wymyśliły...-powiedziałam podnosząc się miejsca, a Louis uśmiechnął się do mnie. Mój towarzysz podwiózł mnie do przyjaciółki i po zaledwie piętnastu minutach znaleźliśmy się pod jej domem.
-Dziękuję, że mnie dzisiaj nie pobiłaś i jednak postanowiłaś wypić ze mną tą kawę-powiedział przy moim wyjściu Lou, śmiejąc się pod nosem.
-Udało ci się, Louisie-odpowiedziałam, obdarowując go szczerym uśmiechem i wyszłam z samochodu.
-Do zobaczenia!-krzyknął na pożegnanie, a ja ruszyłam do środka i od progu przywitały mnie moje przyjaciółki. Musiałam wytłumaczyć im się co robiłam z Louisem, bo w ich głowach zaczęły tworzyć się różne historie i to, że byliśmy na randce. Wytłumaczyłam im, że było to przyjacielskie spotkanie, ale nie zdawałam im dokładnej relacji.
-A co u was?-spytałam rozkładając się na łóżku Nicki, obok Emilie.
-Jason się odezwał...-powiedziała cicho Emilie spuszczając głowę w dół i zaczęła nerwowo bawić się palcami, a ja po tych słowach cała zesztywniałam.
-Co?-odezwała się cicho Nicki, niemało zdziwiona słowami naszej przyjaciółki
-Moi rodzice od razu się tym zajęli... Okazało się, że ten świr dorwał się do jakiegoś komputera w ośrodku. Podobno dzieją się z nim bardzo niepokojące rzeczy i bardzo... bardzo mu odbija. Prawdopodobnie te prochy tak go zniszczyły...
-Ale oni mają go pod kontrolą?-spytała zmartwiona Nicki, obejmując Emi ramieniem.
-Tak... Wszystko mają pod kontrolą i raczej szybko go nie wypuszczą. Ale nawet nie wiecie jak się przestraszyłam...-mówiła cicho Emi, a ja zauważyłam łzy zbierające się w jej oczach.
-Sukinsyn... Jeżeli kiedyś go wypuszczą, to załatwię sobie broń i strzelę mu w łeb-powiedziałam ze złością w głosie.
-Megan...
-Nikt nie będzie was krzywdził... Wtedy zadziera ze mną-syknęłam, po czym wstałam wyciągając z paczki papierosa, jednak szybko schowałam go, bo Nicki spojrzała na mnie karcącym wzrokiem. "Zapomniałam, że tutaj się nie pali...". Po chwilowej niemiłej rozmowie położyłyśmy się z dziewczynami i zamówiłyśmy pizzę. Często gdy byłyśmy u której z nas grzeszyłyśmy zamawiając niezdrowe jedzenie i tak też było tym razem.
-To miło ze strony chłopaków, że nas zaprosili, prawda?-odezwała się Emilie, biorąc do ust ostatni kęs pizzy.
-Każda z nas wie dlaczego miło. Harry pewnie się ucieszy-powiedziałam, uśmiechając się w jednoznaczny sposób poruszając przy tym brwiami i na twarzy Nicki również pojawił się uśmiech.
-Przestańcie... Mówię, że są dla nas dobrzy, wszystkich-powiedziała rumieniąc się i mocno akcentując ostatnie słowo, a ja razem z Nic zaśmiałyśmy się i wymieniłyśmy ze sobą jednoznaczny wzrok.-Słuchajcie... Jeśli mamy się wyrobić, to może zaczniemy się szykować?
-No chyba już czas... Która idzie pierwsza do łazienki?-spytała Nicki podnosząc się z miejsca.
-To ja wracam do dom...-zaczęłam, ale moja przyjaciółka nie pozwoliła mi dokończyć.
-Nie, nie, nie. Dzisiaj wszystkie trzy robimy się na bóstwo... Tutaj-powiedziała dumnie Nicki, po czym na przegranej pozycji poszłam wziąć prysznic. Za mną poszły dziewczyny, a ja w tym czasie wysuszyłam włosy.
-Słuchajcie, nawet załatwiłam wam specjalne stroje...-mówiła z ekscytacją w głosie Nicki, wyciągając z pokrowca sukienki, które były bardzo eleganckie i piękne... Nienawidziłam takich strojów, bo czułam się w nich krępująco i zdecydowanie nie był to mój styl.
-Słuchajcie, ale mi wystarczą spodnie i elegancka bluzka-powiedziałam, wyłączając suszarkę z kontaktu.
-Zwariowałaś? Liam tutaj przed tobą był i mówił, że to bardzo uroczysta impreza i musimy założyć coś eleganckiego-powiedziała Nicki, klepiąc mnie po ramieniu.
-No to mają problem. Albo pójdę w spodniach i tak jak chce, albo nie pójdę w ogóle...-syknęłam lekko rozzłoszczona.
-Megan... Daj spokój, jak często chodzisz w sukience? Prawie nigdy. Raz na ile też fajnie jest się pokazać ubraną tak bardziej kobieco-mówiła Emi, przytulając mnie do siebie.
-Jestem dla was wszystkich dzisiaj za dobra-powiedziałam, prawie niewidocznie uśmiechając się. Wstałam stojąc przed lustrem w samej bieliźnie i myślałam co powinnam zrobić z włosami. Nie lubiłam takie szykowania się i picowania... Nigdy nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić i zajmowała to zbyt długo czasu.
-Usiądź, pokręcimy je-powiedziała Nicki, klepiąc miejsce na łóżku na co ja wdzięcznie uśmiechnęłam się. Emilie robiła sobie makijaż, a ja zaczęłam lekko stresować się całą sytuacją. "Napewno będzie tam mnóstwo ludzi... Fotoreporterzy...". Siedziałam na łóżku niecierpliwie czekając, aż moja fryzura będzie gotowa.
-Jak cię chłopaki zobaczą-mrugnęła do mnie Emi, a ja tylko pokazałam jej język. W końcu po dłuższym czasie Nicki skończyła. "Nawet ładnie...". Następnie zrobiłam sobie makijaż; niezbyt mocny, aby wyglądać przyzwoicie. Założyłam na siebie granatową sukienkę w prostym fasonie, ze zmarszczonym
paskiem materiału, który przebiegał wzdłuż sukienki, a do tego dziewczyny dobrały mi kolorowe szpilki na platformie. Podeszłam do lustra i osoba, którą zobaczyłam w odbiciu napewno nie była mną...
-Wow... Meg... Wyglądasz przepięknie-powiedziała Emi, poprawiając moje włosy.
-Wy też wyglądacie naprawdę zachwycająco-odpowiedziałam miło w stronę moich przyjaciółek.
-Megan, bo my nie jedziemy wszyscy razem. Chłopaki mają jakoś to wszystko tak ustalone, że każdy z nich przyjeżdża osobnym samochodem-mówiła Nicki, drapiąc się po głowie.
-Już są! Chodźcie na dół-krzyknęła Emilie, po czym szybko zabrała torebkę i ruszyła ku wyjściu. Podeszłam do okna i zobaczyłam pięć czarnych, lśniących samochodów, z przyciemnianymi szybami, które stały przed domem mojej przyjaciółki. Z pierwszego wyszedł Harry, biorąc pod rękę Emilie. "Ładnie razem wyglądają". Z kolejnego wyszedł Liam, a zaraz za nim Zayn...
-Nic, zrobiłyście to kurwa specjalnie...-powiedziałam twardo w stronę przyjaciółki.
-Megan, przestań. Widzę twoją reakcję na niego. Zejdź zaraz na dół-powiedziała moja przyjaciółka, przelotnie całując mnie w policzek. Moje serce przyspieszyło tempa, a oddech stał się płytki i nierównomierny. Usiadłam na łóżku, by się uspokoić, ale niestety to nie pomagało. Miałam ochotę zdjąć buty i uderzyć nimi o ścianę, mówiąc, że nigdzie nie pójdę. Nie mogłam tego zrobić... Szybko podniosłam się z miejsca, poprawiłam się w lustrze kierując się po schodach na dół. Czułam, że nogi uginają się pode mną...
-Dobry wieczór, słońce-odezwał się Malik, kiedy stanęłam przed nim w progu. Na mój widok jego oczy zaświeciły się i zlustrował mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Witam, Panie Malik-odezwałam się chłodnym wzrokiem, ale mimowolnie na moją twarz wpłynął minimalny uśmiech.-Żeby było jasne... Nie idę z tobą dla przyjemności, czy relaksu... Nie chcę robić scen-powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
-Megan, wyglądasz... Zjawiskowo...-szepnął, podchodząc do mnie na odległość zaledwie kilku centymetrów.
-Ty też nawet niczego sobie. Blondynie z klubu napewno byś się spodobał-dogryzłam mu,
wymijając go. Tak naprawdę Zayn wyglądał niesamowicie pociągająco w garniturze, a włosy postawione miał do góry jak zawsze w idealny sposób. "Czarna koszula-to, co lubię..."
-Megan-zatrzymał mnie, podchodząc bliżej, jednak ja nie odwróciłam się.-Nie ma dla mnie żadnej blondyny...
-Daruj sobie-syknęłam i ruszyłam przed siebie, jednak ten chwycił mnie za nadgarstek.
-Może mnie pani chwyci pod rękę?-spytał, zalotnie uśmiechając się.
-Nie żartuj-prychnęłam i podeszłam do samochodów, jednak nie bardzo wiedziałam do którego wsiąść.
-Tutaj-powiedział Zayn, otwierając mi drzwi. Bez słowa weszłam do środka i tak też minęła nam cała droga. Nie odezwałam się do mulata nawet jednym słowem, jednak mimo wszystko ten wydawał się być w dobrym humorze i cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku. "Dobrze wiedział jak bardzo denerwowało mnie to, jak się na mnie gapi i robił to specjalnie...". Mimo wszystko zachowałam zimną krew i starałam się zachować spokój.
-Jesteśmy-powiedział, po czym drzwi od samochodu otworzyły się. Zayn wyszedł pierwszy, podając mi rękę.
-Chwyć mnie pod rękę-powiedział mi cicho nad uchem, kiedy stanęliśmy przed czerwonym dywanem przed tłumem fotoreporterów. "Co to ma kurwa być... Pierdolony koncert...". Mimo wszystko chwyciłam Zayna pod rękę i ruszyliśmy przed siebie.-Uśmiechnij się od czasu do czasu...
-Kurwa, coś jeszcze?-spytałam lekko zirytowana, jednak mimo wszystko na moją twarz wpływał nieśmiały uśmiech. W końcu znaleźliśmy się w środku. Było mnóstwo ludzi, jednak od razu ruszyliśmy za scenę.
-Dlaczego nikt mi nie powiedział, że tutaj będzie...no właśnie tak?!-syknęłam w stronę Zayna, kiedy znaleźliśmy się za sceną w... prawdopodobnie garderobie.
-Pięknie wyglądasz, Megan-powiedział przelotnie Harry, mijając nas i puszczając do mnie oczko.
-Podobno cię uprzedzili-powiedział Zayn, nie robiąc sobie niczego z moich nerwów.
-Ale nie wiedziałam, że będę musiała iść tutaj z tobą...-powiedziałam chłodno, a ten przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że stykaliśmy się swoimi ciałami i chwycił mnie z tyłu zaraz nad pupą.
-Przestań w końcu, albo po prostu się ze mną nie zadawaj. Grasz przede mną...-mówił mi nad uchem w taki sposób, że moje ciało przeszywały dreszcze.
-Nawet gdybym chciała mieć od ciebie spokój, to i tak byś za mną łaził jak ćma-odgryzłam mu się. Moje serce znowu biło niebezpiecznie szybko, a ja przy nim cała zesztywniałam.
-Powiedz tylko słowo. Tu i teraz. Powiedz, że nie chcesz mnie znać, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, że nasza znajomość nic dla ciebie nie znaczy-mówił miłym tonem, nie poruszając się. "Trafił w czuły punkt...". Nie mogłam wydusić z siebie nawet jednego słowa i nie miałam w sobie takiej siły, bym mogła wypowiedzieć te słowa, a moje ręce zacisnęły się w pięści. "Właśnie z nim przegrałam... Najgorsze co mogło się stać..."
-Po co mnie zwodziłeś, skoro bawisz się uczuciami?-odpowiedziałam w końcu, jednak gula, która znajdowała się w moim gardle utrudniała mi dalsze mówienie.
-To było sprawdzenie ciebie, kocie...-odpowiedział z pożądaniem w głosie, przez które
moje ciało zalała fala ciepła. Staliśmy w bezruchu, a ludzie z zespołu chłopaków mogliby pomyśleć, że jesteśmy parą... Musnął moją szyję swoimi ciepłymi wargami, co spowodowało gęsią skórkę na moim ciele i to, że wygięłam głowę delikatnie do tyłu, rozkoszując się tą przyjemną chwilą rozkoszy... Chwycił moją prawą rękę unosząc ją do góry i jednocześnie zaczął szukać czegoś w kieszeni.-Mam dla ciebie prezent...
-Nie będę nic od ciebie brała-powiedziałam, odciągając rękę od niego, ale on okazał się silniejszy.
-Nie rób tutaj scen. To nic takiego... Prezent, możesz sobie powiedzieć, że po prostu... Po przyjacielsku... Noś ją zawsze przy sobie, bo czasami w życiu może ci się przydać. Nawet nie wiesz co może cię spotkać, a może wtedy podejmiesz dzięki temu słuszną decyzję-mówił, a ja nie sprzeciwiałam się już i pozwoliłam mu zawiesić na ręce podarunek. Był to srebrny łańcuszek, który miał coś wygrawerowane. Przyjrzałam się i ujrzałam piękny napis: Musisz podjąć ryzyko, jeśli chcesz znaleźć miłość...
-Chłopaki, zaraz ruszacie!-po pomieszczeniu rozszedł się głos, przez który wszyscy poderwali się z miejsca. Ja tylko spojrzałam Zaynowi prosto w oczy i czułam jak moje pole widzenia zaczynała przysłaniać mgła... "Nie teraz... Nie pora na beczenie...". Nie potrafiłam nic powiedzieć w dalszym ciągu, bo czułam jak to wszystko mnie przerastało. "Czyżbyś sobie nie radziła, Megan?"
-Ochroniarze zaraz zaprowadzą was na wasze miejsca. Macie je zaraz pod sceną-mówił Zayn, kiedy ciągle patrzyliśmy sobie w oczy.
-Zayn... Powodzenia-wydusiłam z siebie cicho, po czym moje usta przyległy do jego policzka, pozostając chwilę w bezruchu. Odsunęłam się od mulata, a na jego twarzy malował się uśmiech, na widok którego nogi po raz kolejny uginały się pode mną. Powoli wypuścił moją dłoń z uścisku, po czym mrugnął do mnie okiem i razem z chłopakami wyszli na scenę, a ja razem z moimi przyjaciółkami ruszyłyśmy na swoje miejsca. Cały czas gładziłam bransoletkę, która znajdowała się na moim nadgarstku i wypuściłam mocno powietrze, co spowodowało w pewnym rodzaju ulgę. "Cząstka ciebie, Zayn..."
*Późnym wieczorem*
Po dość ciężkim dniu i pełnym emocji w końcu znalazłam się pod domem. Usiadłam na murku przed domem odpalając papierosa, mocno zaciągając się nim. Paliłam w dość szybkim tempie, gdyż czułam głód nikotynowy spowodowany tym, że dzisiejszego dnia długo nie paliłam. Czułam głowie wiele myśli, których dzisiejszego wieczoru nie mogłam się pozbyć. Zbyt wiele się zdarzyło... Sama nie wiedziałam w jakim punkcie stanęłam i jak mam poruszać się dalej. "Gdzie twoja siła, Whitman?" spytałam samą siebie w myślach, po czym wykrzywiając usta w krzywym uśmiechu prychnęłam do siebie pod nosem. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu i nie patrząc na wyświetlacz, zmęczonym głosem odebrałam:
-Słucham?
-Megan? Nie wiem czy poznajesz...-usłyszałam w słuchawce jego głos. "Dave...". Cała zesztywniałam i wypuszczając papierosa z rąk czułam, jakby moje serce na chwilę przestało pracować.-W końcu cię odnalazłem.
-Dla mnie już nie istniejesz. Już dawno zniknąłeś z mojego życia-wyszeptałam z wrogością w głosie, po czym wypuściłam telefon z rąk, powodując pęknięcie ekranu. "Za dużo zaczęło dziać się w moim życiu..."
________________________________________________________
Cześć Kochani :) Rozszalałam się ostatnio, prawda? :) Dodaję tak szybko ten rozdział, bo jakoś nie miałam serca trzymać go dłużej w folderze i chciałam się nim już z Wami podzielić. Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu i czekam na Wasze opinie :) Dziękuję za wszystkie komentarze, bo to właśnie one dały mi takiego kopa do pisania, że rozdział jest już dzisiaj :) Buziaki!
+Jeśli macie jakieś pytania, możecie śmiało pytać, a ja z chęcią Wam odpowiem :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
Boziu! Świetne ale kim jest ten debilski Dave? Sceny z Meg i Zaynem są mistrzowskie zawsze czytam je z zapartym tchem :* Nie wiem co jeszcze napisać po zatkało mnie :) Nie mogę się doczekać na next część ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Alex :)
mój boże! ten rozdział jest naprawdę cudowny. niesamowity i uroczy. to wszystko co działo się między Meg a Zaynem, jest magiczne. oni przyciągają się do siebie niczym magnez. Meg może sobie wmawiać, że nic a nic nie czuje do Malika, ale kiedy tylko spojrzy mu w oczy, widać między nimi przyciąganie. fajnie, że Louis z nią pogadał, chociaż powiem ci szczerze, że w pewnym momencie, miałam wrażenie, że będzie o nią walczył, jakkolwiek to brzmi. po prostu sądziłam, że nie odpuści, a tu taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, co szykujesz dla Louisa i Nialla. bo widać, że skupiłaś się na Harrym, Liamie i Zaynie, a co z pozostałą dwójką? :)
życzę weny na kolejny na kolejne rozdziały. pozdrawiam, matrioszkaa! xx
[chocolattesmile]
Jakiś czas temu przeczytałam wszystko, ale dopiero dzisiaj zechciało mi się skomentować. Podoba mi się twój pomysł na fabułę i jego wykonanie. Masz dopracowany każdy, nawet najmniejszy szczegół. Doskonale wprowadzasz nas w swój świat, opisujesz uczucia czy też sytuacje. Nie popełniasz jakichś rażących błędów, dzięki czemu czyta się łatwo i przyjemnie. Mam nadzieję, że Meg i Zayn jakoś się dogadają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Finis. ;)
trust-and-believe
o jaaa no to sie dzieje!! jak aj bym chciała żeby oni byli razem zobaczymy co jezszcze sie ciekawego zdarzy
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;-) a kim jest tak na prawdę ta `opowiadaniowa ` Emilie?
OdpowiedzUsuńEmilie Nereng-bloggerka :)
UsuńDziękuje bardzo ;-)
Usuńawww ^^
OdpowiedzUsuńświetny *_*
czekam nn <3
Całujee Lolaa ;*
Już się nie mogę następnego doczekać ! :) Świetny ! ;*
OdpowiedzUsuńO matko! Od niedawna czytam Twojego bloga i musze przyznać, że jest świetny! Masz ogromny talent. Moimi ulubionymi bohaterami tutaj są Zayn i Megan, dlatego, że mam podobny charakter do jej. Świetny rozdział po prostu :) Aha, mam pytanie. Jak się nazywa Megan, kurcze no wyleciało mi z głowy i nie mogę sobie przypomnieć. Pomożesz? Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńKaya Scodelario :)
UsuńWeszłam na stronę, a tu nowy rozdział. Szok, zawieszka i zaraz wybuch radości. Dzięki dzięki :) Meg jest bezbłędna. Ale chyba jest pokrywa ochronna zaczyna pękać, a wszystko dzięki cierpliwości Malika. Uwielbiam Go.
OdpowiedzUsuńAle szczerze mówiąc na początku trochę się wystraszyłam, że jednak Louis trochę namiesza :) Ale to prawdziwy przyjaciel.
No i oczywiście ten Dave, tajemniczy gość :)
Jak zawsze z niecierpliwością czekam na nn.
oo ale super !! Nie znałam Meg od tej strony ;D super czekam na nastepny xd
OdpowiedzUsuńCudowny! Czeka na następny! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jutro późnym wieczorem, ale nie mogę obiecać. Jeśli mi się nie uda to postaram się dodać go jak najszybciej w tygodniu x
UsuńKiedy będzie następny rozdział ! Ja tu umieram z ciekawości <33 /Rose
OdpowiedzUsuńZapewne pod koniec tego tygodnia . Przepraszam, że musicie tyle czekać... Całuję xx
Usuńbędzie dzisiaj rozdział? czekaaaam <333
OdpowiedzUsuńPrzepraszam... Możecie mnie zlinczować za to, że do tej pory się nie pojawił... Ale cały czas nie było mnie ostatnio w domu i nie mogłam się do tego zabrać. Zrobię co w mojej mocy, aby w tym tygodniu się pojawił :) Dziękuję, że pamiętacie xx
UsuńSuper;) mam nadzieję że pojawi się już do niedzieli;)
OdpowiedzUsuńRozdział pojawi się dzisiaj :) x
UsuńKocham:*:*:*
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :) x
Usuń