sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 21

Z perspektywy Megan

Po Mistrzostwach Emilie, wszyscy udaliśmy się do hotelu, w którym znajdowała się drużyna. Musieliśmy gdzieś przenocować, więc czekaliśmy na zakwaterowanie w pokojach. Stałam zniecierpliwiona i już lekko zmęczona, czekając aż chłopaki załatwią nam te cholerne pokoje. Nogi powoli zaczęły mi odpadać i chciałam choć na chwilę odpocząć. "A przed nami jeszcze impreza wieczoru...". W planach na dzisiejszy wieczór mieliśmy wyjście na imprezę, by świętować zwycięstwo naszej przyjaciółki. Do Londynu mieliśmy wrócić dopiero jutro, a cała noc była przed nami.
-Mamy już pokoje! Nie będziemy spali na dworze-krzyknął radośnie Louis, potrząsając w górze kluczami do pokoju, a Liam, który szedł obok niego wywrócił oczami.
-Dawaj te klucze, bo padam na twarz-powiedział cicho Niall, ziewając.
-Dobra... Był mały problem, bo są dostępne tylko dwójki. Drużyna Emi i ich ekipa zajęła dużo pokoi w tym hotelu i ledwo co udało nam się wynająć pokoje dla nas-mówił Liam, patrząc na wszystkich.-Ja jestem w pokoju z Lou, Niall z Harrym, a Zayn z tobą, Meg-ostatnie słowa wypowiedział nieco ciszej i niepewnie, patrząc w moją stronę. Moje oczy szeroko otworzyły się, a ręce zacisnęłam w pięści.
-Chyba żartujesz! Nie będę z nim w jednym pokoju-odpowiedziałam, ironicznie prychając pod nosem .
-Meg, kochanie... Dogadamy się-rzucił Zayn, obejmując mnie ramieniem i mocniej przyciągając do siebie.
-Ja mogę wziąć ten pokój, ale nie będę w nim z tobą. Możesz spać pod drzwiami-odpowiedziałam, starając się opanować negatywne emocje, które dosłownie rozszarpywały mnie od środka na małe kawałki i równocześnie starałam zwiększyć dystans pomiędzy nami, ale mulat okazał się silniejszy.
-Meg...-zaczął Lou, podchodząc do mnie, przez co Zayn odszedł na bok. Brunet nachylił się nad uchem i kontynuował.-Złość piękności szkodzi... Proszę, to jedna noc, a raczej kilka godzin, które spędzimy w tym pokoju. Idziemy na imprezę i zapewne wrócimy w środku nocy, a jutro po południu będziemy już lecieć do Londynu... Wiem, że to twoja bariera, którą przed nami pokazujesz, ale Meg... Nie róbmy tutaj scen. Proszę cię o to ja, Louis Najlepszy Tomlinson. To jak będzie, kochanie?-wszystkie słowa wypowiadał z niezwykłym spokojem tak, aby nikt inny tego nie usłyszał. "Zayn nie byłby zadowolony...". Jego głos był niezwykle uroczy i pociągający.
-Masz szczęście, że mam do ciebie słabość, Louisie-odpowiedziałam z chytrym uśmiechem, nachylając się nad jego uchem, po czym wbiłam palec w jego żebra, na co ten lekko skrzywił się.-Dobra, chodźmy już do tych pokoi-powiedziałam głośno, ruszając w stronę, którą pokazał ręką niemało zdziwiony Harry.
-Coś ty jej zrobił, Lou?-odezwał się zielonooki, patrząc szerokimi oczami na swojego przyjaciela.
-Ach, ten urok osobisty-fuknął pod nosem Louis, machając ręką. Było to zabawne i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kątem oka spojrzałam na Zayna, którego humor od razu zmienił się. Szedł jakby lekko poddenerwowany w jednej ręce trzymając torbę, a w drugą wsadził do kieszeni w swoich czarnych spodniach. "Zazdrosny?"
-To za ile się spotykamy?-spytał Niall, stojąc przed swoim pokojem, który miał dzielić z Harrym.
-Za dwie godziny? Wykąpiemy się, chwilę odpoczniemy, wyszykujemy się... A Emilie też mówiła, że muszą się ogarnąć po zawodach-mówił chłopak mojej przyjaciółki, który dzisiaj zdecydował się wyznać jej miłość. "W końcu..."
-Za dwie godziny na dole, przy wyjściu. Bez spóźnień!-krzyknął Liam, wchodząc już do swojego pokoju z Lou. Wszyscy tylko przytaknęliśmy i weszliśmy do swoich kwater. Nasz pokój był ładnie urządzony, w kolorach beżu i brązu, które nadawały ciepły wystrój pomieszczeniu. Znajdowały się dwa łóżka, które rozdzielała mała szafka nocna z lampką na środku. Naprzeciwko, na ścianie znajdowała się półka, na której stał telewizor plazmowy, a ścianę zdobiły dwa obrazy. Obok znajdowało się wyjście na balkon, a pod oknem stał mały stolik z dwoma fotelami, gdzie można było usiąść i odpocząć. W małym przedpokoju, który właśnie minęliśmy znajdowała się łazienka. Całość wyglądała naprawdę dobrze.
-Przytulnie tutaj. Nawet powiedziałbym, że romantycznie. Nie uważasz?-odezwał się Zayn, kiedy ja odłożyłam torbę i zmęczona opadłam na łóżko, wtulając się w poduszkę.
-Nie-odpowiedziałam twardo, nie podnosząc się i nie zmieniając swojej pozycji.
-Ja tam myślę, że to idealny pokój dla nas, księżniczko-powiedział, ściskając moją dłoń. Nawet nie poczułam, kiedy znalazł się koło mnie.
-Swojego łóżka nie masz?-spytałam kiedy, lekko szturchał mnie ręką, bym się posunęła.
-Mam, ale ciebie tam nie ma-odpowiedział, szczerząc się od ucha do

ucha.-No posuń się złośnico, przecież nie będę się tutaj z tobą pieprzył...
-Chciałbyś...-syknęłam, posuwając się i robiąc mu miejsce.
-No nie zaprzeczę-odpowiedział, teatralnie ruszając brwiami i ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów, na co ja tylko wywróciłam oczami.
-Idziesz pierwszy pod prysznic?-spytałam, leżąc z zamkniętymi oczami i relaksując się. Jego zapach jak zawsze był wyjątkowy i od dłuższej chwili pieścił moje nozdrza.
-Od kiedy pytasz się mnie o zdanie? Czyżbyś chciała mi ustąpić?-odpowiedział, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jak leży z rękoma założonymi za głową i wpatrywał się we mnie. Wyglądał wtedy jak... Bóg. Tak, to było jedyne sensowne skojarzenie...
-HA-HA-powiedziałam ironicznie, akcentując sylaby.-Tak tylko zapytałam... Nie to nie. Widać jak zawsze masz jakieś "ale". Pójdziesz po mnie.
-Wolałbym iść Z TOBĄ-odpowiedział, akcentując dwa ostatnie wyrazy bardzo dosadnie, a kiedy próbowałam wstać, położył swoje ręce w taki sposób, że znajdowały się po jednej i drugiej stronie wzdłuż mojego ciała, a jedną nogą oplótł moje. Znajdował się bardzo blisko mnie. Niebezpiecznie blisko...
-Możesz tylko pomarzyć-syknęłam w jego stronę, unosząc jedną brew ku górze.
-Oj Meg, nie wiem czy moja wyobraźnia może zadziałać jeszcze bardziej niż do tej pory... To skończyłoby się chyba uszczerbkiem na moim zdrowiu, a wtedy... Wtedy musiałabyś mi zafundować leczenie. A wiesz dlaczego? Bo ty byłabyś przyczyną-mówił, z zabawnym przejęciem w głosie. Mimowolnie głośniej zaśmiałam się, a Zayn widząc moją reakcję zrobił to samo.
-Dobra, skończ już i puść mnie. Nie wyrobimy się i będą na nas czekać, tworząc od razu swoje różne teorie co tutaj robiliśmy-powiedziałam, próbując się podnieść, ale ten nie pozwolił mi na to.
-Wiesz, to mogą nie być tylko teorie... To może być rzeczywistość-powiedział cicho, po czym znajdując się nad moim uchem przygryzł jego płatek, na co skrzywiłam się i moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Zayn, chyba cię już kompletnie pojebało. Spadaj-odpowiedziałam, mimo wszystko z uśmiechem, który malował się na mojej twarzy.
-Uśmiechasz się przy mnie. To już dawno nie miało miejsca. Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawia to jak się uśmiechasz przy mnie i dzięki mnie-powiedział, kładąc rękę na moim policzku. Nie wiedziałam jak mam się zachować i czułam się niezręcznie... Znowu nie wiedziałam co mam robić. To on obezwładniał moje ciało tak, że nie mogłam się przy nim poruszyć, ani w takich chwilach wypowiedzieć ani słowa.-I uwielbiam te momenty, kiedy czujesz się niezręcznie. Wyglądasz wtedy tak niewinnie... Pozory mylą-dodał, po czym złożył na moim czole ciepły pocałunek.
-Ale ty jednak gadasz od rzeczy... Idiota...-ocknęłam się po chwili ciszy.
-Prawda boli?
-Boleć to cię zaraz będzie, ale twoja dupa...-odpowiedziałam, spychając go z łóżka
-Ałć!- krzyknął, zwijając się na podłodze, kiedy ja wyciągałam z torby świeże ubrania i kosmetyki.-Będziesz mi ją dzisiaj masowała!-krzyknął, gdy wchodziłam do łazienki.
-Chyba kpisz, Malik!-odkrzyknęłam zamykając za sobą drzwi i usłyszałam jak ten szybko podniósł się z ziemi. "Aktor...". Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam świeży makijaż. Oczy podkreśliłam czarną kredką i tuszem do rzęs, a na twarz nałożyłam puder i odrobinę bronzera. Włosy związałam w luźnego koka na czubku głowy, a mój stój składał się z czarnych, dopasowanych spodni i białego crop topu z czarnym napisem Fuck perfection. Ciało spryskałam perfumami i zabierając ze sobą brudne ubrania wyszłam z łazienki. Zayn stał na balkonie i palił papierosa. Odłożyłam ubrania do torby i biorąc swoją paczkę wyszłam za nim.
-No, no... Ślicznie wyglądasz, księżniczko-powiedział, wypuszczając dym z ust i zlustrował mnie wzrokiem.
-No i co się tak gapisz? Łazienka wolna-odpowiedziałam, odpalając swojego papierosa

 i zaciągnęłam się.
-Podziwiam. Za to też mnie czeka kara?-powiedział, z wyraźnie dobrym humorem.
-Jeśli będzie trzeba...-wzruszyłam ramionami, stając naprzeciwko i także lustrując go wzrokiem.
-Dobra, teraz moja kolej-powiedział, wyrzucając końcówkę swojego papierosa i ruszył do łazienki. Po kilku minutach udałam się z powrotem do pokoju i kładąc się na łóżku, włączyłam telewizor. Nie było tam niczego co zwróciłoby moją uwagę, więc przełączałam z kanału na kanał, a po chwili całkowicie wyłączyłam urządzenie. Leżałam bezczynnie z rękoma założonymi za głową i wpatrywałam się w sufit. Dzielenie pokoju z Zaynem nie było aż takie straszne, przynajmniej do tej pory. Żadna poważna kłótnia nie miała miejsca, do rękoczynów nie dosz... Jednak doszło, jednak nikt nie doznał uszczerbku na zdrowiu. "Oprócz obolałej dupy Zayna...". Momentami czułam się jakbym była ze swoim chłopakiem. Po chwili zastanowienia prychnęłam pod nosem i cicho zaśmiałam się do siebie, że takie myśli chodziły po mojej głowie.
-A ty co się tak cieszysz?-spytał Zayn. Nawet nie zauważyłam kiedy zdążył wyjść z łazienki. Popatrzyłam w jego stronę, a ten stał w samych spodniach, wycierając swoją klatkę piersiową ręcznikiem. W moim brzuchu poczułam dziwny ścisk, a od środka przeszła mnie fala ciepła... "Skończ już...". Wyglądał jak z obrazka, czy z reklamy telewizyjnej...-Ziemia do Megan!
-Nie wrzeszcz, kurwa. A co mam płakać?-syknęłam w jego stronę, na co ten z uśmiechem pokiwał z dezaprobatą głową i wrócił do łazienki, odkładając ręcznik. Podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej dwie koszulki, a ja dyskretnie, kątem oka spoglądałam na jego wyrzeźbione ciało.-Ta czarna-odpowiedziałam, nadal leżąc z założonymi rękoma.
-Dlaczego? Ta nie będzie lepsza?-spytał, trzymając w rękach dwie koszulki.
-Bardziej pasuje ci ta czarna. Nawet w miarę w niej wyglądasz...-odpowiedziałam, wstając z łóżka, po czym przejrzałam się w przedpokoju w lustrze i poprawiłam swoje ciuchy, które lekko się pogniotły.
-Skoro dama tak mówi...-powiedział, po czym założył to, co mu doradziłam.-Gotowa?-spytał, trzymając rękę na włączniku światła i czekając na moją odpowiedź. Wzięłam swoją niewielką czarną torebkę, do której wsadziłam telefon oraz papierosy, na nogi założyłam czarne koturny.
-Teraz tak-odpowiedziałam i wyszliśmy, zamykając za sobą pokój. Skierowaliśmy się do windy i zjechaliśmy nią na dół, gdzie czekał już na nas Niall i Harry.
-No proszę, punktualni-odezwał się Niall.
-A gdzie Emilie?-zwróciłam się do Harry'ego.
-Ona jest już w klubie razem z drużyną i mówiła, żebyśmy tam dołączyli-odpowiedział, a po chwili zjawił się Louis i Liam. Gdy już wszyscy zebraliśmy się na dole, ruszyliśmy do klubu, który znajdował się niedaleko hotelu, dzięki czemu idąc pieszo na miejscu znaleźliśmy się w ciągu piętnastu minut. Po drodze napotkaliśmy kilka fanek chłopaków, przez co na chwilę musieliśmy się zatrzymywać. Kiedy już znaleźliśmy się na miejscu, bez problemu weszliśmy do środka. Było tam mnóstwo ludzi i cudem udało nam się znaleźć Emilie z zespołem.
-Jesteście!-przywitała się z nami, tuląc każdego po kolei, a Harry'ego uraczyła długim pocałunkiem.-To jak, świętujemy?!-krzyknęła wyraźnie rozweselona alkoholem, który prawdopodobnie zaczął już na nią działać.
-Czy ja widzę właśnie pijaną Emilie?-spytał mnie na ucho Niall, który także był rozbawiony naszą przyjaciółką.
-Tak, chyba tak. Nigdy nie miała mocnej głowy-odpowiedziałam szeroko uśmiechając się i ruszyliśmy do stolika, do którego pociągnęła nas blondynka. Przywitała nas z całą swoją drużyną, a następnie chłopaki ruszyli po alkohol. Koleżanki mojej przyjaciółki wydawały się być w porządku, jednak były też takie, które od pierwszego momentu nie przypadły mi do gustu. Nie miałam zamiaru rozmawiać i zaprzyjaźniać się z nimi wszystkimi, bo nie miałam na to ochoty. Po kilkunastu minutach nasi przyjaciele wrócili z napojami wysokoprocentowymi, dla lepszej zabawy.
-W takim razie wznieśmy toast!-krzyknął Harry, obejmując Emilie i unosząc kieliszek ku górze, a wszyscy zrobili to za nim.-Za wygraną?
-Za wygraną!-odkrzyknęła reszta i wypiliśmy zawartość kieliszków. Nie angażowałam się do rozmów jakie wynikały z całą tą drużyną, bo nie podobało mi się to. Nie miałam ochoty rozmawiać z dziewczynami, o których nie miałam zielonego pojęcia.
-Można prosić?-spytał Louis, wyciągając do mnie rękę.
-Z miłą chęcią-odpowiedziałam, po czym odetchnęłam z ulgą, że nie muszę siedzieć sztywno w niezbyt znanym mi towarzystwie. Gdy odchodziliśmy na parkiet napotkałam tylko rażący wzrok Zayna. Zawsze tak reagował, gdy widział mnie w pobliżu Lou. "Może mu się nawet nie dziwię?"
-Coś jest nie tak?-zapytał Lou, obejmując mnie w pasie i zaczęliśmy poruszając się w rytmie muzyki jaką puszczał DJ.
-Wkurwiają mnie te niektóre laski. Nie czuję się dobrze, w "nie swoim" towarzystwie...-odpowiedziałam, nie owijając w bawełnę.
-Rozumiem... Nie możesz się do nich przekonać?
-Nie-odpowiedziałam krótko, po czym położyłam swoją dłoń na jego szyi, gdyż tak było mi najzwyczajniej wygodnie. Kątem oka patrzyłam w stronę stolika, gdzie Zayn również co chwilę ukradkiem patrzył w moją stronę, a następnie rozmawiał z "nowymi koleżankami".
-Dobrze tańczysz, Louisie-powiedziałam wesoło, gdy tańczyliśmy juz do trzeciej piosenki z kolei.
-Wzajemnie-uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja w takich momencie uwielbiałam patrzeć na jego roześmiane oczy.-Ładnie wyglądasz, Meg-dodał, a ja tylko wdzięcznie uśmiechnęłam się w jego stronę.-Jak dzielenie pokoju z Zaynem? Jeszcze się nie zabiliście, jak widać-zaśmiał się.
-Szczerze mówiąc nie jest najgorzej. Spodziewałam się czegoś o wiele gorszego. NA RAZIE-odpowiedziałam, wesoło akcentując dwa ostatnie słowa.
-Odbijany!-krzyknął Zayn, zabierając mnie w swoje ramiona, na co Lou tylko mrugnął do mnie oczkiem.
-Nie lubię jak jesteście tak blisko siebie. Wolę kiedy to jestem ja...-powiedział mi na ucho, a ja krzywo uśmiechnęłam się pod nosem.
-Masz zamiar mówić mi z kim mogę mieć jakie kontakty?-spytałam ironicznie, wpatrując się w jego idealne rysy twarzy.
-Nie mam takiego zamiaru-odparł, przekręcając lekko głowę jakby patrzył na niezidentyfikowany obiekt.
-Więc?-zapytałam, będąc lekko zmieszana, a odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam... Chwycił mnie mocniej w biodrach i trzymając w uścisku, przy swoim ciele wpił się w moje usta. Jego wargi były gorące i doskonale współgrały z moimi. Jednak tą chwilę rozkoszy musiałam przerwać, choć w głębi duszy cholernie tego nie chciałam. Nie mogłam mu na to pozwolić.-Co ty robisz, do cholery?!
-Lubię oznaczać swój teren-odpowiedział z triumfalnie uśmiechając się.-Doskonale smakujesz, księżniczko-dodał, z nieschodzącym uśmiechem.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo i nie pozwalaj sobie za dużo, Malik. Rozumiesz?-warknęłam, próbując odepchnąć go od siebie, jednak nie udało mi się, bo po raz kolejny okazał się silniejszy ode mnie. Przyciągnął mnie do swojej piersi i zatraciliśmy się muzyce. Nie miałam sił szarpać się już z nim, dlatego pozostawiłam to tak, jak było. Po dwóch piosenkach powróciliśmy do stolika, na którym zaczęło przybywać alkoholu. Moje ciało coraz lepiej przyjmowało napoje wysokoprocentowe, które już zaczęły na mnie działać. Podstawiano nam różnego rodzaju drinki i inne specjały w dosyć dużych ilościach. Emilie była już pijana, jednak była w stanie, w którym kontaktowała ze światem i była bardzo zabawna. Ja po dłuższym czasie wlewania w siebie alkoholu poczułam, że dosyć mocno zaczął we mnie działać. Zorientowałam się, kiedy wracałam z ubikacji, bo obraz rozmazywał mi się całkowicie, a ludzi widziałam jak w kinie na oglądanie filmu w  3D. "Albo nawet 5D...". Moje nogi ciężko stąpały po ziemi i szłam na tyle koślawo, że ciągle na kogoś wpadałam.
-Chyba na dzisiaj już wystarczy, księżniczko? Prawda?-usłyszałam koło siebie głos Zayna.
-Jes...Jest npr... Naprawdę superrrr-odpowiedziałam i wiedziałam, że nawet mówienie ciężko mi przychodziło. W tym momencie film dzisiejszej nocy zwyczajnie mi się urwał...
*Następnego dnia*
Obudził mnie potworny ból głowy, z którym wiedziałam, że dzisiejszego dnia będzie problem. Czułam jakby moja głowa była ogromnych rozmiarów i nawet mój oddech wydawał się być głośny. Nie mogłam się poruszyć, bo coś zwyczajnie nie pozwalało mi na to. A może to ja nie miałam siły? Ciężką czynnością okazało się nawet otworzenie oczu... Gdy już mi się to udało, rozbudziłam się w ciągu jednej sekundy.
-Ja pierdole, Zayn!-krzyknęłam w stronę moje przyjaciela, który smacznie spał, trzymając mnie w żelaznym uścisku, a w dodatku znajdowaliśmy się na jego łóżku. Na sobie miałam tylko bieliznę i za dużą o dwa rozmiary koszulkę Zayna...
-Nie krzycz tak, Meg-powiedział lekko zachrypniętym głosem, powoli przeciągając się i wypuszczając ze swoich objęć.
-Co to do cholery ma znaczyć?!
-Sama mi się tutaj wpakowałaś-powiedział cicho, leżąc jeszcze z zamkniętymi oczami.
-Zayn, dlaczego jestem tutaj... Z tobą w łóżku? Upiłam się wczoraj, ale nagle urwał mi się film... Co my...-mówiłam, a moje nerwy znowu sięgały zenitu.
-Jeśli myślisz, że do czegoś doszło to nie. Nie musisz się martwić-odpowiedział, zupełnie niewzruszony moimi emocjami i nerwami.
-No to co ja do cholery tutaj robię?! A może ty mnie tutaj...-krzyknęłam sfrustrowana,

 siadając po turecku.
-Kurwa, Megan! Uspokój się i nie krzycz, dobra?-wybuchnął Zayn, siadając przede mną.-Nie spałem z tobą i nie wykorzystałbym tego, że byłaś zalana w trzy dupy żeby się z tobą przespać, jeśli o to ci chodzi, rozumiesz? Szanuję kobiety i nie zrobiłbym tego! Nie wiem jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć...-mówił podniesionym głosem, a jego nerwy tez już chyba sięgnęły... -Robiłaś sceny jak wróciliśmy do hotelu...
-Jakie sceny?-zapytałam zmieszana. Zawsze miałam tak, że nie myślałam nad tym, co mówię w nerwach.
-Przyszliśmy do hotelu, wszyscy rozeszli się do pokoi... Zaprowadziłem cię tutaj, a ty wtedy zaczęłaś dosyć dużo mówić. Chciałem, żebyś poszła spać, ale ty powiedziałaś, że możesz spać tylko ze mną, a jak nie to śpisz przed hotelem...-mówił powoli i już nieco spokojniej, bezsilnie opadając na poduszki.
-Co... Ja... Niemożliwe-mówiłam zszokowana tym, co podobno miało miejsce w nocy.
-Pijana Emilie wpadła jeszcze do nas jak to ujęła na dobranoc i znowu ją musiał wziąć Harry. Potem ty zaczęłaś się rozbierać i powiedziałaś, że musisz spać w czymś moim, bo inaczej nie zaśniesz. Dałem ci swoją koszulkę i położyliśmy się spać... Zasnęliśmy po godzinie, bo ciebie naszło na pogadanki...
-Coś mówiłam?
-Oj, wiele rzeczy, Meg... Ale połowę z tego bełkotałaś...
-Zayn, jeśli się dowiem, że w tym co mówisz jest chociaż najmniejsze kłamstwo, to uwierz mi, że się odwdzięczę...-powiedziałam twardo w jego stronę.
-Wiesz co, Megan? Może idź do Louisa, to jemu uwierzysz-rzucił wściekły w moją stronę i poszedł do łazienki. "Kurwa mać!". Uderzyłam pięścią w kołdrę i sfrustrowana wstałam udając się na balkon, by zapalić papierosa. Byłam tylko w samej bieliźnie i koszulce Zayna, a woń jego zapachu kolejny raz pieściła moje zmysły. Wiedziałam, że przebywanie ze sobą w jednym pokoju nie mogło skończyć się bez żadnej kłótni. Nie wiedziałam co mam myśleć o całej sytuacji, ale pierwszy raz od dawna zauważyłam nerwy Zayna wobec mnie. Byłam wściekła i nie mogłam opanować drżenia rąk i można było czekać aż eksploduję. Szybko wypaliłam papierosa i wróciłam do pokoju. Spakowałam swoje rozrzucone rzeczy i czekałam na udostępnienie łazienki. Po kilku minutach Zayn wyszedł z i nie patrząc na mnie zaczął także pakować swoje rzeczy. Nadal chodził wściekły i wiedziałam, że nasza kolejna wymiana zdań zakończyłaby się co najmniej jeszcze większa kłótnią. Zabrałam świeżą bieliznę i kosmetyki. Wzięłam prysznic, wykonałam poranną toaletę i nałożyłam lekki makijaż, podkreślając oczy jedynie tuszem do rzęs. Gdy wyszłam już odświeżona bez słowa wyciągnęłam do Zayna rękę z jego koszulką, ale on nawet na to nie zareagował. Potraktował mnie jak powietrze... Z wielką złością, po chwili oczekiwania i zaciśniętymi zębami cofnęłam rękę i wpakowałam koszulkę do swojej torby. Zayn nadal traktując mnie jak powietrze, wyszedł bez słowa razem ze swoją torbą. "Kurwa mać!", po raz kolejny krzyknęłam do siebie w myślach i uderzyłam pięścią w ścianę, by wyładować emocje. Bezsilnie oklapnęłam na łóżko i zakryłam twarz rękoma. Czy po raz pierwszy czułam się źle po kłótni z Zaynem? "Tak...", odpowiedziałam sobie w myślach. Być może dlatego, że nigdy nie był tak zdenerwowany? Kretyn... Spojrzałam na zegarek i dochodziło południe. Doszłam do wniosku, że zebraliśmy się w odpowiednim momencie, bo lada moment mieliśmy jechać na lotnisko. Zabrałam swój niewielki bagaż i zamknęłam pokój. Ruszyłam na dół windą i przy wyjściu stał już Harry, Niall i Emilie.
-No, no! Patrzcie! Idzie nasza imprezowiczka-krzyknął blondyn, śmiejąc się pod nosem.
-Zamknij się-odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc. Klucz oddałam w ręce Harry'ego i usiadłam na sofie obok Emilie.
-Chyba ktoś dzisiaj jest nie w humorze-powiedział zielonooki, a ja nie reagowałam na żadne teksty kierowane w moją stronę. Kątem oka zobaczyłam Zayna, który właśnie do nas dołączył siadając na końcu kanapy, na której siedziałam.
-Uuuu...-rozległo się buczenie Harry'ego, gdy na nas spojrzał, gdyż Zayn także nie odezwał się ani słowem, a jego wyraz twarzy także nie malował się zbyt ciekawie.-To chyba coś poważniejszego-dodał z rozbawieniem w głosie, jednak mi nie było do śmiechu.
-Harry, daj spokój. Idź lepiej oddaj te klucze-zwrócił się do niego Zayn, siedząc z zamkniętymi oczami.
-Dobra, dobra-odpowiedział brunet, unosząc ręce do góry w geście niewinności.
-Megan, co się stało?-spytała ciszej Emilie.
-Powiedz mi tylko, czy ja wepchałam się do łóżka Zaynowi do łóżka i robiłam jakieś cuda?-spytałam wprost nie mogąc powstrzymać napięcia i emocji.
-Tak...-zaczęła moja przyjaciółka.
-Niestety, albo stety tak, Meg-powiedział Lou, przechodząc koło nas. Ten to ma gumowe ucho...
-Ja też podobno robiłam ciekawe rzeczy...-powiedziała blondynka, lekko się uśmiechając.
-Coś jeszcze?-nagle odezwał się Zayn patrząc na mnie zimnym wzrokiem, z wyrzutem sumienia, na co ja tylko pokiwałam głową i skrzyżowałam dłonie na piersiach.
-Niech zgadnę, o to się pokłóciliście, tak? Naskoczyłaś na niego?-szepnęła mi na ucho.
-No... Ta... Tak, można tak powiedzieć...-odpowiedziałam, patrząc się w podłogę. Siedzieliśmy w milczeniu, a ja byłam znowu rozrywana od środka i chciałam znaleźć się już w domu. Czy to było już za dużo? Sama nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytania.
-Dobra, klucze oddane. Możemy jechać na lotnisko-powiedział Liam, po czym wszyscy zebraliśmy się razem ze swoimi bagażami i kierowaliśmy się na lotnisko.
*Kilka godzin później. Londyn*
Pożegnałam się ze wszystkimi i w końcu znajdowałam się pod domem. "No może jednak nie ze wszystkimi...". Ruszyłam do drzwi, po drodze wyjmując klucze do drzwi. Przed domem nie było samochodu, więc zapewne znowu nikogo nie było. Nacisnęłam klamkę i drzwi były zamknięte. Miałam rację. Nic nowego.
-Dzień dobry, Megan-usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos... Klucze wypadły mi z dłoni, uderzając o drewnianą podłogę na werandzie przed domem, a torba spadła z mojego ramienia. Nogi odmówiły mi jakiekolwiek posłuszeństwa i czułam jak uginają się pode mną. Ciało zalał zimny dreszcz i czułam się sparaliżowana. To nie mogła być prawda... To nie mógł być on...-Nie spodziewałaś się mnie tutaj. Wiem o tym-dodał, a ja czułam się jakby ktoś uderzył moją głową o ścianę.
-Da... Dave...-wyszeptałam po chwili ciszy, powoli odwracając się w jego stronę. To był on... W całej okazałości... Nic się nie zmienił... Poczułam ukłucie w sercu.-Co ty tutaj robisz?-spytałam chłodno patrząc mu prosto w oczy. Zaciskałam szczękę z dużą siłą, a oczy zaczęły mnie niebezpiecznie szczypać.
-Wróciłem-odpowiedział, stojąc dosłownie dwa metry przede mną, jakby była to wspaniała nowina. Naprawdę myślał, że może to zrobić?
-Dla mnie już nie istniejesz. Nie wyraziłam się wystarczająco jasno?
-Meg... Proszę.. Ja...
-Przestań-przerwałam mu stanowczym tonem.-Najlepiej wynoś się stąd, bo jest mi niedobrze, kiedy na ciebie patrzę.
-Megan...-wymruczał błagalnym tonem, robiąc krok w moją stronę.
-Nie zbliżaj się-uprzedziłam go szybko.
-Nie możemy już normalnie porozmawiać? Po tym wszystkim, co nas łączyło?
-Teraz już nie łączy nas NIC-odpowiedział z naciskiem na ostatnie słowo.-Nie mam z tobą nic wspólnego i tak pozostanie-mówiłam pewnie, nie spuszczając z niego wzroku i nie wykonując nawet najmniejszego ruchu.
-Daj mi chociaż minutę... Chcę ci choć trochę wyjaśnić-powiedział, robiąc krok w przód i chwytając mnie za dłonie. Szybkim ruchem, od razu wyrwałam się z tego uścisku.-Proszę...
-Masz dwadzieścia sekund-odpowiedziałam, nie ruszając się z miejsca.
-Megan... Ja musiałem wyjechać. Byłem do tego zmuszony. Nie chciałem cię zostawiać, ale nie miałem innego wyjścia. Dzięki temu przeżyłem...-mówił, a ja nie wytrzymałam.
-Dzięki temu zepsułeś wszystko, co nas łączyło. Zniszczyłeś nas-powiedziałam szeptem, przerywając mu. Czułam narastającą gulę w moim gardle i skutecznie utrudniała mi ona mowę.
-Tyle nas łączyło... Kochałem cię i do tej pory nie jesteś mi obojętna. Wróciłem tutaj... Dla ciebie, Megan-powiedział, a do moich oczu napłynęły łzy, a w głowie zaczęły odtwarzać się wszystkie wspomnienia, jak ze starej kasety.
-Już nas nic nie łączy-wydukałam z zaciśniętym gardłem.-Kochałeś mnie...-powtórzyłam po nim, z szyderczym uśmiechem.-Kochałeś... Może mam ci za to podziękować? Spierdoliłeś wszystko! W jednym momencie! Wyjechałeś, kiedy ja najbardziej cię potrzebowałem i nie patrzyłeś na to, że dzisiaj mógłbyś mnie już nie zobaczyć, prawda? Gdyby mnie znaleźli już dawno leżałabym w piachu. Patrzyłaś tylko na to, żeby ochronić swoje dupsko, pierdolony egoisto-mówiłam, a łzy znalazły ujście w moich oczach, jednak szybkim ruchem starłam je z twarzy.
-Przepraszam... Wiem, że teraz te słowa nic nie znaczą, ale chcę... Tęsknię za tobą...-dodał, a ja mocno zacisnęłam oczy starając się wyrzucić wszystkie wspomnienia jakie stanęły przed moimi oczami, a także łzy, których w tej chwili nie mogłam pokonać.
-Masz rację. Nic nie znaczą-potwierdziłam jego słowa, cichym szeptem.
-To jest mój numer-chwycił moją bezwładną dłoń i wcisnął mi do niej małą kartkę papieru.-Proszę, nie wyrzucaj tego. Nie chcę cię stracić po raz kolejny... Do zobaczenia, Meg-powiedział, po czym nachylił się ku mojej twarzy, by pocałować mnie w policzek, jednak ja szybko odsunęłam twarz na bok, unikając bliższego zbliżenia. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i odszedł, znikając za horyzontem. Stałam nieruchomo jakby ktoś przykleił mnie do podłoża. Czułam się bezsilna. Pierwszy raz czułam, że nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami, nad sobą... Spojrzałam na kartkę papieru, którą trzymałam w dłoni i zaczęłam ją zaciskać, jednak w ostatniej chwili rozluźniłam mięśnie. Usiadłam na werandzie przed domem i schowałam ją do kieszeni. Czułam, że robi mi się duszno, a obraz zaczynał wirować mi przed oczami.

 Ciężko opadłam na jednym ze schodów, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego to wszystko powróciło właśnie teraz?




___________________________________________________________

Witajcie ;) I w końcu mamy rozdział Megan, którego wiele z Was nie mogło się doczekać. Szczerze? Też już za nią tęskniłam. Pod ostatnim rozdziałem nie było wielu komentarzy, ale mimo tego dodałam go. Wiem, że może już Wam się to nudzi... Ale dziękuję, że mimo wszystko jesteście ze mną :) Jest to najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie :) Czekam na Wasze opinie, komentarze... Do następnego! :* 
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, to możecie śmiało zadawać je w komentarzach, a także tutaj: http://ask.fm/unrealdreamm (można zadawać pytania do bohaterów).

 


wtorek, 4 czerwca 2013

WYNIKI KONKURSU

Dzień dobry, Kochani! 
Przychodzę już do Was z wynikami konkursu, w którym można było wygrać 3 biografie Harry'ego Styles'a :) Dziękuję wszystkim dziewczynom, które przysłały pracę na konkurs, a trochę ich było. Nawet nie spodziewałam się, że tyle osób weźmie udział. Gdybym mogła to naprawdę nagrodziłabym Was wszystkie, bo każda praca była inna od poprzedniej. Nie będę umieszczała tutaj prac, bo może ktoś by sobie tego nie życzył. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe wyboru... Musiałam kierować się pewnymi kategoriami, ale naprawdę wszystkie prace były wspaniałe! A mianowicie, przechodzę już do rzeczy...  

III miejsce
Książka wędruje do Justyny @Just_a_Girl_09 :) 
Spodobała mi się Twoja praca, bo była dobra i miała w sobie coś fajnego.
Nie odbiegała zupełnie od rzeczywistości i czułam bijącą z niej szczerość.
Gratuluję! :*

II miejsce 
Kolejna książka wędruje do @xx_adeline :) 
Twoja praca była niby niepozorna, ale również niezwykle szczera i bardzo czuła.
Gdy ją czytałam to aż rosło mi serce i było to naprawdę bardzo realne, przez co
miałam to wszystko przed oczami. Twoja praca naprawdę mnie ujęła. Było w niej 
mnóstwo uczucia, zrozumienia i miłości... Gratulacje! :*

I miejsce 
Zwyciężczynią jest @Kateiloveyou1 :) 
Jest to zdecydowanie najlepsza praca, dla której kłaniam się nisko. 
Kochana, naprawdę pięknie to napisałaś... Twoja praca naprawdę jest genialna i 
doprowadziła mnie do wzruszenia. Gdy zagłębiałam się w każde słowo jeszcze bardziej, to uwierz mi, że serce mi rosło. Jest po prostu wyjątkowa... Dziękuję, za tyle uczuć jakie w to włożyłaś. Gratuluję! :* 
Pozwolę sobie zamieścić Twoją pracę, bo jest się czym chwalić ;) 

"Pytanie jak wyobrażam sobie moje spotkanie z One Direction nie może być jasno wyjaśnione. Dzień, kiedy miałabym okazję spotkać moich pięciu idoli na zawsze zapadłby w mojej pamięci. Jestem w stu procentach pewna, że każdego dnia wracałabym do tego z szczerym uśmiechem na twarzy. To co robię dla nich jest niczym, w porównaniu co właśnie oni, robią dla mnie. Dokładnie dlatego, chciałabym im podziękować, powiedzieć jak wiele dla mnie znaczą. One Direction jest moim lekiem na złe chwilę, pocieszeniem na łzy, uśmiechem na każdy moment i co najważniejsze wsparciem na całe życie. Może jutro, może w przyszłym tygodniu, może za miesiąc, może za rok, może za kilka lat, a może za kilkanaście lat im to powiem? Może, gdy stanę oko w oko z nimi - z One Direction. Słowo ''może'' określa jak mogłabym to wszystko sobie wyobrazić:



Może to spotkanie byłoby z czystego przypadku? Może, gdy za paręnaście lat, jako już była, ale wciąż pamiętająca fanka, pojadę do stolicy rodzinnego państwa 4/5 1D, Londynu i tam spotkam pięciu moich byłych idoli? Może ja, jako już dorosła kobieta, spotkam mężczyznę, który był moim idolem? A może byłoby to w stolicy rodzinnego państwa 1/5 1D, Dublinie? Może, tak po prostu, na ulicy powiem kim dla mnie byli? Może byłaby to właśnie ta rozmowa na, którą czekałam kilkanaście lat?

TO JEST WŁAŚNIE TO CO MOGĘ SOBIE WYOBRAZIĆ. 



Może to spotkanie będzie zaplanowane? Może będzie to już za kilka lat? Może będzie to na koncercie? Może to wszystko będzie jak w moich snach? Może stanę w wielkim pomieszczeniu, budynku, arenie, stadionie, gdziekolwiek, z myślą, że zaraz zobaczę i spotkam kogoś kto jest dla mnie ważniejszy niż oddychanie? Może, wtedy będę miała cudowną okazję i podbiegnę do moich chłopców z One Direction i mocno ich uściskam? Może nawet im nie podziękuję, bo przez łzy i emocje nie będę w stanie powiedzieć ani jednego słowa?

TO JEST WŁAŚNIE TO CO MOGĘ SOBIE WYOBRAZIĆ. 



Może to spotkanie będzie już jutro? Może zobaczę One Direction w miejscu, gdzie nigdy bym się tego nie spodziewała? Może moja reakcja będzie inna niż chciałabym, żeby była? Może będzie to na przeciwko domu moich dziadków? Może będzie to w małym miejscowym sklepie? Może będzie to w okolicach domu mojej cioci? I może właśnie wtedy powiem im, kim dla mnie są w życiu?

TO JEST WŁAŚNIE TO CO MOGĘ SOBIE WYOBRAZIĆ. 



Może po prostu nie znam daty, miejsca i okoliczności kiedy spotkam moich idoli, moich chłopców?  Nie będzie miało znaczenia gdzie, kiedy i jak powiem im, krótkie dwa zdania; ''Thank you. I love you.'' W tym wypadku inne słowa, będą nic nie znaczące. Owszem, chciałabym powiedzieć im, więcej, ale krótkie dwa zdania i jedno szczere przytulenie będzie znaczyło o wiele, wiele więcej niż tysiąc słów. Będzie się wtedy liczyć jedno - spotkałam i zobaczyłam ich, czyli One Direction. Pięciu chłopców, którzy odmienili mój cały świat, zmienili wszystkie gorzkie i brzydkie barwy świata na te dobre i pełne koloru i uśmiechu gesty. Właśnie wtedy, kiedy nie będę miała pojęcia kiedy to się stanie, będzie to dla mnie najlepsze spotkanie 1D o jakim śniłam.  Nawet myśl, że dla nich to tylko paręnaście sekund z życia, a dla mnie wydarzenie na  CAŁE życie, nie będzie miała znaczenia. Po prostu ich obecność sprawi, że wszystko nie będzie się liczyć tylko oni i ja. Piątka najlepszych idoli na świcie i jedna z milionów fanek na świecie. TO JEST WŁAŚNIE MOJE MARZENIE i marzenie, które mogę sobie wyobrazić. A marzeń nikt nie może mi, ani nikomu innemu, zabrać. To jest piękne, że dzięki One Direction powiększam zbiór moich marzeń, których nic mi nie zabierze.



Co jest powodem dla, którego chce wygrać książkę, o Harry'm Styles'ie i jego przyjaciołach? To proste, po prostu chce ją przeczytać i wydobyć z niej kolejne wnioski, dlatego więź moja i tych właśnie chłopców jest tak duża i głęboka. Dlaczego nikt i nic nie jest w stanie zniszczyć tego co razem, ale w tym samym bez nich, zrobiliśmy? Właśnie to MY stożyliśmy i to dla NAS pozostanie na zawsze. Za każdą rzecz lub każdy uczynek, który sprawi, że powiększymy naszą więź nie jestem nawet w stanie podziękować w 100 %, ponieważ to jest bezcenne dla mnie i dla każdej fanki, Directioner, kim właśnie dumnie jestem i pozostanę. Właśnie ta książka jest taką bezcenną rzeczą i bezcennym uczynkiem, to powód dlaczego chce ją wygrać."


Jeszcze raz wszystkim dziękuję za udział w konkursie. Jesteście cudowne! :) 
Bardzo proszę, aby wygrane osoby skontaktowały się ze mną poprzez maila! Musicie mi wysłać swoje adresy-JAK NAJSZYBCIEJ :)  Jeśli nie odezwiecie się, nagroda przepada!

Pozdrawiam Was serdecznie i całuję! :) xx
@unrealdreamm