Z perspektywy Emilie
-Myślicie, że już wszystko kupiłam?-zwróciłam się do moich przyjaciółek, kiedy znajdowałyśmy się w centrum handlowym na ostatnich zakupach przed moim wyjazdem, który miałam dzisiejszego dnia wieczorem. W pewnym sensie celowo wybrałyśmy się do centrum, razem z Megan obmyślając to, aby Nicki choć trochę mogła odreagować. Na marne...-Nicki, co myślisz o tej bluzce? Pasuje ci-zwróciłam uwagę na jedną z kilkudziesięciu wystaw, którą miałyśmy dzisiejszego dnia.
-Zwyczajna...-odpowiedziała blondynka, błądząc wzrokiem wokół siebie. Nie zachowywała się normalnie i to było najgorsze. Patrzyliśmy na jej stan psychiczny, który zaczął się pogarszać i nie można było na to nic poradzić. Próbowałyśmy już na wiele sposobów, jednak bezskutecznie... Najbardziej obawialiśmy się tego, że nasza przyjaciółka popadnie w depresję, czy w inną chorobę tego typu. Nie rozmawiała z nikim w normalny sposób, praktycznie nie oddzywała się i też nie wyglądała dobrze. Nawet Megan, która nigdy nie zwracała na tego typu rzeczy, zaczęła to zauważać. "Z Liamem też nie jest pewnie najlepiej..."
-Może w takim razie zjemy jakiś obiad?-spytałam, kiedy obeszłyśmy już chyba wszystkie sklepy, a ja miałam już wszystko, czego potrzebowałam.
-Ja chętnie! Jestem taka głodna, że chyba zaraz przewrócę się na tą jędzę, która idzie zaraz za nami i mnie wkurwia coraz bardziej, gdy tak gapi się na nas... Zaraz jej pokażę język...-odezwała się Megan.
-Ja nie mam ochoty. Będę wracała do domu. Idźcie beze mnie-powiedziała Nicki, patrząc na nas przepraszającym wzrokiem. Serce mi się krajało, gdy patrzyłam na to jak funkcjonuje. "Jeśli w ogóle normalnie funkcjonuje..."
-Daj spokój, Nicki. Emi dzisiaj wylatuje, więc możemy iść jeszcze razem na obiad-powiedziała Megan, próbując zachować luźną i normalną atmosferę.
-Naprawdę nie mam ochoty. Ja... Muszę coś jeszcze załatwić. Przepraszam...-powiedziała cicho, jakby nie miała na nic siły.
-Nic się nie dzieje, w porządku-odpowiedziałam, uśmiechając się uspokajająco.
-Emilie, powodzenia na zawodach. Będę tam z tobą mentalnie i trzymam kciuki już od teraz. Wierzę w ciebie, siostro-powiedziała, przytulając mnie na pożegnanie, a następnie zrobiła to samo z Megan.
-Nicki!-zatrzymałam ją, gdy ruszyła przed siebie, na co ta od razu odwróciła się przez ramię.-A ja wierzę w ciebie-dodałam, po czym nieśmiało uśmiechnęłam się. Blady uśmiech zagościł na jej twarzy, ale był on prawie niewidoczny. Patrzyłam tylko na chudą sylwetkę, która pomniejszała się i po chwili zniknęła w tłumie. Spojrzałam na brunetkę i napotkałam wzrok, który mówił wszystko-w tej chwili byłyśmy bezradne.
-Emi, chodźmy na ten obiad, bo ja zaraz chyba kurwa naprawdę umrę...-mruknęła Meg, chwytając się za brzuch.
-Pizza?-spytałam, lekko rozbawiona jej zdesperowanym widokiem.
-Cokolwiek, byleby było jadalne.
-Chodź-chwyciłam ją pod rękę i poszłyśmy zaspokoić nasz mały głód. "Chyba Megan duży głód...". Zjadłyśmy ogromną pizzę, po której ciężko było nam się podnieść. Z wielkim trudem, z centrum handlowego przedostałyśmy się do mnie, do domu samochodem Megan. Jak za każdym razem mocno trzymałam się fotela, bo jazda z nią zawsze wyglądała tak samo. Wymuszanie pierwszeństwa, jazda na czerwonym świetle, przekraczanie prędkości-to było dla niej zupełnie normalne i nie robiło większego wrażenia. "Chyba tylko na niej..."
-Rany boskie, dziewczyno... Dziwię się, że ty masz jeszcze to prawo jazdy...-powiedziałam, zabierając do rąk trzy siatki zakupów, które dzisiaj zrobiłam.
-Już nie przesadzaj. Nie jest źle-odpowiedziała, zupełnie nie przejmując się tym, co mówiłam i puściła mi oczko, na co ja cicho zaśmiałam się. Przywitałyśmy się z moimi rodzicami i poszłyśmy do mojego pokoju.
-Cholera... Martwię się o Nicki. Widzisz co się dzieje...-mówiłam do Megan, która leżała na brzuchu na moim łóżku i opierając głowę na dłoniach, przyglądała mi się jak pakuję swoją walizkę.
-Wiem, Em. Ale nie możemy z tym nic zrobić. Sama widzisz...
-Liam powinien wiedzieć prawdę...-szepnęłam, siadając po turecku i lekko przechyliłam się do tyłu, opierając ciężar ciała na rękach.
-Ja... Ja nie wiem... Wiesz, że ja nie znam się na takich sprawach, Emilie. Ale w tej sytuacji też mi się tak wydaje. Zajmiemy się tym, jak wrócisz. Dobra?-mówiła brunetka, przekręcając się na plecy i zakładając ręce za głowę.-Patrz, jakie to wszystko popierdolone...-szepnęła po chwili prawie niedosłyszalnie, jakby mówiła sama do siebie, jednak ja usłyszałam jej stłumione słowa.
-Co masz konkretnie na myśli? A może raczej kogo?-spytałam, a moje usta automatycznie wykrzywiły się w uśmiechu. Megan chyba nie chciała żebym to usłyszała i gwałtownie zmieniła pozycję, siadając na łóżku.
-Ugh... No wiesz... Tak ogólnie mówię-odpowiedziała, lekko przy tym gestykulując. "Mnie nie oszukasz..."
-Zayn?-spytałam, pakując do walizki ostatnie rzeczy. Kątem oka widziałam, jak usta mojej przyjaciółki zaciskały się w wąską linię, oczy przybrały ciemniejszą barwę i zaczęła strzelać palcami. Była to typowa reakcja, kiedy się denerwowała.
-Co, Zayn? Daj spokój... Przecież nie miałam nawet na myśli tego kretyna-odpowiedziała szybko, jakby chciała się uchronić przed pogłębianiem jego tematu.
-Powiedz mi, kiedy zaczniecie się zachowywać poważnie?-zapytałam lekko rozbawiona.
-Ja zachowuje się całkiem normalnie. Tylko on jest jak wrzód na dupie. Idiota...
-Mhm, rozumiem. Czyli nigdy. Tak myślałam-odpowiedziałam, szerzej uśmiechając się, na co Megan tylko prychnęła pod nosem. Podniosłam się, domykając walizkę, co przyszło dzisiaj nawet łatwo.
-Czas na mnie-brunetka podniosła się podchodząc bliżej mnie.-Nie życzę ci powodzenia, bo wiem, że i tak rozwalicie tyłki tamtym formacjom-powiedziała z uśmiechem, przytulając mnie do siebie.
-Dzięki... Cały czas nie mogę przeboleć tego, że nie możecie lecieć razem ze mną...-odpowiedziałam z nutą smutku w moim głosie, gdyż na samą myśl, że moi przyjaciele mieli oglądać mnie przed telewizorem, a nie na żywo, było mi naprawdę źle. Ich wsparcie było dla mnie bardzo ważne, a nie mogli tam ze mną być poprzez jakiś problem z miejscami.
-Spoko, Emi. Nie przejmuj się-przytuliła mnie do siebie na pożegnanie-Wszyscy będziemy trzymać kciuki...
-Dziękuję. Pa-powiedziałam, całując przyjaciółkę w policzek, gdy oderwała się ode mnie, na co ta, będąc już w progu pomachała mi ręką. Usiadłam na łóżku, przyglądając się mojej walizce. Za 2 godziny miałam znajdować się na lotnisku, bo jak zawsze czekała nas wszystkich odprawa. Podniosłam się z łóżka i miałam kierować się na dół, jednak w pokoju pojawił się mój brat.
-Co jest, młody?-spytałam patrząc na niego z góry. Poznałam po nim, że jest coś nie tak.-Tom?
-Emi... Zabierz mnie tam ze sobą-mruknął mały blondyn, mocno oplatając mnie rękoma w nogach.
-Słońce, gdybym tylko miała możliwość to jako pierwszego zabrałabym ciebie... Ale nie mogę-odpowiedziałam ze skruchą w głosie. Szkoda było mi mojego brata, który tak bardzo chciał być ze mną w bardzo ważnych momentach.
-A Harry? On też pojechałby jako pierwszy...-powiedział malec, unosząc głowę do góry, a na jego twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. "Co za mała swatka...".
-A ty znowu o nim... Nie wiem, czy by pojechał-odpowiedziałam, przyklękając nad nim, kiedy poluźnił swój uścisk.
-Przecież to twój chłopak-rzekł pewnie Tom, zakładając w śmieszny sposób ręce na klatkę piersiową. "Mój mały wojownik..."
-Tomy... Już wiele razy mówiłam ci, że to nie jest mój chłopak. Harry jest moim dobrym przyjacielem. Po prostu... Lubimy się...-odpowiedziałam, chwytając małe dłonie mojego brata w swoje.
-Ale on cię kocha-odpowiedział blondyn bardzo pewnym siebie głosem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na ziemi. Nawet teraz moje policzki przybrały różową barwę, jednak zaśmiałam się pod nosem.
-Tom, masz bujną wyobraźnię, ale naprawdę łączy mnie z nim tylko przyjaźń-odpowiedziałam, ciepło uśmiechając się do mojego brata.
-To była nasza tajemnica. Harry się pewnie zdenerwuje jak się dowie, że ci powiedziałem...-powiedział mały, drapiąc się po głowie.
-Jaka tajemnica?-spytałam lekko zmieszana.
-No powiedział mi to kiedyś... Powiedział, że cię kocha... Myślał, że nie usłyszę, ale usłyszałem. No i wtedy on mnie prosił, żeby to była nasza tajemnica. A poza tym, czemu masz czerwoną twarz, kiedy o nim powiedziałem?-mówił Tom, a ja aż musiałam usiąść na podłodze. "Czemu ten mały człowiek jest taki mądry i tak gadatliwy?"
-Wiesz... Gorąco tutaj... A co do Harry'ego, to napewno miał na myśli to, że kocha mnie jak... Siostrę, przyjaciółkę... Czy ty nie masz nic innego do roboty?-spytałam, krzyżując ręce na piersiach.
-Emilie...-zaczął, spuszczając głowę. Nie mogłam znieść momentów, kiedy mój brat był smutny...-Bo ja tęsknię za tobą... Ciągle cię nie ma... Dawno razem się nie bawiliśmy...-mówił, przebierając swoimi małymi paluszkami.
-Chodź tu do mnie-powiedziałam, przyciągając go do siebie tak, że teraz siedział pomiędzy moimi nogami i trzymałam go w mocnym uścisku.-Obiecuję ci, że jak wrócę z zawodów, to wszystko nadrobimy. Będziemy robić, co będziesz chciał. Wtedy będziemy mieli czas na gry, zabawy, lody, pójście do wesołego miasteczka, parku... Co tylko będziesz chciał...-mówiłam, głaszcząc go dłonią po plecach.
-Przysięgasz?-spytał, patrząc na mnie swoimi pięknymi, błyszczącymi oczami.
-Słowo harcerza-odpowiedziałam, przykładając prawą rękę do piersi i uśmiechnęłam się, po czym, pocałowałam go w policzek.
- Ale super by było, gdyby Harry był twoim chłopakiem-dodał wesoło mały, zacierając ręce, a ja tylko zaśmiałam się i znowu zarumieniłam się przy swoim bracie. "Tak na ciebie reaguję, Styles..."
*Półtorej godziny później*
Byłam w drodze z rodzicami na lotnisko, a telefon wręcz nie przestawał dzwonić.
-Słucham?-odebrałam kolejny telefon, tym razem od Nialla.
-Hej, Emilie!-słysząc jego wesoły głos, na moją twarz automatycznie wpłynął uśmiech.-Dzwonię, żeby życzyć ci powodzenia! Wiem, wiem... Wszyscy po kolei dzwonią i pewnie masz dość, ale musisz mnie jakoś przeżyć...
-To bardzo miłe, Niall...-uśmiechałam się coraz szerzej, słysząc to, jak szybko i żwawo wymawia słowa.
-Powodzenia, Emi. Trzymam za ciebie kciuki od tej pory i nawet nie wiem jak będę jadł... Będzie ciężko, ale dla ciebie wszystko-powiedział i mimo tego, że go nie widziałam, wydawało mi się, że się uśmiechał.
-Cóż za poświęcenie, Panie Horan. Dziękuję i mam nadzieję, że trzymanie kciuków i poświęcenie nawet względem jedzenia nie pójdzie na marne... Tylko żebyś nie umarł z głodu, do tego czasu jak wrócę. Chcę zastać cię całego-mówiłam, po czym zaśmiałam się pod nosem. Niall był człowiekiem, przy którym nie mogłam być smutna. Zawsze wprowadzał do rozmowy humor i miał wspaniały charakter i ogromne serce.
-Postaram się. Trzymaj się i pokaż swoją siłę, razem z drużyną-mówił z ekscytacją w głosie, co bawiło mnie coraz bardziej.
-Dziękuję, blondasku. Zrobię co w mojej mocy. Trzymaj się, żarłoczku...
-I wzajemnie, Emi. Pa!-pożegnałam się, po czym rozłączyliśmy się. Do lotniska zostało nam raptem pięć minut drogi, a ja czułam w sobie coś dziwnego... Tęsknotę? Ale za czym? "A może za kim?". Telefon nie leżał zbyt długo cicho, bo znowu rozległ się dźwięk dzwonka. Widziałam tylko jak moja mama kiwa głową na moje rozmowy telefoniczne, które zajmowały cały czas drogi na lotnisko. Spojrzałam na wyświetlacz... Harry... W moim ciele rozlała się fala ciepła, a serca zaczęło coraz szybciej bić... "Jak zawsze przy nim..."
-Halo?-odebrałam z uśmiechem na twarzy. "Czekałam na ten telefon..."
-Och, w końcu!-odetchnął z ulgą do słuchawki, po czym kontynuował.-Widzę, że jesteś tak rozrywana, że nawet nie można się do ciebie dodzwonić.
-To fakt, telefon dzwoni mi teraz co chwilę...
-Chciałem do ciebie przyjechać, zanim pojechałaś, ale wypadło mi coś ważnego...
-Nic się nie stało-odpowiedziała uspokajająco. "Stało się... Źle mi bez pożegnania z tobą!"
-Szkoda, że w takich chwilach nie mogę być koło ciebie, Emi. Ale będę ci kibicował i trzymał kciuki! Obiecuję-mówił, jakby musiał odkupić swoje winy, a ja czułam jak robię się gorąca na twarzy. "Nawet wtedy kiedy cię nie widzę... Czy to już chore?".
-Dziękuję, Harry. Jesteś kochany...-powiedziałam ciszej, nie chcąc by moi rodzice dobrze słyszeli naszą rozmowę. Byłam pewna, że potem byłyby jakieś insynuacje...
-Tęsknię, Emi...-powiedział nagle, z dobrze dającym się wyczuć uczuciem, które przepełniało jego głos. Czułam jak motyle w brzuchu latały jak opętane...
-Ja także, Harreh...-odpowiedziałam jeszcze ciszej niż dotychczas.
-Będę z tobą duchem. Powodzenia, słońce...
-Do zobaczenia wkrótce-odpowiedziałam i czułam to śmieszne napięcie pomiędzy nami. "Gdybyś to było pożegnanie na żywo... Co by się działo?"
-Pa!-krzyknął do słuchawki, po czym zakończyliśmy rozmowę. Odchyliłam głowę do tyłu, zamykając oczy. Po chwili zastanowienia lekko uchyliłam prawe oko i ujrzałam moich rodziców, którzy stali na zewnątrz i czekali na mnie z tym swoim wymownym wzrokiem. "Przyłapana...". Lekko zmieszana, szybko wygramoliłam się z samochodu, zabierając z bagażnika walizkę.
-Nie bujaj tak w obłokach, zakochana...-dociął mój tata, a ja byłam już czerwona jak burak.
-Przestań-syknęłam w jego stronę zmieszana i za wszelką cenę unikałam jego wzroku. Wiedziałam, że śmiał się ze mnie... "To przez ciebie, Styles!". Moi rodzice pomogli mi z bagażami i pożegnali się ze mną. Jak zawsze dali mi ogromną motywację... Już z daleka widziałam dziewczyny, które machały do mnie. Podeszłam bliżej witając się z wszystkimi. Każda z nas czuła już narastające emocje, adrenalinę... Teraz cel był tylko jeden: Amsterdam i wygrać Mistrzostwa Europy...
*Następnego dnia*
Dotarłyśmy do miejsca, gdzie miałyśmy występować. Wczorajszego dnia przyleciałyśmy wieczorem i zmęczone zajęłyśmy pokoje w hotelu i poszłyśmy spać. Dzisiejszego poranka odbywały się tutaj próby i po toalecie, którą wykonałyśmy w hotelu wróciłyśmy właśnie teraz... Pod wieczór... Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się za kulisy. Widziałam z tego miejsca widownię, która niebawem miała zostać wypełniona do ostatniego miejsca. Było mnóstwo kamer, realizatorów, makijażystek... Roiło się tam od ludzi. Nasza trenerka jak zawsze zachowywała klasę i uśmiech, który miał podnieść nas na duchu, jednak byłam pewna, że w głębi duszy też zżerał ją mały stres.
-Chodźcie do garderoby-powiedziała pani Fisher, prowadząc nas do pomieszczenia. Gdy szłyśmy przez długi korytarz, mijałyśmy się z naszymi przeciwniczkami , które darzyły nas ciepłymi uśmiechem, ale były też takie, które wręcz zabijały i paliły nas wzrokiem, jednak my starałyśmy się zachować kamienną twarz. W końcu dotarłyśmy do pomieszczenia, gdzie mogłyśmy przygotować się do występu. Było dość obszerne, aby cała nasza formacja mogła się tam swobodnie poruszać i przygotować. Jedną ścianę zdobiły lustra, które przeznaczone były do wykonania fryzur i makijażu. Naprzeciwko były kanapy i fotele, na których można było się zrelaksować. Czułam powoli gromadzący się we mnie stres, ale razem z dziewczynami wspierałyśmy się wzajemnie. "Do pełni szczęścia brakowało mi tylko mojej siedmioosobowej bandy... Zwłaszcza Ciebie, H... "
*Dwie godziny później*
Wykonałyśmy swoje makijaże, oraz ubrałyśmy stroje przeznaczone na występ.
Truchtem udałyśmy się zaraz za kulisy, gdyż od występu dzieliły nas zaledwie minuty. Za sceną panował chaos, ponieważ wszyscy biegali i pilnowali tego, by wszystko było dopięte na ostatni guzik i prezentowało się w przyzwoity sposób. Dwie minuty dzieliły nas od wielkiej chwili...
-Dziewczyny, dajecie z siebie dwieście procent. Pamiętajcie, że to dla nas prawdziwa bitwa, którą musimy wygrać, nokautując przeciwników-mówiła nasza trenerka, wyraźnie rozemocjonowana tym wydarzeniem. Adrenalina krążyła nam w żyłach i powodowała niesamowite emocje. Pani Fisher uciekła zza sceny i pobiegła na widownię, na swoje miejsce. Wszystkie razem stanęłyśmy w kołku i objęłyśmy się rękoma.
-Jesteśmy jednością... Rozwalimy je, dziewczyny. Tak?!-krzyknęła Julie.
-Tak!-odkrzyknęły wszystkie, po czym stanęłyśmy jedna za drugą. Skakałyśmy z nogi na nogę głęboko oddychając i starając się zachować zimną krew. Emocje sięgały zenitu...
-Uwaga! 3,2,1... Wychodzicie!-krzyknął realizator, który wypuścił nas na scenę. Było to coś niesamowitego... Wszystkie światła były skierowane prosto na nas, a ich moc była tak silna, że prawie oślepiały każdą z nas, co naprawdę utrudniało widoczność, jednak po chwili już się przyzwyczaiłyśmy. Było tam tak wiele ludzi... To było coś, czego nie dało się opisać. Wszyscy przywitali nas gromkimi brawami i w pierwszym rzędzie zobaczyłam panią Fisher, która wnet skakała z radości. Stało się... Zapadła wielka cisza i po okołu trzech sekundach pierwsze nuty muzyki wypełniły całe, ogromne pomieszczenie... Zaczęłyśmy... Wykonałyśmy pierwszy krok i zatraciłyśmy się w swoim świecie nie zważając uwagi na to, że występujemy przed całym światem. Ostatni raz pomyślałam o moich przyjaciołach, których tak bardzo mi tutaj brakowało... Skupiłam się na tańcu i wykonywałam krok po kroku nasz układ, który ćwiczyłyśmy przed długi czas. Czując dokładnie każdy dźwięk, który docierał do każdej komórki mojego ciała czułam się szczęśliwa. To właśnie to chciałam zawsze robić w życiu, a i tak zaszłam już tak daleko. Kto by pomyślał, że będę występowała na tak ogromnej scenie, przed całym światem? Ostatnie salto... Koniec... Powróciłam do rzeczywistości. Bałam się spojrzeć przed siebie, bałam się reakcji... Chwyciłyśmy się za ręce i stanęłyśmy w rzędzie kłaniając się przed publicznością. Spojrzałam przed siebie i nie mogłam uwierzyć. Większość tak licznej publiczności biła nam owacje na stojąco, a pani Fisher wyglądała na tak szczęśliwą, że wnet skakała w powietrzu. Ulga... Ogromna ulga uwolniła moje ciało ze spięcia, w jakim było od kilku godzin. Czułam ogromną radość i łza szczęścia zakręciła mi się w oku. Z wielką satysfakcją zeszłyśmy ze sceny. Byłyśmy ostatnią formacją, która zakończyła Mistrzostwa. Byłyśmy z siebie zadowolone, jednak czy to wystarczyło, by wygrać? Siedząc w wielkim stresie za kulisami oczekiwałyśmy tego momentu, kiedy wszystko miało zostać ogłoszone oficjalnie. Konkurencja stawiała bardzo wysoki prób, a ich umiejętności były ogromne...
-Uwaga! Wychodzicie!-po raz kolejny realizator wypuścił nas na scenę. Wszystkie drużyny stały obok siebie i niecierpliwie przebierały nogami, bo w tej chwili nerwy były nie do opisania.
-Panie i Panowie! Jest już werdykt od sędziów i mam zaszczyt ogłosić zespół, który dzisiejszego wieczora zgarnia całą stawkę. Zanim ogłoszę tą niesamowitą wiadomość chciałbym podziękować wszystkim drużynom, które stawiły się na Mistrzostwach. Był to dla nas niezwykły zaszczyt gościć tutaj naprawdę tak zdolne osoby. Wszyscy byliście niesamowici, jednak wygrać może tylko jeden...-mówił prowadzący, który przewodził dzisiaj wszystkim na scenie i po jego słowach zapadła całkowita cisza. Chwyciłyśmy się za ręce i zamkniętymi oczami, czekaliśmy...-Proszę Państwa! Mistrzami Europu zostaje... Dance Factory!-nie wierzyłam w to, co słyszałam. Zostaliśmy Mistrzami Europy! Wygraliśmy Mistrzostwa! Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę... Wszystkie skakałyśmy na scenie i polały się łzy szczęścia... Emocje były nie do opisania i to uczucie, które poczułam w środku. Właśnie spełniały się moje najskrytsze marzenia...
-Zapraszam na środek cały zespół oraz trenera-poinstruowali nas prowadzący. Wyszliśmy na środek sceny, przed całym światem...-Mamy zaszczyt wręczyć wam nagrodę główną, a są nią warsztaty w Nowym Jorku w Broadway Dance Center oraz pięćdziesiąt tysięcy funtów! Proszę Państwa, Dance Factory z pewnością pozostanie w naszej pamięci przez wiele czasu, a nawet w historii tańca. Jest to niesamowita formacja, która dzisiaj były jednogłośnie najlepsza... Serdeczne gratulacje-mówił z pełnym profesjonalizmem prowadzący, po czym zostałyśmy obsypane gratulacjami, oraz dostałyśmy złote medale. Kątem oka przeleciałam wzrokiem po publiczności, która biła nam owacje na stojąco. Nagle wśród tak ogromnej ilości osób w kącie, w pierwszych rzędach zobaczyłam postać... Te włosy, zielone oczy, ta sama postura... Harry? To nie mógł być on... "Głodnemu chleb na myśli...". Te wszystkie emocje i endorfiny szczęścia działały na mnie w dziwny sposób... Na scenie stałyśmy jeszcze około piętnastu minut, gdyż zbierałyśmy wszystkie gratulacje, a także Pani Fisher przemówiła głównie do nas w geście podziękowania. Łzy szczęścia były nie do opanowania, bo była to niezwykła chwila. Szybko zaniosłyśmy za kulisy nagrodę i medale i odbyłyśmy ostatni taniec na zakończenie Mistrzostw. Te same emocje... To coś niezwykłego... W końcu w pełni szczęśliwe pobiegłyśmy do garderoby, w której wszystkie dziękowałyśmy sobie wzajemnie i cieszyłyśmy się ze zwycięstwa.
-To jak? Idziemy świętować!-krzyknęła Cassie, która wnet latała ze szczęścia w powietrzu. Wszystkie odkrzyknęłyśmy twierdząco, bo była to ogromna okazja, by świętować zwycięstwo, a wylot miałyśmy dopiero następnego dnia rano.
-Emilie, kochanie...-zaczęła trenerka, chwytając mnie za ramię.-W tej garderobie obok jest taka moja czerwona torba. Mogłabyś mi ją przynieść? Bardzo cię proszę.
-Jasne-odpowiedziałam, żwawo ruszając za wskazówkami mojej trenerki. Ruszyłam do białych drzwi, ostrożnie naciskając klamkę. Zaświeciłam światło.
-Gdzie tutaj są jakieś torby, do cholery...-mruknęłam sama do siebie. Widziałam tylko same regały, które były zapełnione jakimiś pudłami.
-Pani Fisher nazwała mnie torbą? Oj, nie ładnie...-usłyszałam ten zachrypnięty głos, który przyprawiał mnie o motyle w brzuchu, które nie dawały mi spokoju. Odwróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam Harry'ego ubranego w czarne, obcisłe spodnie, do których dobrał koszulę w takim samym kolorze. Włosy jak zawsze miał w nieładzie, a z przodu były zaczesane do tyłu. Stał z nonszalanckim uśmiechem, opierając się o jedną z półek i lustrował mnie wzrokiem. Mogłam przysiądz, że prawie dostałam zawału. "Jaki ty jesteś przystojny, Styles!"
-Ha-Harry... Co-Co ty tutaj... Co ty tutaj robisz?-stałam jak słup wmurowany w ziemię i patrzyłam na niego z szerokimi oczami. Również zlustrowałam go wzrokiem od góry do dołu,
bo wyglądał... niesamowicie. Ale co on tutaj robił?!
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz?-spytał, robiąc powoli kroki w przód, zbliżając się do mnie, a ten czarujący uśmiech nie schodził z jego ust. "Już wiem, czemu wszystkie dziewczyny tak za nim szaleją..."
-B-Bardzo się cieszę...-odpowiedziałam, nie ruszając się z miejsca. "No i co tak stoisz jak widły wbite w ziemię, dziewczyno?!". W końcu, ale z dużym trudem zrobiłam krok w jego stronę, na co on od razu objął mnie swoimi ramionami.-Dobrze, że jesteś...-wyszeptałam, czując ciepło bijące z jego ciała.
-Dobrze, mieć cię przy sobie-odpowiedział lekko odsuwając mnie od siebie, by móc spojrzeć mi w oczy.-Gratuluję, słońce.
-Dziękuję... Jak... Jak ty się tutaj znalazłeś?-spytałam, powoli zaczynając powracać do rzeczywistości.
-Och... Przyleciałem... A uprzedzając twoje pytanie... Mój urok osobisty działa tak bardzo, że bez problemu wpuścili mnie tutaj-mówił, ukazując przy tym rząd białych zębów, a dołeczki jakie tworzyły się w jego policzkach były cholernie seksowne. Nie do zniesienia...-A po pierwsze, nie mogłem bez ciebie wytrzymać, po drugie, nie mogłem opuścić tego wydarzenia, by nie zobaczyć prawdziwych Mistrzów, a po trzecie... A po trzecie, musiałem załatwić jedną sprawę...
-W Amsterdamie? Jaką sprawę?-spytałam zdziwiona, kiedy ostatnie zdanie wypowiedział z całkowitą powagą.
-Zapewne dzisiaj spełniło się twoje największe marzenia, prawda?-mówił, a ja lekko przytaknęłam głową, przyglądając mu się z niezwykłą uwagą.-Ja właśnie przyjechałem spełnić swoje... Jesteś nim ty, Emilie...-powiedział, przejeżdżając wierzchem dłoni po moim policzku, a ja znowu stałam jak cielę, które nie wiedziało jak ma się poruszyć.-Kocham cię-powiedział, a moje serce chyba właśnie dostawało palpitacji.
-Ja... Harry... Też cię kocham... I kiedy stałam tam ze świadomością, że cię nie ma w pobliżu mnie było mi cholernie źle... Teraz spełniło się moje kolejne marzenie. Dziękuję ci za to-odpowiedziałam, a ten przyłożył swoje usta do moich... Magia... Czułam się jakby ktoś właśnie rzucił na nas zaklęcie... Jego usta były miękkie i doskonale współgrały z moimi.
-To ja ci dziękuję za to, że jestem teraz najszczęśliwszym facetem ziemi, kochanie...-powiedział, po raz kolejny składając pocałunek na moich ustach.-Ale miej świadomość, że nie jestem tutaj sam...
-Gratulacjeeeeee!-drzwi z ogromną siły otworzyły się, a ja ujrzałam moich przyjaciół, którzy również wyglądali jakby zjawili się tutaj z nieba.
-Co wy... Jak wy się tutaj znaleźliście?-powiedziałam, z ogromnym uśmiechem patrząc na tych szaleńców, którzy właśnie doprowadzali mnie do duszności.
-Chyba nie myślisz, że mielibyśmy opuścić coś takiego?-powiedział Louis, szczerząc się od ucha do ucha, zakładając mi swoją rękę na moje ramię.
-Gratulacje, moja tancerko. No i oczywiście, gołąbeczki... Porzygam się zaraz od tych słodkości-zaśmiała się Megan, przytulając mnie do siebie.
-Dziękuję... A Nicki?-spytałam swoją przyjaciółkę na ucho.
-Nie mogła przyjechać...-odpowiedziała smutno, odwracając się. Na moim policzku pojawiła się łza, bo emocje, które dzisiaj mną targały były nie do opisania. Właśnie miałam już chyba wszystko...
________________________________________________
I w kooońcu przychodzę do Was z nowym rozdziałem. Jest dosyć długi... Mam nadzieję, że Wam to zbytnio nie przeszkadza. Czekam na Wasze opinie i dziękuję, że cały czas jesteście ze mną! To naprawdę wiele dla mnie znaczy. I zapraszam Was na konkurs (KLIK), w którym możecie wygrać biografię Harry'ego.
Buziaki! :)
+Jeżeli macie jakiekolwiek pytania to śmiało zadawajcie w komentarz, albo możecie też tutaj: http://ask.fm/unrealdreamm (można zadawać pytania do bohaterów).
♥♥♥
Uwielbiam to, serio! Harry jest taki uroczy! Czekam na kolejny rozdział xx
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, startuję z własnym opowiadaniem i liczy się dla mnie Twoja opinia :)
http://a-few-days-in-sky.blogspot.com
Cudowny jak każdy inny:* już nie mogę doczekać się następnego, bo pewnie będzie z perspektywy Megan, a ja ją uwielbiam:) życzę dużej weny:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Przeczytałam rozdział na dobry początek dnia i tak, o to zabieram się do komentowania. Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale pisze na tel xd
OdpowiedzUsuńcałość, mimo że długa, cholernie mi się podobała. Należycie wynagrodziłaś nam oczekiwanie na rozdział. Bardzo się cieszę, że grupa Emilie wygrała te zawody. Zasłużyli na to. Jakby tego było mało, Emi w końcu zeszła się z Harrym. Czekałam na ten moment i w końcu się doczekałam! Yay! ;D czułam, że chłopaki z Megan przylecą, nie mogli sobie tego darować. Szkoda, że nie było Nicki, która wyraźnie blednie w oczach. Mam jednak nadzieję, że nie masz zamiaru jej uśmiercić. Nie zniosę tego, wiesz? Niech ona pogada z Liamem i wszystko mu wyjaśni. Albo niech zrobią to dziewczyny. Błagam! Tom jest słodkim bratem. Widać, że ma z Emi dobry kontakt, którego osobiście im zazdroszczę.
Coś jeszcze? Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz zdecydowanie szybciej ;)
pozdrawiam, matrioszkaa! Xx
[chocolattesmile]
Extra ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)
Całujee Lolaa ;*
Wreszcie Em i Harry, ta scena była urocza. Sam dialog i pocałunek między nimi. WOW Super, Cudnie :) 20 rozdziałów na to czekałam.
OdpowiedzUsuńJednak nadal smutno mi z powodu Nicki. Z jednej strony ją rozumiem z drugie najchętniej bym ją udusiła i nią potrząsnęła. Mam nadzieje, że ktoś życzliwy powie Liamowi o co tak naprawdę chodzi.
No i oczywiście z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział, bo teraz kolej na Meg i mam nadzieję, że Zayna. Czekam na kolejne gorące sceny między nimi. A może w końcu dowiemy się kim jest ten cały tajemniczy kolega Meg ? :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
Tak, teraz kolej jak to mawiacie na Megan i Zayna, który napewno pojawi się w tym rozdziale ;) Tajemniczy "kolega" Meg w tym rozdziale? Chyba czytasz mi w myślach... :) x
UsuńJej :O jak Ty to robisz, że wywierasz takie emocje! Jest na prawdę co podziwiać. Te opowiadanie jest wspaniałe! :*
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie, pojawił się nowy post :) mam nadzieję, że odwiedzisz mnie i wyrazisz swoją opinię na temat moich wypocin :)
pozdrawiam, justinabathels ♥
Bombowy :D kiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział już mam napisany i gotowy, ale jutro jadę na wycieczkę 3-dniową, więc pojawi się w weekend :)
OdpowiedzUsuńJa też jadę na wycieczkę 3-dniową jutro :D i właśnie dlatego się pytałam, bo jak przyjadę to bardzo chciałam przeczytać następny rozdział ;)
UsuńJeśli wrócę wcześniej to pojawi się w piątek późnym wieczorem, a jak nie to w sobotę. Oo :) To życzę miłego wyjazdu x
UsuńJestem, jestem, już jestem! Zebrałam w końcu siły i tak długo siedziałam, aż przeczytałam wszystkie opuszczone rozdziały. Przyznam, że mało tego nie było, ale nie narzekam na ostatnie dwie i pół godziny (taak, dokładnie tyle mi to wszystko zajęło :o), przez które targały mną sprzeczne emocje. Tyle się tu wydarzy pod moją nieobecność, że łohoho! Aż nie wiem od czego zacząć. Albo już wiem. Na pierwszy plan wysuniemy Emily i Harry'ego. Wyobrażasz sobie jaki przeogromny, perlisty uśmiech zagościł na mojej twarzy, kiedy wyznali sobie miłość?! W ogóle kiedy chłopak zjawił się na zawodach?! Przyleciał specjalnie dla niej i też po to by nareszcie powiedzieć długo wyczekiwane Kocham cię. Po prostu cud, miód i malina, dziewczyno. Kochający, troskliwy i opiekuńczy chłopak - teraz tego zdecydowanie jej potrzeba po niemiłych przeżyciach z Jasonem. I nie wiem, czego on ciągle od niej chce? Dałby już jej święty spokój, ale nie, bo po co? Na dodatek jeszcze to wcześniejsze porwanie. Przeraziłam się nie na żarty. Myślałam, że coś jej zrobi, jednakże w porę zjawiła się policja i nasz boski Styles. :) Nicki i Liam. Serce mi się kraja, jak tylko pomyślę o ich zerwaniu. A przecież tak doskonale do siebie pasowali, ba! i pasują, a to wspaniałe, magiczne uczucie wyczuć można było na kilometr. Mam tylko cichą nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy, i że ponownie się zejdą. I co najważniejsze, Nic powie chłopakowi o guzie. Jestem pewna, że nie będzie to przeszkadzało w związku. Przecież oni się kochają. Nanna.. przyszedł czas na parę stulecia, wisienkę na czekoladowym torcie - Meg i Zayn. <3 Wiem, że pewnie masz już dość czytania tego jak ich ubóstwiam, kocham i w ogóle. Jaką to jestem ich fanką, ale wybacz, musiałam to napisać po raz kolejny. Musiałam! Tutaj już w ogóle da się wyczuć takie przyciąganie, że nie wiem nawet jak to opisać. Ich sprzeczki, dogryzanie sobie nawzajem. Mogłabym czytać o tym w nieskończoność. Mile zaskoczyłaś mnie momentem wyścigu, po którym na przegranego czekały trzy kolejki alkoholu. Od samego początku wiadome było, że nie zwycięży nikt inny jak Megan. :D Chciałabym tam być i to zobaczyć. Poważnie. Pocałunek z Louisem? W tym momencie to szczękę zbierałam z podłogi. Rozumiem, że dziewczyna była zła, może poczuła odrobinę zazdrości widząc Mulata z blondyną. Nie spodziewałabym się tego nigdy w życiu. Poza tym moment kiedy została obdarowana łańcuszkiem, kompletnie mnie rozczulił. W szczególności ostatnie zdania, kiedy życzyła mu powiedzenia i składała pocałunek na policzku. Och, mam właśnie otwarty rozdział 18 na tym momencie i gdy tak go czytam, mam wrażenie że zaraz się rozpłaczę. Ze szczęścia oczywiście. Powiedz mi, że długo nie dasz mi czekać na moment kiedy i oni będą razem, hm? I jeszcze może tak na koniec... kim u licha jest Dave?! Jestem cholernie ciekawa. Domyślam się, że coś przeskrobał skoro dziewczyny na wieść, że jest w Londynie zareagowały, jak zareagowały, a na dodatek Meg wymazała go ze swojego życia. I czuję też że nie będzie łatwo się go pozbyć. Emily dręczy Jason, a Meg zaczyna nijaki Dave. No nic, czekam na ciąg dalszy. <3
OdpowiedzUsuńEvelyn
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com