niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 11

Z perspektywy Megan

-To zostajemy tutaj, czy idziemy do klubu?-spytał nas Zayn, który przyszedł z kuchni stawiając na stole dwie butelki wódki.
-Ja jestem za tym, żeby zostać dzisiaj w domu-odezwał się Louis.
-Ja tak samo-odezwała się Emilie.
-Popieram-powiedział Liam,  a cała reszta przytaknęłam na tą propozycję. Aż było to dziwne, że wszyscy zgodziliśmy się ze sobą.
-A ty, Meg?-spytał mnie Zayn, z chytrym uśmiechem nachylając się nade mną tak, że swoje ręce położył po mojej jednej, jak i drugiej stronie uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch i równocześnie patrząc mi prosto w oczy. Ja tylko podniosłam jedną brew ku górze i powiedziałam:
-Nie uwierzę, że interesuje cię moje zdanie.
-Zawsze mnie interesuje, kotku-powiedział, akcentując ostatnie słowo i robiąc przy tym nieco śmieszną minę, na co ja prychnęłam pod nosem. Mulat, na moje nieszczęście usiadł koło mnie i otworzył butelkę trunku, Liam rozdał każdemu szklanki i kieliszki, a Niall przyniósł jedzenie. Zastanawiało mnie gdzie dzisiejszego dnia była Emilie z Harrym, gdy skończyła trening. Nie oddzywała się do żadnej z nas, co było dziwne, a teraz wrócili razem. Nie miałam zamiaru o to pytać przy wszystkich. Nie jestem zwolenniczką związków i tego typu rzeczy, jednak im, w głębi duszy na prawdę i szczerze kibicowałam, a to nie zdarzało się w moim przypadku często. Nurtowało mnie to, co Harry wymyślił, aby się z nią umówić. W końcu starał się o nią normalny facet, a nie jakiś pieprzony ćpun, którego powiesiłabym za... za to, co powinnam.
*2 godziny później*
Siedzieliśmy w domu chłopaków i wszyscy dobrze się bawili. Humory wszystkim dopisywały, nawet Emilie, która jeszcze kilka dni temu była lekko podłamana. Cały czas u jej boku znajdował się Harry, co mnie zadowalało. Louis zaczął rozbawiać wszystkich jeszcze bardziej opowiadając kawały. Po kolejnym z kolei już nie mogłam wytrzymać i czułam coraz większy ból w moim brzuchu, który był spowodowany napadami śmiechu.
-Niesamowite! Patrzcie jakiego ataku śmiechu dostała, Megan. To niespotykane-powiedział Zayn, znajdujący się obok mnie na co ja od razu zmierzyłam go wzrokiem.
-Megan, nie denerwuj się, ale tak jest na prawdę. To rzadko spotykany widok-utwierdził w tym wszystkich Lou.
-I w dodatku słodko wtedy wyglądasz-dodał mulat obejmując mnie ramieniem.
-Tak trochę jak małe, pocieszne dziecko-dodał Harry, z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja jego również zmierzyłam wzrokiem. Nie lubiałam jak ktoś porównywał mnie z dzieckiem i mówił takie rzeczy. Było to dość irytujące.
-Poczuj się, Megan jak maluszek. Leci samolot, leci prosto do buźki-zaczął mulat, udając samolot z jednej z wielu kanapek znajdujących się na stole. Moje ciśnienie lekko podniosło się i nie ukrywałam, że mnie to zdenerwowało.
-Co ty robisz, Malik. Spieprzaj z tym-powiedziałam, odpychając jego rękę, która wędrowała wprost do mojej.
-Ale trzeba przyznać, że Meg nie zachowuje się jak malutkie dziecko-dodał Louis, zabawnie poruszając przy tym brwiami.
-Pomyślmy.. Chyba trzeba się nad tym poważnie zastanowić-powiedział Zayn jadąc nosem po mojej szyi przez co ja poczułam przyjemne dreszcze, które przeszyły moje ciało. Lubiłam to uczucie, bo było to bardzo przyjemnie. Tym razem musiałam powstrzymać się, by nie ponieść się tej przyjemnej rozkoszy, gdyż słowa Zayna spowodowały we mnie jeszcze większą złość i nie miałam zamiaru tego tak zostawić.
-Zastanowić?-powtórzyłam po nim, patrząc mu w oczy z szyderczym uśmiechem.-W takim razie się przekonamy-dodałam, po czym wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca i ruszyłam w stronę kuchni. Wzięłam z blatu kluczyki od mojego samochodu, a właściwie to mojej mamy oraz drugą parę, która należała do pojazdu Zayna.
-Trzymaj-powiedziałam, rzucając w mulata kluczykami, a następnie skierowałam się w stronę drzwi. Wszyscy od razu podnieśli się z miejsc i z szokiem, który malował się na ich twarz obserwowali nas z dużą uwagą.
-Co to ma znaczyć?-spytał mnie brązowooki z rozbawieniem i dezorientacją, przekładając przedmiot z jednej dłoni do drugiej.
-Masz wątpliwości co do tego, że zachowuję się jak małe dziecko? Myślałam, że jest jasno przedstawione i wiesz o tym, jaka jestem. Jeszcze mnie znasz? Dobrze wiesz, że ze mną się nie zaczyna, Malik. Na ciebie jest już za późno, bo właśnie wszedłeś ze mną na ścieżkę wojenną-mówiłam, patrząc na niego ze skupieniem, a na mojej twarzy gościł złowieszczy uśmiech. Czułam, że wywieram na nim pewną presję.
-Megan, przecież..-zaczął, jednak ja nie dałam mu skończyć.
-Chodź na zewnątrz, tam sobie wszystko wyjaśnimy-powiedziałam i nie czekając na żadną odpowiedź kogoś z moich przyjaciół skierowałam się na zewnątrz, a w tej samej chwili wszyscy ruszyli za mną. Usiadłam na masce samochodu, którym przyjechałam do chłopaków, a mulat po chwili znajdował się już na przeciwko mnie.
-Pojedziemy kilometr od waszego domu. Stamtąd będziemy się ścigać, ale na dwóch pasach. Obok siebie-mówiłam, akcentując dwa ostatnie słowo, tak, aby wszystko było jasne.-Przegrany pije 3 kolejki, za wszystkich-dodałam, po czym szeroko uśmiechnęłam się. Kątem oka spojrzałam na naszych towarzyszy i na twarzy każdego z nich malowało się co innego. Harry, Louis i Niall 

z niedowierzaniem patrzyli nas i równocześnie byli rozbawieni, natomiast reszta już nie była tak wesoła jak ta trójka.
-Megan, przestań. Jesteście po alkoholu. Skończcie już te wasze kłótnie-mówiła z lekkim przejęciem Emilie, próbując mnie przekonać. Jednak ja zaprzeczyłam głową i spojrzałam na Zayna. Stał z kluczykami w rękach i stał jakby wmurowany w ziemię, jednak na jego twarzy również malował się szeroki uśmiech jak u Harry'ego.
-A co jeśli pojedzie z naprzeciwka auto?-spytał z podekscytowaniem w głosie blondyn.
-Wtedy się okaże, kto jest silniejszy-odpowiedziałam, uśmiechając się jakby nic się nie stało.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?-spytał mnie, podchodząc bliżej z wyższością w głosie.
-Nie wyraziłam się jeszcze wystarczająco jasno?-odpowiedziałam, unosząc brwi ku górze. Ten przyciągnął mnie do siebie tak mocno, że nasze ciała stykały się ze sobą chyba w każdym centymetrze, twarze dzieliły milimetry, a następnie ze spokojem i podekscytowaniem w głosie powiedział:
-Nie chce nic mówić, co do tego jakie masz ze mną szanse. Ale życzę ci powodzenia, kotku-a następnie wypuścił mnie ze swoich objęć.
-Jeszcze mnie doceniasz, Malik-powiedziałam cicho, wchodząc do samochodu. Czułam adrenalinę, która przyspieszała bicie mojego serca, co bardzo mi się podobało. Odpaliłam silnik i gdy miałam ruszać już przed siebie podbiegł do mnie Harry, a gdy uchyliłam szybę powiedział:
-Uważajcie na siebie. I wierzę, że to wygrasz-powiedział, po czym szeroko uśmiechnął się, a ja tylko puściłam mu  oczko i ruszyłam przed siebie. Spojrzałam w lusterko i za mną jechał Zayn. Po chwili już znaleźliśmy się na miejscu. Ta droga, która prowadziła do domu chłopaków była prawie prosta, pomijając dwa zakręty i było to około kilometra od naszych przyjaciół. Stanęliśmy autami równo obok siebie i na dwóch pasach. O tej porze nie było dużego ruchu, w tej chwili na całe szczęście. Zapewne gdyby jakiś kierowca nas mijał w tym momencie, to nie skończyło by się to dobrze. Malik spojrzał w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy, zawadiacko uśmiechając się przy tym, na 

co ja zareagowałam tak samo i wysłałam mu buziaka w powietrzu i również uśmiechnęłam się.
 Nie bałam się. Nigdy się nie bałam takich rzeczy, bo twierdziłam, że w życiu trzeba wszystkiego próbować. Jedyne co teraz czułam to adrenalinę, która pobudzała moje ciało coraz bardziej i czułam duże podekscytowanie oraz chęć odgryzienia się Zaynowi. Spojrzałam jeszcze raz w jego stronę i zaczęłam odliczać pokazując mu na palcach. 3,2,1... Z całej siły cisnęłam pedał gazu i zmieniałam biegi na najwyższe. Wskazówka na liczniku podnosiła się coraz szybciej, a samochód z sekundy na sekundę rozpędzał się jeszcze bardziej. Kątem oka spojrzałam na samochód Zayna, który jechał równo z moim. Po chwili mulat wyprzedził mnie o kilka metrów, na co ja zaśmiałam się.
-Tylko na to czekałam. Jeszcze nie wiesz do czego jestem zdolna-powiedziałam do siebie na głos, po czym wbiłam najwyższy bieg i ze względu na to, że znajdowaliśmy się coraz bliżej naszej "mety" i docisnęłam gaz do samego końca, co spowodowało, że licznik wskazał na tyle dużą prędkość, że poczułam jakbym nyła wgniatana w siedzenie, jednak dobrze wiedziałam, co potrafi ten samochód. W ciągu kilku sekund znalazłam się na prowadzeniu i już ujrzałam twarze naszych przyjaciół i Harry'ego, który zaczął robić dziwne ruchy przypominające dziki taniec. Zatrzymałam się, a zaraz przede mną stanął Zayn. Wyszłam z auta i obkręcając kluczki na palcu wskazującym i podeszłam do reszty, 

którzy z niedowierzaniem patrzyli w moją stronę.
-No, no! Gratuluję!-krzyknął Louis, obejmując mnie ramieniem.
-Dałem ci fory-powiedział Zayn, podchodząc do nas.
-To cię nieusprawiedliwi. Po prostu przegrałeś. Poległeś, Malik-powiedziałam, po czym puściłam mu oczko i ruszyliśmy do środka. Cała reszta usiadła ponownie w salonie, a ja ruszyłam do lodówki po kolejną butelką wódki i postawiłam ją na stole.
-Przegrana, kotku-powiedziałam, siadając obok niego i objęłam go ramieniem, a następnie nalałam kieliszek i podałam mu do ręki.-Jeszcze dwadzieścia sześć kieliszków-powiedziałam z dumą w głosie i podałam mu drugi z kolei kieliszek, po którym mulat również był niewzruszony.
-Zayn, Zayn... Chyba dzisiaj długo nie pożyjesz-powiedział Harry, wygodnie układając się na nogach Emilie i kładąc na sobie małego psa, a poruszyłam w stronę zielonookiego brwiami.
-Spokojnie, jeszcze mnie nie znacie-powiedział, biorąc do ust kolejny kieliszek. Długo wytrzymał bez żadnego skrzywienia się, co nie ukrywam, że mnie zaskoczyło, gdyż jeszcze przed całą naszą "konfrontacją" spożywaliśmy alkohol. Dopiero w połowie na jego twarzy zagościł grymas, a trunek zaczynał działać na niego coraz bardziej. Po tej połowie postanowiłam dać mu chwilowo spokój, aby nie doszło do tego, by zaczął wszystko zwracać. Po godzinie, Zayn zakończył swoją imprezę i spał na kanapie. Chwilę później wszyscy zebrali się i także poszli spać. Liam poszedł z Nicki, a reszta chłopaków do swoich pokoi. Harry także udostępnił pokój Emilie, a może także łóżko.
-Harry-zawołałam go do siebie, gdy wychodzili z salonu.-Nie schrzań tego-powiedziałam, po czym szczerze uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem. Dziękuję-powiedział, po czym przelotnie cmoknął mnie w policzek i pobiegnął do blondynki.
-Meg, a ty nie idziesz?-spytał mnie Louis, zabierając z kuchni butelkę wody.
-Nie, ja nie jestem jeszcze śpiąca więc tutaj posiedzę-odpowiedziałam.
-Jakby coś to mogę podzielić się z tobą łóżkiem. Bardzo chętnie-szepnął mi na ucho,

 na co ja zareagowałam śmiechem.
-Jak będę się czuła samotna, to na pewno do ciebie przyjdę-odpowiedziałam i szeroko uśmiechnęłam się.
-Gdybyś jednak zrezygnowała z mojego nocnego towarzystwa to jak widzisz, pokój Zayna jest wolny, więc możesz tam spać-powiedział, po czym pożegnał się ze mną i ruszył do swojego pokoju. Siedziałam obok mulata i nie mogłam powstrzymać się, aby nie zrobić mu zdjęcia. Zayn leżał zwinięty w kłębek, tuląc się do dużej poduszki. Wzięłam koc, znajdujący się obok niego i nakryłam go. "Kurwa, Megan, co ty robisz" skarciłam się w myślach i opadłam na fotel obok. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym panował totalny burdel i napiłam się łyka soku pomarańczowego, znajdującego się na stole. Na jednej z szafek zauważyłam ołówek, a następnie wstałam i zabierając go ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu jakieś skrawka papieru. "Czy oni nie mają tutaj zwykłej kartki?" powiedziałam do siebie, po czym zabrałam ze stołu jakąś w połowie zużyta kartkę papieru nie chcąc myszkować w ich domu i ruszyłam z powrotem do salonu. Usiadłam na przeciwko mulata i uważnie mu się przyglądałam skupiając się na każdym rysie jego idealnej twarzy. Wzięłam ołówek do ręki i zaczęłam rysować kontury. Uśmiechnęłam się do siebie, gdyż na prawdę lubiłam to robić, a ostatnio miałam dużą przerwę w rysowaniu. Bardzo mnie to odprężało, jednak nie chciałam, aby ktoś o tym wiedział, bo nie było to dla mnie niczym specjalnym. Skupiałam się na tym i zawsze chciałam to zrobić najlepiej i najdokładniej jak potrafię.
-Kurwa, jesteś na prawdę seksowny, Malik-powiedziałam, po jakimś czasie kończąc to, co zaczęłam. Wzięłam ze stołu swojego iPhone'a, a wyświetlacz pokazał mi 4 nad ranem. "Chyba najwyższy czas się położyć" powiedziałam do siebie w myślach i zmęczona długim dniem, a tak właściwie to już jedną czwartą kolejnego dnia, skierowałam się do pokoju mulata.
*Tego samego dnia, przed południem*
Z wielkim trudem otworzyłam ociężałe powieki i zaczęłam moje poranne przeciąganie się. Moje ciało i głowa były w dość dobrym stanie, gdyż nie wlewałam w siebie tak dużych ilości alkoholu. Po wielu trudach w końcu otworzyłam oczy i odwróciłam się wygodnie na bok, bo nie miałam jeszcze chwilowo ochoty wstawać.
-Ja pierdole!-krzyknęłam z przerażenia, gdy zobaczyłam obok siebie Zayna, który opierał głowę na swojej ręce, uważnie mi się przyglądając, jakby było to zupełnie normalne.-Co ty tutaj robisz?
-Leżę w swoim łóżku i przyglądam się pewnej upartej dziewczynie, która wygląda słodko, gdy się budzi, a po chwili staje się taką zołzą jaką jest  w świetle dziennym. Dzień dobry-powiedział, zachrypniętym głosem, który przyprawił mnie o dreszcze na ciele, a kilkudniowy zarost dodawał mu jeszcze więcej męskości.
-Przecież spałeś jak zabity na dole-powiedziałam z lekką złością w głosie, opierając się na łokciach.
-Wiem, że w duchu się cieszysz, że budzisz się u boku... Poczekaj, poczekaj... Niech zacytuję... "na prawdę seksownego" mężczyzny-powiedział, z akcentem na moje słowa, które wypowiedziałam do niego, kiedy spał upojony alkoholem, a ja rysowałam go i następnie szeroko uśmiechnął się, a moje zaspane oczy w jednej chwili szerzej otworzyły się.-Wszystko słyszałem, kotku-dodał, po czym przejechał palcem po mojej twarzy.
-Co ty pierdolisz, Malik. Byłeś pijany do tego stopnia, że wymyślasz sobie coś, co nie miało miejsca?-powiedziałam, próbując opanować nerwy i zachowując się zupełnie naturalnie. Nie mogłam uwierzyć w to, że to słyszał i nie chciałam nawet dopuścić do siebie takiej myśli.
-No i dlaczego okłamujesz samą siebie?-spytał, z anielskim spokojem w głosie cały czas się uśmiechając.
-Jak mogłeś to słyszeć skoro spałeś?-powiedziałam, kładąc się z powrotem na poduszce, lekko wtulając się w nią.
-Wiesz... To jest chyba taki dar. Czuję, kto jest koło mnie i wiem kiedy się obudzić-odpowiedział, po czym przybliżył się do mnie i również położył się.
-Nawet nie drgnąłeś-powiedziałam, lekko przymykając powieki.
-Starałem się-szepnął mi na ucho, po czym musnął swoimi ciepłymi wargami moją szyję co skutkowało tym, że moje ciało przeszyły kolejne miłe dreszcze,  a moje kąciki lekko uniosły się ku górze.-Wiem, że to lubisz, bo zawsze się wtedy uśmiechasz.
-Dobra, ja idę na dół. Poza tym, to coś kiepsko wyglądasz-powiedziałam, wstając z łóżka i ubrałam na siebie spodnie.
-No, no. Taki widok mógłbym mieć w swoim pokoju codziennie-powiedział Zayn,

 wpatrując się w moje ciało, a następnie leniwie przeciągnął się i również wstał, udając się za mną na dół. Gdy weszliśmy do salonu, tam już na kanapie leżał Niall, a na fotelu siedział Harry.
-Uuuu-z ust Nialla wydobył się dziwnie nieokreślony dźwięk... zachwytu?
-Przymknij się-powiedziałam w jego stronę, rzucając w niego poduszką.
-Kogo jak kogo, ale was schodzących rano razem na dół to się nie spodziewałem-powiedział, szczerząc się, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Spojrzałam na Harry'ego, a ten tylko teatralnie poruszył brwiami, na co ja pokazałam mu język. Spojrzałam na Zayna, a ten wyciągnął z lodówki butelkę zimnej wody, nalał do szklanki, wypił jednym duszkiem i nalał kolejną.
-Oj, Zayn. Widzę, że kac chyba męczy-powiedział w jego stronę Harry,

 śmiejąc się z niego.
-Bywało gorzej-odpowiedział, po czym położył w połowie pełną szklankę na stole.-Idę się ubrać, żeby nie jej nie rozpraszać moim pięknym ciałem-powiedział do chłopaków, po czym przeszedł koło mnie i uderzył  w pupę.
-Spierdalaj-odpowiedziałam, po czym usiadłam koło Horana, ale tak właściwie to znalazłam się na nim. Spojrzałam na szklankę z wodą, z której pił Zayn, a na podłodze koło stołu leżała jeszcze butelka wódki, która nie była pusta. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z miejsca, ruszając do kuchni i wylewając ciecz do zlewu. Wróciłam do salonu i nalałam do szklanki taką samą ilość trunku, odkładając na to samo miejsce.
-Jesteś niemożliwa-wymruczał Horan, kiedy na nim siadałam, a on wyglądał jakby w połowie spał. Po chwili mulat zszedł po schodach, razem z resztą przyjaciół i zmęczony usiadł na wcześniej zajmowanym przez siebie miejscu.
-Cześć wszystkim-powiedział Liam, a po nim moje przyjaciółki, a także Louis.
-Hej-powiedziałam cicho, przymykając powieki i kładąc głowę, na ramieniu blondyna.
-Kurwa mać!-usłyszałam to z ust Malika, który właśnie wypluł zawartość szklanki na podłogę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, a ja triumfalnie uśmiechnęłam się.-Ze względu na to, że dzisiaj nie czuję się najlepiej, to dam ci spokój. Ale i tak tego pożałujesz-dodał, wskazując na mnie palcem, po czym ruszył do kuchni po karton soku i wypił co najmniej połowę jego zawartości.
-To kto robi śniadanie?-odezwał się Niall, otwierając oczy.
-Jeśli mi pomożesz i macie coś w lodówce, to może ja coś zrobię, ale ktoś musi mi pomóc-powiedziała Emilie, wstając z miejsca.
-Jesteś aniołem! Z chęcią ci pomogę-powiedział Horan, podnosząc się na równe nogi, przez co prawie zrzucił mnie na podłogę.-Wybacz, Meg-dodał, i pobiegł za blondynką do kuchni, a cała reszta leżała w pół żywa, czekając na zbawienie w postaci jedzenia i picia.
*Kilka godzin później*
-Megan, dzisiaj wraca ojciec-powiedziała w moją stronę mama, gdy kierowałam się już do mojego pokoju ze szklanką wody w ręku.
-Super-odpowiedziałam ironicznie. Nie umiałam pokazywać radości na zewnątrz, gdyż mojego ojca nie było w domu cały czas. Większość czasu jak zawsze robiłam co chciałam, ale czasami na prawdę chciałam, by ktoś się mną zainteresował. To, że mogłam robić co mi się żywcem podobało było dla mnie korzystne, ale czasami szczerze odczuwałam brak rodziców. W głębi duszy na prawdę cieszyłam się na powrót mojego taty.
-Mogłabyś czasami pokazać trochę radości-powiedziała moja mama, patrząc na mnie, siedząc na fotelu i odkładając gazetę.
-Moglibyście czasami okazać trochę miłości-syknęłam w jej stronę rozzłoszczona jej słowami i ruszyłam do swojego pokoju, nie czekając jakąkolwiek odpowiedź z jej strony. Usiadłam przed swoim laptopem i weszłam na twittera. Weszłam na Zayna i zaczęłam przeglądać jego tweety i zdjęcia. Miał fanki z całego świata, a ja jak gdyby nigdy nic przebywałam w jego towarzystwie bardzo często, a dzisiaj w dodatku...w jednym łóżku. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. "Co ty robisz dziewczyno" powiedziałam do siebie w myślach i natychmiast wyłączyłam profil Malika. Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa. Otworzyłam wiadomość i była ona od nikogo innego jak od mulata.

"Chyba czegoś zapomniałaś... Piękny rysunek, kotku.
Z. xxx"
-Kurwa mać-powiedziałam rozzłoszczona do siebie na głos.-Zachciało mi się rysunków-mówiłam dalej wściekła. Powróciłam do mojej poprzedniej czynności i przeglądałam dalej nowe tweety, dodane przez moich znajomych. Nagle zobaczyłam, że ktoś dołączył do grona moich obserwatorów.
-Ja pierdole-wymruczałam, a w moim gardle stanęła potężna gula.-Dave Bowers-powtórzyłam, dokładnie wymawiając imię i nazwisko. "Nie zwracaj uwagi... Przestań... Nie przypominaj..."


______________________________________________________

I jak Wam się podoba rozdział z perspektywy Waszej ulubienicy? Czekam na Wasze komentarze :) 
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, rozdziałów, bloga, mnie czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)


Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
 
 

♥♥♥



niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 10

Z perspektywy Emilie

Taniec. Treningi. To właśnie w tym i to właśnie tutaj wyładowałam dzisiejszego dnia wszystkie emocje, które miałam w środku i w żaden sposób nie mogłam się od nich uwolnić. Pomagało mi to. Zawsze.
-Emilie, byłaś świetna-zwróciła się do mnie Pani Fisher, podchodząc bliżej i poklepując mnie po ramieniu, na co ja tylko lekko uśmiechnęłam się. Po skończonym treningu, jak zawsze razem z dziewczynami ruszyłyśmy do szatni, aby się przebrać. Zawsze w tej chwili marzyłam tylko o tym, aby jak najszybciej znaleźć się w domu, pod prysznicem i we własnym łóżku. Otworzyłam swoją szafkę i przebrałam się w ubrania, znajdujące się w niej.
-Do zobaczenia jutro!-powiedziałam do moich koleżanek, wychodząc z pomieszczenia i kierując się w stronę wyjścia. Z dużej torby wyciągnęłam swojego iPhone'a i na wyświetlaczu widniała jedna nieodebrana wiadomość, która została dostarczona minutę temu.

"Wiem, że zaraz kończysz trening, więc czekaj
na mnie przed szkołą. Chciałbym porozmawiać.
Mam problem... Całuję, H."
Po przeczytaniu tego smsa lekko uśmiechnęłam się, a równocześnie zaniepokoiłam tym, co było zawarte w drugiej części wiadomości. Otworzyłam drzwi i poczułam uderzenia gorąca. Powietrze było duszne i wyraźnie zapowiadało się na deszcz. Rozejrzałam się przed siebie i nie zauważyłam nigdzie samochodu loczka.
-Witaj Kotku-powiedział mi tuż nad uchem bardzo dobrze znany mi głos. Stał za mną, przyciskając mnie mocno do siebie, trzymając kurczowo w pasie. "Znowu On. Znowu ten głos. Zimny głos. Znowu ten sam uścisk, który sprawiał mi ból." pomyślałam do siebie w myślach i czułam jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej, a w gardle pojawia się gula, która uciskała je w tak silny sposób, że nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa.
-Co ty tutaj robisz?-wyszeptałam, prawie niedosłyszalnie. Znowu się bałam. Kolejny raz.
-Przyszedłem cię odwiedzić, kochanie. Myślałaś, że mnie się tak szybko pozbędziesz?-mówił ze złowieszczą radością w głosie, która przyprawiała mnie o dreszcze.
-Zostaw mnie w spokoju. Między nami już nic nie ma-syknęłam, próbując uwolnić się z jego silnego uścisku, jednak na marne. Był na tyle silny, że nie miałam z nim najmniejszych szans.
-Dobrze wiedziałaś, że to nie koniec NAS-mówił akcentując ostatnie słowo, a w jego głosie dało się wyczuć jeszcze więcej złości i wrogości.-Mówiłem, że wrócę i jestem.
-Daj mi święty spokój-warknęłam w jego stronę po raz kolejny. Znowu próbowałam uwolnić się od niego-bez skutku. Łzy, które napłynęły mi od oczu znacznie utrudniły widoczność przez co nie mogłam nigdzie wyszukać Harry'ego. Czułam jego oddech na mojej szyi, a strach coraz bardziej paraliżował całe moje ciało. "Czy on znowu jest pod wpływem tego świństwa?" zadałam sobie w myślach kolejny pytanie. W tym momencie poczułam jego gorące wargi, które przyległy do mojego ciała. Zaczęłam szarpać się jeszcze bardziej, lecz on nadal był nieugięty.
-Puszczaj!-w końcu udało mi się krzyknąć. Podniosłam głowę i w końcu zobaczyłam Jego. "W końcu. Jesteś teraz moim aniołem" powiedziałam do siebie na widok Harry'ego, który szybkim krokiem, ze złością i lekkim przerażeniem w oczach szedł w naszą stronę. Jason na jego widok pchnął mnie do przodu, przez co wpadłam wprost w ramiona Harry'ego, a to uchroniło mnie przed upadkiem.
-Emilie, idź do samochodu-powiedział do mnie stanowczo Harry, trzymając w swoich ramionach.
-Widzę, że już sobie znalazłaś pocieszenie. Na prawdę podoba ci się ten frajer? Myślałem, że nie popełnisz aż takiego błędu-zwrócił się do mnie ironicznym śmiechem i poczułam jak w środku mnie zaczęła buzować złość, której zazwyczaj staram się tak nie pokazywać na zewnątrz.
-Największy błąd popełniłam będąc z tobą-powiedziałam twardo, patrząc mu prosto w oczy, a po tych słowach jego oczy znacznie powiększyły się.
-Zostaw ją w końcu w spokoju-powiedział Harry, wychodząc przede mnie i robiąc krok w stronę Jasona, przez co odległość między nimi stała się dość niebezpieczna.
-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy-odrzekł mu brunet o ciemnych oczach.
-Wiedz, że jeśli stanie się jej jakaś krzywda, to wtedy ja zniszczę ciebie-odpowiedział mu Harry z wyraźną wrogością w głosie w stosunku do bruneta.
-Harry, chodźmy. Nie warto-powiedziałam cicho, chwytając loczka za rękę.
-Jeszcze tego pożałujecie-wyszeptał Jason, po czym szybkim krokiem ominął nas i ruszył przed siebie.
-Sukinsyn-syknął zielonooki, mierząc go wzrokiem.-Emi, wszystko w porządku?-spytał się mnie, a ja tylko twierdząco skinęłam głową, masując obolałe miejsce. Styles objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do samochodu. Ruszyliśmy w stronę mojego domu i przez chwilę droga mijała nam w kompletnej ciszy. Nie była ona tą krępującą, tylko tą, która była teraz potrzebna, a mój towarzysz doskonale o tym wiedział. Swój wzrok miałam wbity w szybę i obserwowałam to, co znajdowało się na zewnątrz. Chmury były coraz ciemniejsze i było pewne, że lada moment w Londynie zawita deszcz.
-Gdybym był wcześniej...-zaczął nagle Harry, ale ja wiedząc co chce powiedzieć dalej nie dopuściłam do tego, by wypowiedział to na głos.
-Przestań, Harry. On i tak by nie odpuścił. Tak na prawdę to gdyby nie ty, to nie wiem do czego mógłby się posunąć. Dziękuję-powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy, odwracając się w jego stronę.-Ale wiem, że chciałeś ze mną o czymś porozmawiać-dodałam po chwili, na myśl o treści wiadomość, którą dostałam od mojego przyjaciela.
-A, to nic. Nic ważnego-mówił lekko zmieszany.
-Harry, no mów-próbowałam zachęcić go z miłym uśmiechem na twarzy.-Coś się stało?
-No bo chodzi o to, że... Bo ja...-plątał się, a po jego mimice twarzy zauważyłam, że czuje się trochę zawstydzony.-Emilie, bo ja... Moja ciotka bierze niedługo ślub i idę na wesele... A ja kompletnie nie umiem tańczyć-po tych słowach szeroko uśmiechnęłam się do siebie, a Harry kontynuował.-I.. czy mogłabyś mi dać chociaż jedną lekcję? Proszę-powiedział, kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem, a jego mina była tak urocza, że popełniłabym błąd nie zgadzając się.
-To teraz się módl, aby Pani Fisher udostępniła nam salę-powiedziałam z nieschodzącym uśmiechem na twarzy i wyciągnęłam z mojej torby telefon wybierając numer do mojej trenerki. Po zaledwie dwóch sygnałach już usłyszałam jej miły głos i poprosiłam o klucze i udostępnienie sali. Ta bez żadnych zarzutów zgodziła się.
-Jeszcze raz bardzo Pani dziękuję. Jest Pani aniołem, do widzenia-powiedziałam, po czym wyłączyłam się, a na twarzy Harry'ego zobaczyłam uśmiech, który doskonale ukazywał jego dołeczki.
-Czyli mam rozumieć, że się udało?-spytał, upewniając się.
-Tak, tylko musisz dać mi dziesięć minut na szybki prysznic po treningu i zmianę ubrań-powiedziałam, na co zielonooki przytaknął głową i wyszliśmy z samochodu, kierując się do domu.
*Godzinę później*
-Trzeba przyznać, że to dziesięć było dość długie-powiedział ze śmiechem Harry, od czasu do czasu spoglądając na mnie podczas kierowania pojazdem.
-Tak czułam, że moja mama nas dorwie i nie wypuści nas bez obiadu. Ale przyznaj, że był dobry-odpowiedziałam także ze śmiechem. To właśnie on pozwalał zapomnieć mi o tym incydencie, który zdarzył się po moich zajęciach i nie pozwalał na to, abym teraz o tym myślała. Udawało mu się to doskonale, za co na prawdę w głębi duszy byłam mu wdzięczna.
-Był znakomity-odpowiedział z zachwytem, po czym wyciągnął kluczyk ze stacyjki, gdyż właśnie znaleźliśmy się pod szkołą. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy do środka budynku. 

Przeszliśmy przez długi korytarz kierując się do ostatniej sali spośród czterech znajdujących się na tym piętrze. W końcu znaleźliśmy pod odpowiednią z nich i weszliśmy do środka, gdzie czekała już na nas moja nauczycielka.
-Dzień dobry-przywitał się miło brunet.
-Cześć Harry-odpowiedziała promiennie, podchodząc do nas. Poza zajęciami zachowywała się jakby była dla nas koleżanką i po części za to też ją uwielbiałyśmy.-Emilie, jak skończycie oddaj klucze tam, gdzie zawsze i oczywiście dokładnie sprawdź czy sala jest zamknięta. A ja już się zbieram i widzimy się jutro, pa! A ty masz wspaniałą nauczycielką-dodała po cichu podchodząc do Harry'ego.
-Wiem-powiedział z dumą w głosie, a ja cicho zachichotałam pod nosem.
-Powodzenia!-krzyknęła Pani Fisher zamykając drzwi.
-Świetna kobieta-zwrócił się do mnie Harry, rozglądając po dużym pomieszczeniu, pełnym luster oraz, w którym rozbrzmiewało echo.
-Tak, jest cudownym człowiekiem. Gotowy?-spytałam, włączając sprzęt od dźwięku do kontaktu.
-To będzie kompromitacja, ale zacznijmy-powiedział zbliżając się do mnie. Stał metr ode mnie, a ja zrobiłam kolejny krok w jego stronę. W sali było zupełnie cicho i byliśmy w stanie słyszeć tylko nasz oddech. Nie puszczałam jeszcze muzyki, gdyż musiałam nauczyć go podstawowych rzeczy.
-Emilie, ja nawet nie mam poczucia rytmu-powiedział stojąc nieruchomo w miejscu.
-Spokojnie, zrobię z Ciebie prawdziwego tancerza-odpowiedziałam promiennie, po czym stanęłam na tyle blisko, że czułam jego oddech na mojej twarzy. Położyłam jego rękę na mojej talii, a ja położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
-A teraz zrobisz krok w przód, zaczynając od prawej nogi, a następnie krok w lewo, dostawiając prawą nogę do lewej. Dasz radę?-spytałam tłumacząc mu wszystko po kolei i najpierw pokazując.
-Postaram się-odpowiedział z lekkim uśmiechem, z powrotem kładąc dłoń w bardzo subtelny sposób tym razem nieco niżej-na moim biodrze i powtórzyliśmy krok, który przed chwilą powtórzyłam.
-Dobrze-powiedziałam powoli, a moje kąciki uniosły się ku górze.-A teraz krok w tył, zaczynając od lewej nogi, a następnie w prawo, dostawiając lewą nogę do prawej i zrobimy obrót w prawo o dziewięćdziesiąt stopni-Harry wykonał dane kroki, jednak przy okazji lekko zdeptał moje stopy.
-Przepraszam. Nie chciałem. Uprzedzałem cię, że nie jest najlepiej-powiedział lekko przejęty, przytulając mnie lekko do siebie w geście przeproszenia.
-Nic się nie stało, w końcu uczymy się na błędach-odpowiedziałam, ze szczerym uśmiechem klepiąc go po ramieniu. Powtórzyliśmy ten krok kilkakrotnie i z każdym kolejnym razem było coraz lepiej.-To już opanowałeś. Teraz puszczę muzykę i zobaczysz, że będzie o wiele łatwiej, bo od razu wyczujesz rytm. Będziemy tańczyć tak jak ty potrafisz, dobrze?-powiedziałam, podchodząc do wieży, na której miałam już ustawioną odpowiednią piosenkę.
-Emilie, musisz mi bardzo pomagać, to dla mnie bardzo trudne-odpowiedział z przejęciem w głosie, który po chwili skomentowaliśmy śmiechem. Podeszłam z powrotem do loczka, chwytając za ramię. Był ode mnie wyższy, więc stanęłam na palcach, po czym szepnęłam mu do ucha:
-Zamknij oczy-odchyliłam się lekko w tył, by zobaczyć czy to zrobił. Tak, przymknął swoje powieki, a na jego twarzy malował się ten uroczy uśmiech, który ponownie pokazywał jego dołeczki. Ponownie nachyliłam się nad jego ucho i kontynuowałam.-Poruszaj się tak jak potrafisz, w jeden bok i w drugi. Lekko kołysz się wczuwając w rytm piosenki-starałam się zachować spokój w głosie i każde słowo wypowiadałam powoli i wyraźnie.
-Emilie, twój anielski głos mnie rozprasza-powiedział loczek z nieustającym uśmiechem na twarzy kołysząc się na boki i mocniej przyciągając do siebie, a ja czułam jak palę lekkiego buraka. "Znowu Emilie? Nie teraz!" skarciłam się w myślach.
-A teraz rób jakiekolwiek kroki-dodałam, cały czas będąc w jego objęciach. Czułam jego oddech na swojej szyi, a jego piękny zapach perfum pieścił moje zmysły. "Jak on cudownie pachnie..."
-Idzie ci coraz lepiej-powiedziałam i na tą myśl uśmiechnęłam się.-A teraz mnie obróć-dodałam ze stoickim spokojem, a zielonooki zrobił powoli to, o co go poprosiłam, po czym po raz kolejny nadepnął na moją stopę. Po chwili już ponownie stałam przed nim, a ten patrzył mi prosto w oczy. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele, a dreszcz emocji przeszył mnie od stóp do głów. Harry ponownie przyciągnął mnie do siebie i kołysaliśmy się w rytm muzyki. Nie szło mu perfekcyjnie, ale z pewnością lepiej niż na początku i widać było, że się stara. Po kilku minutach, w naszym tańcu stanowiliśmy jedność. Nagle Harry doskonale poczuł rytm muzyki będąc przy tym delikatnym i ostrożnym. Doznałam dziwnego uczucia, którego do końca nie umiałam określić. Czułam się bezpieczna i spokojna. Było mi  przy nim po prostu dobrze, tak jak nigdy wcześniej. Nawet nie spotrzegłam się, kiedy piosenka dobiegała końca, a Harry w tym momencie chwycił mnie nieco mocniej i subtelnie, a zarazem zdecydowanie przechylił mnie prawie do samej ziemi. W tym momencie ujrzałam jego piękne, zielone oczy, które dzisiejszego dnia po raz kolejny pochłonęły całą mnie. Chyba na moment straciłam zdolność do myślenia i kontroli, ale wiem, że obdarowałam go ogromnym uśmiechem. "Emilie, nie rozpłyń się" zaśmiałam się do siebie w myślach. Nagle, w jednej sekundzie, z nie wiadomo jakiego powodu i z ogromnym hukiem obydwoje wylądowaliśmy  na podłodze. Harry naciskał na mnie całym swoim ciałem i razem zanosiliśmy się od śmiechu.
-Chyba jednak nie zostanę tym tancerzem-rzekł roześmiany loczek, a jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej, dzięki czemu mogłam dojrzeć nawet najdrobniejsze rysy jego twarzy.
-No jeszcze przed Tobą daleka droga-odpowiedziałam prawie zanosząc się od śmiechu.
-Emilie, ale nie dziw mi się, że czasami nie mogę załapać tych cholernych kroków, ale mając ciebie u boku nawet mężczyzna o najsilniejszej woli nie mógłby się skupić-powiedział, 

przygryzając dolną wargę, co działało na mnie niesamowicie, jak chyba na większość kobiet. "Och, Harry. Nie rób tego..." powiedziałam do siebie już kolejny raz dzisiejszego dnia, a na mojej twarzy poczułam czerwone placki, które rozpalały ją coraz bardziej.-A w dodatku, cudownie się rumienisz-powiedział szeptem, nad moim uchem. Po chwili obydwoje wstaliśmy i otrzepaliśmy się.
-Pokażesz mi jak tańczy profesjonalna tancerka? Tylko już beze mnie-powiedział w moją stronę, siadając pod jednym z luster.
-Zwariowałeś?-odpowiedziałam zdziwiona.
-Proszę Emi, bardzo proszę. NALEGAM-powiedział, dokładnie podkreślając ostatnie słowo.
-Nie, nie dzisiaj. A jeśli nie chcesz to będziesz mógł mnie oglądać na Mistrzostwach. W nagrodę mogę ci załatwić specjalne miejsce w pierwszym rzędzie-powiedziałam, opierając się o jeden z filarów znajdujących się na sali.
-Oczywiście, że chcę! Wiesz co, wydaje mi się, że będziesz musiała załatwić więcej tych miejsc, bo jak chłopaki się dowiedzą to też na pewno nie odpuszczą-powiedział radośnie, zakładając ręce na swojej klatce piersiowej.-Nie mogę się doczekać-dodał z ekscytacją w głosie. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy rozmawiać, a Harry zaczął pokazywać mi nieco kompromitujące zdjęcia reszty chłopców z różnych imprez.
-Skąd ty to masz?-lekko uniosłam głos ze zdziwienia widząc zdjęcie z Tom'ym.
-Dostałem to dzisiaj od niego, kiedy ty się przebierałaś, a ja pokazywałem

 jak kapkuję piłkę. Swoja drogą, masz cudownego brata-powiedział miłym głosem.
-O to mały, przebiegły kombinator. Ale tak, jest cudowny i bardzo go

 kocham-powiedziałam i uśmiechnęłam się na myśl o moim młodszym bracie. Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu Harry'ego.
-Halo? Cześć Zayn. Tak, jestem z nią-mówił do słuchawki Harry, a ja przysłuchiwałam rozmowie od czasu do czasu widząc na jego twarzy uśmiech.-Dobrze, będziemy. Tak, przekażę jej, do zobaczenia-powiedział z szerokim uśmiechem, po czym rozłączył się.-Emilie, dzwonił Zayn i pytał czy z tobą jestem, bo chcą robić u nas imprezę, albo pójdziemy do klubu. Zayn kazał mi cię uprzedzić, że nikt nie przyjmuje protestów.
-No dobrze-powiedziałam z uśmiechem, wyciągając nogi przed siebie i opierając się na rękach.
-Wow, myślałem, że będę musiał cię namawiać-powiedział ze zdziwieniem w oczach.
-A widzisz, zaskoczyłam cię-puściłam mu oczko.
-A ja z chęcią bym cię namawiał, mam na to swoje sposoby-powiedział, przybliżając się do mnie i odpowiedział takim samym puszczeniem oczka, a ja ponownie szeroko uśmiechnęłam się. Po chwili wstaliśmy i zabraliśmy swoje rzeczy. Dokładnie zamknęliśmy salę, a klucze zostawiliśmy u naszego ochroniarza, którego wszyscy znali i także był przemiłym, starszym mężczyzną. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu chłopców.
-Myślisz, że dam radę jakoś zatańczyć przed moją rodziną?-spytał mnie wesoło Harry.
-Myślę, że tak, będę mocno trzymać kciuki-powiedziałam, uśmiechając się promiennie do bruneta.
-A wiesz, że bez ciebie u boku będzie mi trudniej?-powiedział, obdarzając mnie kolejnym swoim uroczym uśmiechem.
-Jeśli się wczujesz, to będziesz znakomity-odpowiedziałam, puszczając mu po raz drugi dzisiejszego dnia oczko. Po piętnastu minutach znaleźliśmy się pod domem chłopców i ruszyliśmy do drzwi. Przed samym wejściem do środka, Harry lekko chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, po czym powiedział:
-Dziękuję za lekcje, moja wspaniała nauczycielko.
-Cała przyjemność po mojej stronie, Panie Styles-odpowiedziałam, na co on czule pocałował mnie w policzek, a ja jak zawsze oblałam się lekkim rumieńcem.
-Uwielbiam ten widok i mogę ci to powtarzać cały czas, Emi-szepnął mi na ucho otwierając drzwi i wpuszczając mnie do środka, a ja szeroko uśmiechnęłam się lekko spuszczając głowę.


______________________________________________________

jest Was tutaj juz okrągła 30, za co Wam dziękuję i mam nadzieję, że będzie Was ze mną jeszcze więceeej! Po raz kolejny dziękuję za wszystko! Kolejny rozdział będzie z perspektywy Megan :)
Jak Wam się podoba ten rozdział kochani? Czekam na szczere opinie :) 
 +Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, rozdziałów, bloga, mnie czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)

 

Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
 

 
  ♥♥♥


niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 9

Z perspektywy Nicki

Szara koszulka z flagą Ameryki, krótkie, dżinsowe spodenki przyozdobione po lewej stronie kilkunastoma ćwiekami oraz białe, wysokie conversy-tak wyglądał mój strój dzisiejszego dnia. Do tego włosy związałam w wysokiego, luźnego koka, a oczy podkreśliłam tuszem do rzęs. Pogoda za oknem z dnia na dzień wróżyła coraz lepsze wakacje i warunki atmosferyczne w Londynie były niebywale sprzyjające, gdyż zawsze niekoniecznie miłym gościem był tutaj deszcz i czarne chmury, przez które człowiek od razu tracił ochotę na robienie czegokolwiek. Usiadłam przy blacie w kuchni i uśmiechnęłam się na widok śniadania, które przygotował dla mnie mój tata. Zawsze, gdy wychodził do pracy jako pierwszy nie pozostawiał mnie bez żadnego posiłku. Zabrałam się za konsumowanie przygotowanego przez tatę pieczywa z warzywami oraz soku ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Nie odchudzałam się, ale tolerowałam i zazwyczaj zdrowo się odżywiałam. Czasami oczywiście grzeszyłam, gdyż nie potrafiłam sobie odmówić kostki czekolady, wafelka, czy też świeżo parzonej kawy, jednak nie panikowałam z tego powodu bo nie miałam w głowie żadnego odchudzania się czy też innych tego typu rzeczy bo z natury i od małego byłam szczupłą osobą, mimo tego, że jadłam czasami za całą rodzinę. Dobra przemiana materii to jest coś o czym marzy wiele ludzi, a ja akurat byłam jedną z tych szczęśliwych. Jedząc w ciszy śniadanie, obróciłam głowę w stronę jednej z półek kuchennych, na której znajdowało się jedno ze zdjęć, które miałam z moją mamą. "Sophie, ile bym dała, abyś tu teraz ze mną była", powiedziałam do siebie w myślach i cicho westchnęłam opierając swoją głową na dłoni. Dzisiejszego dnia, coś we mnie pękło i poczułam gulę, która uciskała moje gardło utrudniając nawet zwykłe przełknięcie śliny. Pragnęłam przytulić się do niej i zwyczajnie porozmawiać. Chciałabym móc wyżalić się jej z tego wszystkiego, co działo się w ostatnich dniach, a głównie ta feralna noc, gdy dowiedzieliśmy się wszystkiego o Jasonie. Nigdy nikt z nas nie spodziewałby się, że Jason może być takim... No właśnie, kim on na prawdę był? Do tej pory uważałam go za rozsądnego faceta, który wie czego chce, jest dojrzały i inteligenty. Jak się okazało myliłam się. Dowiadując się o jego kontaktach z narkotykami oraz 'innym' towarzystwem, czy mogliśmy się spodziewać czegoś jeszcze? Chyba nikt z nas tego nie wiedział. Najbardziej było mi szkoda w tym wszystkim Emilie, która w niczym tak na prawdę nie zawiniła. To ona najbardziej cierpiała, na co ja nie mogłam patrzeć. Zawsze byłam wrażliwa na ludzką krzywdę i nie tylko. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ludzie sobie to robią? Powinniśmy żyć w normalnym świecie, otaczającym nas dobrem. Jednak to jest zupełnie odbiegłe od dzisiejszej rzeczywistości i to było okrutne. Nie wiedziałam jak mogłam pomóc mojej przyjaciółce, choć tak bardzo chciałam. Dopiero teraz zaczęły chodzić w mojej głowie różne myśli. "Czyżby Megan miała rację?", spytałam siebie w myślach, co przerwał dźwięk mojego telefonu. Zobaczyłam, że dzwoni Sarah, na co ja od razu zareagowałam naciskając zieloną słuchawkę, mówiąc:
-Halo?
-Nicki, ile można na ciebie czekać? Stoję przed Twoim domem, pośpiesz się-powiedziała zniecierpliwionym głosem.
-Przepraszam, już wychodzę-odpowiedziałam, po czym rozłączyłam się. Wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca, upijając jeszcze szybki łyk soku, który uwielbiałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Po drodze zabrałam czarną torbę, która na spodzie miała srebrne elementy ćwieków  i wrzuciłam do niej wszystkie potrzebne rzeczy razem z kluczami, którymi zamknęłam dom. Na zewnątrz stała już brunetka w swoim czarnym audi a6s. Sarah była żywą osobą, więc nie straszne jej były szybkie samochody. Wręcz przeciwnie-uwielbiała je. Wsiadłam do środka i opadając na siedzenie obite czarną skórę powiedziałam:
-Przepraszam, nie krzycz. Nie wiedziałam, że już czekasz­, mogłaś puścić smsa-powiedziałam z uśmiechem na twarzy, co Sarah odwzajemniła.
-Z tego co wiem, to umawiałyśmy się na dziewiątą trzydzieści, a jest już dziesięć minut po czasie i już dawno powinnaś czekać oraz być zwarta i gotowa, zakochana panienko-odpowiedziała, uśmiechając się, a ja słysząc dwa ostatnie słowa odwróciłam się z rumieńcem, który zagościł na moich policzkach i usłyszałam cichy chichot brunetki. Dzisiejszego dnia musiałam jechać do pracy, aby ustalić szczegóły dotyczące nadchodzącego pokazu Thomasa Burberry, w którym miałam wziąć udział. W mojej głowie pojawiły się kolejne przemyślenia, jednak tym razem na temat Jego. "Mamo, co ja mam teraz robić?",zadałam w myślach kolejne pytanie dzisiejszego dnia. Już dawno nie spotkałam takiej osoby jak Liam, a właściwie nawet nie wiem czy kiedykolwiek spotkałam. Jest on wyjątkowy, w każdym znaczeniu tego słowa, jakkolwiek ludzie mogą je interpretować, w rzecz jasna pozytywnym znaczeniu. Przy nim czuję się w stu procentach bezpieczna, a przede wszystkim wyjątkowa i kochana. Nasze relacje były czymś więcej, niż tylko przyjaźnią damsko-męską, w którą dużo ludzi teraz nie wierzy. Po pocałunku, do którego doszło na cmentarzu, gdy byliśmy u mojej mamy, a także po wypadzie na plażę uświadomiłam sobie, że jest to coś więcej niż przyjaźń. Mogłam śmiało powiedzieć, że byłam tego pewna, jednak zawsze bałam się rozmów na te tematy. Ciężko było mi komuś zaufać, bezgranicznie. Moje życie towarzyskie nie było bujne, mimo tego, że nie jeden chłopak chciał się ze mną umawiać, jednak ja musiałam odrzucać ich, gdyż uważałam, że nonsensem było umawiać się z każdym lepszym, jak na loterii, z myślą, że może w końcu trafię. Wolałam cierpliwie czekać, bo to co miało przyjść, powinno przyjść z czasem. Tak też było z Liamem. Nie było to 'coś', co miało odejść, tylko czułam, że jest to ogromne uczucie, które zaczęło potęgować we mnie z dnia na dzień coraz bardziej. Jedyną wątpliwością jaka we mnie była to skrzywdzenie mnie. Byłam za bardzo uczulona na takie działania w stosunki do mnie i wiedziałam, że to mogłoby być ponad moje siły. Zwłaszcza od osoby, którą się kocha. "On nie mógł mi tego zrobić", powiedziałam do siebie, po czym zorientowałam się, że wraz z moją menadżerką już znajdowałyśmy się pod IMG Models.
-O czym tak rozmyślałaś?-spytała mnie Sarah, gdy wchodziłyśmy do wieżowca.
-O niczym-odpowiedziałam z miłym uśmiechem, wchodząc do windy.
-Nicki, jeśli go kochasz to nie masz się nad czym zastanawiać-powiedziała nagle McFeenly, szperając w papierach, które wyciągnęła z torebki, na co ja znowu wstydliwie i prawie niewidzialnie uśmiechnęłam się.
-Czego szukasz?
-Planu pokazu. Jestem pewna, że go wzięłam-mówiła lekko zdenerwowana. Jej złość po kilku sekundach przyćmił triumfalny uśmiech, gdyż właśnie zaczęła machać mi przed twarzą kartkami, na których znajdowały się szczegóły dotyczące pokazu Burberry, na co ja zareagowałam cichym śmiechem.
*2 godziny później*
-Nicki, pamiętaj o tym, że ty będziesz zamykać pokaz-zwróciła się do mnie moja menadżerka, na co ja twierdząco skinęłam głową.-I oczywiście macie dziewczyny darmowe wejściówki, tak jak zawsze. Możecie je dać komu chcecie-oznajmiła wszystkim modelkom Sarah, wręczając nam w ręce bilety.-Na dzisiaj to wszystko, do zobaczenia-powiedziała promiennie, po czym wyszła z sali. W tej samej chwili rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, a widząc imię, które przyprawiało mnie o szybsze bicie serca i ciepło w moim ciele bez wahania nacisnęłam zieloną słuchawkę, i przykładając telefon do ucha, od razu usłyszałam:
-Dzień dobry, piękna. Jak Ci mija dzień?
-Hej. Właśnie wychodzę z pracy, a co u Ciebie?-spytałam z promiennym uśmiechem na twarzy biorąc swoją torbę i kierując się w stronę windy.
-To w takim razie za pięć minut będę pod IMG-powiedział słodkim głosem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę na moim ciele.
-Liam, nie. Na prawdę nie trzeba-zaczęłam, lecz ten od razu mi przerwał.
-Nicki, ale ja chcę. Nie chcę słyszeć sprzeciwu.
-No dobrze, dobrze. Już schodzę, pa-powiedziałam z uśmiechem, który nie schodził z moich ust po czym wyłączyłam się. Czekałam na windę, której drzwi po minucie rozsunęły się. Weszłam do środka i nacisnęłam przycisk z numerem 0. Po minucie znalazłam się już na dole i po wyjściu z windy ruszyłam ku wyjściu z wieżowca. Na zewnątrz czekał już na m Liam, co było dla mnie nie małym zdziwieniem, gdyż nie spodziewałam go się tak szybko. Podeszłam bliżej, a ten cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku przez co czułam lekkie skrępowanie. Będąc coraz bliżej niego moje ciało wypełniało wcześniej towarzyszące ciepło, a szybkość bicia mojego serca cały czas przyspieszała. 
-Dzień dobry-powiedział, witając mnie cmoknięciem w policzek, a ja przytuliłam go do siebie. Następnie otworzył mi drzwi do pojazdu, a potem sam usiadł za kierownicą.
-To jaki kierunek obieramy?-spytał mnie z miłym uśmiechem.
-Ja czuję, że kontynuacja mojego dzisiejszego dnia nie obędzie się bez kawy.
-To w takim razie Starbucks?-spytał, upewniając się, a ja twierdząco skinęłam głową. Do kawiarni nie było daleko, dlatego już po chwili znajdowaliśmy się na miejscu. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do jednej z kas.
-Latte?-spytałam mnie Liam, a ja skinęłam głową.-Dwa razy latte, prosimy-powiedział miło do kasjerki, a potem spojrzał mi w oczy ze szczerym uśmiechem. Po chwili dostaliśmy swoje zamówienie i wyszliśmy na zewnątrz,ruszając w kierunku parku.
-A tobie jak minął dzień do tej pory? Bo jeszcze nie usłyszałam odpowiedzi-powiedziałam w kierunku bruneta, biorąc łyk mojej świeżo zrobionej latte. Kochałam kawy 

ze Starbucks'a i zazwyczaj tylko stąd je piłam. Nikt w żaden sposób nie był w stanie ich podrobić, a po tak wyśmienitym napoju człowiek od raz czuł się lepiej.
-Ranek nie był zbyt przyjemny, ponieważ zostałem obudzony przez Harry'ego, który zaczął śpiewać podczas robienia śniadania, a następnie pomyślałem o tobie. Zdobyłem wszelakie informacje, które były mi potrzebne do dalszego działania i koncepcji dzisiejszego dnia i jak widać rezultat pozytywny, a dzień piękny-powiedział, akcentując ostatnie słowa i objął mnie ramieniem.-W dodatku, cudownie się czerwienisz-dodał, szepcąc mi na ucho, na co ja tylko spuściłam głowę w lekko w dół i z nieśmiałym uśmiechem na twarzy,czułam jak palę jeszcze większego buraka.
-Jak ma się Emilie?-spytał mnie po chwili.
-Stara sobie radzić i jest coraz lepiej, ale czasami ma małe chwile załamania, a my wtedy nie możemy jej pomóc.To jest najgorsze-powiedziałam, a wyraz mojej twarzy automatycznie zmienił się na wspomnienie o niemiłym zdarzeniu,
-Boimy się o was z chłopakami. Ten typ jest chyba zdolny do wielu rzeczy. Nie chcemy, aby stała się wam jakakolwiek krzywda-powiedział odwracając mnie przodem do siebie.
-Będziemy na siebie uważać-wyszeptałam, wtulając się w jego klatkę piersiową. Ten przycisnął mnie mocniej do siebie i pocałował w czubek głowy. Mimowolnie uśmiech pojawił się na moich ustach, a przyjemne ciepło po raz kolejny gościło w moim ciele, sprawiając mu przyjemność. Wiedziałam, że w mogłabym zastygnąć w tych ramionach i byłabym bezpieczna. Tą przyjemną chwilę przerwał nam dzwonek moje telefonu. Z cichym pomrukiem niezadowolenia odsunęłam się od bruneta wyciągnęłam telefon z torby, a gdy zobaczyłam na wyświetlaczu Emilie, bez chwili zastanowienia nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hej Nicki, co u Ciebie?-spytała miłym głosem. W tej chwili kamień spadł mi z serca, gdyż obawiałam się, że coś mogło się stać.
-Hej kochanie. Wszystko w porządku. Właśnie jestem z Liamem. A co u ciebie? Jak się czujesz?-pytałam i czułam na sobie wzrok zatroskanego bruneta.
-Nicki.. Bo ja.. Ja mam problem. Harry chce się ze mną dzisiaj umówić. Co mam zrobić?-mówiła lekko zakłopotana. Słysząc te słowa z ust mojej przyjaciółki, uśmiechnęłam się do siebie.
-Jeśli chcesz, to zgódź się. Ja uważam, że nie będziesz żałować-odpowiedziałam, biorąc kolejny łyk mojej kawy, a w głośniku usłyszałam ciche westchnięcie zadowolenia.
-A to nie za szybko? Nie chcę, by ktoś pomyślał sobie, że skaczę z kwiatki na kwiatek.
-Nikt nie może ci niczego zabronić. A na kawę czy spacer z przyjacielem można zawsze iść, prawda?-powiedziałam, utwierdzając ją w tym co powiedziałam.-A czy.. Czy on coś pisał? Dzwonił?-spytalam niepewnie o Jasona, choć nie chciałam. Bałam się o to spytać, gdyż nie chciałam urazić Emilie w jakikolwiek sposób, a wiadomo, że nie był to miły temat dla nikogo z nas, a zwłaszcza dla niej. Bałam się, że Jason żądał by zemsty na niej, czy na kimś z nas.
-Dzisiaj był tylko jeden sms. Czyli na razie nie tak źle-odpowiedziała pewnie, co bardzo mi się spodobało. Emilie z dnia na dzień była coraz bardziej pewna siebie, co było bardzo ważne. Obawiałam się, że Emi może sobie nie poradzić, czy też zamknąć się trochę w sobie, jednak myliłam się, co mnie cieszyło.
-Pamiętaj, że gdyby coś..-zaczęłam, lecz ta przerwała mi.
-Wiem, mam do ciebie od razu dzwonić. Dziękuję, Nicki-powiedziała wdzięcznie.
-Baw się dobrze, skarbie-odpowiedziałam, uśmiechając się do siebie.
-Ty także, pa-powiedziała szybko, po czym rozłączyła się. Schowałam swojego iPhone'a spowrotem do torby i biorąc ostatni łyk mojej ulubionej kawy, wyrzuciłam pusty kubek do kosza. Odwróciłam się w stronę Liama i widząc jego pytający wzrok od razu powiedziałam:
-To Emilie. Harry chce się z nią umówić.
-A jednak nie zrezygnował-powiedział cicho, uśmiechając się do siebie.
-Nie zrezygnował?-spytałam pytająco.

-Od początku Emilie mu się podobała. Miała chłopaka, więc zaczął tracić nadzieje, ale my mówiliśmy mu, żeby się nie poddawał. Sam nie wiedział co robić, bo nie chciał psuć tego, co było między Emilie, a Jasonem. Teraz może się popisać, ale nie chce, aby to wyszło tak, że tylko na to czekał i od razu chce ją usidlić. Wie o tym, że Emilie została zraniona i nie chce jej też do siebie zrazić. Wiele osób uważa Harry'ego za flirciarza, ale ja nie będę zaprzeczał, że tak nie jest, bo to jest prawda. Jednak tym razem jest to co innego i nie patrzy on na nią, jak na kolejną zdobycz do wykorzystania. Jemu na prawdę i szczerze zależy. Zaangażował się w to i chyba nie zamierza rezygnować-mówił Liam spokojnym jak zawsze głosem, momentami uśmiechając się lekko.
-Nie przypuszczałam, że Harry może się tak zaangażować-powiedziałam, patrząc na Liama, który w ten 'swój' sposób uśmiechnął się do mnie. Nagle podeszło do nas kilka dziewczyn, prosząc Liama o zdjęcie i autografy. Ten tylko przepraszająco spojrzał na mnie, a ja z uśmiechem na ustach skinęłam głową. Patrząc na Liama oraz na jego fanki, które patrzyły na niego jak na obraz warty milion dolarów, uśmiechałam się szerzej. Niesamowite było to, jak dbał o swoich fanów i starał się ich nie zawodzić. Dziewczyny wnet skakały, gdy mogły zamienić z nim chociaż jedno słowo. Jemu również sprawiało radość to, że mógł z nimi porozmawiać. Nagle jedna dziewczyna podeszła do mnie i była nie mniej ucieszona na mój widok, co spowodowało we mnie lekkie zdziwienie.
-Nicki Shepherd?-spytała z lekko otwartymi ustami na kształt litery "o", a ja skinęłam potwierdzająco głową.-Ty jesteś tą modelką! Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?-mówiła z podekscytowaniem, a ja zaśmiałam się w duchu na jej reakcję na moją osobę.
-Pewnie-odpowiedziałam, po czym ta wyciągnęła swój telefon i zrobiła sobie ze mną pamiątkowe zdjęcie.-Jak ci na imię?-spytałam miło w stronę niższej ode mnie o głowę brunetki, o piwnych oczach, brązowych, kręconych włosach sięgających jej do ramion i smukłej sylwetce.
-Lucy-odpowiedziała, lekko zarumieniona, po czym podeszła do mnie jej przyjaciółka prosząc o to samo. Zamieniłam z dziewczynami kilka słów, po czym odeszłam na bok w oczekiwaniu na Liama, który właśnie rozdał ostatni autograf i po kilku sekundach znalazł się koło mnie.
-Przepraszam, Nicki. Nie mam serca im odmawiać-powiedział ze skruchą w głosie obejmując mnie ramieniem.
-Liam, nie przepraszaj mnie za to. To na pewno jakaś cząstka twojego życia, a ja to doskonale rozumiem-odpowiedziałam, obejmując go w pasie.
-Ale nie zawsze są to miłe spotkania. Czasami zdarzają się fanki, które niekoniecznie przyjmują dobrze to, że mam kogoś obok siebie i chciałbym cię przed tym uchronić-mówił z troską w głosie, przytulając mnie do siebie.-To co robimy dalej? Jakieś życzenie specjalne?
-Zapraszam Cię do mnie na pyszny obiad. Liczę na to, że pomożesz wyczarować mi coś dobrego w kuchni-powiedziałam, unosząc głowę ku górze, by móc spojrzeć mu w oczy i ujrzałam w nich jakby tańczące iskierki radości, które dodawały mu na jego ciepłej  twarzy jeszcze więcej uroku.
-Postaram się-odpowiedział, po czym ruszyliśmy do samochodu. Cała droga mijała w przyjemnej rozmowie, a także dużej ilości śmiechu. Pod domem znaleźliśmy się po kilkudziesięciu minutach, poprzez korki, które utrudniały ruch dzisiejszego dnia w Londynie. Weszliśmy do środka i ruszyliśmy do mojego pokoju.
-Bardzo ładnie urządzone pomieszczenie-powiedział Liam, rozglądając się po moim pokoju i położył się na łóżku.
-Muszę iść na chwilę do łazienki-powiedziałam, po czym skierowałam się do pomieszczenia obok. Spojrzałam w lustro i poprawiłam swoje włosy. Odkręciłam kurek z wodą i umyłam ręce chłodniejszym strumieniem. Nagle poczułam zawroty głowy, a przed oczami zaczęły migać mi dziwne plamki, jakby były jakimś wymysłem. Zamknęłam oczy i chwyciłam się kurczowo rękoma o szafkę i schyliłam głowę w dół w celu uspokojenia się. Po chwili otworzyłam je spowrotem i czułam, że mój stan wrócił do normalności. "Co to do cholery było", powiedziałam do siebie w myślach. "Nie daj nic po sobie poznać", powtarzałam do siebie przed naciśnięciem klamki.
-Już-powiedziałam cicho, zamykając za sobą drzwi i siadając koło bruneta, który bacznie i z niepokojem mi sie przyglądał.
-Nicki, wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada-powiedział, podnosząc się.
-Tak, wszystko dobrze. Wydaje ci się-odpowiedziałam, siadając obok niego i chwytając jego dłoń.
-Nic, chciałbym z tobą porozmawiać. O nas-powiedział nieśmiało z lekkim uśmiechem, gładząc mnie po wierzchu drugiej dłoni.-Słonko, kiedy zobaczyłem Cię po raz pierwszy poczułem coś, czego nie potrafię zdefiniować,ale wiem że czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej.Wiedz,że chciałbym być przy tobie cały czas,sprawiać żebyś była szczęśliwa,żebyś czuła się bezpiecznie.Chcę z tą spędzać każdy dzień,każdą godzinę,każdą minutę i sekundę.Chcę się z tobą cieszyć

 każdą najdrobniejszą rzeczą.Chcę być przy tobie w smutku i radości.Chcę zasypiać i budzić się przy tobie.Chcę składać ci czułe pocałunki.Chcę się dzielić z tobą moim szczęściem i moim sercem.Chcę Ciebie,Nicki.
-Obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz-powiedziałam spokojnie i z nadzieją w głosie. Po jego słowach moje oczy zaszkliły się. Było to wzruszenie, gdyż jeszcze nigdy, żaden chłopak nie mówił do mnie w taki sposób.
-Nigdy do tego nie dopuszczę. Kocham Cię-powiedział, po czym starł z mojego policzka pojedynczą łzę, która mimowolnie znalazła ujście w moim oku.
-Ja ciebie też, Liam-odpowiedziałam, po czym złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam ciepło bijące z mojego ciała i rytm Jego serca, który był taki sam jak mój. W tym momencie wiedziałam,co to znaczy być szczęśliwą i bezpieczną.Wiedziałam,że mogę mu zaufać.Wiedziałam,że to mężczyzna
mojego życia.Wiedziałam,że moje serce należy do niego.


________________________________________________________

Na wstępie chcę Was przeprosić za tak długą nieobecność.Obiecuję, że to się już nie powtórzy :) Natłok obowiązków związanych z zakończeniem semestru nie pozwolił mi na napisanie tego rozdziału wcześniej. Dziękuję za tak dużą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Szkoda, że nie możecie się dowiedzieć jak duża jest moja radość. W dodatku ilość obserwatorów szybko wzrosła i mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej! Jedyne co mogę Wam powiedzieć to OGROMNE DZIĘKUJĘ! Wytuliłabym Was wszystkich :) 
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu i oczywiście czekam na Wasze opinie. Jeśli się postaracie, to obiecuję, że kolejny pojawi się w tygodniu, gdyż właśnie rozpoczęły mi się ferie i chciałabym pisać częściej :) 
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, rozdziałów, bloga, mnie czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)

(Wiem, że mam duże zaległości u Was na blogach, również postaram się je szybko odrobić) 



 Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
 
   
♥♥♥