Z perspektywy Nicki
-Kochanie, to przyjadę dzisiaj po ciebie około siedemnastej, może być?-spytał mnie Liam niezmiennie najpiękniejszym głosem, który pieścił moje ucho.
-Będę gotowa-odpowiedziałam, po czym pożegnałam się z moim chłopakiem i rozłączyliśmy się. Dzisiejszego dnia wszyscy mieliśmy spotkać się u chłopców, co było już w pewnym sensie rutyną. Każdy czuł się tam dobrze, a ja wraz z Emilie i Megan czasami czułyśmy się jakby to był nasz drugi dom, a chłopcy nie chcieli nas z tamtąd wypuszczać. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i skierowałam się do łazienki, by wziąć kąpiel. Następnie zrobiłam sobie makijaż-lekko przypudrowałam twarz, zrobiłam delikatne, czarne kreski na powiekach, rzęsy wytuszowałam, a usta musnęłam błyszczykiem. Zeszłam na dół ubierając na siebie granatową spódniczkę w kropki, przepasając ją w pasie cienkim paskiem i
związując na środku w kokardkę, a do tego dobrałam biały, cienki sweterek przepuszczający powietrze. Bardzo lubiłam takie ubrania; były zwiewne, trafione w mój gust, a ja czułam się wtedy kobieco.
-Co robisz, tato?-spytałam, wchodząc do kuchni i nalewając sobie do szklanki świeżego soku pomarańczowego.
-Odpoczywam, bo miałem dość ciężki dzień w pracy. Wybierasz się gdzieś?-odpowiedział, leżąc na kanapie z zamkniętymi oczami.
-Tak, Liam po mnie niedługo przyjedzie i pojedziemy do chłopaków-odpowiedziałam, siadając na fotelu i wzięłam na kolana laptopa. Zaczęłam przeglądać twittera, oraz różne informacje, jakie pisali moi znajomi. Dostałam także wiele tweetów od swoich własnych fanek, a także od fanek mojego chłopaka. W większości były one pozytywne, co bardzo mnie cieszyło, jednak zdarzały się także te fanki, które nienawidziły mnie za to, że jestem z ich idolem. To bolało, jednak starałam się nie przywiązywać do tego większej wagi. Przez przypadek znalazłam się na profilu Megan i zobaczyłam coś, co wprowadziło moje serce w przyspieszone bicie. "Dave...". W ciągu sekundy weszłam na jego profil, przeglądając go i zobaczyłam jednego z ostatnich tweetów. Tweet z klubu, ten sam dzień, kiedy my tam byliśmy, zbliżona godzina... "Cholera! On jest w Londynie!". Mnóstwo myśli kłębiło się w mojej głowie i siedziałam przez chwilę przed monitorem w bezruchu.
-Nicki, wszystko w porządku?-z całego szoku wyrwał mnie mój tata, który bacznie mi się przyglądał.
-Tak, tak-odpowiedziałam szybko, lekko zakłopotana, gdyż nie mogłam ułożyć sensownie myśli. "Dlaczego Megan nic nie powiedziała? Nie wiedziała?". Szybkim ruchem wylogowałam się z twittera i wstałam podchodząc do okna i wyglądając na Liama. Czułam się zaniepokojona tym, czego się dowiedziałam, bo czułam, że to nie mogło wróżyć niczego dobrego.
-Kochanie, napewno wszystko w porządku? Źle się czujesz?-odezwał się po raz drugi mój tata widocznie zaniepokojony moim zachowaniem.
-Wszystko jest dobrze. Nie martw się, tato-odpowiedziałam usiłując wykrzywić usta w jak najbardziej wiarygodny uśmiech, by uspokoić ojca, ale dobrze wiedziałam, że w to nie uwierzył. Rozumiał doskonale moje gesty, to co mówiłam i wiedział, że jest coś na rzeczy, tylko nie chciał tego w tej chwili drążyć, bo wiedział, że tego nie chcę. "Mój najukochańszy, Martin..."
-Nic, zapomniałbym ci powiedzieć. Jutro jedziemy na badania.
-Już jutro? Tato, ale to niepotrzebne, już jest wszystko w porządku-powiedziałam, chcąc go przekonać, jednak wiedziałam, że mi się to nie uda.
-Obiecałaś mi i Liamowi, więc nie ma żadnego kombinowania. I tak cię to nie ominie-odpowiedział mój tata, a w tym samym momencie mój chłopak podjechał pod dom.
-No dobrze. To ja wychodzę, pa-powiedziałam szybko w stronę taty, przelotnie cmokając go w policzek. W drodze do wyjścia zabrałam jeszcze ze swojego pokoju telefon oraz małą, czarną torebkę do której wrzuciłam wszystkie potrzebne mi rzeczy.
-Cześć, kochanie-przywitał mnie Liam, gdy opadłam na miejscu pasażera składając na moich ustach pocałunek. "Powiedzieć mu o Davie? Nie, nie mogę. Nie ważne... Nic nie jest potwierdzone"
-Nicki, wszystko dobrze?-zapytał mnie brunet, z troską w głosie.
-Tak, kochanie. Wszystko w porządku-odpowiedziałam, po czym szczerze uśmiechnęłam się do niego i położyłam dłoń na jego kolanie. Ten tylko uśmiechnął się, a moje serce na ten widok za każdym razem biło mocniej.
-Wiesz, że jutro jedziemy na badania?
-Tak, wiem... Tata już zdążył mnie uprzedzić i przypomnieć, niestety-odpowiedziałam, nie kryjąc przy tym niezadowolenia.
-To wspaniale-odpowiedział, z szerokim uśmiechem, a następnie kontynuował.-Nicki... Rozmawiałaś może z Megan o jej występie w klubie?
-Nie rozmawiałam, bo jeszcze nie było okazji. To co zrobiła...-mówiłam, jednak brakło mi słów na zachowanie mojej przyjaciółki. Właśnie w takich sytuacjach jej czarny charakter objawiał się najbardziej, co czasami było nie do zniesienia.
-Nie powiem, że było to mądre-odpowiedział Liam, nie kryjąc tego co myślał.
-Nie zamierzam jej bronić, Liam. To było szczeniackie. W cholerę szczeniackie...-powiedziałam zażenowana zachowaniem mojej przyjaciółki. Była dorosłą osobą, a czasami zachowywała się jak dziecko, albo nawet gorzej. Rozumiałam, że można było robić coś na pokaz, ale w granicach rozumu. Była już dorosła i to niesie za sobą pewien racjonalizm, którym powinna się posługiwać. "Chyba nie zawsze jej to wychodzi...". Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się już pod domem chłopaków. Wysiedliśmy z auta, a na schodach przed budynkiem siedział Zayn paląc papierosa.
-Hej, Nicki-przywitał się mulat, wyrzucając fajkę na ziemię i przydeptując ją nogą.
-Cześć, przystojniaku-odpowiedziałam przytulając się do niego na powitanie.
-Hej, hej! Kochanie, mam być zazdrosny?-udał oburzonego Liam, chwytając mnie w talii i przyciągając do siebie, a my z Zaynem tylko zaśmialiśmy się. Weszliśmy do środka i tam przywitaliśmy się z resztą. Dziewczyny również zdążyły już przybyć do chłopaków. Mój wzrok od razu powędrował na Megan, z którą miałam do pogadania, jednak musiałam czekać na odpowiedni moment. "Emilie, o niczym nie wie". Czułam, że muszę porozmawiać z brunetką i dać jej choć trochę reprymendy. Nie lubiłam tego robić, gdyż zawsze było to zadanie Emi, jednak tym razem nie chciałam dostarczać jej jeszcze więcej stresu, gdyż w ostatnim czasie przeżyła swoje.
-Nialler, co tak licho wyglądasz? Czyżby męczył cię kac morderca po wczoraj?-rzucił sarkastycznie
w stronę blondyna Harry, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Oj, Niall! Chyba nie było aż tak źle?-odezwała się Megan, klepiąc Irlandczyka po ramieniu.
-No niestety biedny był z tobą w teamie. Naprawdę biedak...-powiedział Zayn z dużą ironią w głosie. Widać było, że próbował dogryźć brunetce. "Nie daj się, Zayn"
-Za to będąc z tobą napewno nie bawiłby się dobrze-odpowiedziała mu nie dając sobie w kaszę dmuchać.
-Za to niektórych zabawa chyba poniosła aż za bardzo-rzucił ponownie z niezmienionym tonem w jej stronę kątem oka spoglądając w tej chwil na Louisa.
-Nikt nie zabroni mi się bawić jak chce. Nauczę Nialla prawdziwej zabawy, nie to co ty-powiedziała mulatowi po raz kolejny wymawiając dokładnie każde słowo z dużą dokładnością. Przyglądałam się mojej przyjaciółce, jak wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu. Brunetka siedziała zaciskając powoli pięści, co oznaczało, że ciśnienie znacznie zaczęło jej się podnosić. Zawsze robiła tak, gdy się denerwowała.
-Za to jak widzisz, do tej pory, znając się już trochę czasu bawiliśmy się wszyscy nie jeden raz wspaniale. W normalny sposób-odpowiedział mulat, lekko unosząc głos.
-Skończcie!-w końcu krzyknęłam w stronę naszych przyjaciół, którzy prowadzili między sobą poważną wymianę zdań, która zaraz mogłaby się przerodzić w prawdziwą burzą. Rzadko kiedy podnosiłam głos, praktycznie nigdy. Dzisiaj zdarzyło mi się to już od dłuższego czasu. Nie mogłam patrzyć na to jak Megan pomiata ludźmi. Wiedziałam, że napewno jest to odczuwalne dla strony przeciwnej, gdyż w końcu jesteśmy ludźmi.
-Może po prostu dajcie mi spokój?-powiedział Niall lekko zachrypniętym głosem.-Zajmijcie się ze sobą i tym jaki teatrzyk odpierdalacie-syknął ciszej w stronę dwójki. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę blondyna lekko zdziwieni, gdyż nieczęsto zdarzało się jego wulgarne zachowanie. "Widocznie ktoś też ma ich już czasami dość". Ujrzałam, że Emilie pytała ciszej Harry'ego o co chodzi, gdyż nie mogła zrozumieć tego, o czym była mowa. Odpowiedział jej, że potem wszystko wytłumaczy. Wzrokiem odnalazłam także Louisa, który nie odezwał się jeszcze ani słowem. Siedział na kanapie z głową opartą na dłoni, dokładnie przyglądając się całej sytuacji. Na jego twarzy malował się prawie niewidoczny uśmiech i wyczuwałam jakby znajdował się na przedstawieniu. "Po części ja też się tak czuję"
-Koniec już. Co powiecie na jakiś film?-odezwał się mój chłopak po chwilowej ciszy.
-Słuchajcie... Ja chciałabym tylko coś powiedzieć-odezwała się nieśmiało Emilie, a wszyscy utkwili w niej wzrok i czekali, aż powie coś więcej.-Wracam na treningi.
-No ja rozumiem, Emi. Wracasz, ale jeszcze nie teraz-powiedział Harry, wpatrując się w blondynkę.
-Nie... Ja wracam od teraz. Nie chcę czekać dłużej, bo mistrzostwa są już niedługo, a ja nie mogę się zapuścić. Rozmawiałam z trenerką i zgodziła się, a czuję się już dobrze-mówiła spokojnie, patrząc na nasze twarze.
-Emilie, nie wydaje ci się, że jest to jeszcze za wcześnie?-spytałam moją przyjaciółkę troskliwym głosem. Bałam się o nią i uważałam, że jest to za wcześnie, aby kontynuowała treningi.
-Też nie wydaje mi się, aby był to dobry pomysł...-odezwał się Niall, leżąc na dużej poduszce.
-Dajcie jej spokój. Bardzo dobrze robisz, Emi. Wolelibyście żeby siedziała w domu i popadała w depresję i ciągle o tym myślała?-powiedziała Megan siedząc z rękoma założonymi na klatce piersiowej.
-Ja już postanowiłam. Wracam i nic tego nie zmieni. Nie chcę do tego wracać, chcę zapomnieć i funkcjonować normalnie jak każdy człowiek. Nie chcę traktowania jak małego dziecka, które nie potrafi chodzić, albo które skaleczyło się w rękę. Jason to przeszłość, której nie chcę pamiętać. Koniec. Mam was i proszę abyście mnie zrozumieli. Wiecie, że i tak jesteście dla mnie najważniejsi...-dodała na koniec ciszej lekko łamiącym się głosem, a do moich oczu napłynęły łzy, które skutecznie udało mi się powstrzymać. Cudownie było słyszeć takie słowa od bliskiej osoby, bo wtedy czułam niesamowitą radość i satysfakcję z tego, że mam wspaniałych przyjaciół.
-Jeśli już tak postanowiłaś, to nie będziemy podważać tej decyzji. Napewno będziemy cię dopingować w drodze po mistrzostwo-powiedział Harry, obejmując ją ramieniem i czule uśmiechając się. Kiedy zobaczyłam także uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się szczery i piękny uśmiech, którego brakowało mi od dłuższego czasu. "Moja Emilie..."
-W takim razie trzeba się trochę rozerwać i to uczcić! Kto chce coś mocniejszego?-spytał Lou, żwawo podnosząc się z kanapy. Niall jako pierwszy przytaknął mrucząc coś pod nosem, a cała reszta za nim. Po jakimś czasie atmosfera rozluźniła się i było w końcu normalnie. Śmialiśmy się i jak zawsze Louis zaczął opowiadać swoje kawały.
-Denerwowałaś się, prawda? Nigdy cię jeszcze takiej nie widziałem, kochanie...-szepnął mi na ucho Liam, z lekko fascynacją w głosie.
-Bo nie zdarza mi się to prawie w ogóle, ale wyprowadzili mnie dzisiaj z równowagi. Mam małe wyrzuty sumienia, że za bardzo na nich naskoczyłam...-odpowiedziałam z lekkim przejęciem w głosie.
-Nie prawda, dobrze zrobiłaś. Ale... byłaś boska, słonko-szepnął mi po raz kolejny mój chłopak na ucho tak blisko, że jego oddech na mojej skórze przyprawił mnie o gęsią skórkę, a następnie złożył na moich ustach pocałunek. "Kocham Cię..."
*Dwie godziny później*
Humor cały czas wszystkim dopisywał, co było wnet zaskakujące wracając do początku dzisiejszego spotkania. Zdążyliśmy zagrać w upragnionego przez chłopaków twistera, przy którym było śmiechu co niemiara. Nawet Niall, który dzisiaj był w dość kiepskim stanie ożywił się, grając, ale po chwili zastanowienia możliwe, że była to zasługa piwa, które na kacu dodało mu energii. Jego śmiech zarażał wszystkich po kolei, przez co nikt nie mógł się uspokoić. Jedynie Megan nie była chętna dzisiaj do gry, zwłaszcza, gdy zobaczyła, że ma stanąć naprzeciwko Zayna. Dzisiejszego dnia nie mówiła dużo, nawet do mnie, czy do Emilie, która dzisiaj widać było, że ma sporo energii. "Czyżby cię coś męczyło, Meg?". W tej samej chwili, gdy w moich myślach pojawiła się brunetka, ta wstała z fotela i wyszła na taras, by zapalić, gdyż wzięła ze sobą papierosy. Po drodze zdążyłam się jeszcze zwinąć ze śmiechu na widok Liama, Nialla i Harry'ego, którzy w jednej chwili runęli na podłogę.
-A ty znowu się trujesz, M-powiedziałam miłym tonem w stronę mojej przyjaciółki, przymykając za sobą drzwi do salonu.
-Wiesz, że inaczej nie umiem-odpowiedziała, zaciągając się po czym zrobiła kółeczka z dymu, który wypuszczała z ust.
-Po co odstawiłaś ten cały spektakl?-spytałam wprost, patrząc jej w oczy.
-Jaki spektakl?-odwróciła się i zadała pytanie retoryczne, które było pozbawione jakiegokolwiek sensu.
-Megan, rozmawiajmy jak dojrzali ludzie i nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Chodzi mi o tą całą akcję z Louisem w klubie-odpowiedziałam lekko poirytowana zachowaniem mojej przyjaciółki.
-To nie był żaden spektakl. Podoba mi się Louis. Pociąga mnie. Nie wzięliście tego pod uwagę?-odpowiedziała bez żadnych uczuć.
-Nie kpij, Megan. Nikt nie jest tutaj ślepy, a z nas głupców nie zrobisz. Co z Zaynem?
-A myślisz, że świat kręci się tylko wokół niego? Sam mnie sprowokował, a Louis... On naprawdę jest seksowny-odpowiedziała z chytrym uśmiechem, po raz kolejny zaciągając się.
-Pamiętaj, że on także nie jest głupi. A ty możesz być głupia tracąc to, co jest naprawdę blisko ciebie-powiedziałam, kręcąc z dezaprobatą głową. Nic nie odpowiedziała tylko patrzyła się gdzieś w dal, dokańczając swojego papierosa.-Megan...-szepnęłam, jednak nie wiedziałam, czy chcę kończyć to, co zaczęłam. "Czy mogę poruszyć ten temat?"-Dzisiaj weszłam przez przypadek na twojego twittera... Meg... Dave... Czy ty wiesz...-mówiłam, jednak, gdy wypowiedziałam jego imię jej w sekundzie odwróciła się do mnie, a jej oczy były duże i nabrały jakby czarnej barwy, w których można było dostrzec czystą nienawiść, coś czego nie mogłam zdefiniować. Jej oddech również przyspieszył, a ręce zacisnęła w pięści.
-On dla mnie nie istnieje-odpowiedziała z wrogością w głosie, po czym szybko wyrzuciła papierosa i wróciła do środka. Weszłam z powrotem zaraz za nią i usiadłam obok Liama, wtulając się w jego ciepłe ciało. Siedzieliśmy u chłopaków jeszcze kolejne dwie godziny, po czym zaczęłyśmy rozchodzić się do domów. Harry odwiózł Emilie, a także Megan, a mnie Liam.
-W takim razie widzimy się jutro. Przyjadę po was-powiedział Liam, zatrzymając się pod moim domem.
-Z jednej strony dobrze, że będę miała to z głowy... Do jutra, kochanie-powiedziałam, czule żegnając się z brunetem i ruszyłam do domu. Wieczór w domu minął mi równie szybko, co wizyta u chłopaków. Spędziłam jeszcze trochę czasu z tatą, a potem ruszyłam do łazienki, aby wziąć kąpiel. Po chwili relaksu udałam się do łóżka i planowałam iść spać, jednak ciszę w pokoju przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Halo?Emi?-odebrałam lekko zaniepokojona telefonem przyjaciółki.
-Nicki! Dave! Ja weszłam i...
-Wiem, Emi, wiem. Też to dzisiaj widziałam, ale to nie jest rozmowa na telefon-odpowiedziałam nieco zmartwionym tonem.
-Nic, czy ty wiesz co to może oznaczać?-powiedziała moja przyjaciółka, a jej głosie także dało wyczuć się zmartwienie.
-On teraz może przynieść tylko kolejne kłopoty...
*Następnego dnia*
Siedzieliśmy na szpitalnym korytarzu czekając na swoją kolej, by wejść do gabinetu. Kazano zrobić mi chyba wszystkie badania jakie są tylko możliwe, począwszy od pobierania krwi, którego nienawidziłam. Przebierałam palcami, gdyż miałam ochotę iść już do domu i mieć święty spokój, a przede mną była jeszcze wizyta z lekarzem, który na całe szczęście był wspaniałym człowiekiem. Nie lubiłam tego miejsca ze względu na wspomnienia związane z moją mama, która ostatnie chwile swojego życia musiała przecierpieć właśnie tutaj.
-Tato, co ci jest?-spytałam go, gdyż wybuchnął tak niekontrolowanym śmiechem, że wszyscy wokoło zaczęli się na nas patrzyć jakby patrzyli na niezrównoważone psychicznie osoby.
-Przypomniało mi się, kiedy byliśmy tutaj z tobą na badaniach. Miałaś być tylko osłuchana, a ty zaczęłaś się bronić-mówił mój tata, wspominając tą nieszczęśliwą wizytę w szpitalu.
-Tato, proszę, nie mów dalej-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha na wspomnienie tej sytuacji.
-Słuchaj Liam, lekarka chciała ją tylko osłuchać i od tego się zaczęło... Nicki zaczęła się tak panicznie bać, że zaczęła chować się przewracając po drodze wieszak. Zaczęła biegać i krzyczeć, że nikt nie będzie jej badał, bo ona sobie tego nie życzy. Schowała się za półką, którą przy okazji także przewróciła, a znajdowały się na niej lekarstwa dla jakiegoś pacjenta, które przyszykowała dla niego pielęgniarka. No i jeszcze przy okazji roztargała jej fartuch, która miała na sobie, a lekarz oberwał patyczkiem do gardła. Nie wiem co w nią wtedy wstąpiło, bo nigdy się tak nie zachowywała także zięciu... Musisz uważać, żeby kiedyś nie dostała takiego nagłego ataku-opowiedział moją historię tata, a ja śmiałam się pod nosem jednocześnie udając obrażoną.
-Byłam mała i... i roztrzepana-odpowiedziałam, tłumacząc moje zachowanie.
-O rany... Kochan... Kochanie, właśnie sobie to wyobraziłem-powiedział mój chłopak,
zanosząc się śmiechem.
-Dobra, skończcie już. Ja wam się odwdzięczę-odpowiedziałam, grożąc im palcem.
-Nicki Shepherd?-obok nas pojawiła się pielęgniarka o miłym głosie.
-Tak, to ja.
-Zapraszam państwa do środka-powiedziała, wskazując na drzwi do gabinetu. Cała nasza trójka opanowała się i weszliśmy do środka, siadając naprzeciwko lekarza. Spojrzałam w jego oczy i moje serce zaczęło bić szybciej, gdyż nie mogłam odczytać z nich niczego, a zawsze bałam się takich sytuacji.
-Nicki.. Bo mogę się tak do ciebie zwracać?-zaczął, na co ja twierdząco przytaknęłam głową.-Jak wiesz po ostatnim incydencie musieliśmy przeprowadzić szereg ważnych badań. Wiem, że pewnie cię to męczy i myślisz po co my to robimy. Ja podchodzę do swojej pracy bardzo poważnie, a moi pacjenci są dla mnie...jak drugie dzieci. Tak właśnie ich traktuję. Zapowiedzieliśmy ci, że to już koniec, ale niestety chciałbym, abyś wytrzymała jeszcze trochę.
-Co to znaczy?-spytałam.
-Chcę, abyś przeszła jeszcze tomografię i USG. Panno Kate, bardzo proszę przygotować pacjentkę-odpowiedział, zwracając się do pielęgniarki, która stała koło nas widocznie czekając na mnie.
-Panie doktorze... Czy coś jest nie tak?-odezwał się mój tata, patrząc starszemu mężczyźnie prosto w oczy. Zaniepokoiłam się dodatkowymi badaniami i przez to poczułam w gardle dziwną gulę, która ściskała moje gardło. "Nie panikuj". Liam musiał ujrzeć moje zdenerwowanie, gdyż mocniej chwycił mnie za rękę i głaskał ją.
-W tej chwili nie mogę wiele powiedzieć i nie chcę też rzucać niepotrzebnie słów-odpowiedział, ściągając swoje okulary.
-Czyli jednak coś jest?-spytałam niemal już pewna, że coś jest nie tak.-Proszę mi powiedzieć...
-Słuchajcie, wszystko okaże się po badaniach i za jakiś czas jak będę miał wszystkie wyniki. Wtedy wszystko będzie pewne.
-Panie doktorze, proszę... Jeśli mi pan nie powie, to zaraz będzie miał tu przed biurkiem zatrzymanie akcji serca-jęknęłam, gdyż już nie mogłam wytrzymać napięcia w jakie zostałam wprowadzona.
-Nicki... Mam pewne obawy, które wolałbym aby się nie potwierdziły. Jesteśmy dorośli więc chyba tyle mogę ci powiedzieć. Proszę, abyście się nie denerwowali, gdyż to tylko przypuszczenia, a czasami są one mylne w tej dziedzinie-odpowiedział lekarz, próbując nas uspokoić. Mocniej zacisnęłam dłoń mojego chłopaka i czułam, jak do oczu napływają mi łzy. "Boże, nie stawiaj kłód na mojej drodze..."
__________________________________________________________
Witajcie po dłuugiej nieobecności! :) Tak, znowu długo mnie tutaj nie było, ale już Was uprzedzałam, że rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie. Szczerze, muszę Wam się przyznać, że myślałam o tym, czy nie zawiesić bloga, bo ciężko było mi pisać... Ale po chwili zastanowienia odgoniłam od siebie te myśli i nie chcę tego zostawiać na dłuższy czas, tylko skończyć to, co zaczęłam tak jak planuję. To chyba tyle ode mnie... Dziękuję wszystkim, którzy cały czas są ze mną. Wiedzcie, że jesteście niesamowici i to wszystko jest dla Was :) Mam nadzieję, że po takiej nieobecności jest tutaj jeszcze ktoś ze mną... Buziaki! :)
+Jeżeli macie jakieś pytanie dotyczące bloga, rozdziałów, bohaterów, mnie, czy tez czegokolwiek innego, możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
kurde
OdpowiedzUsuńmam nadzieję iż Nicki nic nie jest
:)
extra !
czekam nn <3
Całujee Lolaa ;*
oczywiscie ze dalej czytamy i bedziemy czytac jestem ciekawa co to za Dave i co z Nicki
OdpowiedzUsuńWrócił..
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa, co jest z Nicki.
Umieram, i już chcę kolejny rozdział!
Niecierpliwie czekam na nową notkę :3
Caroline. x
dzień dobry! :* twoja nieobecność została nam wynagrodzona dość fajnym i ciekawym rozdziałem. Nicki martwi się wszystkimi dookoła, ale nie samą sobą. widać tego, właśnie efekty. mam wrażenie, że chcesz napisać, że Nicki jest chora na jakąś nieuleczalną chorobą, co mnie samej odpowiada - okej, zlinczujcie mnie teraz - ale wychodzę z założenia, że nie może być za dużo słodyczy. nutka dramatyzmu także się przyda. Maeg czuje coś do Louisa? ulalalala! podoba mi się ten wątek. Szykuje się nam niebezpieczny trójkącik :D cieszę się, że mimo wszystko Emi wraca na treningi. sama na jej miejscu, chciałabym jak najszybciej ruszyć z miejsca :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny, oraz czasu na następne rozdziały :*
matrioszkaa! xx
ps. wybacz mi ten nielogiczny komentarz :*
[chocolattesmile]
No nareszcie udało mi się znaleźć moment na przeczytanie rozdziału.
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Cudo! Tyle mogę powiedzieć. Ja już po prostu nie wiem, co mam pisać w komentarzach. Przecież słowa pochwały Ci się już pewnie znudziły, więc nic tu po mnie.
Czekam na nexta i mam nadzieję, że może wtedy będę mogła Cię jakoś skrytykować (czytaj: znowu zachwalić) :)
Kocham.! <33
Rozdział jak zwykle świetny. Dobrze, że nie zawieszasz opowiadania, mogą pojawiać się rzadziej ale niech będą. Lepiej żyć ze świadomością że rozdziały będą chodź nieczęsto niż w ogóle.
OdpowiedzUsuńMeg coraz bardziej mnie wkurza. Bardzo chętnie bym nią potrząsnęła. Jak on nie chce to ja się zajmę panem Malikiem :) Podejrzewam, że ten cały Dave sprawił, że jest taka nieufna i wredna :) I mogę się założyć, że gdy dojdzie do konfrontacji miedzy nią i Tajemniczym D., to pierwsze co zrobi to poprosi Zayna o pomoc.
Nicki i Liam oraz Emi i Harry - przesłodcy, oby tak dalej. No i oczywiście czekam na jakieś ruchy między Harrym i Em. Chłopak się tak stara że należałaby mu się jakaś mała nagroda :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Chyba z perspektywy Emi?
Tak, kolejny rozdział będzie z perspektywy Emilie :) Dziękuję za wszystkie miłe słowa x
UsuńNicki... Ma Liama, kochającego ojca i cudowną pracę... Za cudownie, prawda? Z niecierpliwością czekam na wyniki badań. Jestem ciekawa, co wymyśliłaś...
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że Emilie podjęła decyzję o powrocie do "normalności". W końcu ile można się nad sobą użalać. Nic tak nie pomaga w powrocie na prostą jak po prostu żyć tym co się kocha. No i wciąż trzymam kciuki za nią i za Harry'ego...
I chyba pierwszy raz napiszę coś takiego, ale nie czekam na Meg... To znaczy czekam, bo chcę wiedzieć, co wymyślisz, ale chwilowo mnie wkurza i muszę sobie dać chwilę... Czy wróci do łask? Naprawdę chciałabym to wiedzieć, a póki co mam ją w nosie ;) Czuję się prawie jakbym strzeliła "focha" ;) Nie wiem, co kombinujesz, ale nie zamierzam nawet zgadywać... Po prostu czekam na rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
Pięknie piszesz na prawdę. Uwielbiam to co tutaj robisz i jak to robisz. Potrafisz wywołać tak wspaniałe uczucia. Kocham Cię dziewczyno! <3
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię do siebie, ponieważ na blogu pojawił się nowy post. Byłabym wdzięczna gdybyś mnie odwiedziła :)
pozdrawiam, justinabathels ♥
Przepraszam za spam, jeśli chcesz to usuń komentarz.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na bloga http://leukemia-and-i.blogspot.com :) Dopiero zaczęłam go pisać więc fajnie by było jakbyś wpadła.