-To zostajemy tutaj, czy idziemy do klubu?-spytał nas Zayn, który przyszedł z kuchni stawiając na stole dwie butelki wódki.
-Ja jestem za tym, żeby zostać dzisiaj w domu-odezwał się Louis.
-Ja tak samo-odezwała się Emilie.
-Popieram-powiedział Liam, a cała reszta przytaknęłam na tą propozycję. Aż było to dziwne, że wszyscy zgodziliśmy się ze sobą.
-A ty, Meg?-spytał mnie Zayn, z chytrym uśmiechem nachylając się nade mną tak, że swoje ręce położył po mojej jednej, jak i drugiej stronie uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch i równocześnie patrząc mi prosto w oczy. Ja tylko podniosłam jedną brew ku górze i powiedziałam:
-Nie uwierzę, że interesuje cię moje zdanie.
-Zawsze mnie interesuje, kotku-powiedział, akcentując ostatnie słowo i robiąc przy tym nieco śmieszną minę, na co ja prychnęłam pod nosem. Mulat, na moje nieszczęście usiadł koło mnie i otworzył butelkę trunku, Liam rozdał każdemu szklanki i kieliszki, a Niall przyniósł jedzenie. Zastanawiało mnie gdzie dzisiejszego dnia była Emilie z Harrym, gdy skończyła trening. Nie oddzywała się do żadnej z nas, co było dziwne, a teraz wrócili razem. Nie miałam zamiaru o to pytać przy wszystkich. Nie jestem zwolenniczką związków i tego typu rzeczy, jednak im, w głębi duszy na prawdę i szczerze kibicowałam, a to nie zdarzało się w moim przypadku często. Nurtowało mnie to, co Harry wymyślił, aby się z nią umówić. W końcu starał się o nią normalny facet, a nie jakiś pieprzony ćpun, którego powiesiłabym za... za to, co powinnam.
*2 godziny później*
Siedzieliśmy w domu chłopaków i wszyscy dobrze się bawili. Humory wszystkim dopisywały, nawet Emilie, która jeszcze kilka dni temu była lekko podłamana. Cały czas u jej boku znajdował się Harry, co mnie zadowalało. Louis zaczął rozbawiać wszystkich jeszcze bardziej opowiadając kawały. Po kolejnym z kolei już nie mogłam wytrzymać i czułam coraz większy ból w moim brzuchu, który był spowodowany napadami śmiechu.
-Niesamowite! Patrzcie jakiego ataku śmiechu dostała, Megan. To niespotykane-powiedział Zayn, znajdujący się obok mnie na co ja od razu zmierzyłam go wzrokiem.
-Megan, nie denerwuj się, ale tak jest na prawdę. To rzadko spotykany widok-utwierdził w tym wszystkich Lou.
-I w dodatku słodko wtedy wyglądasz-dodał mulat obejmując mnie ramieniem.
-Tak trochę jak małe, pocieszne dziecko-dodał Harry, z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja jego również zmierzyłam wzrokiem. Nie lubiałam jak ktoś porównywał mnie z dzieckiem i mówił takie rzeczy. Było to dość irytujące.
-Poczuj się, Megan jak maluszek. Leci samolot, leci prosto do buźki-zaczął mulat, udając samolot z jednej z wielu kanapek znajdujących się na stole. Moje ciśnienie lekko podniosło się i nie ukrywałam, że mnie to zdenerwowało.
-Co ty robisz, Malik. Spieprzaj z tym-powiedziałam, odpychając jego rękę, która wędrowała wprost do mojej.
-Ale trzeba przyznać, że Meg nie zachowuje się jak malutkie dziecko-dodał Louis, zabawnie poruszając przy tym brwiami.
-Pomyślmy.. Chyba trzeba się nad tym poważnie zastanowić-powiedział Zayn jadąc nosem po mojej szyi przez co ja poczułam przyjemne dreszcze, które przeszyły moje ciało. Lubiłam to uczucie, bo było to bardzo przyjemnie. Tym razem musiałam powstrzymać się, by nie ponieść się tej przyjemnej rozkoszy, gdyż słowa Zayna spowodowały we mnie jeszcze większą złość i nie miałam zamiaru tego tak zostawić.
-Zastanowić?-powtórzyłam po nim, patrząc mu w oczy z szyderczym uśmiechem.-W takim razie się przekonamy-dodałam, po czym wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca i ruszyłam w stronę kuchni. Wzięłam z blatu kluczyki od mojego samochodu, a właściwie to mojej mamy oraz drugą parę, która należała do pojazdu Zayna.
-Trzymaj-powiedziałam, rzucając w mulata kluczykami, a następnie skierowałam się w stronę drzwi. Wszyscy od razu podnieśli się z miejsc i z szokiem, który malował się na ich twarz obserwowali nas z dużą uwagą.
-Co to ma znaczyć?-spytał mnie brązowooki z rozbawieniem i dezorientacją, przekładając przedmiot z jednej dłoni do drugiej.
-Masz wątpliwości co do tego, że zachowuję się jak małe dziecko? Myślałam, że jest jasno przedstawione i wiesz o tym, jaka jestem. Jeszcze mnie znasz? Dobrze wiesz, że ze mną się nie zaczyna, Malik. Na ciebie jest już za późno, bo właśnie wszedłeś ze mną na ścieżkę wojenną-mówiłam, patrząc na niego ze skupieniem, a na mojej twarzy gościł złowieszczy uśmiech. Czułam, że wywieram na nim pewną presję.
-Megan, przecież..-zaczął, jednak ja nie dałam mu skończyć.
-Chodź na zewnątrz, tam sobie wszystko wyjaśnimy-powiedziałam i nie czekając na żadną odpowiedź kogoś z moich przyjaciół skierowałam się na zewnątrz, a w tej samej chwili wszyscy ruszyli za mną. Usiadłam na masce samochodu, którym przyjechałam do chłopaków, a mulat po chwili znajdował się już na przeciwko mnie.
-Pojedziemy kilometr od waszego domu. Stamtąd będziemy się ścigać, ale na dwóch pasach. Obok siebie-mówiłam, akcentując dwa ostatnie słowo, tak, aby wszystko było jasne.-Przegrany pije 3 kolejki, za wszystkich-dodałam, po czym szeroko uśmiechnęłam się. Kątem oka spojrzałam na naszych towarzyszy i na twarzy każdego z nich malowało się co innego. Harry, Louis i Niall
z niedowierzaniem patrzyli nas i równocześnie byli rozbawieni, natomiast reszta już nie była tak wesoła jak ta trójka.
-Megan, przestań. Jesteście po alkoholu. Skończcie już te wasze kłótnie-mówiła z lekkim przejęciem Emilie, próbując mnie przekonać. Jednak ja zaprzeczyłam głową i spojrzałam na Zayna. Stał z kluczykami w rękach i stał jakby wmurowany w ziemię, jednak na jego twarzy również malował się szeroki uśmiech jak u Harry'ego.
-A co jeśli pojedzie z naprzeciwka auto?-spytał z podekscytowaniem w głosie blondyn.
-Wtedy się okaże, kto jest silniejszy-odpowiedziałam, uśmiechając się jakby nic się nie stało.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?-spytał mnie, podchodząc bliżej z wyższością w głosie.
-Nie wyraziłam się jeszcze wystarczająco jasno?-odpowiedziałam, unosząc brwi ku górze. Ten przyciągnął mnie do siebie tak mocno, że nasze ciała stykały się ze sobą chyba w każdym centymetrze, twarze dzieliły milimetry, a następnie ze spokojem i podekscytowaniem w głosie powiedział:
-Nie chce nic mówić, co do tego jakie masz ze mną szanse. Ale życzę ci powodzenia, kotku-a następnie wypuścił mnie ze swoich objęć.
-Jeszcze mnie doceniasz, Malik-powiedziałam cicho, wchodząc do samochodu. Czułam adrenalinę, która przyspieszała bicie mojego serca, co bardzo mi się podobało. Odpaliłam silnik i gdy miałam ruszać już przed siebie podbiegł do mnie Harry, a gdy uchyliłam szybę powiedział:
-Uważajcie na siebie. I wierzę, że to wygrasz-powiedział, po czym szeroko uśmiechnął się, a ja tylko puściłam mu oczko i ruszyłam przed siebie. Spojrzałam w lusterko i za mną jechał Zayn. Po chwili już znaleźliśmy się na miejscu. Ta droga, która prowadziła do domu chłopaków była prawie prosta, pomijając dwa zakręty i było to około kilometra od naszych przyjaciół. Stanęliśmy autami równo obok siebie i na dwóch pasach. O tej porze nie było dużego ruchu, w tej chwili na całe szczęście. Zapewne gdyby jakiś kierowca nas mijał w tym momencie, to nie skończyło by się to dobrze. Malik spojrzał w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy, zawadiacko uśmiechając się przy tym, na
co ja zareagowałam tak samo i wysłałam mu buziaka w powietrzu i również uśmiechnęłam się.
Nie bałam się. Nigdy się nie bałam takich rzeczy, bo twierdziłam, że w życiu trzeba wszystkiego próbować. Jedyne co teraz czułam to adrenalinę, która pobudzała moje ciało coraz bardziej i czułam duże podekscytowanie oraz chęć odgryzienia się Zaynowi. Spojrzałam jeszcze raz w jego stronę i zaczęłam odliczać pokazując mu na palcach. 3,2,1... Z całej siły cisnęłam pedał gazu i zmieniałam biegi na najwyższe. Wskazówka na liczniku podnosiła się coraz szybciej, a samochód z sekundy na sekundę rozpędzał się jeszcze bardziej. Kątem oka spojrzałam na samochód Zayna, który jechał równo z moim. Po chwili mulat wyprzedził mnie o kilka metrów, na co ja zaśmiałam się.
-Tylko na to czekałam. Jeszcze nie wiesz do czego jestem zdolna-powiedziałam do siebie na głos, po czym wbiłam najwyższy bieg i ze względu na to, że znajdowaliśmy się coraz bliżej naszej "mety" i docisnęłam gaz do samego końca, co spowodowało, że licznik wskazał na tyle dużą prędkość, że poczułam jakbym nyła wgniatana w siedzenie, jednak dobrze wiedziałam, co potrafi ten samochód. W ciągu kilku sekund znalazłam się na prowadzeniu i już ujrzałam twarze naszych przyjaciół i Harry'ego, który zaczął robić dziwne ruchy przypominające dziki taniec. Zatrzymałam się, a zaraz przede mną stanął Zayn. Wyszłam z auta i obkręcając kluczki na palcu wskazującym i podeszłam do reszty,
którzy z niedowierzaniem patrzyli w moją stronę.
-No, no! Gratuluję!-krzyknął Louis, obejmując mnie ramieniem.
-Dałem ci fory-powiedział Zayn, podchodząc do nas.
-To cię nieusprawiedliwi. Po prostu przegrałeś. Poległeś, Malik-powiedziałam, po czym puściłam mu oczko i ruszyliśmy do środka. Cała reszta usiadła ponownie w salonie, a ja ruszyłam do lodówki po kolejną butelką wódki i postawiłam ją na stole.
-Przegrana, kotku-powiedziałam, siadając obok niego i objęłam go ramieniem, a następnie nalałam kieliszek i podałam mu do ręki.-Jeszcze dwadzieścia sześć kieliszków-powiedziałam z dumą w głosie i podałam mu drugi z kolei kieliszek, po którym mulat również był niewzruszony.
-Zayn, Zayn... Chyba dzisiaj długo nie pożyjesz-powiedział Harry, wygodnie układając się na nogach Emilie i kładąc na sobie małego psa, a poruszyłam w stronę zielonookiego brwiami.
-Spokojnie, jeszcze mnie nie znacie-powiedział, biorąc do ust kolejny kieliszek. Długo wytrzymał bez żadnego skrzywienia się, co nie ukrywam, że mnie zaskoczyło, gdyż jeszcze przed całą naszą "konfrontacją" spożywaliśmy alkohol. Dopiero w połowie na jego twarzy zagościł grymas, a trunek zaczynał działać na niego coraz bardziej. Po tej połowie postanowiłam dać mu chwilowo spokój, aby nie doszło do tego, by zaczął wszystko zwracać. Po godzinie, Zayn zakończył swoją imprezę i spał na kanapie. Chwilę później wszyscy zebrali się i także poszli spać. Liam poszedł z Nicki, a reszta chłopaków do swoich pokoi. Harry także udostępnił pokój Emilie, a może także łóżko.
-Harry-zawołałam go do siebie, gdy wychodzili z salonu.-Nie schrzań tego-powiedziałam, po czym szczerze uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem. Dziękuję-powiedział, po czym przelotnie cmoknął mnie w policzek i pobiegnął do blondynki.
-Meg, a ty nie idziesz?-spytał mnie Louis, zabierając z kuchni butelkę wody.
-Nie, ja nie jestem jeszcze śpiąca więc tutaj posiedzę-odpowiedziałam.
-Jakby coś to mogę podzielić się z tobą łóżkiem. Bardzo chętnie-szepnął mi na ucho,
na co ja zareagowałam śmiechem.
-Jak będę się czuła samotna, to na pewno do ciebie przyjdę-odpowiedziałam i szeroko uśmiechnęłam się.
-Gdybyś jednak zrezygnowała z mojego nocnego towarzystwa to jak widzisz, pokój Zayna jest wolny, więc możesz tam spać-powiedział, po czym pożegnał się ze mną i ruszył do swojego pokoju. Siedziałam obok mulata i nie mogłam powstrzymać się, aby nie zrobić mu zdjęcia. Zayn leżał zwinięty w kłębek, tuląc się do dużej poduszki. Wzięłam koc, znajdujący się obok niego i nakryłam go. "Kurwa, Megan, co ty robisz" skarciłam się w myślach i opadłam na fotel obok. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym panował totalny burdel i napiłam się łyka soku pomarańczowego, znajdującego się na stole. Na jednej z szafek zauważyłam ołówek, a następnie wstałam i zabierając go ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu jakieś skrawka papieru. "Czy oni nie mają tutaj zwykłej kartki?" powiedziałam do siebie, po czym zabrałam ze stołu jakąś w połowie zużyta kartkę papieru nie chcąc myszkować w ich domu i ruszyłam z powrotem do salonu. Usiadłam na przeciwko mulata i uważnie mu się przyglądałam skupiając się na każdym rysie jego idealnej twarzy. Wzięłam ołówek do ręki i zaczęłam rysować kontury. Uśmiechnęłam się do siebie, gdyż na prawdę lubiłam to robić, a ostatnio miałam dużą przerwę w rysowaniu. Bardzo mnie to odprężało, jednak nie chciałam, aby ktoś o tym wiedział, bo nie było to dla mnie niczym specjalnym. Skupiałam się na tym i zawsze chciałam to zrobić najlepiej i najdokładniej jak potrafię.
-Kurwa, jesteś na prawdę seksowny, Malik-powiedziałam, po jakimś czasie kończąc to, co zaczęłam. Wzięłam ze stołu swojego iPhone'a, a wyświetlacz pokazał mi 4 nad ranem. "Chyba najwyższy czas się położyć" powiedziałam do siebie w myślach i zmęczona długim dniem, a tak właściwie to już jedną czwartą kolejnego dnia, skierowałam się do pokoju mulata.
*Tego samego dnia, przed południem*
Z wielkim trudem otworzyłam ociężałe powieki i zaczęłam moje poranne przeciąganie się. Moje ciało i głowa były w dość dobrym stanie, gdyż nie wlewałam w siebie tak dużych ilości alkoholu. Po wielu trudach w końcu otworzyłam oczy i odwróciłam się wygodnie na bok, bo nie miałam jeszcze chwilowo ochoty wstawać.
-Ja pierdole!-krzyknęłam z przerażenia, gdy zobaczyłam obok siebie Zayna, który opierał głowę na swojej ręce, uważnie mi się przyglądając, jakby było to zupełnie normalne.-Co ty tutaj robisz?
-Leżę w swoim łóżku i przyglądam się pewnej upartej dziewczynie, która wygląda słodko, gdy się budzi, a po chwili staje się taką zołzą jaką jest w świetle dziennym. Dzień dobry-powiedział, zachrypniętym głosem, który przyprawił mnie o dreszcze na ciele, a kilkudniowy zarost dodawał mu jeszcze więcej męskości.
-Przecież spałeś jak zabity na dole-powiedziałam z lekką złością w głosie, opierając się na łokciach.
-Wiem, że w duchu się cieszysz, że budzisz się u boku... Poczekaj, poczekaj... Niech zacytuję... "na prawdę seksownego" mężczyzny-powiedział, z akcentem na moje słowa, które wypowiedziałam do niego, kiedy spał upojony alkoholem, a ja rysowałam go i następnie szeroko uśmiechnął się, a moje zaspane oczy w jednej chwili szerzej otworzyły się.-Wszystko słyszałem, kotku-dodał, po czym przejechał palcem po mojej twarzy.
-Co ty pierdolisz, Malik. Byłeś pijany do tego stopnia, że wymyślasz sobie coś, co nie miało miejsca?-powiedziałam, próbując opanować nerwy i zachowując się zupełnie naturalnie. Nie mogłam uwierzyć w to, że to słyszał i nie chciałam nawet dopuścić do siebie takiej myśli.
-No i dlaczego okłamujesz samą siebie?-spytał, z anielskim spokojem w głosie cały czas się uśmiechając.
-Jak mogłeś to słyszeć skoro spałeś?-powiedziałam, kładąc się z powrotem na poduszce, lekko wtulając się w nią.
-Wiesz... To jest chyba taki dar. Czuję, kto jest koło mnie i wiem kiedy się obudzić-odpowiedział, po czym przybliżył się do mnie i również położył się.
-Nawet nie drgnąłeś-powiedziałam, lekko przymykając powieki.
-Starałem się-szepnął mi na ucho, po czym musnął swoimi ciepłymi wargami moją szyję co skutkowało tym, że moje ciało przeszyły kolejne miłe dreszcze, a moje kąciki lekko uniosły się ku górze.-Wiem, że to lubisz, bo zawsze się wtedy uśmiechasz.
-Dobra, ja idę na dół. Poza tym, to coś kiepsko wyglądasz-powiedziałam, wstając z łóżka i ubrałam na siebie spodnie.
-No, no. Taki widok mógłbym mieć w swoim pokoju codziennie-powiedział Zayn,
wpatrując się w moje ciało, a następnie leniwie przeciągnął się i również wstał, udając się za mną na dół. Gdy weszliśmy do salonu, tam już na kanapie leżał Niall, a na fotelu siedział Harry.
-Uuuu-z ust Nialla wydobył się dziwnie nieokreślony dźwięk... zachwytu?
-Przymknij się-powiedziałam w jego stronę, rzucając w niego poduszką.
-Kogo jak kogo, ale was schodzących rano razem na dół to się nie spodziewałem-powiedział, szczerząc się, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Spojrzałam na Harry'ego, a ten tylko teatralnie poruszył brwiami, na co ja pokazałam mu język. Spojrzałam na Zayna, a ten wyciągnął z lodówki butelkę zimnej wody, nalał do szklanki, wypił jednym duszkiem i nalał kolejną.
-Oj, Zayn. Widzę, że kac chyba męczy-powiedział w jego stronę Harry,
śmiejąc się z niego.
-Bywało gorzej-odpowiedział, po czym położył w połowie pełną szklankę na stole.-Idę się ubrać, żeby nie jej nie rozpraszać moim pięknym ciałem-powiedział do chłopaków, po czym przeszedł koło mnie i uderzył w pupę.
-Spierdalaj-odpowiedziałam, po czym usiadłam koło Horana, ale tak właściwie to znalazłam się na nim. Spojrzałam na szklankę z wodą, z której pił Zayn, a na podłodze koło stołu leżała jeszcze butelka wódki, która nie była pusta. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z miejsca, ruszając do kuchni i wylewając ciecz do zlewu. Wróciłam do salonu i nalałam do szklanki taką samą ilość trunku, odkładając na to samo miejsce.
-Jesteś niemożliwa-wymruczał Horan, kiedy na nim siadałam, a on wyglądał jakby w połowie spał. Po chwili mulat zszedł po schodach, razem z resztą przyjaciół i zmęczony usiadł na wcześniej zajmowanym przez siebie miejscu.
-Cześć wszystkim-powiedział Liam, a po nim moje przyjaciółki, a także Louis.
-Hej-powiedziałam cicho, przymykając powieki i kładąc głowę, na ramieniu blondyna.
-Kurwa mać!-usłyszałam to z ust Malika, który właśnie wypluł zawartość szklanki na podłogę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, a ja triumfalnie uśmiechnęłam się.-Ze względu na to, że dzisiaj nie czuję się najlepiej, to dam ci spokój. Ale i tak tego pożałujesz-dodał, wskazując na mnie palcem, po czym ruszył do kuchni po karton soku i wypił co najmniej połowę jego zawartości.
-To kto robi śniadanie?-odezwał się Niall, otwierając oczy.
-Jeśli mi pomożesz i macie coś w lodówce, to może ja coś zrobię, ale ktoś musi mi pomóc-powiedziała Emilie, wstając z miejsca.
-Jesteś aniołem! Z chęcią ci pomogę-powiedział Horan, podnosząc się na równe nogi, przez co prawie zrzucił mnie na podłogę.-Wybacz, Meg-dodał, i pobiegł za blondynką do kuchni, a cała reszta leżała w pół żywa, czekając na zbawienie w postaci jedzenia i picia.
*Kilka godzin później*
-Megan, dzisiaj wraca ojciec-powiedziała w moją stronę mama, gdy kierowałam się już do mojego pokoju ze szklanką wody w ręku.
-Super-odpowiedziałam ironicznie. Nie umiałam pokazywać radości na zewnątrz, gdyż mojego ojca nie było w domu cały czas. Większość czasu jak zawsze robiłam co chciałam, ale czasami na prawdę chciałam, by ktoś się mną zainteresował. To, że mogłam robić co mi się żywcem podobało było dla mnie korzystne, ale czasami szczerze odczuwałam brak rodziców. W głębi duszy na prawdę cieszyłam się na powrót mojego taty.
-Mogłabyś czasami pokazać trochę radości-powiedziała moja mama, patrząc na mnie, siedząc na fotelu i odkładając gazetę.
-Moglibyście czasami okazać trochę miłości-syknęłam w jej stronę rozzłoszczona jej słowami i ruszyłam do swojego pokoju, nie czekając jakąkolwiek odpowiedź z jej strony. Usiadłam przed swoim laptopem i weszłam na twittera. Weszłam na Zayna i zaczęłam przeglądać jego tweety i zdjęcia. Miał fanki z całego świata, a ja jak gdyby nigdy nic przebywałam w jego towarzystwie bardzo często, a dzisiaj w dodatku...w jednym łóżku. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. "Co ty robisz dziewczyno" powiedziałam do siebie w myślach i natychmiast wyłączyłam profil Malika. Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa. Otworzyłam wiadomość i była ona od nikogo innego jak od mulata.
"Chyba czegoś zapomniałaś... Piękny rysunek, kotku.
Z. xxx"
-Kurwa mać-powiedziałam rozzłoszczona do siebie na głos.-Zachciało mi się rysunków-mówiłam dalej wściekła. Powróciłam do mojej poprzedniej czynności i przeglądałam dalej nowe tweety, dodane przez moich znajomych. Nagle zobaczyłam, że ktoś dołączył do grona moich obserwatorów.Z. xxx"
-Ja pierdole-wymruczałam, a w moim gardle stanęła potężna gula.-Dave Bowers-powtórzyłam, dokładnie wymawiając imię i nazwisko. "Nie zwracaj uwagi... Przestań... Nie przypominaj..."
______________________________________________________
I jak Wam się podoba rozdział z perspektywy Waszej ulubienicy? Czekam na Wasze komentarze :)
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, rozdziałów, bloga, mnie czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥