Z perspektywy Megan
-I tobie jeszcze zależy?-spytałam zirytowana w stronę Emilie. Nie mogłam zrozumieć jak po tym, co zrobił Jason mogło jej jeszcze na nim zależeć. Potraktował ją jak swoją zabawkę, a ona chciała mu to jeszcze wybaczyć. Dla mnie było to niedorzeczne.
-Megan, ty nie rozumiesz-wyszeptała blondynka w moją stronę. Nie była w stanie normalnie mówić, gdyż cały czas zalewała ją fala łez.
-Jak to kurwa nie rozumiem? Dziewczyno, czy ty siebie słyszysz?-mówiłam zdenerwowana tym, co słyszałam z ust Emilie. Nicki siedziała obok niej obejmując ją ramieniem i gładziła drugą ręką w celu uspokojenia jej. Ja nie miałam takiego zamiaru. Nie zamierzałam mówić jej jaka jest biedna i jak mi jej szkoda, bo sama mu na to pozwoliła. Stałam nad moimi przyjaciółkami z rękoma skrzyżowanymi na piersiach i po chwili kontynuowałam dalej.-A jak cię w końcu uderzy to też mu to wybaczysz? Będziesz mu na to pozwalać?-dopowiedziałam, a Emi po raz kolejny zanosiła się od łez.
-Megan, skończ już!-krzyknęła w moją stronę lekko zdenerwowana Nicki.-Nie widzisz w jakim jest stanie? Mogłabyś się czasami powstrzymać.
-Niech w końcu dotrze do niej to, co mówię. Ty też nie myślisz realnie? Nie widzisz jak ten facet się zachowuje? Od samego początku mi się nie podobał i wiedziałam, że jest z nim coś nie tak. I co do tego całego związku też miałam rację. Kochasz go?-spytałam już o wiele łagodniej Emilie, kucając przed nią i chwytając za rękę. Ta siedziała przede mną, patrząc mi prosto w oczy i nie oddzywała się ani słowem. Wiedziałam, że nie potwierdzi tego, że go kocha. Nie kochała go od samego początku, a była z nim związana. Nonsens.
-Nie kochasz go?-spytała lekko zdziwiona Nicki naszą przyjaciółkę.
-Ale mi zależy-odpowiedziała, wycierając swoją twarz całą mokrą od łez.
-Zależeć, a kochać to dwie różne rzeczy, Emilie-powiedziałam, siadając obok blondynki i przytulając ją do siebie.-Proszę cię, bądź rozważna. Zawsze byłaś najrozsądniejsza z nas wszystkich i wierzę, że podejmiesz właściwą decyzję. A ja jak spotkam tego sukinsyna, to mu nakopę do dupy-powiedziałam, całując ją w blond włosy. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Wstałam z łóżka i wzrokiem zaczęłam szukać miejsca skąd dochodzi dźwięk. Podeszłam do biurka, wzięłam mojego iPhone'a i nacisnęłam zieloną słuchawką.
-Halo?
-Wyjdźcie przed dom-usłyszałam wesoły głos Zayna, który nie czekając na moją odpowiedź wyłączył się. Wyjrzałam przez okno i od razu moje oczy powiększyły się dwukrotnie. Cała piątka z zespołu stała na pięknych, czarnych motorach i ubrani byli w tego samego koloru skórzane kurtki, które dodawały im bardzo dużego uroku i seksowności.
-Patrzcie-zwróciłam się do moich przyjaciółek, kiwając zachęcająco głową na znak, by podeszły do okna. Ich reakcja była prawie taka sama jak moja-oczy powiększyły się i na ich twarzy zagościł promienny uśmiech.
-Mamy zejść na dół-powiedziałam, ciągnąc je za sobą.-Emilie, popraw sobie makijaż, żeby nie poznali, że płakałaś-dodałam, wskazując ręką w stronę łazienki, a blondynka zastosowała się do mojej rady. Po chwili wszystkie trzy znalazłyśmy się na dole i przywitałyśmy z chłopakami.
-Skąd macie takie cacka?-spytałam naszych przyjaciół, przejeżdżając powoli ręką po czarnym motorze, na którym siedział Louis.
-To specjalnie dla Was, doceń to-szepnął mi nad uchem mulat, gdy oparłam się o pojazd, na którym siedział, a ja z lekkim uśmiechem na twarzy prychnęłam pod nosem.
-Nie traćmy czasu tylko jedźmy-odezwał się Liam, pospieszając resztę. Podnosząc się, z pozycji opartej o motor Malika spojrzałam lekko zdezorientowana w stronę moich przyjaciółek i z ich min dało się wywnioskować, że także nie rozumieją zajścia.
-Chwila, chwila-zaczęła Nicki, stając między chłopcami.-Jedźmy? O czym wy mówicie?
-Zabieramy Was na przejażdżkę. Nie pytajcie gdzie, bo to niespodzianka, a jak wam powiemy to już niespodzianki nie będzie-odpowiedział Harry miło się przy tym uśmiechając.
-Ale prze..-zaczęła Emilie, ale nie dane było jej skończyć, gdyż loczek od razu wszedł jej w słowo.
-Nie ma żadnych "ale". Wsiadajcie i nie przyjmujemy protestów-mówił zatykając przy tym uszy w zabawny sposób i zamknął oczy i gdy spojrzałam na niego nie mogłam powstrzymać cichego chichotu. Harry odwrócił się w stronę Emilie i poklepał ręką miejsce za sobą dając znak, że pojedzie z nim. Blondynka nieśmiało uśmiechnęła się i bez żadnego sprzeciwu usiadła za zielonookim. Nicki wsiadła z Liamem, a ja stałam i kierowałam się w stronę najbliższego osobnika, a był nim Louis. Nagle Zayn chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął swoją stronę po czym powiedział mi na ucho:
-Ty pojedziesz ze mną.
-Chyba jednak nie-odpowiedziałam z szyderczym uśmiechem na twarzy, wsiadając za Louisa. Ten tylko lekko kiwnął głową po czym założył kask i odpalił silnik, ruszając jako pierwszy.
-Prowokujesz Meg, prowokujesz-powiedział Lou, po czym również odpalił silnik ruszając, a ja tylko zaśmiałam się do siebie. Chwyciłam się bruneta i ruszyliśmy przed siebie.
Po kilkudziesięciu minutach wjechaliśmy na pewien teren i rozpoznałam, że znajdujemy się na jednej z londyńskich plaż, na której już bardzo dawno nie byłam. Zeszłam z pojazdu zdejmując kask i idąc po piasku kierowałam się bliżej morza, gdzie już znajdował się Zayn, Liam i Nicki, a Harry z Emilie i Niall przyjechali zaraz za nami.
-Ze mną byłabyś szybciej-powiedział mulat, stając koło mnie i patrzył się przed siebie z lekkim uśmiechem na twarzy, a ja wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, biorąc z niej jednego i zapalając go.
-Co powiesz na randkę?-powiedział nagle mulat w moją stronę, na co ja zareagowałam głośnym śmiechem.
-Że co proszę? Randkę?-spytałam rozbawiona tym, co usłyszałam.
-Tak, Panno Whitman, dobrze słyszysz-powiedział, odwracając się w moją stronę.
-Więc chyba coś się panu pomyliło, Panie Malik-odpowiedziałam, odwracając się na pięcie i ruszając przed siebie jednak nagle mulat chwycił mnie i przerzucił przez ramię ruszając w stronę morza.
-Puść mnie do cholery-powiedziałam, uderzając pięścią w jego plecy na co ten zareagował melodyjnym śmiechem.-Zayn bo nie ręczę za siebie-syknęłam, a on wchodził coraz głębiej, gdyż woda sięgała mu już ponad kolana. Lubiłam pływać, ale na pewno nie wtedy gdy miałam na sobie ubrania, a nie miałam innych na zmianę. Usiłowałam przemawiać na wszelkie sposoby i uprzedzić Malika, że wrzucanie mnie przez niego do wody na pewno dobrze się nie skończy nie działało nawet w najmniejszym stopniu. Czułam jak z sekundy na sekundę ciśnienie podnosiło mi się coraz bardziej.
-To jak będzie z tą randką?-spytał stając na chwilę w miejscu.
-Spierdalaj-powiedziałam krótko, patrząc mu w oczy. Ten w tej chwili lekko wzdrygnął rękoma,aby udać, że wypuszcza mnie z nich, przez co ja kurczowo zawiązałam swoje na
jego szyi, przez co ten znowu zareagował śmiechem.
-Nadal będziesz się upierać przy swoim?-spytał z chytrym uśmiechem.-Wiedz,że jak cię rzucę to tam dalej, na tą najgłębszą wodę.
-Pieprzony szantażysta-powiedziałam w jego stronę ze złością w głosie.
-To jak będzie? Wystarczy, że pójdziemy do klubu. Będę usatysfakcjonowany-powiedział jakby z łaską w głosie i wywracając oczami.
-Dobra, niech ci będzie-powiedziałam ostatecznie choć wiedziałam, że robię błąd, gdyż ten facet wkurzał mnie jak mało kto. Był takim przypadkiem, że poprzez jedno słowo potrafił wyprowadzić mnie z równowagi.
-Obiecaj-szepnął, zbliżając się do mojego ucha z triumfalnym uśmiechem. Ja tylko prychnęłam pod nosem. Zayn zrobił krok w przód, powodując, że byliśmy jeszcze głębiej. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a ten uniósł brwi do góry w geście, abym wybrała.
-Dobra! Obiecuję-rzekłam z niezmienioną złością w głosie, a ten przelotnie cmoknął mnie w policzek, po czym w sekundzie zrobił dwa kolejne, duże kroki w przód i znaleźliśmy się pod wodą.
-Pierdolony dupek!-wykrzyczałam w jego stronę, gdy już wynurzyłam się z wody i odgarniałam mokre kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Pamiętaj, że obiecałaś-odpowiedział puszczając do mnie oczko, a ja pokazałam mu środkowy palec, a następnie wyszłam z wody i ruszyłam w stronę pojazdów, które były ustawione zaraz koło plaży. Usiadłam na jednym z nich i wyciągnęłam ze swoich spodenek papierosy, które były.. Właściwie to ich już nie było poprzez nagłą i niespodziewaną kąpiel w morzu. Szczęściem było to, iż zostawiłam swój telefon w domu bo z pewnością z niego też nie byłoby już pożytku. Siedziałam wpatrzona w przestrzeń znajdującą się przede mną. Słońce, które gościło dzisiejszego dnia na niebie świeciło z dużą siłą, co rzadko zdarzało się w Londynie, jednak na chwilę obecną tegoroczne lato zapowiadało się pogodnie, ale deszcz, który zawsze był tutaj częstym gościem mógł nas zaskoczyć w każdej chwili.
-Te mokre ubrania na prawdę dobrze na tobie leżą-odezwał się głos koło mojego ucha, który należał do Lou. Odwróciłam się w stronę bruneta, który stanął koło mnie mierząc wzrokiem od dołu do góry. Byłam przemoczona nawet w najmniejszym milimetrze, gdyż Malik nie pozostawił na mnie suchej nitki. Przez biały, mokry t-shirt, który przylegał do mojego ciała przebijał się różowy stanik, a dżinsowe spodenki,które w niektórych miejscach były przeze mnie porozcinane przylepiały się do mojego ciała jeszcze bardziej niż wtedy, gdy były suche.
-Musisz się tak gapić?-spytałam cały czas zdenerwowana tym, co zrobił Zayn.
-Nie mogę sie powstrzymać, przepraszam-odpowiedział Louis,
szczerząc się do mnie.
-Louis, bo Zayn będzie zazdrosny-powiedział uradowany Harry obejmując nas swoim ramieniem.
-Ty się lepiej zajmij Emilie, bo możesz trafić na odpowiedni moment, aby coś wskórać-powiedziałam do zielonookiego, wskazując skinięciem głowy na blondynkę, która leżała dalej od nas na piasku i rozkoszowała się promieniami słońca, które pieściło dzisiaj każdego z nas. Harry tylko spojrzał na mnie pytająco, a ja tylko uśmiechnęłam się podejrzliwie i kontynuowałam.-Ma kryzys w związku, jeśli można to tak nazwać.
-Co się stało?-spytał z wyraźnym zaciekawieniem na twarzy, a w jego oczach ujrzałam iskierki radości.
-Nie wiem czy powinnam ci to mówić. Spytaj ją, może sama ci powie, a jeśli tego nie zrobi to wtedy przyjdź do mnie, a wszystkiego się dowiesz. Uwierz mi, że będziesz miał powody, żeby nienawidzić tego typa jeszcze bardziej-powiedziałam, ponownie patrząc na loczka. Ten tylko z wyraźnym pytajnikiem, który malował się na jego twarzy ruszył w stronę blondynki. Siedziałam z Louisem w ciszy, obserwując wszystkich dookoła. Harry rozmawiał z Emilie i gołym okiem widać było, że poprawiał jej humor, Nicki z Liamem cały czas siedzieli nierozłączni i żyli w swoim świecie, Niall rozmawiał o czymś zawzięcie z Zaynem, który palił papierosa w seksowny jak zawsze sposób, który dodawał mu męskości, po czym farbowany blondyn ruszył do reszty dzieląc się z nimi jakąś informacją.
-Nie pójdziesz do niego?-spytał z widocznym rozbawieniem na twarzy Lou.
-Nie-odpowiedziałam twardo patrząc przed siebie. Ten tylko wzruszył ramiona i poszedł do reszty. Nasi przyjaciele także dzielili się jakąś wiadomością z Lou, który zareagował na to śmiechem. Zeskakując z czarnego, dwukołowego pojazdu ruszyłam w ich stronę jednak usiadłam na piasku, wpatrując się w fale, które wzajemnie rozbijały się o siebie. Nie patrzyłam na to, co dzieje się wokół mnie i żałowałam, że zgodziłam się na ta cholerną 'przejażdżkę', na którą byłam tak podekscytowana.
-A pani nie wybiera się do domu?-usłyszałam po pewnym czasie koło mojego ucha ponownie dzisiejszego dnia głos mulata. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam jak wszyscy nasi przyjaciele odjeżdżają na motorach, a na piasku stał jeden, który należał właśnie do Zayna, a wiązało się to z tym, że byłam zmuszona z nim wrócić. Wstałam z pozycji siedzącej, tak abym mogła spojrzeć mu w oczy,
a następnie powiedziałam:
-Tak bardzo cię to bawi i kręci?
-Na pewno nie bardziej niż ty-odpowiedział, po czym zbliżył się do mnie, składając pocałunek na obojczyku, który był widoczny przez moją skórę, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, przez co prawie niewidzialnie kąciki moich ust lekko uniosły się ku górze.
-Jesteś zmuszona jechać ze mną-szepnął mi na ucho, chwytając mnie w talii.
-To ja już wolę iść pieszo-odpowiedziałam, z wymuszonym uśmiechem, po czym sprawnie wyminęłam go i ruszyłam przed siebie. Moje stopy w przyjemny sposób zapadały się pod piaskiem, który gładził moje nogi i sprawiał przyjemność. Minęłam maszynę i nadal szłam nie patrząc za siebie.
-Jesteś pewna, że będziesz szła pieszo kilkadziesiąt kilometrów?-spytał mnie Zayn prawdopodobnie idąc cały czas w niedalekiej odległości za mną.
-Tak-krzyknęłam niewzruszona cały czas patrząc przed siebie i stawiając coraz szybsze kroki. W pewnej chwili usłyszałam jak Zayn odpala silnik pojazdu i rusza w moją stronę. Nie myliłam się i już po kilku sekundach znalazł się koło mnie, gdy wyszłam na szosę.
-Zastanów się dobrze-powiedział, jadąc tempem równym moim krokom i zalotnie uśmiechał się w moją stronę. Ja bez żadnego słowa i nie odwracając się do niego szłam cały czas przed siebie. Zayn widząc moją reakcję nagle skręcił i ruszył w przeciwną stronę. Zrobiłam kilka kroków, po czym zatrzymałam się i czułam, że moje serce lekko przyspieszyło. Odwróciłam się w stronę, w którą ruszył po czym ten zawrócił i ponownie zatrzymał się koło mnie z triumfalnym uśmiechem malującym się na jego twarzy.
-Coś jeszcze?-spytał z drwiną w głosie, po czym przesunął się lekko w przód robiąc mi miejsce.
-Zamknij się-powiedziałam wsiadając na pojazd. Ten zdjął skórzaną kurtkę, którą na sobie miał i dał mi ją w moje ręce. Ja tylko przecząco pokręciłam głową.
-No weź ją, Megan. Jesteś cała mokra, nie chcę by ktoś inny mógł oglądać twoje ciało oprócz mnie-powiedział z udawanym smutkiem na twarzy, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który zagościł na mojej twarzy po czym założyłam na siebie kurtkę, którą Zayn nadal trzymał w ręce. Rękoma opletłam jego tułów i ruszyliśmy przed siebie.
*Kilkadziesiąt minut później, pod domem Megan*
Zeszłam z motoru, na którym jechaliśmy i stanęłam podziwiając pojazd, bo nie sądziłam, że jest z siebie wycisnąć tak dużą prędkość.
-Zdolna bestia-powiedziałam z fascynacją w głosie.
-To fakt, potrafi bardzo dużo-powiedział, klepiąc maszynę dłonią.
-No tak, na pewno więcej niż ty-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, po czym ruszyłam w stronę mojego domu, jednak Zayn złapał mnie za nadgarstek i wstając przyciągnął mnie do siebie na bliską odległość przez co czułam jego oddech na swojej twarzy. Bardzo lubiłam to uczucie.
-Zakochasz się we mnie szybciej niż się spodziewasz-rzekł z dumą
w głosie i kurczowo trzymał mnie w talii.
-Skąd taka pewność?-spytałam, unosząc jedną brew do góry.
-Bo jest w Tobie wiele sprzeczności, skarbie-powiedział po czym z dużą siłą i nachalnością złożył na moich ustach pocałunek. Po chwili oderwałam się od niego i z uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę wejścia do mojego domu.
-Dzisiaj o 20! Pamiętaj!-krzyknął, a ja zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do swojego pokoju.
*Późnym wieczorem. W klubie*
Alkohol rozgrzewał nasze ciała tak samo, jak my siebie wzajemnie. Procenty znajdujące się w naszej krwi powodowały lepsze humory, ale potrafiliśmy zachować stan normalności. Poruszaliśmy się na parkiecie w rytm muzyki. Zayn błądził rękoma po moim ciele, a ja chwyciłam go za kark lekko zbliżając się do niego jeszcze bardziej, przez co poczułam jego perfumy, które zmieszane były z zapachem papierosowego dymu co ubóstwiałam. Było to najlepsze połączenie nut zapachowych jakie mogłam sobie wymarzyć. Poruszaliśmy się w rytm muzyki, a ja czułam jego oddech na swojej skórze co skutkowało w gęsiej skórce na moim ciele. Zamknęłam oczy i czułam się tak jak wtedy, gdy spotkaliśmy się tutaj pierwszy raz jednak teraz to było coś innego. Czułam, jakby było między nami więcej czegoś nieokreślonego. Zaczęłam powoli otwierać moje powieki i spoglądając przed siebie moje źrenice powiększyły się. Na moim widoku znajdował się chłopak mojej przyjaciółki, który właśnie wciągał amfetaminę lub inną używkę tego rodzaju. Ze względu na to, że miałam z tym styczność rozpoznałam to w ułamku sekundy. Nie wiedziałam czy moje oczy widzą to, co się dzieje na prawdę, czy też to co chciałabym zobaczyć. Odsunęłam się od mulata i chwyciłam go za rękę, ciągnąc za sobą w stronę rozbawionego bruneta w towarzystwie jakiś obcych znajomych, których nigdy nie widziałam. Nagle zatrzymałam się i wyciągnęłam telefon i dyskretnie zrobiłam zdjęcie. Zrezygnowałam z robienia mu wsydu przy wszystkich choć bardzo tego chciałam. Wolałam poczekać na odpowiedni moment, by to zrobić. Odwróciłam się w stronę mojego towarzysza, a jego oczy mówiły same za siebie. Był nie mniej zaskoczony ode mnie na ten widok. Uśmiechnęłam się lekko i pociągnęłam go spowrotem na parkiet.
*Kilka godzin później. W drodze do domu*
Jechaliśmy taksówkę pod dom Emilie, gdyż umówiłyśmy się, że dzisiejszą noc spędzimy u niej razem z Nicki, bo bardzo nas o to prosiła. Wyszliśmy z klubu o godzinie pierwszej, gdyż nie chciałam wracać nad ranem do mojej przyjaciółki, pomimo tego, że zawsze gdy u siebie nocujemy nie śpimy do późnych godzin.Jechaliśmy w ciszy, a ja oparta byłam o ramię Malika i wpatrywałam się w budynki, które minęliśmy. Po kilkunastominutowej drodze, w końcu dotarliśmy pod wyznaczone miejsce. Spojrzałam przez szybę, a to co zobaczyłam spowodowało we mnie nieopisane uczucie. Przed domem stał nikt inny jak Jason, który rozmawiał z Emilie. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi, wychodząc z pojazdu, a zaraz za mną Zayn, który trzymał moją dłoń i na chwilę odwrócił mnie w swoją stronę, po czym powiedział:
-Megan, nie za ostro. Proszę-a ja od razu ruszyłam w ich stronę.
-Co tutaj robisz?-powiedziałam w stronę bruneta zaciskając usta w wąską linię. Nie mogłam opanować nerwów, które mną targały i nie mogłam pozwolić na to, aby ktoś krzywdził osobę, która była dla mnie ważna.
-A co ciebie to obchodzi?-spytał rozbawiony tym, co do niego powiedziałam. Jego zachowanie wyraźnie wskazywało na to, że był pod wpływem narkotyków. Spojrzałam kątem oka na Zayna i Emilie, którzy przysłuchiwali się wymianie zdań pomiędzy nami.
-Długo jeszcze będziesz ją oszukiwał?-spytałam, zakładając ręce na klatce piersiowej i ściskając je w pięści, próbując powstrzymać złość.-Pieprzony ćpunie-dodałam, dokładnie wymawiając te dwa słowa i patrząc mu prosto w oczy.
-Megan, przestań się wtrącać! Co ty wygadujesz-odezwała się Emilie, a zaraz w drzwiach pojawiła się Nicki. Wyciągnęłam z kieszeni spodni swojego iPhone'a i pokazałam zdjęcie, które zrobiłam kilka godzin wcześniej w klubie. Oczy blondynki rozszerzyły się i zalały łzami.
-Teraz zaprzeczysz?-zwróciłam się do Jasona, robiąc krok w jego stronę.
-Emilie, to nie tak jak myślisz. Skarbie, daj mi to wytłumaczyć-zaczął w stronę swojej dziewczyny, jednak ta zrobiła krok w tył, wtulając się w Nicki, która stała przerażona całą sytuacją.
-Nicki, weź ją do środka-zwróciłam się do mojej przyjaciółki, a ona zrobiła to, o co ją poprosiła mierząc Jasona wzrokiem.
-Nie pozwolę, abyś ją krzywdził, pierdolony sukinsynu-syknęłam w jego stronę, a ten zdezorientowany zrobił krok w moją stronę.
-Megan, chodź do domu-zwrócił się do mnie cicho Zayn, chwytając mnie za rękę, jednak ja szybko uniknęłam odciągania mnie od Jasona.
-Jeszcze tego pożałujesz, pieprzona dzi..-zaczął jednak ja nie dałam mu skończyć, gdyż mocno zamachnęłam się i z całej siły wymierzyłam potężną pięść w jego stronę. Uderzyłam w niego taką siłą, że upadł na chodnik. Zayn podszedł do niego, chwycił do za koszulkę podnosząc do góry i stawiając na wprost swojej twarzy powiedział z wielką wrogością w głosie:
-Wypierdalaj. Nie chcę cię tutaj widzieć, ani w pobliżu dziewczyn-a następnie szarpnął go, puszczając. Z nosa bruneta leciała krew. Oddalał się od nas, nie spuszczając wzroku, a ja stałam i masowałam swoje kości, które lekko mnie rozbolały od tego uderzenia. Brunet po dłużej chwili zniknął z naszego pola widzenia.
-Wszystko dobrze?-spytał mnie Zayn, przytulając do siebie.
-Tak-odpowiedziałam, powoli wciągając powietrze i wypuszczając je, by uspokoić oddech.
-Nie wiedziałem, że jesteś tak silna-powiedział z uśmiechem na twarzy zarażając mnie nim.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz-odpowiedziałam.-Uważaj, żebyś się nie przekonał o tym na własnej skórze-dodałam udając groźbę.
-Dziękuję za dzisiejsze miłe towarzystwo, Meg-powiedział, a ja tylko szczerze uśmiechnęłam się, co w stosunku do mulata było rzadkim zjawiskiem. Zbliżył się do mnie patrząc głęboko w oczy, po czym przejechał wierzchem dłoni po moim policzku. Przymknął oczy i nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie, a usta zaczęło dzielić kilka milimetrów, a ja czułam przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. W ostatniej chwili, która miała być tą, łączącą nas w głębokim pocałunku zwinnie odsunęłam się od niego i szepnęłam na ucho:
-Nie tak prędko, Panie Malik-usłyszałam tylko jego jęk niezadowolenia i ruszyłam w stronę domu Emilie. Ten zatrzymał mnie w progu stając na odległość kilku metrów, a następnie wyszeptał prawie bezgłośne "Dziękuję". Ja tylko lekko uśmiechnęłam się odwracając do niego tyłem i weszłam do środka.
________________________________________________________
Rozdział pojawia się szybko, tak jak mówiłam, a jest o Wasza zasługa :) Dziękuję Wam bardzo za sprawienie mi niespodzianki w postaci takiej ilości komentarzy. To od razu zmotywowało mnie do pisania :) Rozdział wyszedł trochę dłuższy, ale mam nadzieję, że nie będziecie się o to złościć :) Jeżeli się postaracie raz jeszcze to może dodam kolejny rozdział po Nowym Roku? :) Dziękuję Wam za wszystko i czekam na opinie :)
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, rozdziałów, bloga, mnie czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać, a ja Wam odpowiem :)
I życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Oczywiście szalonego sylwestra w dobrym towarzystwie i spełnienia wszystkich marzeń :) Aby Nowy Rok był jeszcze lepszy niż poprzedni :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
sobota, 29 grudnia 2012
środa, 26 grudnia 2012
Rozdział 7
Z perspektywy Emilie
-Tak, mamo będę za kilkanaście minut w domu, już wysiadłam z autobusu. Pa-powiedziałam, rozłączając się. Wracałam do domu z kolejnego dnia ciężkiego treningu. Marzyłam o tym, aby znaleźć się w łóżku i zjeść pyszny obiad. Mistrzostwa były coraz bliżej co wiązało się z jeszcze większym wysiłkiem, ale równocześnie byłam bardzo podekscytowana. Miało to być jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Nagle idąc chodnikiem w stronę domu zobaczyłam małego pieska, który skamlał na zielonej trawie pod jednym z drzew. Nie miałam serce przejść obok niego obojętnie. Podeszłam do pięknego, małego pieska rasy labrador i przykucnęłam koło niego. Zawsze kochałam zwierzęta, a zwłaszcza psy. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak ludzie mogą mieć tak twarde serce i porzucać te cudowne stworzenia. Tak na prawdę one także mają uczucia i rozumują jak człowiek.
-Chodź do mnie maleńki, nic ci nie zrobię-mówiłam łagodnym głosem to słodkiego szczeniaczka, który wyraźnie był wystraszony i wyglądał na porzuconego. Maluch w końcu podszedł do mnie, a ja wzięłam go w swoje ramiona.
-Kto cię zostawił maleństwo. Co ja mam teraz z tobą zrobić-mówiłam do szczeniaczka, który wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami.
-Emilie-usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam Harry'ego, który przystanął koło mnie swoim czarnym Range Rover'em.
-Harry? Co ty tutaj robisz?-spytałam zielonookiego, trzymając cały czas w swoich ramionach białego malucha.
-Równie dobrze mógłbym cię spytać o to samo. Skąd masz takiego pięknego pluszaka?
-Znalazłam go tutaj biednego pod drzewem, a właśnie szłam do domu z treningu. Nie wiem co z nim zrobić. Nie zostawię go tutaj, a wziąć go do mnie do domu to też nie jest najlepszy pomysł. Tom zamęczyłby go na śmierć, a rodzice nigdy nie chcieli się zgodzić na psa w domu-powiedziałam i posmutniałam ze względu na losy tego małego szczeniaka.
-Wskakuj z nim do auta-powiedział Harry, uroczo się przy tym uśmiechając. Po tych słowach od razu ruszyłam uradowana do środka.
-To co robimy z tym fantem?-spytałam całując małego labardora.
-Może ja go wezmę do nas? Mam nadzieję, że przeżyje wśród naszej piątki-powiedział Harry ruszając.
-Na prawdę mógłbyś?! Dziękuję-powiedziałam uradowana, po czym cmoknęłam go w policzek.
-Spokojnie Emi, bo mnie zaczniesz za bardzo rozpraszać podczas jazdy-rzekł zawadiacko się przy tym uśmiechając. Ja oczywiście zarumieniłam się nieśmiało się przy tym uśmiechając. Po chwili już znajdowaliśmy się pod moim domem.
-Dziękuję za podwózkę i za opiekę nad...No właśnie, jak go nazwiemy?-powiedziałam, spoglądając na Harry'ego.
-No tak, to może być problem. Nie mam pojęcia-mówił drapiąc się po głowie, jednak po chwili kontynuował dalej.-A może wpadniesz dzisiaj do nas to coś wymyślimy z chłopakami?
-Umówiłam się z Jasonem, ale wieczorem mogę na chwilę wpaść, ale tylko na chwilę, by pożegnać się z tym małym słodziakiem-powiedziałam, całując po raz kolejny szczeniaka, który siedział na moich kolanach.-Do zobaczenia wieczorem-powiedziałam i żegnając się z brunetem pocałowałam go w policzek. Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt kierując się na górę, do swojego pokoju.
-To ty Emi?-usłyszałam głos mojego taty dochodzący z salonu.
-Tak, tato. Idę wziąć kąpiel-odpowiedziałam i po chwili znalazłam się już w swoim ulubionym pomieszczeniu i od razu ruszyłam do łazienki, by wziąć kąpieli, która mnie rozluźni i dzięki temu na chwilę się zrelaksuję.
*3 godziny później*
-Emilie.. Skarbie..-usłyszałam nad swoim uchem głos, który w miły i delikatny sposób pieścił moje ucho. Doskonale go znałam, gdy go usłyszałam z lekkim uśmiechem na twarzy zaczęłam otwierać moje ociężałe powieki.
-Jason-powiedziałam lekko zachrypniętym głosem, wtulając się w mojego chłopaka.-Kiedy przyszedłeś?-spytałam go, unosząc zaspane oczy ku górze.
-Chwilę temu, ale nie miałem serca cię budzić-odpowiedział, przytulając mnie do siebie i czule głaskając po twarzy.
-Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale wróciłam z treningu i po kąpieli zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy.
-To jakie plany na dziś?-spytał mnie Jason lekko odsuwając mnie od siebie, by móc spojrzeć mi w oczy.
-Kochanie, bardzo chciałabym spędzić dzisiaj z tobą mile wieczór, ale niedługo muszę iść na chwilę do chłopaków-powiedziałam podnosząc się z łóżka i ruszając do lustra. Ze swojej toaletki zabrałam szczotkę, by móc przeczesać włosy, które były w kompletnym nieładzie. Spojrzałam na mojego chłopaka, który siedział na łóżku z dużym grymasem na twarzy. Nie musiał mnie pytać po co się tam wybieram, gdyż dało się to wyczytać z jego wzroku.-Kiedy dzisiaj wracałam do domu znalazłam porzuconego, malutkiego szczeniaczka. Akurat mi się poszczęściło bo jechał tamtędy Harry. Podwiózł mnie pod dom i ustaliliśmy, że on weźmie psa do nich. Ja bym go z chęcią wzięła do siebie, ale rodzice by się nie zgodzili. Nie miałam serca zostawić go bez żadnej pomocy. Dlatego idę do nich, by ustalić imię dla tego malutkiego słodziaka i troszkę z nim pobyć-mówiłam dalej, szczotkując swoje blond włosy. Jason nic nie mówił tylko wstał i podszedł bliżej mnie.
-Znowu?-spytał mnie opierając się o ścianę i skupił swój wzrok na mnie.
-Znowu?-ponowiłam pytanie zadane przez mojego chłopaka i odwróciłam się w jego stronę przerywając wykonywaną przeze mnie czynność.-Nie byłam już u nich dawno i nie siedzę po cztery godziny. Kiedy chcieli ostatnio żebym do nich przyszła, bo moglibyśmy pooglądać filmy to co zrobiłam? Odmówiłam. A dlaczego? Bo chciałam spędzić ten czas z tobą-powiedziałam. Poczułam w sobie lekką złość jednak trzymałam to w sobie. Nie chciałam tego pokazać w stosunku do Jasona, gdyż mogłoby to być odebrane przez niego w zły sposób i doprowadzić do kłótni, a ja tego nie chciałam.
-Czasami mam wrażenie, że wolisz ich ode mnie, a jesteś ze mną, by nie zrobić mi przykrości. Z przymusu-mówił krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Co ty wygadujesz, Jason?-spytałam robiąc to samo i zmrużyłam oczy. To co zaczął mówić brunet było dla mnie niedorzeczne. Nie mogłam zrozumieć jakie mógł mieć podstawy do takich twierdzeń. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu i było nam na prawdę dobrze. Praktycznie nigdy nie wspominał nic o chłopakach.
-Posłuchaj Emilie-zaczął, podchodząc do mnie a następnie chwycił za nadgarstki.-Jesteś tylko moja, rozumiesz? Nie pozwolę by ktokolwiek mi cię odebrał-mówił z wyraźną złością i wrogością, którą od razu wyczułam w jego głosie. Źrenicy powiększyły mu się, a swoją twarz miał zaledwie kilka centymetrów od mojej. Wystraszyłam się. Po raz pierwszy wystraszyłam się własnego chłopaka. Osoby, przy której zawsze czułam się bezpiecznie. W tej chwili stałam z przerażeniem wpatrując się w jego oczy. Poczułam jak w gardle robi mi się gula, która zaczyna je ściskać w charakterystyczny sposób,
a do oczu zaczęły napływać mi łzy.
-Puść mnie-syknęłam szeptem, gdyż nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, a uścisk mojego chłopaka był tak mocny, że czułam silny ból.
-Na zawsze będziesz moja. Tylko moja-rzekł stanowczym tonem nie zwracając uwagi na to, co ja do niego mówię. Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się łzy, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej obfite.
-Puść mnie do cholery!-powiedziałam podwyższając zdecydowanie ton i próbowałam uwolnić się z mocnego uścisku, jednak bez skutku.
-Nie pójdziesz tam dzisiaj-powiedział, nie zmniejszając uścisku. Wręcz przeciwnie. Ściskał z taką siłą, że czułam jakby moje kości powoli zaczynały się kruszyć.
-To mnie boli-syknęłam po raz kolejny kolejny próbując się uwolnić.-Nie będziesz mi nic zabraniał-powiedziałam przez łzy. Stałam i szarpałam się z nim, gdyż ból stawał się nie do zniesienia. Ten stał niewzruszony cały czas patrząc głęboko w moje oczy. Nie poznawałam go. Czułam się jakby stał przede mną kto inny. To nie mógł być mój Jason.
-Skarbie-zaczął sarkastycznie się przy tym śmiejąc i równocześnie uwolnił moje ręce. Ja bez żadnego zastanowienia wymierzyłam mu cios w jego lewy policzek. Stał lekko zdziwiony tym, co właśnie zrobiłam, tak samo jak ja. Nigdy nie podnosiłam ręki na człowieka, gdyż uważałam, że to niczego nie załatwi. W tej chwili był to niekontrolowany ruch. Nie zapanowałam i kierował mną strach. Czułam jak to właśnie on paraliżuje całe moje ciało i sprawia mu ogromny ból. Staliśmy chwilę wpatrując się w siebie, a ja masowałam swoje obolałe nadgarstki.
-Wyjdź stąd-powiedziałam patrząc mojemu chłopakowi w oczy. W dalszym ciągu łzy zalewały moją twarz. Nie mogłam ich powstrzymać. Jason stał i patrzył mi głęboko w oczy. Chwycił mnie po raz kolejny jednak tym razem za dłonie. To już nie był bolesny uścisk. Chciał mnie do siebie przyciągnąć, jednak w sekundzie wyrwałam się robiąc równocześnie krok w tył.
-Wyjdź stąd. Teraz-powtórzyłam po raz drugi.
-To nie było dobre posunięcie Emi-zaczął jednak ja nie chciałam słyszeć do niego ani jednego słowa więcej.
-Wyjdź!-krzyknęłam w jego stronę i kolejny raz zalałam się łzami. Podeszłam do drzwi od pokoju i z rozmachem je otworzyłam. Zamknęłam oczy. Nie chciałam na niego patrzeć i tez nie mogłam uwierzyć w to, co miało miejsce przed momentem. Stałam i modliłam się by był to sen. Usłyszałam tylko ciche kroki Jasona wychodzącego z pokoju. Otworzyłam oczy. Spojrzałam na niego, stojącego za progiem. Zatrzymał się i wnioskowałam, że chciał jeszcze coś dodać i nie myliłam się. Nie dopuszczając do żadnej wymiany słów trzasnęłam drzwiami z wielką siłą. Podeszłam do łóżka bezsilnie na nie opadając. Schowałam twarz w poduszce i zaczęłam płakać. Płakałam jak małe dziecko, które dostało klapsa za to, że coś nabroiło. Czułam się jakbym była w jakimś amoku, śnie. Nie mogłam zrozumieć tego, co się przed chwilą zdarzyło. Ufałam mu, czułam się przy nim bezpieczna, byliśmy razem. Tworzyliśmy jedność. W jednej chwili coś się zmieniło. Czułam się jakbym rozmawiałam z inną osobą, która chce mnie skrzywdzić. Nigdy nie mówił do mnie w taki sposób i nie zachowywał się tak wobec mnie. Czym było to spowodowane? Zazdrością? W jego głosie czułam zawiść i wrogość. Jakie miał do tego powody? Chłopcy? To nie mógł być powód, gdyż było to jakimś cholernym wymysłem, którego nie mogłam zrozumieć. Co miało być teraz z nami? W jednej sekundzie zepsuł to, co nas łączyło. Straciłam do niego zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Pierwszy raz szczerze mogłam powiedzieć, że bałam się go. Własnego chłopaka, przy którym byłam szczęśliwa. Nie chciałam by stanęła pomiędzy nami ściana, która miała nas oddalić od siebie. Pomimo wszystko nie przestało mi zależeć. Musiałam ochłonąć na tę chwilę. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Odkręciłam kurek z wodą i przemyłam twarz. Oparłam się o umywalkę i powoli wciągałam powietrze i wypuszczałam je, aby się uspokoić. Następnie wytarłam twarz starannie ręcznikiem i ruszyłam z powrotem do pokoju siadając przed toaletką. Twarz lekko musnęłam pudrem, rzęsy wytuszowałam, a dolną linię rzęs lekko podkreśliłam czarną kredką. Spojrzałam na swoje odbicie i moje oczy cały czas były czerwone od łez. Wiedziałam, że nie zamaskuję tego, choćbym chciała. Byłam umówiona z chłopcami, że do nich przyjdę i nie miałam zamiaru z tego rezygnować. Wyjęłam z szafy bluzę, aby wieczorem nie było mi zimno i ruszyłam ku wyjściu. Zanim wyszłam z mojego pokoju stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się swojemu odbiciu po raz drugi. Schowałam twarz w ręce i starałam się wyrzucić z pamięci to, co zdarzyło się chwilę temu. Wzięłam z półki nocnej swój telefon chowając go do kieszeni i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.
*Jakiś czas później. U chłopców*
-Hej Emilie!-krzyknął już od progu w moją stronę Niall.
-Cześć-odpowiedziałam miło, a ten od razu chwycił mnie w swoje ramiona.
-Jak się masz?-spytał obejmując mnie ramieniem i prowadząc do środka.
-Dobrze-odpowiedziałam niepewnie. Skłamałam. Wiedziałam, że nie mogłam okłamać farbowanego blondyna jednak nie czułam potrzeby, aby powiedzieć mu prawdę. Nie mogłam-tak czułam.
-Emi, na pewno wszystko dobrze?-spytał stawiając mnie przed sobą.
-Na pewno, Niall-odpowiedziałam przytulając go do siebie. Weszliśmy do salonu
i ujrzałam Zayna siedzącego na podłodze, który bawił się w uroczy sposób z białym szczeniaczkiem. Od razu uśmiechnęłam się widząc to.
-Widzisz Emi, jakoś sobie radzimy-odpowiedział Harry, wchodząc do salonu z sokiem pomarańczowym i colą w rękach. Podszedł i przywitał mnie cmoknięciem w policzek, po czym usiadłam na miękkiej kanapie. Mulat wstał z podłogi i podszedł do mnie podając mi małego psa na kolana.
-Jak się masz kochanie-mówiłam pieszczotliwie do maleństwa, które znajdowało się w moich rękach.
-Dziękuję Emilie, miewam się bardzo dobrze-odpowiedział nad moim uchem Harry, przez co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.-To jak go nazwiemy? Może Spike?-spytał po chwili loczek.
-Nigdy nie mam pomysłów na imiona dla zwierząt więc myślę, że mogę się na to zgodzić-powiedziałam, unosząc szczeniaczka do góry i uśmiechałam się do niego i czule pieściłam. W tym momencie usłyszałam, że Harry zrobił mi zdjęcie, a ja od razu spojrzałam na niego.
-Idealne na twittera-odpowiedział z dumnym uśmiechem, a ja tylko pokręciłam głową.
-Emilie, od teraz jest coś co nas łączy. Spike-powiedział z uśmiechem w moją stroną, a ja tylko nieśmiało uśmiechnęłam się.Siedziałam u chłopców jeszcze około godziny i tak na prawdę nie miałam ochoty stamtąd iść, gdyż czułam się jak w rodzinie. Jednak uważałam, że lepszym rozwiązaniem
będzie kiedy pójdę do domu i położę się spać, a poza tym robiło się późno.
-To do zobaczenia!-krzyknęłam do wszystkich wychodząc od nich z domu, a wszyscy oczywiście miło pożegnali się ze mną. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu, jednak ktoś chwycił mnie za rękę. Lekko wystraszona odwróciłam się i ujrzałam niebieskie oczy Nialla. -Mogę cię kawałek odprowadzić?-spytał z miłym uśmiechem na twarzy.
-Jeżeli chcesz, to oczywiście, będzie mi bardzo miło-odpowiedziałam, chwytając blondyna pod rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Emilie, coś się stało? Proszę powiedz mi prawdę. Masz całe czerwone oczy i jesteś dzisiaj smutna-mówił z troską w głosie.
-Niall, wszystko w porządku, na prawdę-odpowiedziałam z
wymuszonym uśmiechem i lekko spuściłam głowę w dół, aby ten nie mógł wyczytać nic z mojej twarzy.
-Wiesz Emi, czasami niektórzy myślą i chyba robią ze mnie takiego głupka-mówił, cały czas miło się uśmiechając. W tej chwili zrobiło mi się go trochę szkoda, gdyż rzeczywiście bywają momenty kiedy niektórzy traktują go jak dziecko. Niedojrzałe dziecko.-A wbrew pozorom, ja wiele potrafię odczytać z ludzi, a oni nie są tego świadomi. Ale nie mówię tego na głos tylko bacznie ich obserwuję-kontynuował, a ja uważnie go słuchałam.-Mogę ci zadać jedno pytanie?
-Jasne-odpowiedziałam, spoglądając na niego. Ten objął mnie ramieniem, a ja chwyciłam go w pasie.
-Jesteś z nim szczęśliwa?
-Pytasz o..-zaczęłam, ale ten przerwał mi w połowie zdania.
-Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi-mówił cały czas miłym głosem.
-Tak-odpowiedziałam po chwili ciszy i ponownie spuściłam głowę w dół. Czułam jak oczy ponownie nachodzą do moich oczu i nie mogłam tego pokazać za wszelką cenę.
-Emilie, czasami wydaje nam się, że trafiamy na tą właściwą osobą. Czujemy się przy niej bezpiecznie, jest nam razem dobrze, czujemy bliskość tej naszej drugiej połówki i jesteśmy szczęśliwi. Bynajmniej tak nam się wydaje. Potem może coś się zepsuć, ale nie chcemy myśleć o rozejściu się, nie dopuszczamy takiej myśli i staramy się wszystko naprawić. A my żyjemy tak na prawdę w kłamstwie, nieświadomi tego, że gdzieś niedaleko jest ktoś, kto nas kocha. Szczerze i prawdziwie-mówił powoli i z lekką fascynacją w głosie. Czułam jak dzisiejszego dnia po raz drugi w moim gardle staje potężna gula, która mocno je ściska. Po tych słowach spojrzałam pytająco na blondyna, a on zauważył to i kontynuował.-Tak po prostu to mówię Emi. Taka moja refleksja-powiedział cały czas obejmując mnie ramieniem.
-I chyba po części prawda życiowa-dodałam cicho, gdyż czułam, że więcej nie dam rady powiedzieć. Dalszą część drogi szłam z moim przyjacielem i po raz pierwszy w życiu czułam, że nie wiem na czym stoję. Czułam się zagubiona i wiedziałam, że stoję w jakiś cholernym punkcie. Punkcie zapytania. Punkcie, który nie wróżył niczego dobrego, ale ja nie chciałam się z niego wycofać. Dlaczego? Zależało mi. Mimo wszystko.
_________________________________________________
Witajcie Kochani :) Postanowiłam dodać rozdział szybciej, pomimo nie za dużej ilości komentarzy. Następny również chciałabym dodać szybciej, jeszcze przed Nowym Rokiem. Ale to na prawdę będzie zależało od Was. Dawajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba i ile Was tutaj jest ze mną, bo to na prawdę wiele daje. Wystarczy chociaż kropka w komentarzu. I jak Wam się podoba ten rozdział? Czekam na Wasze opinie i dziękuję za wszystko do tej pory :) Kolejny rozdział będzie z perspektywy Megan.
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
-Tak, mamo będę za kilkanaście minut w domu, już wysiadłam z autobusu. Pa-powiedziałam, rozłączając się. Wracałam do domu z kolejnego dnia ciężkiego treningu. Marzyłam o tym, aby znaleźć się w łóżku i zjeść pyszny obiad. Mistrzostwa były coraz bliżej co wiązało się z jeszcze większym wysiłkiem, ale równocześnie byłam bardzo podekscytowana. Miało to być jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Nagle idąc chodnikiem w stronę domu zobaczyłam małego pieska, który skamlał na zielonej trawie pod jednym z drzew. Nie miałam serce przejść obok niego obojętnie. Podeszłam do pięknego, małego pieska rasy labrador i przykucnęłam koło niego. Zawsze kochałam zwierzęta, a zwłaszcza psy. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak ludzie mogą mieć tak twarde serce i porzucać te cudowne stworzenia. Tak na prawdę one także mają uczucia i rozumują jak człowiek.
-Chodź do mnie maleńki, nic ci nie zrobię-mówiłam łagodnym głosem to słodkiego szczeniaczka, który wyraźnie był wystraszony i wyglądał na porzuconego. Maluch w końcu podszedł do mnie, a ja wzięłam go w swoje ramiona.
-Kto cię zostawił maleństwo. Co ja mam teraz z tobą zrobić-mówiłam do szczeniaczka, który wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami.
-Emilie-usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam Harry'ego, który przystanął koło mnie swoim czarnym Range Rover'em.
-Harry? Co ty tutaj robisz?-spytałam zielonookiego, trzymając cały czas w swoich ramionach białego malucha.
-Równie dobrze mógłbym cię spytać o to samo. Skąd masz takiego pięknego pluszaka?
-Znalazłam go tutaj biednego pod drzewem, a właśnie szłam do domu z treningu. Nie wiem co z nim zrobić. Nie zostawię go tutaj, a wziąć go do mnie do domu to też nie jest najlepszy pomysł. Tom zamęczyłby go na śmierć, a rodzice nigdy nie chcieli się zgodzić na psa w domu-powiedziałam i posmutniałam ze względu na losy tego małego szczeniaka.
-Wskakuj z nim do auta-powiedział Harry, uroczo się przy tym uśmiechając. Po tych słowach od razu ruszyłam uradowana do środka.
-To co robimy z tym fantem?-spytałam całując małego labardora.
-Może ja go wezmę do nas? Mam nadzieję, że przeżyje wśród naszej piątki-powiedział Harry ruszając.
-Na prawdę mógłbyś?! Dziękuję-powiedziałam uradowana, po czym cmoknęłam go w policzek.
-Spokojnie Emi, bo mnie zaczniesz za bardzo rozpraszać podczas jazdy-rzekł zawadiacko się przy tym uśmiechając. Ja oczywiście zarumieniłam się nieśmiało się przy tym uśmiechając. Po chwili już znajdowaliśmy się pod moim domem.
-Dziękuję za podwózkę i za opiekę nad...No właśnie, jak go nazwiemy?-powiedziałam, spoglądając na Harry'ego.
-No tak, to może być problem. Nie mam pojęcia-mówił drapiąc się po głowie, jednak po chwili kontynuował dalej.-A może wpadniesz dzisiaj do nas to coś wymyślimy z chłopakami?
-Umówiłam się z Jasonem, ale wieczorem mogę na chwilę wpaść, ale tylko na chwilę, by pożegnać się z tym małym słodziakiem-powiedziałam, całując po raz kolejny szczeniaka, który siedział na moich kolanach.-Do zobaczenia wieczorem-powiedziałam i żegnając się z brunetem pocałowałam go w policzek. Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt kierując się na górę, do swojego pokoju.
-To ty Emi?-usłyszałam głos mojego taty dochodzący z salonu.
-Tak, tato. Idę wziąć kąpiel-odpowiedziałam i po chwili znalazłam się już w swoim ulubionym pomieszczeniu i od razu ruszyłam do łazienki, by wziąć kąpieli, która mnie rozluźni i dzięki temu na chwilę się zrelaksuję.
*3 godziny później*
-Emilie.. Skarbie..-usłyszałam nad swoim uchem głos, który w miły i delikatny sposób pieścił moje ucho. Doskonale go znałam, gdy go usłyszałam z lekkim uśmiechem na twarzy zaczęłam otwierać moje ociężałe powieki.
-Jason-powiedziałam lekko zachrypniętym głosem, wtulając się w mojego chłopaka.-Kiedy przyszedłeś?-spytałam go, unosząc zaspane oczy ku górze.
-Chwilę temu, ale nie miałem serca cię budzić-odpowiedział, przytulając mnie do siebie i czule głaskając po twarzy.
-Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale wróciłam z treningu i po kąpieli zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy.
-To jakie plany na dziś?-spytał mnie Jason lekko odsuwając mnie od siebie, by móc spojrzeć mi w oczy.
-Kochanie, bardzo chciałabym spędzić dzisiaj z tobą mile wieczór, ale niedługo muszę iść na chwilę do chłopaków-powiedziałam podnosząc się z łóżka i ruszając do lustra. Ze swojej toaletki zabrałam szczotkę, by móc przeczesać włosy, które były w kompletnym nieładzie. Spojrzałam na mojego chłopaka, który siedział na łóżku z dużym grymasem na twarzy. Nie musiał mnie pytać po co się tam wybieram, gdyż dało się to wyczytać z jego wzroku.-Kiedy dzisiaj wracałam do domu znalazłam porzuconego, malutkiego szczeniaczka. Akurat mi się poszczęściło bo jechał tamtędy Harry. Podwiózł mnie pod dom i ustaliliśmy, że on weźmie psa do nich. Ja bym go z chęcią wzięła do siebie, ale rodzice by się nie zgodzili. Nie miałam serca zostawić go bez żadnej pomocy. Dlatego idę do nich, by ustalić imię dla tego malutkiego słodziaka i troszkę z nim pobyć-mówiłam dalej, szczotkując swoje blond włosy. Jason nic nie mówił tylko wstał i podszedł bliżej mnie.
-Znowu?-spytał mnie opierając się o ścianę i skupił swój wzrok na mnie.
-Znowu?-ponowiłam pytanie zadane przez mojego chłopaka i odwróciłam się w jego stronę przerywając wykonywaną przeze mnie czynność.-Nie byłam już u nich dawno i nie siedzę po cztery godziny. Kiedy chcieli ostatnio żebym do nich przyszła, bo moglibyśmy pooglądać filmy to co zrobiłam? Odmówiłam. A dlaczego? Bo chciałam spędzić ten czas z tobą-powiedziałam. Poczułam w sobie lekką złość jednak trzymałam to w sobie. Nie chciałam tego pokazać w stosunku do Jasona, gdyż mogłoby to być odebrane przez niego w zły sposób i doprowadzić do kłótni, a ja tego nie chciałam.
-Czasami mam wrażenie, że wolisz ich ode mnie, a jesteś ze mną, by nie zrobić mi przykrości. Z przymusu-mówił krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Co ty wygadujesz, Jason?-spytałam robiąc to samo i zmrużyłam oczy. To co zaczął mówić brunet było dla mnie niedorzeczne. Nie mogłam zrozumieć jakie mógł mieć podstawy do takich twierdzeń. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu i było nam na prawdę dobrze. Praktycznie nigdy nie wspominał nic o chłopakach.
-Posłuchaj Emilie-zaczął, podchodząc do mnie a następnie chwycił za nadgarstki.-Jesteś tylko moja, rozumiesz? Nie pozwolę by ktokolwiek mi cię odebrał-mówił z wyraźną złością i wrogością, którą od razu wyczułam w jego głosie. Źrenicy powiększyły mu się, a swoją twarz miał zaledwie kilka centymetrów od mojej. Wystraszyłam się. Po raz pierwszy wystraszyłam się własnego chłopaka. Osoby, przy której zawsze czułam się bezpiecznie. W tej chwili stałam z przerażeniem wpatrując się w jego oczy. Poczułam jak w gardle robi mi się gula, która zaczyna je ściskać w charakterystyczny sposób,
a do oczu zaczęły napływać mi łzy.
-Puść mnie-syknęłam szeptem, gdyż nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, a uścisk mojego chłopaka był tak mocny, że czułam silny ból.
-Na zawsze będziesz moja. Tylko moja-rzekł stanowczym tonem nie zwracając uwagi na to, co ja do niego mówię. Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się łzy, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej obfite.
-Puść mnie do cholery!-powiedziałam podwyższając zdecydowanie ton i próbowałam uwolnić się z mocnego uścisku, jednak bez skutku.
-Nie pójdziesz tam dzisiaj-powiedział, nie zmniejszając uścisku. Wręcz przeciwnie. Ściskał z taką siłą, że czułam jakby moje kości powoli zaczynały się kruszyć.
-To mnie boli-syknęłam po raz kolejny kolejny próbując się uwolnić.-Nie będziesz mi nic zabraniał-powiedziałam przez łzy. Stałam i szarpałam się z nim, gdyż ból stawał się nie do zniesienia. Ten stał niewzruszony cały czas patrząc głęboko w moje oczy. Nie poznawałam go. Czułam się jakby stał przede mną kto inny. To nie mógł być mój Jason.
-Skarbie-zaczął sarkastycznie się przy tym śmiejąc i równocześnie uwolnił moje ręce. Ja bez żadnego zastanowienia wymierzyłam mu cios w jego lewy policzek. Stał lekko zdziwiony tym, co właśnie zrobiłam, tak samo jak ja. Nigdy nie podnosiłam ręki na człowieka, gdyż uważałam, że to niczego nie załatwi. W tej chwili był to niekontrolowany ruch. Nie zapanowałam i kierował mną strach. Czułam jak to właśnie on paraliżuje całe moje ciało i sprawia mu ogromny ból. Staliśmy chwilę wpatrując się w siebie, a ja masowałam swoje obolałe nadgarstki.
-Wyjdź stąd-powiedziałam patrząc mojemu chłopakowi w oczy. W dalszym ciągu łzy zalewały moją twarz. Nie mogłam ich powstrzymać. Jason stał i patrzył mi głęboko w oczy. Chwycił mnie po raz kolejny jednak tym razem za dłonie. To już nie był bolesny uścisk. Chciał mnie do siebie przyciągnąć, jednak w sekundzie wyrwałam się robiąc równocześnie krok w tył.
-Wyjdź stąd. Teraz-powtórzyłam po raz drugi.
-To nie było dobre posunięcie Emi-zaczął jednak ja nie chciałam słyszeć do niego ani jednego słowa więcej.
-Wyjdź!-krzyknęłam w jego stronę i kolejny raz zalałam się łzami. Podeszłam do drzwi od pokoju i z rozmachem je otworzyłam. Zamknęłam oczy. Nie chciałam na niego patrzeć i tez nie mogłam uwierzyć w to, co miało miejsce przed momentem. Stałam i modliłam się by był to sen. Usłyszałam tylko ciche kroki Jasona wychodzącego z pokoju. Otworzyłam oczy. Spojrzałam na niego, stojącego za progiem. Zatrzymał się i wnioskowałam, że chciał jeszcze coś dodać i nie myliłam się. Nie dopuszczając do żadnej wymiany słów trzasnęłam drzwiami z wielką siłą. Podeszłam do łóżka bezsilnie na nie opadając. Schowałam twarz w poduszce i zaczęłam płakać. Płakałam jak małe dziecko, które dostało klapsa za to, że coś nabroiło. Czułam się jakbym była w jakimś amoku, śnie. Nie mogłam zrozumieć tego, co się przed chwilą zdarzyło. Ufałam mu, czułam się przy nim bezpieczna, byliśmy razem. Tworzyliśmy jedność. W jednej chwili coś się zmieniło. Czułam się jakbym rozmawiałam z inną osobą, która chce mnie skrzywdzić. Nigdy nie mówił do mnie w taki sposób i nie zachowywał się tak wobec mnie. Czym było to spowodowane? Zazdrością? W jego głosie czułam zawiść i wrogość. Jakie miał do tego powody? Chłopcy? To nie mógł być powód, gdyż było to jakimś cholernym wymysłem, którego nie mogłam zrozumieć. Co miało być teraz z nami? W jednej sekundzie zepsuł to, co nas łączyło. Straciłam do niego zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Pierwszy raz szczerze mogłam powiedzieć, że bałam się go. Własnego chłopaka, przy którym byłam szczęśliwa. Nie chciałam by stanęła pomiędzy nami ściana, która miała nas oddalić od siebie. Pomimo wszystko nie przestało mi zależeć. Musiałam ochłonąć na tę chwilę. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Odkręciłam kurek z wodą i przemyłam twarz. Oparłam się o umywalkę i powoli wciągałam powietrze i wypuszczałam je, aby się uspokoić. Następnie wytarłam twarz starannie ręcznikiem i ruszyłam z powrotem do pokoju siadając przed toaletką. Twarz lekko musnęłam pudrem, rzęsy wytuszowałam, a dolną linię rzęs lekko podkreśliłam czarną kredką. Spojrzałam na swoje odbicie i moje oczy cały czas były czerwone od łez. Wiedziałam, że nie zamaskuję tego, choćbym chciała. Byłam umówiona z chłopcami, że do nich przyjdę i nie miałam zamiaru z tego rezygnować. Wyjęłam z szafy bluzę, aby wieczorem nie było mi zimno i ruszyłam ku wyjściu. Zanim wyszłam z mojego pokoju stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się swojemu odbiciu po raz drugi. Schowałam twarz w ręce i starałam się wyrzucić z pamięci to, co zdarzyło się chwilę temu. Wzięłam z półki nocnej swój telefon chowając go do kieszeni i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.
*Jakiś czas później. U chłopców*
-Hej Emilie!-krzyknął już od progu w moją stronę Niall.
-Cześć-odpowiedziałam miło, a ten od razu chwycił mnie w swoje ramiona.
-Jak się masz?-spytał obejmując mnie ramieniem i prowadząc do środka.
-Dobrze-odpowiedziałam niepewnie. Skłamałam. Wiedziałam, że nie mogłam okłamać farbowanego blondyna jednak nie czułam potrzeby, aby powiedzieć mu prawdę. Nie mogłam-tak czułam.
-Emi, na pewno wszystko dobrze?-spytał stawiając mnie przed sobą.
-Na pewno, Niall-odpowiedziałam przytulając go do siebie. Weszliśmy do salonu
i ujrzałam Zayna siedzącego na podłodze, który bawił się w uroczy sposób z białym szczeniaczkiem. Od razu uśmiechnęłam się widząc to.
-Widzisz Emi, jakoś sobie radzimy-odpowiedział Harry, wchodząc do salonu z sokiem pomarańczowym i colą w rękach. Podszedł i przywitał mnie cmoknięciem w policzek, po czym usiadłam na miękkiej kanapie. Mulat wstał z podłogi i podszedł do mnie podając mi małego psa na kolana.
-Jak się masz kochanie-mówiłam pieszczotliwie do maleństwa, które znajdowało się w moich rękach.
-Dziękuję Emilie, miewam się bardzo dobrze-odpowiedział nad moim uchem Harry, przez co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.-To jak go nazwiemy? Może Spike?-spytał po chwili loczek.
-Nigdy nie mam pomysłów na imiona dla zwierząt więc myślę, że mogę się na to zgodzić-powiedziałam, unosząc szczeniaczka do góry i uśmiechałam się do niego i czule pieściłam. W tym momencie usłyszałam, że Harry zrobił mi zdjęcie, a ja od razu spojrzałam na niego.
-Idealne na twittera-odpowiedział z dumnym uśmiechem, a ja tylko pokręciłam głową.
-Emilie, od teraz jest coś co nas łączy. Spike-powiedział z uśmiechem w moją stroną, a ja tylko nieśmiało uśmiechnęłam się.Siedziałam u chłopców jeszcze około godziny i tak na prawdę nie miałam ochoty stamtąd iść, gdyż czułam się jak w rodzinie. Jednak uważałam, że lepszym rozwiązaniem
będzie kiedy pójdę do domu i położę się spać, a poza tym robiło się późno.
-To do zobaczenia!-krzyknęłam do wszystkich wychodząc od nich z domu, a wszyscy oczywiście miło pożegnali się ze mną. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu, jednak ktoś chwycił mnie za rękę. Lekko wystraszona odwróciłam się i ujrzałam niebieskie oczy Nialla. -Mogę cię kawałek odprowadzić?-spytał z miłym uśmiechem na twarzy.
-Jeżeli chcesz, to oczywiście, będzie mi bardzo miło-odpowiedziałam, chwytając blondyna pod rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Emilie, coś się stało? Proszę powiedz mi prawdę. Masz całe czerwone oczy i jesteś dzisiaj smutna-mówił z troską w głosie.
-Niall, wszystko w porządku, na prawdę-odpowiedziałam z
wymuszonym uśmiechem i lekko spuściłam głowę w dół, aby ten nie mógł wyczytać nic z mojej twarzy.
-Wiesz Emi, czasami niektórzy myślą i chyba robią ze mnie takiego głupka-mówił, cały czas miło się uśmiechając. W tej chwili zrobiło mi się go trochę szkoda, gdyż rzeczywiście bywają momenty kiedy niektórzy traktują go jak dziecko. Niedojrzałe dziecko.-A wbrew pozorom, ja wiele potrafię odczytać z ludzi, a oni nie są tego świadomi. Ale nie mówię tego na głos tylko bacznie ich obserwuję-kontynuował, a ja uważnie go słuchałam.-Mogę ci zadać jedno pytanie?
-Jasne-odpowiedziałam, spoglądając na niego. Ten objął mnie ramieniem, a ja chwyciłam go w pasie.
-Jesteś z nim szczęśliwa?
-Pytasz o..-zaczęłam, ale ten przerwał mi w połowie zdania.
-Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi-mówił cały czas miłym głosem.
-Tak-odpowiedziałam po chwili ciszy i ponownie spuściłam głowę w dół. Czułam jak oczy ponownie nachodzą do moich oczu i nie mogłam tego pokazać za wszelką cenę.
-Emilie, czasami wydaje nam się, że trafiamy na tą właściwą osobą. Czujemy się przy niej bezpiecznie, jest nam razem dobrze, czujemy bliskość tej naszej drugiej połówki i jesteśmy szczęśliwi. Bynajmniej tak nam się wydaje. Potem może coś się zepsuć, ale nie chcemy myśleć o rozejściu się, nie dopuszczamy takiej myśli i staramy się wszystko naprawić. A my żyjemy tak na prawdę w kłamstwie, nieświadomi tego, że gdzieś niedaleko jest ktoś, kto nas kocha. Szczerze i prawdziwie-mówił powoli i z lekką fascynacją w głosie. Czułam jak dzisiejszego dnia po raz drugi w moim gardle staje potężna gula, która mocno je ściska. Po tych słowach spojrzałam pytająco na blondyna, a on zauważył to i kontynuował.-Tak po prostu to mówię Emi. Taka moja refleksja-powiedział cały czas obejmując mnie ramieniem.
-I chyba po części prawda życiowa-dodałam cicho, gdyż czułam, że więcej nie dam rady powiedzieć. Dalszą część drogi szłam z moim przyjacielem i po raz pierwszy w życiu czułam, że nie wiem na czym stoję. Czułam się zagubiona i wiedziałam, że stoję w jakiś cholernym punkcie. Punkcie zapytania. Punkcie, który nie wróżył niczego dobrego, ale ja nie chciałam się z niego wycofać. Dlaczego? Zależało mi. Mimo wszystko.
_________________________________________________
Witajcie Kochani :) Postanowiłam dodać rozdział szybciej, pomimo nie za dużej ilości komentarzy. Następny również chciałabym dodać szybciej, jeszcze przed Nowym Rokiem. Ale to na prawdę będzie zależało od Was. Dawajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba i ile Was tutaj jest ze mną, bo to na prawdę wiele daje. Wystarczy chociaż kropka w komentarzu. I jak Wam się podoba ten rozdział? Czekam na Wasze opinie i dziękuję za wszystko do tej pory :) Kolejny rozdział będzie z perspektywy Megan.
+Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
sobota, 22 grudnia 2012
Rozdział 6
Z perspektywy Nicki
-Megan, Patrick czeka-powiedziałam do mojej przyjaciółki, która właśnie znajdowała się w garderobie, gdzie miała się przebrać w ubrania przeznaczone do sesji. W tej chwili brunetka wyszła,a mi odjęło mowę i koło mnie pojawił się Zayn. Megan miała na sobie ciemnoszarą sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała, a do tego dobrane beżowe botki, które były przyozdobione ćwiekami. Taki strój ukazywał piękną i moim zdaniem idealną figurę Megan. Była ona bardzo zgrabna, jednak rzadko to pokazywała poprzez to, że nie zawsze zakładała na siebie takie ciuchy, które mogłyby to pokazać.
-No i co się tak patrzycie?-powiedziała do nas ze złością w głosie. Pewnie żałowała, że się na to zgodziła, jednak ja wiedziałam, że efekty będą cudowne. Mulat mierzył ją wzrokiem i chyba nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie dziwiłam mu się, bo zawsze taki widok działał na facetów. Ja tylko stałam i szeroko uśmiechałam się obserwując naszą dwójkę, która zawsze wymieniała między sobą ostre zdania.
-Megan, wyglądasz na taką niewinną.. A jednak pozory mylą-powiedział mulat z szerokim uśmiechem po czym podszedł do niej i objął ją ramieniem. Ta tylko lekko odepchnęła go i poszła do pomieszczenia, gdzie wszyscy na nas czekali. Reakcja reszty na widok Megan była podobna do mojej i Zayna. Louis głośno zagwizdał na widok pięknej brunetki.
-Nicki miała rację i podjęła dobrą decyzję przyprowadzając cię tutaj-powiedział Patrick witając się z Megan. Ta tylko zrobiła zkwaszoną minę.
-Ja nie mam żadnego doświadczenia w modelingu, także to chyba jest bez sensu-powiedziała stając przed obiektywem.
-Na pewno wszystko będzie dobrze kochanie!-krzyknął Malik z radością w głosie, który siedział obok Louisa i Nialla.
-Pieprz się-odkrzyknęła mu Meg, pokazując przy tym środkowy palec. W połowie sesji przyszła Emilie z Jasonem. Harry przywitał się z nimi i po chwili wyszedł na zewnątrz. Blondynka chyba zmartwiła się tą sytuacją i dziwnym zachowaniem loczka jednak chyba wszyscy wiedzieli o co tutaj chodziło. Sesja naszej przyjaciółka z samego początku szła trochę opornie ze względu na charakterek Megan, ale potem było już tylko z górki. Patrick wprowadził trochę humoru, co było jego charakterystyczną cechą i zarazem wspaniałą, dzięki czemu atmosfera robiła się zupełnie inna, wyluzowana. Tak też było w tym przypadku. Megan już nie opierała się i nie bała pozować przed obiektywem aparatu. Sesja trwała około godziny, a wszyscy cały czas bacznie przyglądaliśmy się współpracy Patricka i Megan. Jedynie nie było z nami Liama, który z nie wiadomo jakiego powodu nie przyszedł z resztą zespołu. Nie ukrywam, że poczułam się trochę zawiedziona, gdyż darzyłam bruneta dużą sympatią i czułam się przy nim na prawdę cudownie. Czułam się jakby otaczała mnie bariera ochronna, która chroniła mnie przed wszelkim złem wynikającym z zewnątrz.
-Jeśli chcecie to mogę Wam pokazać efekty naszej pracy-powiedział Patrick, siadając przed swoim laptopem, do którego właśnie podłączył swój sprzęt, na którym znajdowały się zdjęcia. Wszyscy w sekundzie pojawili się przy nim i w ciszy podziwialiśmy cudowne zdjęcia naszej przyjaciółki. Były one na prawdę dobre i Megan wyglądała jak prawdziwa modelka.
-To jest najlepsze-powiedział nagle mulat, gdy zatrzymaliśmy się na jednym ze zdjęć.
-Też tak myślę, jest na prawdę super-potwierdził Patrick i reszta także
zgodziła się z nimi. To zdjęcie było zdecydowanie najlepsze jednak po minie Megan wnioskowałam, że nie jest zadowolona jednak nie oddzywała się więcej. Po chwili Patrick podziękował naszej przyjaciółce za współpracę, a tamta poszła się przebrać.
-Nicki, nie wiesz dlaczego Harry zachowuje się dzisiaj tak dziwnie?-spytała mnie cicho Emilie, gdyż zapewne nie chciała, by ktokolwiek usłyszał naszą rozmowę.
-Nie mam pojęcia-powiedziałam i oczywiście skłamałam choć nigdy tego nie robiłam w stosunku do moich przyjaciółek. Zawsze jesteśmy ze sobą szczere i ufamy sobie wzajemnie. Czasami dziewczyny wiedzą o mnie więcej niż ja sama. Nie chciałam od razu mówić Emilie o moich odczuciach co do uczuć Harry'ego, bo tak na prawdę nie miałam żadnej pewności.
-Szczerze mówiąc to martwię się o niego. Wiesz co Nic, ja mam wrażenie jakby on nie lubił Jasona-powiedziała Emi wskazując lekkim ruchem głowy w stronę swojego chłopaka.
-Być może tak jest Emi, nie wiem-powiedziałam, a koło nas stanęła już Megan w swoich ubraniach.
-Kurwa, w końcu się czuję normalnie, a nie jak jakaś lalunia w sukieneczce. Nie wiem Nicki,jak ty możesz chodzić w tych różnych i dziwnych strojach na wybiegach i na sesjach. Podziwiam Cię-powiedziała po czym odłożyła ciuchy w ręce jednej z naszych charakteryzatorek. Następnie pożegnaliśmy się z Patrickiem i resztą ekipy i wyszliśmy z ogromnego budynku.
-Macie jakieś plany na dziś, dziewczyny?-zwrócił się do nas Harry, opierając się o swojego czarnego Range Rovera.
-Ja wracam do domu bo muszę załatwić jedną rzecz-odpowiedziałam po cyzm również oparłam się o jego samochód.
-My z Jasonem teraz jedziemy do mnie, a ja mam po południu trening-odpowiedziała Emilie, cmokając swojego chłopaka w policzek po czym wtuliła się w niego.
-Ja jadę do domu, muszę odpocząć po tej sesji, bo już mnie bolą nogi od tych zasranych butów-odpowiedziała Megan, zakładając na oczy swoje czarne RayBan'y, które miała identyczne razem z Harrym.
-Już myślałem, że jakoś uczcimy jakże owocną sesję Megan-powiedział mulat, stając koło brunetki.-Jestem z Ciebie dumny, że podołałaś zadaniu. Bardzo przyjemnie było na Ciebie patrzeć w tych ciuszkach, odsłaniających twoje zgrabne nogi i....-mówił dalej blisko jej ucha, jednak ta przerwała mu:
-Na prawdę mnie już irytujesz człowieku. Możesz chociaż raz się zamknąć?-powiedziała Meg z irytacją w głosie.
-Ale chyba wszyscy się ze mną zgodzą, prawda chłopaki?-odpowiedział, obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie.
-Oczywiście. Meg, Zayn ma całkowitą rację-odpowiedział Lou, podchodząc do niej z drugiej strony i całując ją w policzek. Ta tylko pokiwała głową i lekko uśmiechnęła się, co było na prawdę rzadkim widokiem. Następnie chłopcy odwieźli nas do domu. Na miejscu podziękowałam im i ruszyłam do środka. Drzwi były otwarte więc weszłam do kuchni, gdzie znajdował się mój tata.
-Hej-powiedziałam, składając na jego policzku buziaka.-Robisz coś dobrego na obiad?
-Robię zapiekankę serową z makaronem,pomidorami i kurczakiem-powiedział mój tata mieszając coś w garnku.
-Mówiłam ci już, że jesteś aniołem?-spytałam z szerokim uśmiechem na twarzy wtulając się w niego.
-No może raz czy dwa-odpowiedział śmiejąc się przy tym.-Wyjmij talerze, ja nałożę jedzenie, a ty idź umyj ręce-powiedział, a ja oczywiście zrobiłam to, o co mnie poprosił. Mój brzuch coraz bardziej dawał o sobie znać i z wielkim zapałem zasiadłam do stołu. Bardzo lubiłam te chwile, gdy siedziałam z tatą przy wspólnym obiedzie, rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Był najwspanialszym mężczyzną na tej ziemi. Zawsze podziwiałam go za to, jak poradził sobie po śmierci mojej mamy i zajął się mną. Nie jeden załamał by się i po prostu nie dał rady. Jednak nie on. Pomimo upływu na prawdę wielu lat ciągle czułam brak mojej mamy u boku. Zawsze zazdrościłam trochę Emilie wspaniałej rodziny, że miała ze swoją matką tak dobry kontakt. Co prawda Pani Susanne zawsze traktowała mnie jak swoją córkę jednak wiadomo, że to nie jest to samo. Zawsze mogłam jej się zwierzyć jednak brakowało mi tego, że nie mogę tak jak inni siąść wieczorem w rodzinnym gronie i po prostu porozmawiać, zwierzyć się swojej matce. Byliśmy z ojcem tak na prawdę sami, we dwoje. Ja miałam tylko jego, a on mnie. Wiedzieliśmy, że zawsze możemy na sobie polegać i było to niezmienione od lat.
-Jesteś najlepszych kucharzem-odpowiedziałam, rozkoszując się wspaniałym smakiem potrawy przygotowanej przez mojego tatę.
-Cieszę się, że ci smakuje kochanie. Nicki, masz jakieś plany na wakacje?
-Na razie nie. W pracy może będę miała trochę przerwy i myślałam, że może uda nam się gdzieś wyskoczyć chociaż na tydzień razem z dziewczynami, by się zrelaksować i nie robić nic. W końcu nam się to należy, ale nie wiem jak one na to zareagują. A czemu pytasz?
-Bo mam na wakacje dużo pracy i nie chciałbym, abyś to bardzo odczuła-odpowiedział, a ja lekko posmutniałam jednak starałam się tego nie pokazać. Miałam nadzieję, że w wakacje uda nam się spędzić z ojcem trochę więcej czasu, a może nawet gdzieś razem pojechać.
-Nie martw się tato, dam sobie radę-odpowiedziałam chwytając go za rękę, po czym podziękowałam za posiłek i poszłam do siebie do pokoju. Już miałam włączyć swojego laptopa, jednak zawahałam się i zeszłam na dół. Stwierdziłam, że nie będę marnować tego dnia tylko odwiedzę moja mamę. Gdy znalazłam się już na dole, mojego taty już nie było. Za pewne wyszedł do ogrodu bo zawsze to robił po obiedzie. Wzięłam z wieszaka swoją małą, czarną torebkę, do której wrzuciłam portfel, telefon
i dokumenty i przejrzałam się jeszcze w lustrze. To chyba nawyk każdej kobiety. Dzisiejszego dnia miałam na sobie różnokolorową, zwiewną sukienkę z białym kołnierzykiem,
a na nogach czarne rzymianki. Moje włosy, które były upięte w koka poprawiłam i ruszyłam ku wyjściu. Otworzyłam drzwi i byłam pewna, że zderzyłam się w nich z tatą, jednak gdy uniosłam oczy do góry, okazało się, że pomyliłam się.
-Liam?-spytałam zdziwiona.
-Właśnie chciałem zadzwonić, ale twój tata powiedział, żebym wszedł do środka więc tak też zrobiłem, ale chyba przyszedłem nie w porę?-spytał patrząc na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami, na widok których od razu robiło mi się ciepło.
-Wybieram się w jedno miejsce, ale.. może chcesz pojechać ze mną?-spytałam, wychodząc z mieszkania i zamknęłam za nami drzwi.
-Z miłą chęcią-odpowiedział, po czym cmoknął mnie w policzek, a ja lekko zarumieniłam się.
-Tato, jadę z Liamem do mamy!-krzyknęłam, a ten tylko pomachał nam na pożegnanie. Liam otworzył mi drzwi do swojego samochodu i po chwili już ruszyliśmy.
-Czyli na cmentarz, tak?-spytał chcąc się upewnić.
-Tak. Liam, jeżeli nie chcesz, nie masz ochoty to powiedz, nie musimy tam jechać-powiedziałam, patrząc na niego.
-Nicki, na prawdę chcę-powiedział, kładąc swoją dłoń na moim kolanie. Ja tylko serdecznie uśmiechnęłam się.-Ale czy ty jesteś pewna, że chcesz tam jechać ze mną?
-A dlaczego nie? Moja mama musi cię poznać-odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się po raz kolejny, a na twarzy bruneta również zagościł cudowny uśmiech, który za każdym razem powodował we mnie to samo-niesamowite ciepło. Dalszą część drogi śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Nawet się nie zorientowaliśmy i już znaleźliśmy się na miejscu.
-Poczekaj, kupię świeże kwiaty i znicz-powiedziałam kierując się w stronę stoiska miłego, starszego Pana. Zawsze kupowałam u niego znicze i kwiaty, a on już bardzo dobrze mnie znał.
-Witaj Nicki. Dzisiaj widzę nie sama-powiedział miło w naszą stronę.
-Dzień dobry. Tak, dzisiaj chcę, aby mama poznała mojego przyjaciela-odpowiedziałam miło się uśmiechając i przedstawiając bruneta starszemu Panu. Liam oczywiście kulturalnie przywitał się z nim ściskając jego dłoń.
-To może poproszę ten czerwony znicz i świeże tulipany-powiedziałam wskazując palcem na piękne kwiaty. Mój tata zawsze mówił, że były to jej ulubione.
-Cztery funty-powiedział starszy Pan wręczając w moje ręce kwiaty i znicz. Liam od razu wyciągnął pieniądze i wręczył go w ręce staruszka.
-Liam-zaczęłam, chcąc protestować jednak nie było mi to dane.
-Nicki, nie. W końcu idę do Twojej mamy więc jakoś muszę wypaść, prawda?-powiedział, po czym objął mnie ramieniem, a ja tylko uśmiechnęłam się ciesząc, że mam go u boku. Pożegnaliśmy się z mężczyzną i ruszyliśmy w stronę pomnika mojej mamy. Nagle w trakcie drogi chwyciłam się kurczowo ręki Liama, gdyż poczułam, że zakręciło mi się w głowie.
-Nic, wszystko w porządku?-spytał mnie Liam, chwytając w talii.
-Tak Liam, tylko lekko zakręciło mi się w głowie-odpowiedziałam przystając na chwilę.
-Już jest dobrze, chodźmy-powiedziałam chwytając jego drugą dłoń, aby się uspokoił. Widziałam znowu w jego oczach troskę i zmartwienie. Ten objął mnie w pasie i uśmiechnął się. Po chwili znaleźliśmy się już na miejscu. Wsadziłam świeże kwiaty do wazonu, a Liam zapalił zakupiony przez nas znicz, po czym usiedliśmy na ławeczce, która znajdowała się obok czarnego pomnika.
-Mamo, to jest właśnie Liam, o którym ci wcześniej opowiadałam-powiedziałam, wpatrując się w zdjęcie znajdujące się na grobie. Brunet tylko lekko skinął głową.-Nie uważasz mnie za wariatkę, która mówi do pomnika?
-Co ty wygadujesz, Nicki. Nigdy. Nawet nie przeszło mi to przez myśl. Doskonale rozumiem to, co robisz. Twoja mama na pewno wszystko słyszy, patrząc na ciebie z góry-powiedział, chwytając moją dłoń.-Nicki, mogę spytać co się stało, że twoja mama.. No wiesz...-zaczął się lekko plątać. Zapewne trudno było mu zapytać mnie wprost o przyczynę śmierci mojej rodzicielki.
-Moja mama zmarła, gdy miałam sześć lat. Nie byłam jeszcze duża, ale doskonale ją pamiętam. Pewnego dnia okazało się, że ma raka. Nie mówili mi o tym, bo byłam za mała, ale dopiero tata powiedział mi to wszystko, gdy byłam trochę starsza. Mama miała zawsze pogodną twarz i była dobra dla wszystkich ludzi. Zawsze dbała o mnie jak o najważniejszą perełkę. Pamiętam jak oglądałam z nią wspólnie pokazy mody sławnych modelek. A teraz? Sama idę po wybiegu. Cały czas czuję przy sobie jej obecność i wiem, że jest ze mnie dumna.
-A twój tata? Sam sobie z tym wszystkim poradził?-spytał mnie Liam, głaskając opuszkiem palca wierzch mojej dłoni. Widziałam w jego oczach zainteresowanie, a równocześnie przejęcie.
-Mój tata doskonale sobie z tym wszystkim poradził, pomimo tego, że na początku na pewno było mu trudno. W końcu na jego głowie został cały dom i ja. Byłam mała i na pewno małemu dziecku było trudniej przekazać informację o śmierci matki, a co dopiero żyć bez niej. Ale jemu to się udało. Okazał mi tak wielkie uczucie i miłość do mnie, że dawał z siebie wszystko. Sam czasami płakał po cichu, ale nie przy mnie. Nie przyjmował niczyjej pomocy bo nie chciał, by jego dziecko wychowywał kto inny. Mówił mi o tym wszystkim dopiero, gdy stałam się dojrzała i rozumiałam już to wszystko. Bardzo kochał moją mamę, a ona jego. Zawsze obydwoje robili wszystko, aby było mi jak najlepiej i tak też zostało do dzisiaj. Ojciec pracuje cały czas bardzo intensywnie i najchętniej dawałby mi wszystko. Oczywiście nie zawsze to przyjmuję bo teraz zarabiam też sama na siebie. To dzięki niemu mogę teraz normalnie żyć i jemu zawdzięczam wszystko. Zawsze mi powtarzał, że jestem dla niego całym życiem i nigdy to się nie zmieni. Mówi mi tak do dzisiaj. Wiadomo, że brakuje mi mamy, ale nic nie mogę z tym zrobić. Obydwoje czujemy niesamowite tęsknotę i pustkę, ale razem musimy dawać radę. Gdyby nie on, po prostu nie miałabym po co żyć. Jest najważniejszym mężczyzną w moim życiu i będzie tak już zawsze. Ma tak dobre serce, że czasami podziwiam go, za tą jego dobroć. Ale to jest właśnie mój tata. Mój jedyny, kochany Martin-powiedziałam i poczułam jak Liam ściera z mojej twarzy pojedynczą łzę, która pojawiła się, a ja nawet nie wiedziałam, w którym momencie.
-Twój tata na prawdę musi być wyjątkowym ojcem. Podziwiam i jego i ciebie. Powinien być z siebie dumny, że wychował tak wspaniałą córkę-powiedział brunet z lekkim i uśmiechem na twarzy, a potem zbliżył się do mnie i musnął lekko moje wargi. Poczułam, że mam przy sobie kolejną osobę, którą zaczęłam darzyć wyjątkowym uczuciem.
________________________________________________________
I jak Wam się podoba ten rozdział? Nie dzieję się tutaj za wiele, ale obiecuję, że potem nie będziecie narzekać. Czekam na Wasze komentarze i dziękuję, że jesteście tutaj ze mną :) Jeśli się postaracie, kolejny rozdział postaram się dodać szybciej :)
I życzę Wam spokojnych i wesołych świąt :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
-Megan, Patrick czeka-powiedziałam do mojej przyjaciółki, która właśnie znajdowała się w garderobie, gdzie miała się przebrać w ubrania przeznaczone do sesji. W tej chwili brunetka wyszła,a mi odjęło mowę i koło mnie pojawił się Zayn. Megan miała na sobie ciemnoszarą sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała, a do tego dobrane beżowe botki, które były przyozdobione ćwiekami. Taki strój ukazywał piękną i moim zdaniem idealną figurę Megan. Była ona bardzo zgrabna, jednak rzadko to pokazywała poprzez to, że nie zawsze zakładała na siebie takie ciuchy, które mogłyby to pokazać.
-No i co się tak patrzycie?-powiedziała do nas ze złością w głosie. Pewnie żałowała, że się na to zgodziła, jednak ja wiedziałam, że efekty będą cudowne. Mulat mierzył ją wzrokiem i chyba nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie dziwiłam mu się, bo zawsze taki widok działał na facetów. Ja tylko stałam i szeroko uśmiechałam się obserwując naszą dwójkę, która zawsze wymieniała między sobą ostre zdania.
-Megan, wyglądasz na taką niewinną.. A jednak pozory mylą-powiedział mulat z szerokim uśmiechem po czym podszedł do niej i objął ją ramieniem. Ta tylko lekko odepchnęła go i poszła do pomieszczenia, gdzie wszyscy na nas czekali. Reakcja reszty na widok Megan była podobna do mojej i Zayna. Louis głośno zagwizdał na widok pięknej brunetki.
-Nicki miała rację i podjęła dobrą decyzję przyprowadzając cię tutaj-powiedział Patrick witając się z Megan. Ta tylko zrobiła zkwaszoną minę.
-Ja nie mam żadnego doświadczenia w modelingu, także to chyba jest bez sensu-powiedziała stając przed obiektywem.
-Na pewno wszystko będzie dobrze kochanie!-krzyknął Malik z radością w głosie, który siedział obok Louisa i Nialla.
-Pieprz się-odkrzyknęła mu Meg, pokazując przy tym środkowy palec. W połowie sesji przyszła Emilie z Jasonem. Harry przywitał się z nimi i po chwili wyszedł na zewnątrz. Blondynka chyba zmartwiła się tą sytuacją i dziwnym zachowaniem loczka jednak chyba wszyscy wiedzieli o co tutaj chodziło. Sesja naszej przyjaciółka z samego początku szła trochę opornie ze względu na charakterek Megan, ale potem było już tylko z górki. Patrick wprowadził trochę humoru, co było jego charakterystyczną cechą i zarazem wspaniałą, dzięki czemu atmosfera robiła się zupełnie inna, wyluzowana. Tak też było w tym przypadku. Megan już nie opierała się i nie bała pozować przed obiektywem aparatu. Sesja trwała około godziny, a wszyscy cały czas bacznie przyglądaliśmy się współpracy Patricka i Megan. Jedynie nie było z nami Liama, który z nie wiadomo jakiego powodu nie przyszedł z resztą zespołu. Nie ukrywam, że poczułam się trochę zawiedziona, gdyż darzyłam bruneta dużą sympatią i czułam się przy nim na prawdę cudownie. Czułam się jakby otaczała mnie bariera ochronna, która chroniła mnie przed wszelkim złem wynikającym z zewnątrz.
-Jeśli chcecie to mogę Wam pokazać efekty naszej pracy-powiedział Patrick, siadając przed swoim laptopem, do którego właśnie podłączył swój sprzęt, na którym znajdowały się zdjęcia. Wszyscy w sekundzie pojawili się przy nim i w ciszy podziwialiśmy cudowne zdjęcia naszej przyjaciółki. Były one na prawdę dobre i Megan wyglądała jak prawdziwa modelka.
-To jest najlepsze-powiedział nagle mulat, gdy zatrzymaliśmy się na jednym ze zdjęć.
-Też tak myślę, jest na prawdę super-potwierdził Patrick i reszta także
zgodziła się z nimi. To zdjęcie było zdecydowanie najlepsze jednak po minie Megan wnioskowałam, że nie jest zadowolona jednak nie oddzywała się więcej. Po chwili Patrick podziękował naszej przyjaciółce za współpracę, a tamta poszła się przebrać.
-Nicki, nie wiesz dlaczego Harry zachowuje się dzisiaj tak dziwnie?-spytała mnie cicho Emilie, gdyż zapewne nie chciała, by ktokolwiek usłyszał naszą rozmowę.
-Nie mam pojęcia-powiedziałam i oczywiście skłamałam choć nigdy tego nie robiłam w stosunku do moich przyjaciółek. Zawsze jesteśmy ze sobą szczere i ufamy sobie wzajemnie. Czasami dziewczyny wiedzą o mnie więcej niż ja sama. Nie chciałam od razu mówić Emilie o moich odczuciach co do uczuć Harry'ego, bo tak na prawdę nie miałam żadnej pewności.
-Szczerze mówiąc to martwię się o niego. Wiesz co Nic, ja mam wrażenie jakby on nie lubił Jasona-powiedziała Emi wskazując lekkim ruchem głowy w stronę swojego chłopaka.
-Być może tak jest Emi, nie wiem-powiedziałam, a koło nas stanęła już Megan w swoich ubraniach.
-Kurwa, w końcu się czuję normalnie, a nie jak jakaś lalunia w sukieneczce. Nie wiem Nicki,jak ty możesz chodzić w tych różnych i dziwnych strojach na wybiegach i na sesjach. Podziwiam Cię-powiedziała po czym odłożyła ciuchy w ręce jednej z naszych charakteryzatorek. Następnie pożegnaliśmy się z Patrickiem i resztą ekipy i wyszliśmy z ogromnego budynku.
-Macie jakieś plany na dziś, dziewczyny?-zwrócił się do nas Harry, opierając się o swojego czarnego Range Rovera.
-Ja wracam do domu bo muszę załatwić jedną rzecz-odpowiedziałam po cyzm również oparłam się o jego samochód.
-My z Jasonem teraz jedziemy do mnie, a ja mam po południu trening-odpowiedziała Emilie, cmokając swojego chłopaka w policzek po czym wtuliła się w niego.
-Ja jadę do domu, muszę odpocząć po tej sesji, bo już mnie bolą nogi od tych zasranych butów-odpowiedziała Megan, zakładając na oczy swoje czarne RayBan'y, które miała identyczne razem z Harrym.
-Już myślałem, że jakoś uczcimy jakże owocną sesję Megan-powiedział mulat, stając koło brunetki.-Jestem z Ciebie dumny, że podołałaś zadaniu. Bardzo przyjemnie było na Ciebie patrzeć w tych ciuszkach, odsłaniających twoje zgrabne nogi i....-mówił dalej blisko jej ucha, jednak ta przerwała mu:
-Na prawdę mnie już irytujesz człowieku. Możesz chociaż raz się zamknąć?-powiedziała Meg z irytacją w głosie.
-Ale chyba wszyscy się ze mną zgodzą, prawda chłopaki?-odpowiedział, obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie.
-Oczywiście. Meg, Zayn ma całkowitą rację-odpowiedział Lou, podchodząc do niej z drugiej strony i całując ją w policzek. Ta tylko pokiwała głową i lekko uśmiechnęła się, co było na prawdę rzadkim widokiem. Następnie chłopcy odwieźli nas do domu. Na miejscu podziękowałam im i ruszyłam do środka. Drzwi były otwarte więc weszłam do kuchni, gdzie znajdował się mój tata.
-Hej-powiedziałam, składając na jego policzku buziaka.-Robisz coś dobrego na obiad?
-Robię zapiekankę serową z makaronem,pomidorami i kurczakiem-powiedział mój tata mieszając coś w garnku.
-Mówiłam ci już, że jesteś aniołem?-spytałam z szerokim uśmiechem na twarzy wtulając się w niego.
-No może raz czy dwa-odpowiedział śmiejąc się przy tym.-Wyjmij talerze, ja nałożę jedzenie, a ty idź umyj ręce-powiedział, a ja oczywiście zrobiłam to, o co mnie poprosił. Mój brzuch coraz bardziej dawał o sobie znać i z wielkim zapałem zasiadłam do stołu. Bardzo lubiłam te chwile, gdy siedziałam z tatą przy wspólnym obiedzie, rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Był najwspanialszym mężczyzną na tej ziemi. Zawsze podziwiałam go za to, jak poradził sobie po śmierci mojej mamy i zajął się mną. Nie jeden załamał by się i po prostu nie dał rady. Jednak nie on. Pomimo upływu na prawdę wielu lat ciągle czułam brak mojej mamy u boku. Zawsze zazdrościłam trochę Emilie wspaniałej rodziny, że miała ze swoją matką tak dobry kontakt. Co prawda Pani Susanne zawsze traktowała mnie jak swoją córkę jednak wiadomo, że to nie jest to samo. Zawsze mogłam jej się zwierzyć jednak brakowało mi tego, że nie mogę tak jak inni siąść wieczorem w rodzinnym gronie i po prostu porozmawiać, zwierzyć się swojej matce. Byliśmy z ojcem tak na prawdę sami, we dwoje. Ja miałam tylko jego, a on mnie. Wiedzieliśmy, że zawsze możemy na sobie polegać i było to niezmienione od lat.
-Jesteś najlepszych kucharzem-odpowiedziałam, rozkoszując się wspaniałym smakiem potrawy przygotowanej przez mojego tatę.
-Cieszę się, że ci smakuje kochanie. Nicki, masz jakieś plany na wakacje?
-Na razie nie. W pracy może będę miała trochę przerwy i myślałam, że może uda nam się gdzieś wyskoczyć chociaż na tydzień razem z dziewczynami, by się zrelaksować i nie robić nic. W końcu nam się to należy, ale nie wiem jak one na to zareagują. A czemu pytasz?
-Bo mam na wakacje dużo pracy i nie chciałbym, abyś to bardzo odczuła-odpowiedział, a ja lekko posmutniałam jednak starałam się tego nie pokazać. Miałam nadzieję, że w wakacje uda nam się spędzić z ojcem trochę więcej czasu, a może nawet gdzieś razem pojechać.
-Nie martw się tato, dam sobie radę-odpowiedziałam chwytając go za rękę, po czym podziękowałam za posiłek i poszłam do siebie do pokoju. Już miałam włączyć swojego laptopa, jednak zawahałam się i zeszłam na dół. Stwierdziłam, że nie będę marnować tego dnia tylko odwiedzę moja mamę. Gdy znalazłam się już na dole, mojego taty już nie było. Za pewne wyszedł do ogrodu bo zawsze to robił po obiedzie. Wzięłam z wieszaka swoją małą, czarną torebkę, do której wrzuciłam portfel, telefon
i dokumenty i przejrzałam się jeszcze w lustrze. To chyba nawyk każdej kobiety. Dzisiejszego dnia miałam na sobie różnokolorową, zwiewną sukienkę z białym kołnierzykiem,
a na nogach czarne rzymianki. Moje włosy, które były upięte w koka poprawiłam i ruszyłam ku wyjściu. Otworzyłam drzwi i byłam pewna, że zderzyłam się w nich z tatą, jednak gdy uniosłam oczy do góry, okazało się, że pomyliłam się.
-Liam?-spytałam zdziwiona.
-Właśnie chciałem zadzwonić, ale twój tata powiedział, żebym wszedł do środka więc tak też zrobiłem, ale chyba przyszedłem nie w porę?-spytał patrząc na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami, na widok których od razu robiło mi się ciepło.
-Wybieram się w jedno miejsce, ale.. może chcesz pojechać ze mną?-spytałam, wychodząc z mieszkania i zamknęłam za nami drzwi.
-Z miłą chęcią-odpowiedział, po czym cmoknął mnie w policzek, a ja lekko zarumieniłam się.
-Tato, jadę z Liamem do mamy!-krzyknęłam, a ten tylko pomachał nam na pożegnanie. Liam otworzył mi drzwi do swojego samochodu i po chwili już ruszyliśmy.
-Czyli na cmentarz, tak?-spytał chcąc się upewnić.
-Tak. Liam, jeżeli nie chcesz, nie masz ochoty to powiedz, nie musimy tam jechać-powiedziałam, patrząc na niego.
-Nicki, na prawdę chcę-powiedział, kładąc swoją dłoń na moim kolanie. Ja tylko serdecznie uśmiechnęłam się.-Ale czy ty jesteś pewna, że chcesz tam jechać ze mną?
-A dlaczego nie? Moja mama musi cię poznać-odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się po raz kolejny, a na twarzy bruneta również zagościł cudowny uśmiech, który za każdym razem powodował we mnie to samo-niesamowite ciepło. Dalszą część drogi śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Nawet się nie zorientowaliśmy i już znaleźliśmy się na miejscu.
-Poczekaj, kupię świeże kwiaty i znicz-powiedziałam kierując się w stronę stoiska miłego, starszego Pana. Zawsze kupowałam u niego znicze i kwiaty, a on już bardzo dobrze mnie znał.
-Witaj Nicki. Dzisiaj widzę nie sama-powiedział miło w naszą stronę.
-Dzień dobry. Tak, dzisiaj chcę, aby mama poznała mojego przyjaciela-odpowiedziałam miło się uśmiechając i przedstawiając bruneta starszemu Panu. Liam oczywiście kulturalnie przywitał się z nim ściskając jego dłoń.
-To może poproszę ten czerwony znicz i świeże tulipany-powiedziałam wskazując palcem na piękne kwiaty. Mój tata zawsze mówił, że były to jej ulubione.
-Cztery funty-powiedział starszy Pan wręczając w moje ręce kwiaty i znicz. Liam od razu wyciągnął pieniądze i wręczył go w ręce staruszka.
-Liam-zaczęłam, chcąc protestować jednak nie było mi to dane.
-Nicki, nie. W końcu idę do Twojej mamy więc jakoś muszę wypaść, prawda?-powiedział, po czym objął mnie ramieniem, a ja tylko uśmiechnęłam się ciesząc, że mam go u boku. Pożegnaliśmy się z mężczyzną i ruszyliśmy w stronę pomnika mojej mamy. Nagle w trakcie drogi chwyciłam się kurczowo ręki Liama, gdyż poczułam, że zakręciło mi się w głowie.
-Nic, wszystko w porządku?-spytał mnie Liam, chwytając w talii.
-Tak Liam, tylko lekko zakręciło mi się w głowie-odpowiedziałam przystając na chwilę.
-Już jest dobrze, chodźmy-powiedziałam chwytając jego drugą dłoń, aby się uspokoił. Widziałam znowu w jego oczach troskę i zmartwienie. Ten objął mnie w pasie i uśmiechnął się. Po chwili znaleźliśmy się już na miejscu. Wsadziłam świeże kwiaty do wazonu, a Liam zapalił zakupiony przez nas znicz, po czym usiedliśmy na ławeczce, która znajdowała się obok czarnego pomnika.
-Mamo, to jest właśnie Liam, o którym ci wcześniej opowiadałam-powiedziałam, wpatrując się w zdjęcie znajdujące się na grobie. Brunet tylko lekko skinął głową.-Nie uważasz mnie za wariatkę, która mówi do pomnika?
-Co ty wygadujesz, Nicki. Nigdy. Nawet nie przeszło mi to przez myśl. Doskonale rozumiem to, co robisz. Twoja mama na pewno wszystko słyszy, patrząc na ciebie z góry-powiedział, chwytając moją dłoń.-Nicki, mogę spytać co się stało, że twoja mama.. No wiesz...-zaczął się lekko plątać. Zapewne trudno było mu zapytać mnie wprost o przyczynę śmierci mojej rodzicielki.
-Moja mama zmarła, gdy miałam sześć lat. Nie byłam jeszcze duża, ale doskonale ją pamiętam. Pewnego dnia okazało się, że ma raka. Nie mówili mi o tym, bo byłam za mała, ale dopiero tata powiedział mi to wszystko, gdy byłam trochę starsza. Mama miała zawsze pogodną twarz i była dobra dla wszystkich ludzi. Zawsze dbała o mnie jak o najważniejszą perełkę. Pamiętam jak oglądałam z nią wspólnie pokazy mody sławnych modelek. A teraz? Sama idę po wybiegu. Cały czas czuję przy sobie jej obecność i wiem, że jest ze mnie dumna.
-A twój tata? Sam sobie z tym wszystkim poradził?-spytał mnie Liam, głaskając opuszkiem palca wierzch mojej dłoni. Widziałam w jego oczach zainteresowanie, a równocześnie przejęcie.
-Mój tata doskonale sobie z tym wszystkim poradził, pomimo tego, że na początku na pewno było mu trudno. W końcu na jego głowie został cały dom i ja. Byłam mała i na pewno małemu dziecku było trudniej przekazać informację o śmierci matki, a co dopiero żyć bez niej. Ale jemu to się udało. Okazał mi tak wielkie uczucie i miłość do mnie, że dawał z siebie wszystko. Sam czasami płakał po cichu, ale nie przy mnie. Nie przyjmował niczyjej pomocy bo nie chciał, by jego dziecko wychowywał kto inny. Mówił mi o tym wszystkim dopiero, gdy stałam się dojrzała i rozumiałam już to wszystko. Bardzo kochał moją mamę, a ona jego. Zawsze obydwoje robili wszystko, aby było mi jak najlepiej i tak też zostało do dzisiaj. Ojciec pracuje cały czas bardzo intensywnie i najchętniej dawałby mi wszystko. Oczywiście nie zawsze to przyjmuję bo teraz zarabiam też sama na siebie. To dzięki niemu mogę teraz normalnie żyć i jemu zawdzięczam wszystko. Zawsze mi powtarzał, że jestem dla niego całym życiem i nigdy to się nie zmieni. Mówi mi tak do dzisiaj. Wiadomo, że brakuje mi mamy, ale nic nie mogę z tym zrobić. Obydwoje czujemy niesamowite tęsknotę i pustkę, ale razem musimy dawać radę. Gdyby nie on, po prostu nie miałabym po co żyć. Jest najważniejszym mężczyzną w moim życiu i będzie tak już zawsze. Ma tak dobre serce, że czasami podziwiam go, za tą jego dobroć. Ale to jest właśnie mój tata. Mój jedyny, kochany Martin-powiedziałam i poczułam jak Liam ściera z mojej twarzy pojedynczą łzę, która pojawiła się, a ja nawet nie wiedziałam, w którym momencie.
-Twój tata na prawdę musi być wyjątkowym ojcem. Podziwiam i jego i ciebie. Powinien być z siebie dumny, że wychował tak wspaniałą córkę-powiedział brunet z lekkim i uśmiechem na twarzy, a potem zbliżył się do mnie i musnął lekko moje wargi. Poczułam, że mam przy sobie kolejną osobę, którą zaczęłam darzyć wyjątkowym uczuciem.
________________________________________________________
I jak Wam się podoba ten rozdział? Nie dzieję się tutaj za wiele, ale obiecuję, że potem nie będziecie narzekać. Czekam na Wasze komentarze i dziękuję, że jesteście tutaj ze mną :) Jeśli się postaracie, kolejny rozdział postaram się dodać szybciej :)
I życzę Wam spokojnych i wesołych świąt :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
sobota, 15 grudnia 2012
Rozdział 5
Z perspektywy Megan
-Hej-powiedziałam do Liama, wchodząc razem z Nicki do mieszkania chłopców. Skierowałyśmy się w dobrze znane nam miejsce, a mianowicie do salonu. Cała reszta siedziała już czekając na nas. Niall zajadał się popcornem, Louis zaczął wymachiwać rękoma w naszą stronę, co nieco mnie rozbawiło, gdyż często robił z siebie prawdziwego idiotę. Harry na nasz widok wzdrygnął się i od razu spytał:
-A gdzie Emilie?
-Jest ze swoim chłopakiem-odpowiedziałam mocniej akcentując ostatnie słowo. Brunetowi od razu zrzedła mina i bez słowa odwrócił się w stronę telewizora. Nie przepadałam za Jason'em i Emilie jako parą, ale to już od dawna było wiadome. Do tego czasu nie rozumiałam jak moja przyjaciółka może z nim być i nie mieć pewności co do swoich uczuć. Według mnie to wszystko było na siłę i byłam pewna, że nie potrwa to długo zwłaszcza, że Harry okazał się być najwidoczniej zainteresowany blondynką. Nie sądziłam, że to powiem, ale wizualnie bardzo do siebie pasowali.
-Nie przejmuj się, długo to nie potrwa-powiedziałam siadając obok Zayna. Mulat tylko zalotnie uśmiechnął się w moją stronę, a ja byłam niewzruszona.
-Megan-powiedziała karcącym głosem Nicki.
-No co? Taka jest prawda. Jeszcze kiedyś powiecie mi, że miałam rację-odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersiach.
-Staraj się to chociaż tolerować. A bynajmniej udawaj, bo Emi może być przykro-powiedziała, mierząc mnie cały czas wzrokiem równocześnie zasiadając obok Liama. Ja tylko cicho prychnęłam pod nosem.
-Ze mną się nie przywitasz?-spytał mnie mulat lekko szczerząc się do mnie.
-A co mam ci się rzucić w ramiona?-spytałam z ironią, wywracając oczami.
-Dobrze by było-powiedział, a ja tylko zaśmiałam się z kpiną w głosie i odwróciłam przodem do telewizora. Chłopaki zaprosili nas do siebie, gdyż nie mieli żadnych planów, a my z Nicki również pewnie byśmy się nudziły, gdyż ona miała dzisiejszego dnia wolne a ja zapewne nie robiłabym nic. Jedynie już wspomniana Emilie była zajęta. Niall włączył jakiś denny film, który wszystkich śmieszył tylko nie mnie. Liam obejmował Nicki ramieniem, a ta siedziała wtulona w niego. Wiedziałam, że lada moment okaże się, że są parą. Sama zastanawiałam się czy znajomość z nimi wyszła nam na dobre. To chyba zależy dla kogo. Mulat, który zajmował miejsce obok mnie ciągle mnie zaczepiał ocierając się o mnie czy też szturchając. W pewnym momencie zarzucił swoją rękę na moje nogi.
-Nie jest ci za wygodnie?-syknęłam szeptem w jego stronę po czym chwyciłam jego dłoń chcąc ją z siebie zsunąć, jednak ten siłą zatrzymał ją w połowie.
-Chcesz się ze mną siłować?-spytał z uśmiechem jakby wygrał coś na loterii. Ja tylko zwinnie wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca i ruszyłam w stronę łazienki. Miałam dość siedzenia przy nim i ciągłego denerwowania się, a także oglądania tego nudnego filmu. Weszłam do małego pomieszczenia i odkręciłam kran. Oparłam dłonie na umywalce i przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się, a moim oczom ukazał się nikt inny jak Zayn we własnej osobie. W sekundzie wsadziłam dłonie pod zimną wodę lecącą z dużą siłą, aby nie wyglądało, że stoję bezczynnie.
-Czy ty nie widzisz, że ktoś tutaj jest?-warknęłam odwracając się w jego stronę.
-Mogłaś się zamknąć-powiedział, wzruszając ramionami po czym przymknął białe drzwi od łazienki i podszedł bliżej mnie, opierając się o ścianę i bacznie mi się przyglądając.
-Wyjdź stąd do cholery. Nawet na chwilę nie mogę się od Ciebie uwolnić? Cały czas się pojawiasz na mojej drodze-powiedziałam wrogo patrząc mu w oczy, wycierając mokre dłonie w ręcznik. Ten tylko stał wpatrując się we mnie i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Uwielbiam patrzeć, gdy tak się denerwujesz-powiedział przez co ja lekko uniosłam brwi ku górze.
-I tak bardzo cię to bawi?-spytałam i czułam jak denerwuję się coraz bardziej.
-Megan, przyznaj, że po prostu nie możesz mi się oprzeć-powiedział zbliżając się do mnie,
a ja tylko zareagowałam głośnym śmiechem.
-Czy ty siebie słyszysz?-powiedziałam z drwiną w głosie.
-Księżniczko, stwierdzam fakty-odpowiedział cały czas się uśmiechając po czym przejechał palcem po moim policzku a następnie po moich ustach. Moje ciało przeszył dziwny, przyjemny dreszcz i poczułam lekki wybuch gorąca. Zbliżył się na tyle blisko, że nasze ciała prawie stykały się ze sobą.
- Zawsze nasze spotkanie kończy się tak samo czyli kłótnią. Kiedy ja zaczynam coś do ciebie mówić, ty nie możesz się powstrzymać aby w jakiś sposób nie odgryźć się w stosunku do mnie. Zawsze na mnie reagujesz, zawsze-mówił, a ostatnie słowo wyszeptał, ale mimo tego poczułam jego oddech na swojej twarzy poprzez tak bliską odległość pomiędzy nami. Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów.
-Już taka jestem. Bezpośrednia. Zawsze, gdy kogoś towarzystwo mi nie pasuje czy denerwuje mówię to wprost, a nie chowam w sobie. Jesteś na tyle denerwującą osobą, że nie da się po prostu z Tobą wytrzymać i aby na Ciebie nie reagować trzeba by mieć stalowe nerwy. Ja niestety takich nie mam-odpowiedziałam stojąc nieruchomo, ze sztucznym i usatysfakcjonowanym uśmiechem.
-A jednak, nie możesz się przyznać, że jakoś na Ciebie działam-powiedział chwytając mnie jedną ręką w talii, a drugą chwytając mnie na granicy pupy oraz pleców i przyciągnął mocno do siebie. Teraz nasze ciała spotykały się ze sobą nawet w najmniejszej cząsteczce.
-Jesteś za bardzo pewny siebie, Malik-powiedział patrząc się głęboko w jego ciemnobrązowe oczy.
-Meg, nie przyznasz się, prawda?-powiedział nie czekając na moją odpowiedź i kontynuował dalej.-To twój błąd. I to ty jesteś za bardzo pewna siebie, bo ja mogę ci to udowodnić w każdej chwili-dodał znajdując się tak blisko mojego ucha, że poczułam jego wargi na mojej skórze. Po raz drugi zareagowałam na to wymuszoną salwą śmiechu. Ten chwycił moją w twarz w swoje dłonie i wpił się w moje usta. Jego pocałunki były szybkie i stawały się coraz bardziej namiętne, a ja pogłębiałam to. Chwyciłam go jedną ręką za kark, a drugą błądziłam po jego kruczoczarnych włosach. Nie mogłam przestać, nie mogłam mu się oprzeć choć bardzo tego chciałam. Czułam jakby coś trzymało mnie przy nim i mimo dużego wysiłku kazało mi nie przestawać. Uniósł mnie lekko do góry, a ja oplotłam jego biodra nogami. Szybkim ruchem przesunął się do ściany przyciskając mnie do niej mocniej, a nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Zayn cały czas błądził rękoma po moim ciele, a ja po jego umięśnionej klatce piersiowej. Czułam, że obydwoje daliśmy się ponieść chwili. Po pewnym czasie oderwaliśmy się od siebie. Nie byłam w stanie stwierdzić ile to trwało, gdyż kompletnie straciłam poczucie czasu. Mulat spojrzał mi w oczy i triumfalnie uśmiechnął się. Byłam na siebie zła, za to, że właśnie pokazałam, że mu uległam i jestem słaba.
-A nie mówiłem-powiedział, po czym złożył ostatni pocałunek na mojej szyi, przez co znowu przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Puszczając go zjechałam delikatnie po ścianie stając na własne nogi. Czułam jak stają się słabsze, tak jakby były z waty. Patrzyliśmy sobie w oczy a ja myślałam, co mogłabym
powiedzieć,aby jakoś się wywinąć z tej lekko niezręcznej sytuacji.
-I co cię znowu tak bawi?-spytałam wpatrując się w niego.
-Ty kochanie. Nadal się będziesz upierać przy swojej racji?-spytał z miną wygranego.
-Tak. To było tylko po to, aby zrobiło ci się przyjemnie. Równie dobrze, mogłabym cię od siebie odsunąć, ale nie chciałam, aby zrobiło ci się przykro-powiedziałam, przykładając dłoń do jego policzka, które było nieco rozgrzane.
-To nie jest usprawiedliwienie Megan. Wiem, że kłamiesz-powiedział a z jego twarzy nie znikał zalotny uśmiech.
-To masz problem. Za dużo sobie wyobrażasz-powiedziałam wzruszając ramionami i szybko wydostałam się z pomieszczenia kierując na dół. Nie wiadomo z jakiego powodu zaśmiałam się sama do siebie. Szybko i bezszelestnie przemknęłam się przez pokój gościnny, w którym wszyscy z dużym zaciekawieniem oglądali film. No może oprócz Harry'ego, który zasnął na ziemi wtulony w poduszkę. Chyba za bardzo przejął się nieobecnością Emilie i nie widział sensu w 'wieczorze filmowym'. Po drodze zabrałam jeszcze z mojej torebki paczkę papierosów, którą zawsze miałam przy sobie. Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam na zewnątrz. Odpaliłam papierosa, który zawsze powodował we mnie uspokojenie i ukojenie wszelkich emocji. Wiele razy moja mama mi powtarzała jak bardzo szkodzi to mojemu zdrowiu, ale niestety nie miała na to wpływu, gdyż i tak bym paliła więc lepiej by była tego świadoma. Stałam wpatrując się w gwiazdy, które pięknie zdobiły niebo dzisiejszego wieczoru. Zastanawiałam się nad sytuacją jaka zaszła chwilę temu pomiędzy mną a Malikiem w łazience. Byłam zła. Zła na siebie? Na niego? A może nawet na nas obydwoje? On nie powinien tego robić, a ja nie powinnam się zgodzić. Wiele razy doświadczałam takich sytuacji w klubach, na imprezach, ale to było coś innego.
-Nie powinnaś tyle palić-rzekł Louis, który nie wiadomo skąd pojawił się koło mnie przez co lekko wzdrygnęłam się.
-Ty też chcesz mnie pouczać?-spytałam po raz kolejny mocno się zaciągając.
-Nie mam takiego zamiaru tylko tak ładna dziewczyna nie powinna się tak bardzo niszczyć-powiedział, opierając swoje łokcie na drewnianej poręczy, która odgradzała taras.
-Więc daruj sobie-odpowiedziałam patrząc przed siebie.
-Gdzie zgubiłaś Zayna?-spytał mnie, a gdy odwróciłam głowę w jego stronę szeroko się uśmiechał.
-A co to mój pies, że mam go cały czas przy sobie? Nie wiem co robi i gdzie teraz jest-odpowiedziałam z irytacją w głosie. Ten tylko zaśmiał się na głos i pokiwał głową.
-Megan Megan.. Czemu tak od siebie uciekacie? Nie prościej byłoby po prostu porozmawiać ze sobą i wszystko wyjaśnić? Powiedzieć co czujecie do siebie?
-Ale co jest tutaj do gadania? To, że czujemy do siebie nienawiść? To już obydwoje wiemy-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Ten tylko popatrzył się i z nieznikającym uśmiechem na twarzy i nieruchomo patrzył się na mnie.
-Powiedz mi jedną rzecz. Zawsze taka jesteś?-spytał.
-Tak Louis, zawsze jestem szczera-odpowiedziałam a ten w mgnieniu oka zniknął z mojego pola widzenia. Nagle ktoś z drugiej strony złapał mnie jedną ręką w pasie i odwrócił w swoją stronę. Oczywiście był to nikt inny jak Zayn. Znowu.
-Dlaczego ode mnie uciekłaś? Ciężko było było się przyznać, że miałem rację, prawda?-spytał prawdopodobnie usatysfakcjonowany tym, co się stało.
-Ha-ha-ha-udawałam śmiech, dokładnie akcentując każdą sylabę.-Masz chyba za wysoką samoocenę o sobie. Myślisz, że ja też będę skakać koło ciebie jak jakaś napalona fanka na widok swojej gwiazdki?-powiedziałam lekko zdenerwowana, wypuszczając dym z ust w
taki sposób, że był skierowany prosto w twarz Malika. Następnie wyrzuciłam skończonego papierosa na ziemię, deptając go stopą, i wydostałam się z jego objęć wchodząc do środka. Cała reszta moich znajomych nie zmieniła swoich miejsc. Jedynie Niall ruszył się do kuchni, aby dosypać do misek jedzenia. Zasiadłam na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu i zaczęłam ponownie oglądać puszczony film kątem oka jeszcze spoglądając w stronę mulata, który stał na tarasie i również zaczął palić.
*Następnego dnia, rano*
Z mojego błogiego snu obudził mnie głośny dźwięk telefonu. Ludzie chyba mają tendencję do budzenia mnie. Zawsze, gdy mam okazję do wyspania się ktoś za wszelką cenę chce mnie wyprowadzić z równowagi już z samego rana.
-Słucham?-powiedział z lekkim zdenerwowaniem w głosie, przykładając telefon do ucha.
-Wstawaj Meg!-usłyszałam uradowany głos Nicki. Nie wiedziałam co mogło wprowadzić ją w tak dobry nastrój o godzinie dziewiątej rano. Pierwsze co przyszło mi do głowy to randka z Liamem czy po prostu fakt, że zaczęli być parą.
-Nicki, zlituj się nade mną! Czy ty wiesz która jest godzina?-powiedziałam z lekkim wyrzutem równocześnie przecierając zaspane oczy i układając się wygodnie na plecach.
-Ubieraj się szybko i przyjeżdżaj do IMG Models-mówiła szybko.
-Coś się stało?-spytałam opierając się na łokciach.
-Mam dla Ciebie wspaniałą sesję! Patrick dzisiaj robi u nas w agencji sesję do jednego z magazynów i wpadliśmy na pomysł, że masz doskonałą urodę, aby ją do tego wykorzystać-mówiła szybko.
-Czy Was pojebało? Ja, przed obiektywem?-mówiłam sarkastycznie.
-Nie denerwuj mnie Megan tylko się ubieraj. Czekamy na Ciebie! Jeszcze mi za to podziękujesz-powiedziała, po czym rozłączyła się. Z lekkimi nerwami rzuciłam telefon na pościel równocześnie wstając.
-Jeszcze mnie tam kurwa brakowało. Jestem za dobra, że się na to zgadzam-powiedziałam do siebie po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i rzęsy lekko pociągnęłam tuszem do rzęs. Ubrałam na siebie długie, dżinsowe rurki oraz białą bluzkę oversize. Na nos założyłam moje czarne RayBany, a włosy zostawiłam luźno. Ruszając ku wyjściu po drodze schowałam do torby telefon, klucze oraz papierosy, które były mi niezbędne w ciągu dnia. Wyszłam przed dom, a moim oczom ukazał się prawdopodobnie samochód Zayna.
-Kurwa-szepnęłam do siebie.Podeszłam bliżej i nie myliłam się. Stanęłam z założonymi rękoma a mulat odsunął szybę po czym powiedział:
-Zapraszam droga damo.
-Wolę iść pieszo albo jechać autobusem niż jechać z Tobą w jednym samochodzie. Jeszcze znowu będziesz łamał przepisy, co może się źle skończyć-powiedziałam, patrząc na niego jednak ten chyba nie wyczuł mojego wzroku przez to, że ciemne szła doskonale je maskowały.
-Wsiadaj Meg, bo wszyscy na Ciebie czekają-powiedział, a ja niechętnie weszłam do środka.
-Nikogo o to nie prosiłam-rzekłam do niego odwracając się w drugą stronę. Usłyszałam tylko jego cichy śmiech. Całą drogę jechaliśmy nie oddzywając się do siebie nawet słowem. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. W końcu po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu.
-Miło, że chciało ci się mnie tutaj zawieźć. Żegnam-powiedziałam, po czym wyszłam i zamknęłam drzwi od pojazdu.
-Myślisz, że tak szybko się mnie pozbędziesz?-powiedział z uśmiechem na twarzy po czym zamknął samochód i ruszył w moją stronę do środka budynku.
-Że co proszę?-powiedziałam zdziwiona patrząc na to, co robi mulat.
-No chyba nie myślałaś, że odpuszczę sobie tę przyjemność oglądania cię pozującą przed obiektywem w seksownym stroju?-powiedział unosząc brwi do góry i obejmując mnie ramieniem.
-Malik-wycedziłam przez zęby, a we mnie po raz kolejny gotowała się złość.-Kurwa, zrobiliście to specjalnie nic mi o tym nie mówiąc. Gdybym wiedziała, że tutaj będziesz, na pewno nie zgodziła bym się na to.
-Och Whitman, wiesz jak bardzo lubię gdy się złościsz-powiedział z lekką ironią
w głosie po czym pocałował mnie w policzek i pociągnął do środka. Wiedziałam już, że nie mam wyjścia.
____________________________________________________
Kochani, wydaje mi się, że z każdym rozdziałem jest Was tutaj coraz mniej :( Mam nadzieję, że się mylę :( Bardzo proszę o szczere komentarze, to dla mnie na prawdę ważne i daje dużo energii do pisania! I jak Wam się podoba ten rozdział? Czekam na Wasze opinie :)
Kolejny pojawi się zapewne w piątek lub sobotę :)
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
-Hej-powiedziałam do Liama, wchodząc razem z Nicki do mieszkania chłopców. Skierowałyśmy się w dobrze znane nam miejsce, a mianowicie do salonu. Cała reszta siedziała już czekając na nas. Niall zajadał się popcornem, Louis zaczął wymachiwać rękoma w naszą stronę, co nieco mnie rozbawiło, gdyż często robił z siebie prawdziwego idiotę. Harry na nasz widok wzdrygnął się i od razu spytał:
-A gdzie Emilie?
-Jest ze swoim chłopakiem-odpowiedziałam mocniej akcentując ostatnie słowo. Brunetowi od razu zrzedła mina i bez słowa odwrócił się w stronę telewizora. Nie przepadałam za Jason'em i Emilie jako parą, ale to już od dawna było wiadome. Do tego czasu nie rozumiałam jak moja przyjaciółka może z nim być i nie mieć pewności co do swoich uczuć. Według mnie to wszystko było na siłę i byłam pewna, że nie potrwa to długo zwłaszcza, że Harry okazał się być najwidoczniej zainteresowany blondynką. Nie sądziłam, że to powiem, ale wizualnie bardzo do siebie pasowali.
-Nie przejmuj się, długo to nie potrwa-powiedziałam siadając obok Zayna. Mulat tylko zalotnie uśmiechnął się w moją stronę, a ja byłam niewzruszona.
-Megan-powiedziała karcącym głosem Nicki.
-No co? Taka jest prawda. Jeszcze kiedyś powiecie mi, że miałam rację-odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersiach.
-Staraj się to chociaż tolerować. A bynajmniej udawaj, bo Emi może być przykro-powiedziała, mierząc mnie cały czas wzrokiem równocześnie zasiadając obok Liama. Ja tylko cicho prychnęłam pod nosem.
-Ze mną się nie przywitasz?-spytał mnie mulat lekko szczerząc się do mnie.
-A co mam ci się rzucić w ramiona?-spytałam z ironią, wywracając oczami.
-Dobrze by było-powiedział, a ja tylko zaśmiałam się z kpiną w głosie i odwróciłam przodem do telewizora. Chłopaki zaprosili nas do siebie, gdyż nie mieli żadnych planów, a my z Nicki również pewnie byśmy się nudziły, gdyż ona miała dzisiejszego dnia wolne a ja zapewne nie robiłabym nic. Jedynie już wspomniana Emilie była zajęta. Niall włączył jakiś denny film, który wszystkich śmieszył tylko nie mnie. Liam obejmował Nicki ramieniem, a ta siedziała wtulona w niego. Wiedziałam, że lada moment okaże się, że są parą. Sama zastanawiałam się czy znajomość z nimi wyszła nam na dobre. To chyba zależy dla kogo. Mulat, który zajmował miejsce obok mnie ciągle mnie zaczepiał ocierając się o mnie czy też szturchając. W pewnym momencie zarzucił swoją rękę na moje nogi.
-Nie jest ci za wygodnie?-syknęłam szeptem w jego stronę po czym chwyciłam jego dłoń chcąc ją z siebie zsunąć, jednak ten siłą zatrzymał ją w połowie.
-Chcesz się ze mną siłować?-spytał z uśmiechem jakby wygrał coś na loterii. Ja tylko zwinnie wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca i ruszyłam w stronę łazienki. Miałam dość siedzenia przy nim i ciągłego denerwowania się, a także oglądania tego nudnego filmu. Weszłam do małego pomieszczenia i odkręciłam kran. Oparłam dłonie na umywalce i przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się, a moim oczom ukazał się nikt inny jak Zayn we własnej osobie. W sekundzie wsadziłam dłonie pod zimną wodę lecącą z dużą siłą, aby nie wyglądało, że stoję bezczynnie.
-Czy ty nie widzisz, że ktoś tutaj jest?-warknęłam odwracając się w jego stronę.
-Mogłaś się zamknąć-powiedział, wzruszając ramionami po czym przymknął białe drzwi od łazienki i podszedł bliżej mnie, opierając się o ścianę i bacznie mi się przyglądając.
-Wyjdź stąd do cholery. Nawet na chwilę nie mogę się od Ciebie uwolnić? Cały czas się pojawiasz na mojej drodze-powiedziałam wrogo patrząc mu w oczy, wycierając mokre dłonie w ręcznik. Ten tylko stał wpatrując się we mnie i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Uwielbiam patrzeć, gdy tak się denerwujesz-powiedział przez co ja lekko uniosłam brwi ku górze.
-I tak bardzo cię to bawi?-spytałam i czułam jak denerwuję się coraz bardziej.
-Megan, przyznaj, że po prostu nie możesz mi się oprzeć-powiedział zbliżając się do mnie,
a ja tylko zareagowałam głośnym śmiechem.
-Czy ty siebie słyszysz?-powiedziałam z drwiną w głosie.
-Księżniczko, stwierdzam fakty-odpowiedział cały czas się uśmiechając po czym przejechał palcem po moim policzku a następnie po moich ustach. Moje ciało przeszył dziwny, przyjemny dreszcz i poczułam lekki wybuch gorąca. Zbliżył się na tyle blisko, że nasze ciała prawie stykały się ze sobą.
- Zawsze nasze spotkanie kończy się tak samo czyli kłótnią. Kiedy ja zaczynam coś do ciebie mówić, ty nie możesz się powstrzymać aby w jakiś sposób nie odgryźć się w stosunku do mnie. Zawsze na mnie reagujesz, zawsze-mówił, a ostatnie słowo wyszeptał, ale mimo tego poczułam jego oddech na swojej twarzy poprzez tak bliską odległość pomiędzy nami. Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów.
-Już taka jestem. Bezpośrednia. Zawsze, gdy kogoś towarzystwo mi nie pasuje czy denerwuje mówię to wprost, a nie chowam w sobie. Jesteś na tyle denerwującą osobą, że nie da się po prostu z Tobą wytrzymać i aby na Ciebie nie reagować trzeba by mieć stalowe nerwy. Ja niestety takich nie mam-odpowiedziałam stojąc nieruchomo, ze sztucznym i usatysfakcjonowanym uśmiechem.
-A jednak, nie możesz się przyznać, że jakoś na Ciebie działam-powiedział chwytając mnie jedną ręką w talii, a drugą chwytając mnie na granicy pupy oraz pleców i przyciągnął mocno do siebie. Teraz nasze ciała spotykały się ze sobą nawet w najmniejszej cząsteczce.
-Jesteś za bardzo pewny siebie, Malik-powiedział patrząc się głęboko w jego ciemnobrązowe oczy.
-Meg, nie przyznasz się, prawda?-powiedział nie czekając na moją odpowiedź i kontynuował dalej.-To twój błąd. I to ty jesteś za bardzo pewna siebie, bo ja mogę ci to udowodnić w każdej chwili-dodał znajdując się tak blisko mojego ucha, że poczułam jego wargi na mojej skórze. Po raz drugi zareagowałam na to wymuszoną salwą śmiechu. Ten chwycił moją w twarz w swoje dłonie i wpił się w moje usta. Jego pocałunki były szybkie i stawały się coraz bardziej namiętne, a ja pogłębiałam to. Chwyciłam go jedną ręką za kark, a drugą błądziłam po jego kruczoczarnych włosach. Nie mogłam przestać, nie mogłam mu się oprzeć choć bardzo tego chciałam. Czułam jakby coś trzymało mnie przy nim i mimo dużego wysiłku kazało mi nie przestawać. Uniósł mnie lekko do góry, a ja oplotłam jego biodra nogami. Szybkim ruchem przesunął się do ściany przyciskając mnie do niej mocniej, a nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Zayn cały czas błądził rękoma po moim ciele, a ja po jego umięśnionej klatce piersiowej. Czułam, że obydwoje daliśmy się ponieść chwili. Po pewnym czasie oderwaliśmy się od siebie. Nie byłam w stanie stwierdzić ile to trwało, gdyż kompletnie straciłam poczucie czasu. Mulat spojrzał mi w oczy i triumfalnie uśmiechnął się. Byłam na siebie zła, za to, że właśnie pokazałam, że mu uległam i jestem słaba.
-A nie mówiłem-powiedział, po czym złożył ostatni pocałunek na mojej szyi, przez co znowu przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Puszczając go zjechałam delikatnie po ścianie stając na własne nogi. Czułam jak stają się słabsze, tak jakby były z waty. Patrzyliśmy sobie w oczy a ja myślałam, co mogłabym
powiedzieć,aby jakoś się wywinąć z tej lekko niezręcznej sytuacji.
-I co cię znowu tak bawi?-spytałam wpatrując się w niego.
-Ty kochanie. Nadal się będziesz upierać przy swojej racji?-spytał z miną wygranego.
-Tak. To było tylko po to, aby zrobiło ci się przyjemnie. Równie dobrze, mogłabym cię od siebie odsunąć, ale nie chciałam, aby zrobiło ci się przykro-powiedziałam, przykładając dłoń do jego policzka, które było nieco rozgrzane.
-To nie jest usprawiedliwienie Megan. Wiem, że kłamiesz-powiedział a z jego twarzy nie znikał zalotny uśmiech.
-To masz problem. Za dużo sobie wyobrażasz-powiedziałam wzruszając ramionami i szybko wydostałam się z pomieszczenia kierując na dół. Nie wiadomo z jakiego powodu zaśmiałam się sama do siebie. Szybko i bezszelestnie przemknęłam się przez pokój gościnny, w którym wszyscy z dużym zaciekawieniem oglądali film. No może oprócz Harry'ego, który zasnął na ziemi wtulony w poduszkę. Chyba za bardzo przejął się nieobecnością Emilie i nie widział sensu w 'wieczorze filmowym'. Po drodze zabrałam jeszcze z mojej torebki paczkę papierosów, którą zawsze miałam przy sobie. Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam na zewnątrz. Odpaliłam papierosa, który zawsze powodował we mnie uspokojenie i ukojenie wszelkich emocji. Wiele razy moja mama mi powtarzała jak bardzo szkodzi to mojemu zdrowiu, ale niestety nie miała na to wpływu, gdyż i tak bym paliła więc lepiej by była tego świadoma. Stałam wpatrując się w gwiazdy, które pięknie zdobiły niebo dzisiejszego wieczoru. Zastanawiałam się nad sytuacją jaka zaszła chwilę temu pomiędzy mną a Malikiem w łazience. Byłam zła. Zła na siebie? Na niego? A może nawet na nas obydwoje? On nie powinien tego robić, a ja nie powinnam się zgodzić. Wiele razy doświadczałam takich sytuacji w klubach, na imprezach, ale to było coś innego.
-Nie powinnaś tyle palić-rzekł Louis, który nie wiadomo skąd pojawił się koło mnie przez co lekko wzdrygnęłam się.
-Ty też chcesz mnie pouczać?-spytałam po raz kolejny mocno się zaciągając.
-Nie mam takiego zamiaru tylko tak ładna dziewczyna nie powinna się tak bardzo niszczyć-powiedział, opierając swoje łokcie na drewnianej poręczy, która odgradzała taras.
-Więc daruj sobie-odpowiedziałam patrząc przed siebie.
-Gdzie zgubiłaś Zayna?-spytał mnie, a gdy odwróciłam głowę w jego stronę szeroko się uśmiechał.
-A co to mój pies, że mam go cały czas przy sobie? Nie wiem co robi i gdzie teraz jest-odpowiedziałam z irytacją w głosie. Ten tylko zaśmiał się na głos i pokiwał głową.
-Megan Megan.. Czemu tak od siebie uciekacie? Nie prościej byłoby po prostu porozmawiać ze sobą i wszystko wyjaśnić? Powiedzieć co czujecie do siebie?
-Ale co jest tutaj do gadania? To, że czujemy do siebie nienawiść? To już obydwoje wiemy-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Ten tylko popatrzył się i z nieznikającym uśmiechem na twarzy i nieruchomo patrzył się na mnie.
-Powiedz mi jedną rzecz. Zawsze taka jesteś?-spytał.
-Tak Louis, zawsze jestem szczera-odpowiedziałam a ten w mgnieniu oka zniknął z mojego pola widzenia. Nagle ktoś z drugiej strony złapał mnie jedną ręką w pasie i odwrócił w swoją stronę. Oczywiście był to nikt inny jak Zayn. Znowu.
-Dlaczego ode mnie uciekłaś? Ciężko było było się przyznać, że miałem rację, prawda?-spytał prawdopodobnie usatysfakcjonowany tym, co się stało.
-Ha-ha-ha-udawałam śmiech, dokładnie akcentując każdą sylabę.-Masz chyba za wysoką samoocenę o sobie. Myślisz, że ja też będę skakać koło ciebie jak jakaś napalona fanka na widok swojej gwiazdki?-powiedziałam lekko zdenerwowana, wypuszczając dym z ust w
taki sposób, że był skierowany prosto w twarz Malika. Następnie wyrzuciłam skończonego papierosa na ziemię, deptając go stopą, i wydostałam się z jego objęć wchodząc do środka. Cała reszta moich znajomych nie zmieniła swoich miejsc. Jedynie Niall ruszył się do kuchni, aby dosypać do misek jedzenia. Zasiadłam na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu i zaczęłam ponownie oglądać puszczony film kątem oka jeszcze spoglądając w stronę mulata, który stał na tarasie i również zaczął palić.
*Następnego dnia, rano*
Z mojego błogiego snu obudził mnie głośny dźwięk telefonu. Ludzie chyba mają tendencję do budzenia mnie. Zawsze, gdy mam okazję do wyspania się ktoś za wszelką cenę chce mnie wyprowadzić z równowagi już z samego rana.
-Słucham?-powiedział z lekkim zdenerwowaniem w głosie, przykładając telefon do ucha.
-Wstawaj Meg!-usłyszałam uradowany głos Nicki. Nie wiedziałam co mogło wprowadzić ją w tak dobry nastrój o godzinie dziewiątej rano. Pierwsze co przyszło mi do głowy to randka z Liamem czy po prostu fakt, że zaczęli być parą.
-Nicki, zlituj się nade mną! Czy ty wiesz która jest godzina?-powiedziałam z lekkim wyrzutem równocześnie przecierając zaspane oczy i układając się wygodnie na plecach.
-Ubieraj się szybko i przyjeżdżaj do IMG Models-mówiła szybko.
-Coś się stało?-spytałam opierając się na łokciach.
-Mam dla Ciebie wspaniałą sesję! Patrick dzisiaj robi u nas w agencji sesję do jednego z magazynów i wpadliśmy na pomysł, że masz doskonałą urodę, aby ją do tego wykorzystać-mówiła szybko.
-Czy Was pojebało? Ja, przed obiektywem?-mówiłam sarkastycznie.
-Nie denerwuj mnie Megan tylko się ubieraj. Czekamy na Ciebie! Jeszcze mi za to podziękujesz-powiedziała, po czym rozłączyła się. Z lekkimi nerwami rzuciłam telefon na pościel równocześnie wstając.
-Jeszcze mnie tam kurwa brakowało. Jestem za dobra, że się na to zgadzam-powiedziałam do siebie po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i rzęsy lekko pociągnęłam tuszem do rzęs. Ubrałam na siebie długie, dżinsowe rurki oraz białą bluzkę oversize. Na nos założyłam moje czarne RayBany, a włosy zostawiłam luźno. Ruszając ku wyjściu po drodze schowałam do torby telefon, klucze oraz papierosy, które były mi niezbędne w ciągu dnia. Wyszłam przed dom, a moim oczom ukazał się prawdopodobnie samochód Zayna.
-Kurwa-szepnęłam do siebie.Podeszłam bliżej i nie myliłam się. Stanęłam z założonymi rękoma a mulat odsunął szybę po czym powiedział:
-Zapraszam droga damo.
-Wolę iść pieszo albo jechać autobusem niż jechać z Tobą w jednym samochodzie. Jeszcze znowu będziesz łamał przepisy, co może się źle skończyć-powiedziałam, patrząc na niego jednak ten chyba nie wyczuł mojego wzroku przez to, że ciemne szła doskonale je maskowały.
-Wsiadaj Meg, bo wszyscy na Ciebie czekają-powiedział, a ja niechętnie weszłam do środka.
-Nikogo o to nie prosiłam-rzekłam do niego odwracając się w drugą stronę. Usłyszałam tylko jego cichy śmiech. Całą drogę jechaliśmy nie oddzywając się do siebie nawet słowem. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. W końcu po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu.
-Miło, że chciało ci się mnie tutaj zawieźć. Żegnam-powiedziałam, po czym wyszłam i zamknęłam drzwi od pojazdu.
-Myślisz, że tak szybko się mnie pozbędziesz?-powiedział z uśmiechem na twarzy po czym zamknął samochód i ruszył w moją stronę do środka budynku.
-Że co proszę?-powiedziałam zdziwiona patrząc na to, co robi mulat.
-No chyba nie myślałaś, że odpuszczę sobie tę przyjemność oglądania cię pozującą przed obiektywem w seksownym stroju?-powiedział unosząc brwi do góry i obejmując mnie ramieniem.
-Malik-wycedziłam przez zęby, a we mnie po raz kolejny gotowała się złość.-Kurwa, zrobiliście to specjalnie nic mi o tym nie mówiąc. Gdybym wiedziała, że tutaj będziesz, na pewno nie zgodziła bym się na to.
-Och Whitman, wiesz jak bardzo lubię gdy się złościsz-powiedział z lekką ironią
w głosie po czym pocałował mnie w policzek i pociągnął do środka. Wiedziałam już, że nie mam wyjścia.
____________________________________________________
Kochani, wydaje mi się, że z każdym rozdziałem jest Was tutaj coraz mniej :( Mam nadzieję, że się mylę :( Bardzo proszę o szczere komentarze, to dla mnie na prawdę ważne i daje dużo energii do pisania! I jak Wam się podoba ten rozdział? Czekam na Wasze opinie :)
Kolejny pojawi się zapewne w piątek lub sobotę :)
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
niedziela, 9 grudnia 2012
Rozdział 4
Z perspektywy Emilie
-Emilie, pobaw się ze mną-wykrzyczał mój brat, wpadając właśnie do pokoju.
-Tom, później, dobrze? Jestem bardzo zmęczona-odpowiedziałam odwracając się w jego stronę i zachęcającym ruchem dłoni pokazałam, aby podszedł bliżej.
-Emilie-wymruczał kładąc się obok mnie.
-Szkrabie, jestem bardzo zmęczona po dzisiejszym treningu. Obiecuję, że nadrobimy to jak nie dzisiaj to jutro-mówiłam głaszcząc go po jego miękkich, blond włosach. Ten tylko mocno wtulił się we mnie. Moje relacje z bratem zawsze były bardzo dobre. Kochałam go bardzo mocno i byliśmy do siebie bardzo przywiązani po mimo tego, że między nami była duża różnica wieku.
-Kiedy ci się skończą te tańce?-spytał tak słodkim głosem, że na mojej twarzy w sekundzie pojawił się uśmiech.
-Jak na razie nie planuję ich całkowicie kończyć Tomi. Ale jak tylko odbędą się mistrzostwa to obiecuję, że będę miała dla Ciebie więcej czasu i jakoś ci to wynagrodzę, ale to będzie niespodzianka-mówiłam powoli, nie przestając głaskać go po włoskach. Maluch podniósł głowę, aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Obiecujesz?
-Obiecuję-odpowiedziałam, po czym pocałowałam go w czoło. Blondynek odwdzięczył się tym samym całując mnie w policzek, po czym wybiegł z pokoju z wielką radością. Przy nim uśmiech nie schodził mi z twarzy. Leżałam nadal na łóżku potwornie zmęczona dzisiejszym treningiem, który był chyba jednym z najcięższych. Jednak mistrzostwa były już coraz bliżej więc to było normalne, że ciężko pracowałyśmy. Nie miałam na nic siły, a jedyna rzecz o czym teraz marzyłam to sen, mimo tego, że była dopiero godzina szesnasta. Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i nie patrząc na to, kto dzwoni nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-Hej Emilie!-usłyszałam już dobrze znajomy mi głos. Był to nikt inny jak Louis.-Co robisz? Tylko nie mów, że jesteś zajęta, bo mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia!-krzyczał wesoły do głośnika.
-Leżę i odpoczywam, bo na nic innego w tym momencie nie mam ochoty-odpowiedziałam spokojnie, leżąc z zamkniętymi oczami.
-To w takim razie, żebyś nie marnowała swojego jakże cennego czasu, zapraszamy cię na naszą próbę-mówił podekscytowany.
-Z chęcią, ale ja na prawdę nie mam siły po dzisiejszym treningu.
-Emi.. -zaczął powoli.
-Louis, na prawdę dziękuję, ale nie dam rady-odpowiedziałam.
-Twoje przyjaciółki też będą-mówił szybko.-I Harry się ucieszy!-krzyknął jak dało się poznać prawdopodobnie Niall.
-Co?-spytałam lekko zdezorientowana.
-Nic nic, chłopaki mnie tutaj zagłuszają jakimiś bzdurami. Wyślemy ci adres wiadomością. Postaraj się przyjść. Będziemy czekać, pa!-odpowiedział pospiesznie nie czekając na moją odpowiedź. Zaledwie kilka sekund po rozmowie z Lou, rozległ się dzwonek do drzwi. Dzwonił kilkakrotnie więc byłam zmuszona zejść otworzyć. Szybkim krokiem udałam się na dół.
-Hej Emilie-powiedziała moja blond włosa przyjaciółka.
-O hej Nicki-powiedziałam i odsunęłam się w bok wpuszczając ją do środka.
-Ubieraj się, idziemy do chłopaków na próbę-mówiła podekscytowana.
-Nicki, właśnie rozmawiałam z Lou i mówiłam, że nie idę, bo jestem zmęczona-powiedziałam opierając się o ścianę.
-No Emi.. Nawet Megan idzie-powiedziała. Stałam i rozmyślałam co robić, jednak po chwili stwierdziłam, że może się jakoś rozerwę i odzyskam trochę energii w towarzystwie chłopaków. Przy nich człowiek nie mógł być chyba smutny,
bo byli tak pozytywnymi ludźmi.
-No dobra. Lecę tylko po bluzę i torbę-powiedziałam i poszłam po moje rzeczy. Po chwili już wyszłyśmy z mojego domu. Blondynka była o dziwo bardzo uradowana na spotkanie z nimi. Przez ostatnie dni, kiedy widziałyśmy się z chłopcami obserwowałam ją i Liam'a i chyba przypadli sobie do gustu.
-Czym jedziemy?-spytałam.
-Megan zaraz po nas podjedzie.
-O nie..-powiedziałam sama do siebie. Megan miała już prawo jazdy, tak jak ja, ale gdy z nią jechałam to tylko modliłam się, by dojechać na miejsce. Po zaledwie minucie pod moim domem już pojawiła się Meg. Oczywiście pozwoliłam zachować swój komentarz dla siebie. Spojrzałam tylko wymownym wzrokiem na Nicki, a ta tylko zaśmiała się, a następnie weszłyśmy do pojazdu. Ja zajęłam miejsce pasażera z przodu, a Nicki usiadła na siedzeniach z tyłu.
-Mama pozwoliła Ci wziąć auto?-spytała moja przyjaciółka brunetkę.
-Tak, co prawda było ciężko, ale wiecie, że i tak bym je wzięła nawet bez jej pozwolenia-odpowiedziała z chytrym uśmiechem po czym ruszyłyśmy, a mnie momentalnie wgniotło w siedzenie. Chwyciłam się za rączkę od drzwi, a Nicki na widok tego co właśnie robiłam zaczęła się cicho do siebie śmiać. Chcąc jakoś zwalczyć mój strach do jazdy w jednym pojeździe z Megan, pokusiłam się zapytać Nicki o przystojnego bruneta.
-Nic, jak tam z Liam'em?-po tych słowach moja przyjaciółka lekko zaczerwieniła się i nerwowo zaczęła bawić się swoimi palcami.
-Jak to jak? Normalnie, fajny facet z niego-odpowiedziała.
-To jak tam między Wami jest? Jest już coś więcej?-pytałam podchwytliwie.
-Emilie, daj spokój. Ile my się znamy-powiedziała patrząc mi przez ramię.
-No właśnie ile się znacie, a jak blisko już jesteście-mówiłam dalej. Ta tylko popatrzyła się na mnie i znowu lekko zaczerwieniła.
-Kolejna słodka parka?-spytała Megan, która w ułamku sekundy
spojrzała na nas. Na nosie miała swoje czarne RayBany, które bardzo dobrze do niej pasowały.
-Nie widzisz jak oni się zachowują w swoim towarzystwie? Ciągle jakieś słówka na uszko, uśmiechy-mówiłam z uśmiechem na twarzy do brunetki.
-Kolejne gołąbeczki.. No ja już tego nie zniosę-mówiła Megan, wzdychając przy tym.
-Cholera jasna! Jak jeździsz, kurwa!-krzyczała brunetka, wymachując rękoma do auta, które właśnie prawie w nas wjechało. Było to czarne BMW, bardzo ładne i widać, że nowe. Dobrze, że nie doszło do żadnej kolizji, a było bardzo blisko.
-Megan, nie chcę nic mówić, ale właśnie wymusiłaś pierwszeństwo-powiedziałam wskazując na samochód, który na nas trąbił.
-Kurwa i czego trąbisz?! Co za frajer. Niech się nauczy jeździć!-krzyczała zdenerwowana Meg prawdopodobnie nie słysząc tego co do niej przed chwilą powiedziałam. Zrezygnowałam z jakichkolwiek wywodów, gdyż wiedziałam, że mimo wszystko Meg uzna, że jechała zgodnie z przepisami. Nicki tylko siedziała na tylnim siedzeniu i co chwilę chichotała pod nosem. Ja tylko modliłam się byśmy znalazły się już na miejscu. Wyszłam z auta i zobaczyłam samochód, z którym kilka minut temu prawie się zderzyłyśmy. Nie mogłam powstrzymać śmiechu tak samo jak Nicki. Odwróciłyśmy się w stronę naszej przyjaciółki, by zobaczyć jej reakcję. Brunetka wolno wyszła z auta i stanęła przed czarnym pojazdem, znajdującym się koło nas. Przyglądała mu się uważnie i z wrażenia aż zdjęła okulary, po czym zrobiła kilka kroków w przód, by dokładnie mu się przyjrzeć.
-Czy to jest ten?-spytała zdziwiona tym widokiem. My ledwo powstrzymując zbliżającą się salwę śmiechu pokiwałyśmy twierdząco głową. Weszłyśmy do środka i już usłyszałyśmy chłopców. Na nasz widok szeroko uśmiechnęli się i przywitali z nami.
-Pięknie wyglądasz-szepnął mi na ucho loczek przez co ja lekko zarumieniłam się.
-Dziękuję-wyszeptałam.
-Chłopaki, mam pytanie. Czyje jest to czarne BMW, które stoi na zewnątrz?-spytała Megan krzyżując ręce na piersiach. Zawsze wydawało mi się, że wtedy brunetka szykowała się 'do ataku'.
-Moje. A czemu pytasz?-powiedział Zayn, podnosząc z ziemi wodę mineralną i napił się jej.
-To się kurwa naucz jeździć-powiedziała twardo, wpatrując się w niego.
Mulat w sekundzie wypluł napój, który właśnie spożywał. Wiedziałam co właśnie się zaczęło.
-To byłaś ty?!-spytał zdziwiony.
-A nie wyrażam się jasno?
-Sama wymusiłaś na mnie pierwszeństwo! Jeszcze przez Ciebie obydwoje byśmy się rozwalili!-mówił Zayn, coraz bardziej podnosząc głos. Wszyscy tylko staliśmy i przyglądaliśmy się kłótni tej dwójki.
-To się rozgląda jak się jeździ, a nie zajmuje innymi bezsensownymi rzeczami-mówiła wściekła.
-A skąd ty możesz wiedzieć co ja robię?-pytał mulat, zbliżając się coraz bliżej niej. -Nie wiem kto ci dał to prawo jazdy i dlaczego.
-Dobra, uspokójcie się już-zaczął Lou, śmiejąc się do siebie.
-Dziewczyny usiądźcie sobie gdzie chcecie, żeby było Wam wygodnie-powiedział Liam, po czym puścił do Nicki oczko. Na ten widok tylko uśmiechnęłam się, gdyż ta dwójka była na prawdę urocza. Usiadłyśmy na czarnych, wygodnych krzesłach i przyglądałyśmy się chłopcom, którzy właśnie weszli na niewielki podest. Niall wziął gitarę i zaczął grać na niej pierwsze nuty piosenki, a zaczął Zayn. "Your hand fits in mine like it's made just for me..". Słuchając tej piosenki rozpływałam się od środka, a melodia łagodziła wszelkie złe emocje. Spojrzałam na Megan, która siedziała z zamkniętymi oczami. Nie wiedziałam czy próbuje się uspokoić czy docierają do niej słowa śpiewane przez chłopców. Obstawiałam tą pierwszą opcję. W końcu przyszła kolej na solówkę Harre'go. Spojrzałam w jego stronę i wbił swój wzrok we mnie. Nie wiedziałam jak się zachować i czułam skrępowanie.
-Nie wiedziałam, że wy tak śpiewacie!-rzekła zdziwiona Nicki, gdy chłopcy skończyli i podeszli do nas. Megan siedziała niewzruszona.
-Macie na prawdę niesamowite głosy-powiedziałam podchodząc do nich bliżej.
-Cieszymy się, że wam się podobało-odpowiedział Liam, obejmując Nicki ramieniem, a na jej twarzy zagościł szeroki i szczery uśmiech.
-To w takim razie, musicie przyjść na nasz koncert. Będziecie miały specjalne miejsca i darmowe bilety-mówił loczek, nachylając się bliżej mnie.
-A co się stało, że mamy taką ulgę?-spytałam miło się uśmiechając.
-Powiedzmy, że urok osobisty-odpowiedział zielonooki, a my tylko zaśmiałyśmy się. Spojrzeliśmy w stronę Megan, która siedziała w niezmienionej
pozycji, a właśnie w tym momencie podszedł do niej mulat, szepcząc coś na ucho. Ta tylko śmiesznie i z lekkim zdziwieniem spojrzała na niego, lekko karcąc go wzrokiem. Nikt nie chciał im przeszkadzać, bo mieliśmy nadzieję, że w końcu może się pogodzą. Relacja między nimi była czasami trochę niezrozumiała dla nas.
-Na prawdę Ci się podobało?-spytał mnie na ucho Harry.
-Na prawdę-szepnęłam i uśmiechnęłam się po raz kolejny.-Każdy z Was ma wyjątkowy głos co powoduje, że całość brzmi po prostu wspaniale. I w dodatku tekst piosenek.. Bardzo mi się podobało i mam nadzieję, że usłyszę Was na żywo jeszcze nie raz.
-Wiesz, że ja z tym koncertem mówiłem serio?
-No to.. Jestem pod wrażeniem. Dziękuję bardzo-powiedziałam ucieszona tym faktem.
-Mówiłem, że twój urok osobisty tak działa-szepnął mi na ucho na tyle blisko, że poczułam jego oddech. Lekko uśmiechnęłam się i czułam jak oblewa mnie fala rumieńców. W tej chwili rozległ się dźwięk dzwonka mojego iPhone'a. Wyciągnęłam go z mojej brązowej torby, a na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni do mnie Jason. Szybko wyszłam z pomieszczenia, aby móc spokojnie porozmawiać.
-Hej Kochanie. Co u Ciebie?-spytałam pogodnie mojego chłopaka.
-No cześć Emilie. Jesteś w domu?
-Nie, jestem z dziewczynami na próbie chłopaków-odpowiedziałam, siadając na jednym ze schodków znajdujących się przed budynkiem.
-Znowu z nimi jesteście? Ostatnio masz chyba więcej czasu dla nich niż dla mnie-odpowiedział z lekkim wyrzutem.
-Jason-szepnęłam. Nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć w tej chwili. -To może przyjedziesz po mnie?
-No dobrze. To będę za kilka minut, bo jestem niedaleko tego miejsca.
-Czekam, pa!-powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
-Coś się stało, że tak wybiegłaś?-spytał mnie Harry przez co ja lekko wzdrygnęłam się.
-Nie, tylko zadzwonił mój telefon, dlatego wyszłam-powiedział przesuwając się kawałek, aby mógł spocząć koło mnie. -Harry, ja będę się już zbierać. Jak możesz to przeproś wszystkich ode mnie.
-Już? Tak szybko? Czy coś się na prawdę stało?-pytał zawiedziony.
-Wszystko w porządku-uspokoiłam go.-Tylko przyjedzie po mnnie mój chłopak. Ostatnio trochę go zaniedbałam więc muszę to jakoś naprawić-mówiłam z lekkim uśmiechem.
-Masz chłopaka?-spytał a jego mina pokazywała jakby był zawiedziony tym co usłyszał.
-Tak. Jason-odpowiedziałam, a przed budynkiem pojawił się już samochód mojego chłopaka. -I właśnie przyjechał. Dziękuję bardzo i przepraszam, że jadę. Bawcie się dobrze-powiedziałam po czym przytuliłam loczka na pożegnanie. Wchodząc do pojazdu, kątem oka spojrzałam na niego i dostrzegłam w jego oczach smutek, który nie wiadomo czym był spowodowany. Przywitałam się z Jason'em składając na jego ustach krótki pocałunek. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu i jechaliśmy w ciszy. Chciałam z nim porozmawiać w spokoju, aby nie rozpraszać go podczas jazdy.Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
-A jednak mogłaś poświęcić mi trochę czasu?-spytał z niezadowoleniem, siadając na moim dużym łóżku.
-Przecież wiesz, że dla ciebie zawsze mam czas-odpowiedziałam, siadając koło niego i chwyciłam jego dłoń.
-Ostatnio widać coraz mniej. Ciągle tylko chodzicie z nimi-odpowiedział patrząc mi w oczy.
-Przepraszam kochanie. Masz rację, ostatnio nie poświęcałam ci zbyt dużo czasu-powiedziałam po czym objęłam go nogami w pasie opierając swoje czoło o jego. Czułam jego oddech na mojej twarzy.-Jesteś zazdrosny?-spytałam z chytrym uśmiechem.
-Ja zazdrosny? No dobra, może trochę. Ale mam o co-powiedział, po czym założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Jakoś ci to wynagrodzę-odpowiedziałam po czym zaczęłam go namiętnie całować. Po chwili już leżeliśmy na łóżku, a Jason znajdował się nade mną.
-Myślę, że jakoś odpuszczę ci twoje grzechy-odpowiedział z szerokim uśmiechem po czym znowu wpił się w moje usta.
________________________________________________________
I jest już 4 rozdział, tak jak obiecałam :) Wiele się tutaj nie działo, ale cała akcja musi nabrać tempa. Dziękuję Wam za wszystkie wspaniałe komentarze! To na prawdę daje dużego kopa do pisania :) Jest też tutaj na prawdę sporo i mam nadzieję, że będzie o wiele więcej! :) Zauważyłam, że najbardziej intryguje Was Megan, a nawet się nie dziwię :) To z jej perspektywy będzie kolejny rozdział, który pojawi się zapewne w weekend. Czekam na Wasze opinie :)
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
-Emilie, pobaw się ze mną-wykrzyczał mój brat, wpadając właśnie do pokoju.
-Tom, później, dobrze? Jestem bardzo zmęczona-odpowiedziałam odwracając się w jego stronę i zachęcającym ruchem dłoni pokazałam, aby podszedł bliżej.
-Emilie-wymruczał kładąc się obok mnie.
-Szkrabie, jestem bardzo zmęczona po dzisiejszym treningu. Obiecuję, że nadrobimy to jak nie dzisiaj to jutro-mówiłam głaszcząc go po jego miękkich, blond włosach. Ten tylko mocno wtulił się we mnie. Moje relacje z bratem zawsze były bardzo dobre. Kochałam go bardzo mocno i byliśmy do siebie bardzo przywiązani po mimo tego, że między nami była duża różnica wieku.
-Kiedy ci się skończą te tańce?-spytał tak słodkim głosem, że na mojej twarzy w sekundzie pojawił się uśmiech.
-Jak na razie nie planuję ich całkowicie kończyć Tomi. Ale jak tylko odbędą się mistrzostwa to obiecuję, że będę miała dla Ciebie więcej czasu i jakoś ci to wynagrodzę, ale to będzie niespodzianka-mówiłam powoli, nie przestając głaskać go po włoskach. Maluch podniósł głowę, aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Obiecujesz?
-Obiecuję-odpowiedziałam, po czym pocałowałam go w czoło. Blondynek odwdzięczył się tym samym całując mnie w policzek, po czym wybiegł z pokoju z wielką radością. Przy nim uśmiech nie schodził mi z twarzy. Leżałam nadal na łóżku potwornie zmęczona dzisiejszym treningiem, który był chyba jednym z najcięższych. Jednak mistrzostwa były już coraz bliżej więc to było normalne, że ciężko pracowałyśmy. Nie miałam na nic siły, a jedyna rzecz o czym teraz marzyłam to sen, mimo tego, że była dopiero godzina szesnasta. Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i nie patrząc na to, kto dzwoni nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-Hej Emilie!-usłyszałam już dobrze znajomy mi głos. Był to nikt inny jak Louis.-Co robisz? Tylko nie mów, że jesteś zajęta, bo mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia!-krzyczał wesoły do głośnika.
-Leżę i odpoczywam, bo na nic innego w tym momencie nie mam ochoty-odpowiedziałam spokojnie, leżąc z zamkniętymi oczami.
-To w takim razie, żebyś nie marnowała swojego jakże cennego czasu, zapraszamy cię na naszą próbę-mówił podekscytowany.
-Z chęcią, ale ja na prawdę nie mam siły po dzisiejszym treningu.
-Emi.. -zaczął powoli.
-Louis, na prawdę dziękuję, ale nie dam rady-odpowiedziałam.
-Twoje przyjaciółki też będą-mówił szybko.-I Harry się ucieszy!-krzyknął jak dało się poznać prawdopodobnie Niall.
-Co?-spytałam lekko zdezorientowana.
-Nic nic, chłopaki mnie tutaj zagłuszają jakimiś bzdurami. Wyślemy ci adres wiadomością. Postaraj się przyjść. Będziemy czekać, pa!-odpowiedział pospiesznie nie czekając na moją odpowiedź. Zaledwie kilka sekund po rozmowie z Lou, rozległ się dzwonek do drzwi. Dzwonił kilkakrotnie więc byłam zmuszona zejść otworzyć. Szybkim krokiem udałam się na dół.
-Hej Emilie-powiedziała moja blond włosa przyjaciółka.
-O hej Nicki-powiedziałam i odsunęłam się w bok wpuszczając ją do środka.
-Ubieraj się, idziemy do chłopaków na próbę-mówiła podekscytowana.
-Nicki, właśnie rozmawiałam z Lou i mówiłam, że nie idę, bo jestem zmęczona-powiedziałam opierając się o ścianę.
-No Emi.. Nawet Megan idzie-powiedziała. Stałam i rozmyślałam co robić, jednak po chwili stwierdziłam, że może się jakoś rozerwę i odzyskam trochę energii w towarzystwie chłopaków. Przy nich człowiek nie mógł być chyba smutny,
bo byli tak pozytywnymi ludźmi.
-No dobra. Lecę tylko po bluzę i torbę-powiedziałam i poszłam po moje rzeczy. Po chwili już wyszłyśmy z mojego domu. Blondynka była o dziwo bardzo uradowana na spotkanie z nimi. Przez ostatnie dni, kiedy widziałyśmy się z chłopcami obserwowałam ją i Liam'a i chyba przypadli sobie do gustu.
-Czym jedziemy?-spytałam.
-Megan zaraz po nas podjedzie.
-O nie..-powiedziałam sama do siebie. Megan miała już prawo jazdy, tak jak ja, ale gdy z nią jechałam to tylko modliłam się, by dojechać na miejsce. Po zaledwie minucie pod moim domem już pojawiła się Meg. Oczywiście pozwoliłam zachować swój komentarz dla siebie. Spojrzałam tylko wymownym wzrokiem na Nicki, a ta tylko zaśmiała się, a następnie weszłyśmy do pojazdu. Ja zajęłam miejsce pasażera z przodu, a Nicki usiadła na siedzeniach z tyłu.
-Mama pozwoliła Ci wziąć auto?-spytała moja przyjaciółka brunetkę.
-Tak, co prawda było ciężko, ale wiecie, że i tak bym je wzięła nawet bez jej pozwolenia-odpowiedziała z chytrym uśmiechem po czym ruszyłyśmy, a mnie momentalnie wgniotło w siedzenie. Chwyciłam się za rączkę od drzwi, a Nicki na widok tego co właśnie robiłam zaczęła się cicho do siebie śmiać. Chcąc jakoś zwalczyć mój strach do jazdy w jednym pojeździe z Megan, pokusiłam się zapytać Nicki o przystojnego bruneta.
-Nic, jak tam z Liam'em?-po tych słowach moja przyjaciółka lekko zaczerwieniła się i nerwowo zaczęła bawić się swoimi palcami.
-Jak to jak? Normalnie, fajny facet z niego-odpowiedziała.
-To jak tam między Wami jest? Jest już coś więcej?-pytałam podchwytliwie.
-Emilie, daj spokój. Ile my się znamy-powiedziała patrząc mi przez ramię.
-No właśnie ile się znacie, a jak blisko już jesteście-mówiłam dalej. Ta tylko popatrzyła się na mnie i znowu lekko zaczerwieniła.
-Kolejna słodka parka?-spytała Megan, która w ułamku sekundy
spojrzała na nas. Na nosie miała swoje czarne RayBany, które bardzo dobrze do niej pasowały.
-Nie widzisz jak oni się zachowują w swoim towarzystwie? Ciągle jakieś słówka na uszko, uśmiechy-mówiłam z uśmiechem na twarzy do brunetki.
-Kolejne gołąbeczki.. No ja już tego nie zniosę-mówiła Megan, wzdychając przy tym.
-Cholera jasna! Jak jeździsz, kurwa!-krzyczała brunetka, wymachując rękoma do auta, które właśnie prawie w nas wjechało. Było to czarne BMW, bardzo ładne i widać, że nowe. Dobrze, że nie doszło do żadnej kolizji, a było bardzo blisko.
-Megan, nie chcę nic mówić, ale właśnie wymusiłaś pierwszeństwo-powiedziałam wskazując na samochód, który na nas trąbił.
-Kurwa i czego trąbisz?! Co za frajer. Niech się nauczy jeździć!-krzyczała zdenerwowana Meg prawdopodobnie nie słysząc tego co do niej przed chwilą powiedziałam. Zrezygnowałam z jakichkolwiek wywodów, gdyż wiedziałam, że mimo wszystko Meg uzna, że jechała zgodnie z przepisami. Nicki tylko siedziała na tylnim siedzeniu i co chwilę chichotała pod nosem. Ja tylko modliłam się byśmy znalazły się już na miejscu. Wyszłam z auta i zobaczyłam samochód, z którym kilka minut temu prawie się zderzyłyśmy. Nie mogłam powstrzymać śmiechu tak samo jak Nicki. Odwróciłyśmy się w stronę naszej przyjaciółki, by zobaczyć jej reakcję. Brunetka wolno wyszła z auta i stanęła przed czarnym pojazdem, znajdującym się koło nas. Przyglądała mu się uważnie i z wrażenia aż zdjęła okulary, po czym zrobiła kilka kroków w przód, by dokładnie mu się przyjrzeć.
-Czy to jest ten?-spytała zdziwiona tym widokiem. My ledwo powstrzymując zbliżającą się salwę śmiechu pokiwałyśmy twierdząco głową. Weszłyśmy do środka i już usłyszałyśmy chłopców. Na nasz widok szeroko uśmiechnęli się i przywitali z nami.
-Pięknie wyglądasz-szepnął mi na ucho loczek przez co ja lekko zarumieniłam się.
-Dziękuję-wyszeptałam.
-Chłopaki, mam pytanie. Czyje jest to czarne BMW, które stoi na zewnątrz?-spytała Megan krzyżując ręce na piersiach. Zawsze wydawało mi się, że wtedy brunetka szykowała się 'do ataku'.
-Moje. A czemu pytasz?-powiedział Zayn, podnosząc z ziemi wodę mineralną i napił się jej.
-To się kurwa naucz jeździć-powiedziała twardo, wpatrując się w niego.
Mulat w sekundzie wypluł napój, który właśnie spożywał. Wiedziałam co właśnie się zaczęło.
-To byłaś ty?!-spytał zdziwiony.
-A nie wyrażam się jasno?
-Sama wymusiłaś na mnie pierwszeństwo! Jeszcze przez Ciebie obydwoje byśmy się rozwalili!-mówił Zayn, coraz bardziej podnosząc głos. Wszyscy tylko staliśmy i przyglądaliśmy się kłótni tej dwójki.
-To się rozgląda jak się jeździ, a nie zajmuje innymi bezsensownymi rzeczami-mówiła wściekła.
-A skąd ty możesz wiedzieć co ja robię?-pytał mulat, zbliżając się coraz bliżej niej. -Nie wiem kto ci dał to prawo jazdy i dlaczego.
-Dobra, uspokójcie się już-zaczął Lou, śmiejąc się do siebie.
-Dziewczyny usiądźcie sobie gdzie chcecie, żeby było Wam wygodnie-powiedział Liam, po czym puścił do Nicki oczko. Na ten widok tylko uśmiechnęłam się, gdyż ta dwójka była na prawdę urocza. Usiadłyśmy na czarnych, wygodnych krzesłach i przyglądałyśmy się chłopcom, którzy właśnie weszli na niewielki podest. Niall wziął gitarę i zaczął grać na niej pierwsze nuty piosenki, a zaczął Zayn. "Your hand fits in mine like it's made just for me..". Słuchając tej piosenki rozpływałam się od środka, a melodia łagodziła wszelkie złe emocje. Spojrzałam na Megan, która siedziała z zamkniętymi oczami. Nie wiedziałam czy próbuje się uspokoić czy docierają do niej słowa śpiewane przez chłopców. Obstawiałam tą pierwszą opcję. W końcu przyszła kolej na solówkę Harre'go. Spojrzałam w jego stronę i wbił swój wzrok we mnie. Nie wiedziałam jak się zachować i czułam skrępowanie.
-Nie wiedziałam, że wy tak śpiewacie!-rzekła zdziwiona Nicki, gdy chłopcy skończyli i podeszli do nas. Megan siedziała niewzruszona.
-Macie na prawdę niesamowite głosy-powiedziałam podchodząc do nich bliżej.
-Cieszymy się, że wam się podobało-odpowiedział Liam, obejmując Nicki ramieniem, a na jej twarzy zagościł szeroki i szczery uśmiech.
-To w takim razie, musicie przyjść na nasz koncert. Będziecie miały specjalne miejsca i darmowe bilety-mówił loczek, nachylając się bliżej mnie.
-A co się stało, że mamy taką ulgę?-spytałam miło się uśmiechając.
-Powiedzmy, że urok osobisty-odpowiedział zielonooki, a my tylko zaśmiałyśmy się. Spojrzeliśmy w stronę Megan, która siedziała w niezmienionej
pozycji, a właśnie w tym momencie podszedł do niej mulat, szepcząc coś na ucho. Ta tylko śmiesznie i z lekkim zdziwieniem spojrzała na niego, lekko karcąc go wzrokiem. Nikt nie chciał im przeszkadzać, bo mieliśmy nadzieję, że w końcu może się pogodzą. Relacja między nimi była czasami trochę niezrozumiała dla nas.
-Na prawdę Ci się podobało?-spytał mnie na ucho Harry.
-Na prawdę-szepnęłam i uśmiechnęłam się po raz kolejny.-Każdy z Was ma wyjątkowy głos co powoduje, że całość brzmi po prostu wspaniale. I w dodatku tekst piosenek.. Bardzo mi się podobało i mam nadzieję, że usłyszę Was na żywo jeszcze nie raz.
-Wiesz, że ja z tym koncertem mówiłem serio?
-No to.. Jestem pod wrażeniem. Dziękuję bardzo-powiedziałam ucieszona tym faktem.
-Mówiłem, że twój urok osobisty tak działa-szepnął mi na ucho na tyle blisko, że poczułam jego oddech. Lekko uśmiechnęłam się i czułam jak oblewa mnie fala rumieńców. W tej chwili rozległ się dźwięk dzwonka mojego iPhone'a. Wyciągnęłam go z mojej brązowej torby, a na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni do mnie Jason. Szybko wyszłam z pomieszczenia, aby móc spokojnie porozmawiać.
-Hej Kochanie. Co u Ciebie?-spytałam pogodnie mojego chłopaka.
-No cześć Emilie. Jesteś w domu?
-Nie, jestem z dziewczynami na próbie chłopaków-odpowiedziałam, siadając na jednym ze schodków znajdujących się przed budynkiem.
-Znowu z nimi jesteście? Ostatnio masz chyba więcej czasu dla nich niż dla mnie-odpowiedział z lekkim wyrzutem.
-Jason-szepnęłam. Nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć w tej chwili. -To może przyjedziesz po mnie?
-No dobrze. To będę za kilka minut, bo jestem niedaleko tego miejsca.
-Czekam, pa!-powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
-Coś się stało, że tak wybiegłaś?-spytał mnie Harry przez co ja lekko wzdrygnęłam się.
-Nie, tylko zadzwonił mój telefon, dlatego wyszłam-powiedział przesuwając się kawałek, aby mógł spocząć koło mnie. -Harry, ja będę się już zbierać. Jak możesz to przeproś wszystkich ode mnie.
-Już? Tak szybko? Czy coś się na prawdę stało?-pytał zawiedziony.
-Wszystko w porządku-uspokoiłam go.-Tylko przyjedzie po mnnie mój chłopak. Ostatnio trochę go zaniedbałam więc muszę to jakoś naprawić-mówiłam z lekkim uśmiechem.
-Masz chłopaka?-spytał a jego mina pokazywała jakby był zawiedziony tym co usłyszał.
-Tak. Jason-odpowiedziałam, a przed budynkiem pojawił się już samochód mojego chłopaka. -I właśnie przyjechał. Dziękuję bardzo i przepraszam, że jadę. Bawcie się dobrze-powiedziałam po czym przytuliłam loczka na pożegnanie. Wchodząc do pojazdu, kątem oka spojrzałam na niego i dostrzegłam w jego oczach smutek, który nie wiadomo czym był spowodowany. Przywitałam się z Jason'em składając na jego ustach krótki pocałunek. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu i jechaliśmy w ciszy. Chciałam z nim porozmawiać w spokoju, aby nie rozpraszać go podczas jazdy.Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
-A jednak mogłaś poświęcić mi trochę czasu?-spytał z niezadowoleniem, siadając na moim dużym łóżku.
-Przecież wiesz, że dla ciebie zawsze mam czas-odpowiedziałam, siadając koło niego i chwyciłam jego dłoń.
-Ostatnio widać coraz mniej. Ciągle tylko chodzicie z nimi-odpowiedział patrząc mi w oczy.
-Przepraszam kochanie. Masz rację, ostatnio nie poświęcałam ci zbyt dużo czasu-powiedziałam po czym objęłam go nogami w pasie opierając swoje czoło o jego. Czułam jego oddech na mojej twarzy.-Jesteś zazdrosny?-spytałam z chytrym uśmiechem.
-Ja zazdrosny? No dobra, może trochę. Ale mam o co-powiedział, po czym założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Jakoś ci to wynagrodzę-odpowiedziałam po czym zaczęłam go namiętnie całować. Po chwili już leżeliśmy na łóżku, a Jason znajdował się nade mną.
-Myślę, że jakoś odpuszczę ci twoje grzechy-odpowiedział z szerokim uśmiechem po czym znowu wpił się w moje usta.
________________________________________________________
I jest już 4 rozdział, tak jak obiecałam :) Wiele się tutaj nie działo, ale cała akcja musi nabrać tempa. Dziękuję Wam za wszystkie wspaniałe komentarze! To na prawdę daje dużego kopa do pisania :) Jest też tutaj na prawdę sporo i mam nadzieję, że będzie o wiele więcej! :) Zauważyłam, że najbardziej intryguje Was Megan, a nawet się nie dziwię :) To z jej perspektywy będzie kolejny rozdział, który pojawi się zapewne w weekend. Czekam na Wasze opinie :)
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów, bohaterów czy czegokolwiek innego możecie śmiało pytać :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
♥♥♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)